Lustracja absurdu
Popieram „antylustracyjną” uchwałę mojego Wydziału. Chapeau bas! panie i panowie biolodzy z UW, chapeau bas!
Od kiedy nastała jaśnie oświecona IV Rzeczpospolita PiS, LPR i Samoobrony jestem przeciwny powszechnej lustracji. Chodzi nie tylko o pryncypia, ale i o czynnik czasu. Od upadku komunizmu w Polsce minęło 17 lat i odgrzebywanie spraw z PRL uważam za małostkowość i stratę czasu.
Kilka lat temu, podczas procesu Maurice’a Papona, Francuza oskarżonego o udział w ludobójstwie hitlerowskim (Papon będąc w czasie okupacji wysokim urzędnikiem marionetkowego rządu z Vichy wysyłał do obozów koncentracyjnych, głównie do Dachau i do Auschwitz, żydów z Bordeaux) wdałem się w spór z moją teściową. Teściowa, która w czasach pogardy pomagała w wystawianiu fałszywych dokumentów żydom we francuskim departamencie Dordogne, niedaleko od Bordeaux, zżymała się na doniesienia prasowe na temat procesu Papona. Mówiła, że należy dać mu spokój i pozwolić spokojnie umrzeć. Bardzo dziwiła mnie wówczas jej reakcja. Na pytanie, czy nie należy ukarać zbrodniarza, który w dodatku korzystał po wojnie z najwyższych apanaży (był m.in. prefektem policji w Paryżu), moja, 80-letnia bez mała, teściowa, odparła, że karę wymierzyć powinien mu Bóg. I że właśnie z powodu tych apanaży nie wiadomo, ile w całej sprawie chęci wymierzenia sprawiedliwej kary, a ile zwykłej zemsty i politycznie motywowanej zawiści. Te argumenty wówczas wcale mnie nie przekonały.
Skazany na dożywocie Papon wyszedł szybko z więzienia z powodu złego stanu zdrowia. Niedawno zmarł na wolności. Po jego śmierci rozgorzała we Francji dyskusja medialna na temat winy i nieproporcjonalności kary, jaka go dosięgła. Dyskusję tę skutecznie uciął adwokat strony żydowskiej Arno Klarsfeld, oświadczając, że jaka by ta kara nie była, to Papona uznano winnym i właśnie to się liczy. Dalszą dyskusję o nieproporcjonalności kary do winy uznał za niepotrzebną.
W reakcji Klarsfelda nie było oczywiście mowy o przebaczeniu. Zbrodnia Papona jest zresztą tak ogromna, że o żadnym przebaczeniu nie mogło być mowy. Mogłyby mu przebaczyć wyłącznie jego ofiary. Pomimo to, ludzi, którzy stracili całe rodziny w obozach hitlerowskich stać było na zamknięcie tego bolesnego rozdziału po tylu latach bez dodatkowych złorzeczeń. Po tych słowach Klarsfelda zrozumiałem, o co chodziło mojej teściowej, która nie widziała celu w szukaniu zemsty na starcu.
Po co opowiadam tu tę historię? Nie ma ona przecież na pozór żadnego związku z obecną lustracją w Polsce. Otóż jedynie pozornie.
Lustrowanie wielkich rzesz Polaków w 17 lat po upadku PRL przypomina bowiem nieco, choć oczywiście w skarlałej wersji, historię procesu Papona. Jak odróżnić bowiem wymierzanie sprawiedliwości od szukania zemsty? W dodatku, w powszechnej lustracji w obecnej formie nie chodzi wcale o wymierzenia sprawiedliwości, a, jak mówią sami twórcy nowej ustawy lustracyjnej, o zapobieżenie możliwości szantażu wobec byłych tajnych współpracowników SB.
