Wiedeńczycy
Zadziwiające, jak wielu myślicieli pochodzi z Wiednia przełomu wieków XIX i XX.
Od dłuższego już czasu uderza mnie jak wielu myślicieli (filozofów, matematyków, psychologów), którzy odcisnęli trwałe piętno na nauce i filozofii, wywodzi się z Wiednia przełomu wieków XIX i XX. Mam tu na myśli, zarówno tych, którzy urodzili się w tym mieście, jak i tych, którzy przybyli później, by w nim studiować i pracować. Sądzę, że niebagatelny wpływ miała na to specyfika Austro-Węgier.
Państwo to zostało proklamowane 21 grudnia 1867 roku. Przedziwnym zrządzeniem losu zamieszkiwało je wiele nacji: Niemcy, Węgrzy, Polacy, Czesi, Rumuni Rusini, Chorwaci, Słowacy, Serbowie, Słoweńcy i Włosi. Żadna z nich nie stanowiła większości w państwie, co sprawiało, że było ono narażone na nieustanne spory i napięcia wewnętrzne. W efekcie jego mieszkańcy korzystali z szerokich wolności i praw osobistych, a poszczególne narody miały dość duże pole do rozwoju własnej kultury. Konfliktów wewnętrznych nie udało się jednak rozwiązać w sposób zadowalający, czego skutkiem było zabójstwo w Sarajewie arcyksięcia Ferdynanda Józefa (28 czerwca 1914 roku), co zainicjowało ciąg wydarzeń, który doprowadził do wybuchu I wojny światowej. W wyniku wojny Cesarstwo Austro-Węgierskie przestało istnieć. W dwudziestoleciu międzywojennym Wiedeń odgrywał znaczącą rolę na intelektualnej mapie świata. Jednak u progu II wojny światowej większość ważnych myślicieli opuściła miasto.
Sądzę, że mieszanka narodowościowa Cesarstwa zaowocowała zadziwiającym boomem intelektualnym początku XX wieku. By to pokazać, wymienię kilka najważniejszych nazwisk wraz krótkim opisem tego, co zrobili.
Na ogół o Wiedniu mówi się przy okazji Koła Wiedeńskiego, czyli grupy filozofów, matematyków i fizyków, która zawiązała się około roku 1922 wokół seminarium prowadzonego przez logika i filozofa Moritza Schlicka. Obok Schlicka w skład grupy wchodzili między innymi Rudolf Carnap czy Kurt Gödel. Prace tego ostatniego zaliczane są do największych osiągnięć matematyki XX wieku. Cała grupa w ogromnym stopniu przyczyniła się do rozwoju logiki i filozofii nauki, rozumienia nauki, jej metod, celów, ograniczeń itp. Często zapomina się, że tematem pierwszych spotkań Koła była dyskusja wokół książki innego Wiedeńczyka, Ludwiga Wittgensteina „Traktat logiczno-filozoficzny” (Zob. Język jak ślimak).
W Wiedniu urodził się, studiował i pracował przez wiele lat krytyk Koła, Karl Raimund Popper (Zob. Trzeci świat). O ile pamiętam dobrze jego wspomnienia miał nawet jedno czy dwa spotkania w ramach jednego z pomniejszych epicykli Koła. Mimo, że Popper krytykował główne idee Koła, Schlick dopomógł w wydaniu książki Poppera „Logika odkrycia naukowego”, która rzuciła zupełnie nowe światło na rozumienie nauki i jej metod.
Wiedeń to nie tylko jego słynne Koło. Chyba wtedy, gdy uświadomiłem sobie, że Zygmunt Freud mieszkał i pracował w tym mieście, zacząłem doceniać intelektualną rangę tego miasta. Freud wprawdzie nie urodził się w Wiedniu, ale tu mieszkał od 4 roku życia. Tu studiował i prowadził swoją praktykę, prowadził badania. Jego wpływ nie tylko na naukę, ale także na filozofię, czy rozumienie natury człowieka trudno przecenić.
Z Wiednia pochodził i przez długie lata pracował Ludwig von Misses. Podobnie rzecz się ma z Friedrichem Augustem von Hayekiem. Obaj zaliczani są do czołowych przedstawicieli Szkoły Austriackiej w ekonomii, która, podobnie jak prace Koła Wiedeńskiego w przypadku nauki, odmieniła podejście do wielu zjawisk ekonomicznych. Obaj są uznanymi klasykami neoliberalizmu.
