Przedzimki i spodzimki
Cztery pory roku, czyli propaganda pewnego kłamstwa.
Jeśli wierzyć kalendarzowi, to jeszcze jesień, ale gdy patrzę za okno to na pewno zima. Mam wrażenie, że zmiany pór roku zaznaczone w kalendarzu i obecne w powszechnej świadomości nie mają nic wspólnego z faktycznymi porami roku. Ot po prostu utarło się, że w prognozach pogody w dniach przesileń lub równonocy podaje się, że właśnie przyszła wiosna, albo lato, albo jesień, albo zima. Moim zdaniem jest to jednak propaganda pewnego kłamstwa, które w ten sposób utrwala się w świadomości społecznej. Oczywiście nie jest to może sprawa dużego kalibru, ale nie daje mi ona spokoju.
Wystarczy spojrzeć za okno – u mnie wczoraj (to jest 29 listopada, we czwartek) była bardzo ładna zima. Tymczasem jeśli wierzyć kalendarzowi – jesień. 25 września też już była jesień, ale co stan przyrody z tamtego czasu ma wspólnego z obecnym? Niewiele więcej niż nic.
Co mają wspólnego dni przesileń lub równonocy z porami roku, których nadejście obwieszczają? Będę tutaj opierał się na swojej pamięci i wrażeniach. Najpierw początek zimy, czyli ok. 22 grudnia – niby początek, a z reguły zima trwa w najlepsze, ewentualnie mamy jakiś czas odwilży, który nastąpił już po pierwszym ataku zimy z przełomu listopada i grudnia. Dalej – początek wiosny. Ten dzień chyba jest najbliżej swojego właściwego początku. Przynajmniej jeśli chodzi o Olsztyn, jest to rzeczywiście czas początku wiosny, więc może być. Okolice 22 czerwca, czyli początek lata już jednak nie pasują, bo lato jest już w pełni. To samo początek jesieni, czyli ok. 23 września – wczesna jesień trwa już w najlepsze mniej więcej od początku września, zaś czas opadania liści przyjdzie jakieś 3-4 tygodnie później. Więc znów pudło. Wynika z tego więc, że pory roku kształtują się zupełnie inaczej.
Tymczasem rozwiązanie jest dość proste. Poszperałem nieco w nieocenionej Wikipedii (co prawda są w niej często błędy, ale jako punkt wyjścia do podjęcia badań jest bardzo dobra) i dowiedziałem się, że problemem relacji pomiędzy porami roku, klimatem i zachowaniem roślin i zwierząt zajmuje się fenologia. Szkoda, że wiedza o osiągnięciach tej nauki, a zwłaszcza podziale pór roku przez nią wypracowanych, nie jest upowszechniana przez media równie skutecznie, co owe nieśmiertelne początki wiosny, lata, jesieni i zimy, które tylko zaciemniają sprawę.
Jeśli wierzyć Wikipedii, to w naszym klimacie nauka ta wyróżnia następujące pory roku:
– Przedwiośnie (początek wiosny)
– Pierwiośnie (wczesna wiosna)
– Wiosnę
– Wczesne lato
– Lato
– Późne lato
– Wczesna jesień
– Jesień (czyli – jak sądzę – jesień właściwa)
– Późna jesień
– Zima
Spis ten wygląda dla mnie wiarygodnie, zwłaszcza że nie wyróżnia się ścisłych granic, a przejścia między porami roku są płynne. Ciekawy jest jeszcze dopisek, że zima ma też trzy fazy – przedzimek, pełnia zimy i spodzimek. Wynika mi z tego, że wraz z pierwszymi opadami śniegu właśnie weszliśmy w zimę, a właściwie w pierwszą jej fazę – przedzimek, bo za kilka dni ten śnieg pewnie stopniej. W fazach zimy szczególnie spodzimek brzmi dla mnie intrygująco.
Na koniec pytanie – czy takie pory roku nie są lepsze i bliższe rzeczywistym porom roku niż osławione cztery pory roku?
Grzegorz Pacewicz
Fot. GP
Komentarze
Mnie tez ta niezgodnosc kluje w oczy. W Rennes chyba jeszcze mniej pasuja te 4 pory roku do rzeczywistosci, bo tu w ogole nie ma zimy, a przedzimek to jakies 2-3 dni w roku. 🙂
Przypomina mi to fragment z Sapkowskiego, gdzie w jednym z królestw na północy lato zaczynało się 22 czerwca, a kończyło 23. 🙂
A mi się zawsze bardzo podobała nazwa warszawskiej restauracji: „cztery pory”…
@ GP :
No to tak tu jest z zima. Natomiast wiosna i jesien trawaja i trwaja. Prawie tak jak na Syberii – Sybiraki mowia: „U nas 10 miesiaciew zimy, a tak to wsio leto i leto…”.
No, każda z „Czterech pór roku” Vivaldiego dzieli się na trzy części, więc nie widzę przeszkód 🙂
Ale wtedy mamy akurat 12 miesięcy, po 3 na każdą z tradycyjnych pór roku. Taki podział jest jednak do kitu, o czym pisałem.
Pora roku to stan umysłu…
Zawsze miałam ten sam problem, nigdy moje „wewnętrzne odczucie” pory roku nie pokrywało sie z kalendarzem. Gdzieś w połowie sierpnia wyraxnie czuc juz nadchodzącą jesień, w listopadzie – zimę, któa z kolei juz w drugiej połowie lutego zaczyna byc mniej zimowa, czuc juz wiosnę. A druga połowa maja jest wyraźnie letnia.
I w pewnym momencie natknęłam się na chiński kalendarz pó roku, który wygląda mniej wiecej tak: http://www.chinmed.com/dietetyka/diet_art/obrazki/dch_kalen.gif
I wreszcie wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Dni przesileń i równonocy, to po prostu środki pór roku, a nie ich początki. Chińczycy zawsze byli łebscy 😉
GP:
ale części nie sa równe, a do tego dużo zależy, jak się zagra 🙂
A jaką wersję wolisz, to znaczy w czyim wykonaniu. Ja przez długi czas słuchałem wykonania Kennediego, do czasu gdy posłuchałem Simona Standage’a Trevora Pinnocka (tak to się chyba pisze) i English Concert. Świetne.
Bo English Concert są bombowi! A pory roku niech będą jakie chcą, byle pogoda ładna była 😉
Tia … 😀
Koleje losu rzuciły mnie na Śląsk. Górny Śląsk, gdzie teraz mieszkam i pracuję.
Tu generalnie wyróżnia się dwie pory roku – „lato” i „ciulato”. Kto wie, ten zrozumie.