Karanie donosicieli miałoby oczywiście ten sam sens co karanie Papona, choć winy są, powtarzam, nieporównywalne. Prolustracyjni komentatorzy prasowi przywołują sprawę śmieci Stanisława Pyjasa i donosy Leszka Maleszki. Chyba nikt jednak nie spodziewa się, że przy pomocy lustracji odnajdzie się zabójców z okresu PRL, a sprawa Maleszki jest już całkiem wyeksploatowana. Maleszka chyba odebrał podwójną karę, bo nie tylko został publicznie wytknięty palcem jako wzór donosiciela, ale odwrócili się też od niego jego dawni przyjaciele i koledzy. I to nie tylko za to, że na nich donosił, ale i za to, że później kłamał jak z nut i się wybielał.
Środowiska dziennikarskie, a obecnie również naukowe, są podzielone na sprzyjających lustracji w nowym kształcie i buntujących się przeciwko przymusowi składania oświadczeń, że nie byli wielbłądami. Bunt uważających, że poniżej ich godności jest udowadnianie, że się nie było winnym (np. Rada Wydziału Biologii UW), trudno nazwać społecznym nieposłuszeństwem. Prawo do niezłożenia oświadczenia, zwanego już dość powszechnie „lojalką”, przysługuje bowiem każdemu. Takim osobom grozi utrata pracy i świadomie podejmują one właśnie to ryzyko. Jak więc można nazywać nieposłuszeństwem postępowanie zgodne z literą prawa (choć rzeczywiście nie po myśli obecnej władzy)?
Twórcy tzw. IV RP sami na siebie nakręcili bat stanowiąc nieegzekwowalne prawo. Kto będzie bowiem wyrzucał naukowców z pracy? Kto będzie zamykał redakcje prywatnych gazet, które nie będą zbierać „lojalek”? Nie ma takich organów. A, że i cenzura dziś jest konstytucyjnie zakazana, to kto będzie kontrolował, czy „nielojalni” wobec władzy dziennikarze publikują czy nie? Stanowienie nieegzekwowalnego prawa staje się już w Polsce tradycją i ośmiesza polskiego ustawodawcę i ustawodawstwo.
Dla dużej grupy naukowców sprawa potencjalnego usuwania z zawodu przez władze przypomina marzec 1968 roku. Mnie też się ta sprawa tak właśnie kojarzy. Nie mam zamiaru składać „lojalki”, której może ode mnie zażądać „Polityka”, bo tak jak moi koledzy z Wydziału Biologii uważam, że jest poniżej mej godności udowadnianie, że nie byłem wielbłądem.
W latach stanu wojennego, po jednej z zadym na Krakowskim Przedmieściu, złapał mnie milicjant zgarniający tzw. „ogony” (było to swego rodzaju polowanie na tych, którzy rozchodzili się po manifestacji, a ich wyłapanie było łatwe, bo nie było już wokół tłumu, który mógłby za schwyconym się opowiedzieć i uwolnić go z rąk milicji). Dryblas, bo miał ze 190 cm, wylegitymował mnie (174 cm) i szybko wsadził do kieszeni mój trofiejnyj dowód osobisty. Po czym oświadczył, że następnego dnia mam się zgłosić na komendę przy ul. Kruczej na kolegium (oczywiście w trakcie kolegium groziła kara grzywny, ale później możliwe było wyrzucenia ze studiów lub z pracy na UW, nie pamiętam, które mi wówczas groziło). Na moje pytanie, co takiego zrobiłem, że grozi mi kolegium, nie było odpowiedzi. Poszedłem więc po rozum do głowy i zmieniłem ton. Wziąłem głęboki oddech i zbeształem milicjanta za to, że nie szanuje przepisów ludowej Ojczyzny, że nie wypełnia swych obowiązków służbowych stróża prawa i porządku socjalistycznego państwa jak należy, bo zamiast ścigać wrogów socjalizmu, zgarnia Bogu ducha winnych i prawomyślnych obywateli ze spokojnej ulicy. I o dziwo poskutkowało! Milicjant posłusznie wyciągnął z kieszeni kilkanaście dowodów i razem szukaliśmy mojego. Żałowałem, że nie mogę użyć mojej tajnej broni do zwrócenia dowodów innym „ogonom”, bo ich po prostu tam nie było i zresztą taka sztuczka już nie mogła się udać.