Nazwiska osób związanych z Wiedniem można by jeszcze mnożyć: Franz Brenatano, Pual Feyerabend, Alexious Meinong, wybitny polski filozof Kazimierz Twardowski… I tak dalej. Ale na zakończenie ostatnie nazwisko: niespełniony student malarstwa Adolf Hitler. Można o nim powiedzieć, że stał się katalizatorem nierozwiązanych konfliktów z czasów Cesarstwa Austro-Węgierskiego, których rozpad Cesarstwa nie uśmierzył. W efekcie dzieło rozpadu specyficznego świata Cesarstwa doprowadził do końca.
Grzegorz Pacewicz
Fot. la vaca vegetariana, Flickr (CC BY SA)
Komentarze
Kompozytorów pochodzących z Wiednia jest chyba nie mniej niż „myślicieli innych rodzajów” 🙂 . Ale u nas przecież też te miasta nasze-nienasze, kresowe i mieszane zawsze wiodły prym, Kraków, Lwów, Wilno, Gdańsk…
Tak, dokładnie. Ale tym razem chciałem zatrzymać się tylko na Wiedniu.
Do Wiedeńczyków dorzuciłbym jeszcze Moritza Schlicka – profesora tamtejszego uniwersytetu, jednego z głównym mózgów Koła Wiedeńskiego, którego pamięta się też dlatego, że na schodach uniwersytetu zastrzelił go student (zazdrosny o kobietę lub psychicznie chory – znam dwie wersje). Podobno w miejscu jego śmierci jest tabliczka – nie wiem – niestety nie byłem we Wiedniu.
O rany – strasznie przepraszam! Miałem zaćmę czytając 🙂 Na szczęście plotek o śmierci Schlicka Gp nie zamieścił więc nie do końca zmarnowałem miejsce. Prze-pra-szam! 🙂
A Erwin Schroedinger nie zasługuje na ani jedno słówko?… 🙂
dodal bym jeszcze Chargaff’a – nawet jesli naprawde „stal sie” w USA (musial uciekac) – badacza DNA a w pozniejszych latach (pisal do 95go roku zycia!) etyka nauki („Ognie Herostratesa” teraz robi sie slisko bo nie wiem czy a) istnieje polskie tlumaczenie b) czy tytul przetlumaczono tak doslownie)
pozdrawiam z Wiednia
przepraszam, ale mam jedną uwagę – chodzi o wybuch I wojny światowej. Owszem, zamach w Sarajewie był detonatorem (pretekstem) eksplozji bomby, która już istniała. Konflikt wisiał w powietrzu, wtedy w Europie (i nie tylko) każdy zbroił się na potęgę. Więc zamach w Sarajewie nie zainicjował ciągu zdarzeń prowadzących do wybuchu wojny, początek tych zdarzeń miał miejsce dużo wcześniej. Zamach w Sarajewie był jednym z ciągu zdarzeń. Nie początkiem. Dobrze jest mieć tego świadomość.
Schrodingera oczywiście dopisuję do mojej listy. Podobnie Chargaff, chociaż do tej pory nie znałem go.
@Borsuk – chodzi o tzw. przyczyny bezpośrednie. We wszystkich podręcznikach mówiąc o wybuchu IWŚw zaczyna się od zamachu na arcyksięcia. Można powiedzieć metaforycznie, że było to jak odpalenie lontu podłączonego do europejskiej beczki prochu. Jasne, że wojna ta nie wzięła się z niczego.
Wied Dzień, Wied Dzień, Wiedz Dzień, z Wied DNA,
..z dna wiedzy ..ni dziwnego.
😉
Wart pamięci wiedeńczyk to Hundertwasser – koniecznie !! Architekt, malarz, grafik i działacz na rzecz środowiska naturalnego. Jego sztuka jest wspaniała. Nienawidził linii prostej, ma chwilami coś wspólnego z Gaudim. Kochał rośliny i znajdują one miejsce na dachach jego domów.
Nie Ferdynand Józef, tylko Franciszek Ferdynand. A wśród nacji zamieszkujących Cesarstwo warto byłoby wymienić… Austriaków 🙂
oops z Franciszkiem Ferdynandem to rzeczywiście błąd. Nieświadomie połączyłem w jedną postać cesarza Franciszka Józefa i Franciszka Ferdynanda.