Takie to były czasy. Najlepszym wyjściem był fortel w stylu pana Zagłoby. I dziś, gdy czytam, że rektor Uniwersytetu Gdańskiego będzie przenosił profesorów, którzy nie zgadzają się na złożenie „lojalki”, na stanowisko asystenta, którego składanie tego dokumentu nie dotyczy, przypominają mi się takie właśnie fortele z czasów PRL. W najgorszych snach nie nawiedziła mnie myśl, że PRL powróci z niezmienną siłą absurdu po 17 latach. Jak widać jednak na absurd nie ma mocnych, a lustrację potrafią utopić w absurdzie sami jej twórcy.
Niedawno przed Stocznią Gdańską Jarosław Kaczyński wygłosił swoje słynne „tu jest Solidarność, a tam jest ZOMO”. Teraz, na własne życzenie, władza Jarosława Kaczyńskiego upodabnia się do władzy PRL, która chce wymuszać na ludziach posłuszeństwo, które uwłacza ich godności. Dlatego popieram uchwałę „mojego” Wydziału. Chapeau bas! panie i panowie biolodzy z UW, chapeau bas!
Jacek Kubiak
Komentarze
Jeśli o fortele chodzi, a zwłaszcza fortele w stylu Zagłoby, to mi przyszedł do głowy inny pomysł. Mianowicie wszyscy, jak jeden mąż, powinni byli oświadczenia złożyć – oświadczając, że współpracowali. I byłoby po lustracji. I jakichkolwiek konsekwencji prawnych by tu się wyciągnąć nie dało (w sensie, że skłamali), bo o ile na podstawie istniejących dokumentów można wykazać, że ktoś współpracował, o tyle brak takich dokumentów żadnym dowodem nie jest. A śmichu byłoby co niemiara…
Hoko:
Tez mi to przyszlo do glowy. Ale to oczywiscie niemozliwe do przeprowadzenia. Inny fortel to zlozyc takie oswiadczenie i wymienic na kogo sie donosilo (np. wymienilbym moja matke, ojca, siostre). Ciekawe co wtedy? Czy zostalbym ukarany za klamstwo lustracyjne, bo de facto to byloby klamstwo. Tylko jak to udowodnic? I kto i jka by mnie ukaral? Sadze, ze jesli bede rzeczywiscie musial takie oswiadczenie zlozyc to tak wlasnie postapie. Bede wowczas klamaca lustracyjna ? rebours. 🙂
Latwo bylo przewidziec ze lustracje doprowadza do podzialu na uczelniach.Zwroccie uwage ze wedlug uchwaly Wydzialu Biologii UW czesc pracownikow zlozy te oswiadczenia.
Polska powinna czerpac inspiracje z RPA. Niestety, takie rozwiazanie (przebaczenie) wymaga wizji, odwagi i madrosci politycznej. Nie widac w Polsce politykow formatu Mandeli ktorzy mieliby wystarczajacy autorytet zeby dokonac amnestii komunizmu.
? rebours to oczywiscie a rebours, tyle, ze a z akcentem stalo sie znakiem zapytania.
j.k:
nie jestem prawnikiem, ale moim zdaniem nie da się udowodnić kłamstwa komuś, kto nie współpracował, a oświadczy, że współpracował – po prostu niemożliwym jest uzyskanie takich dowodów, bo brak odpowiednich dokumentów (w archiwach np.) absolutnie niczego nie przesądza. i dlatego twierdzę, że w tę stronę można kłamac do woli i bezkarnie. (no z tym „do woli” to może troche przesada, bo nazwisk i wyglądu rzekomych oficerów SB, z którymi mieliśmy do czynienia, byłoby lepiej nie pamiętać 😀 )
arnold 16:13 Przecież taka amnestia komunizmu miała już w Polsce miejsce w 1990 roku. Odrzucono zemstę polityczną na rzecz szybkiej modernizacji kraju. W kościele Św. Brygidy byli milicjanci wzieli udział w mszy majacej ich pojednać z reszta rodaków. Byli pułkownicy LWP reorganizowali armię, byli oficerowie PRL-owskiego kontrwywiadu szukali rosyjskich agentów a PRL-owscy szpiedzy ewakuowali agentów CIA z Iraku. PZPR została rozwiązana a byli działacze partyjni poszukali sobie innych zajęć. Na przykład pan Jasiński postanowił zostać działaczem nowej partii prawicowej. Byli wykładowcy marksizmu tez znaleźli sobie inne zajęcia. Na przykład wówczas doktor a obecnie profesor Zylbertowicz przekwalifikował się na socjologa badającego rolę służb specjalnych w życiu społecznym. Jak widać to już mamy za sobą. Dlatego teraz po 17 latach lustracja będzie ponurą groteską. Sądy, które będą rozstrzygać kto z SB współpracował a kto nie, są nadzorowane przez pana sędziego Kryże, który na podstawie raportów SB skazywał kiedyś ludzi za udział w demonstracjach. Czyż to nie piękne?
Hoko:
Nie wiem czy lepiej pamietac czy nie pamietac. Mnie kiedys na Rakowieckiej przesluchiwala w sprawie sadowej o zdrade socjalistyczngeo panstwa (wiec to chyba nie byla wspolpraca) bardzo piekna pani (major czy kapiatn). I musze przyznac, ze pamietam ja do dzis. Oficjalne skladanie zeznan zakonczylo sie prosba, ze jak sobie cos przypomne to zebym do niej zadzwonil i wreczeniem mi numeru telefonu. Zreszta w protokolach z przesluachania mogla napisac co chciala, bo podpisywalem ostatnia z kilku luznych kartek i juz nie mialme zdrowia do korygowania kazdego drobnego bledu (baba chyba byla przyglucha po wpisywala tam jakies bzdury). Farsa. Mogla tam napisac, ze mnie zwerbowala i teraz na koncu zeznan widnieje moj podpis. 🙂
Jarek:
Dlatego pisze, ze nie wiadomo ile w tym woli sprawiedliwosci a ile porachunkow. Osobisci sadze (na podstawie ogolnego poziomu zaufania i ducha wspolpracy z wszystkimi w tej ekipie rzadowej), ze wazniejsze jest to drugie. A gorliwosc wspolziomkow w wypelnianiu lejalek tak bardzo mnie nie dziwi. I dlatego gratuluje odwagi moim kolegom z Wydzialu Biologii.
Nie ma nic zlego w stwierdzeniu prawdy. Kazdy kto ma przeszlosc nieobciazona donosicielstwem czy inna wspolpraca z organami komunistycznej represji nie moze miec nic przeciwko zlozeniu takiego oswiadczenia na pismie jesli takie sa wymagania prawa. Jak zwykla na zlodzieju czapka gore. Stad szlachetne oburzenia, odwolywanie sie do odleglych analogii i apele o solidarnosc katow i ich ofiar. Owszem, przebaczenie win to cecha cywilizacji chrzescijanskiej. Jest jej bowiem obce typowa dla cywilizacji zydowskiej zasada „Oko za oko, zab za zab …” i zemsta do bodaj 13 pokolenia potomnych. Nie mniej, chrzescijanskiego przebaczenia mozna oczekiwac po wyrazeniu skruchy i zalu za przewinienia przeszlosci i odbyciu kary. Butna odmowa zastosowania sie do przepisow panstwowych nie wskazuje na zrozumienie istoty przewinienia.
Bobola:
coś mnie się zdaje, że Ty więcej czytujesz Starego Testamentu niż Nowego…
Bobola:
Jak zwykle sie nie zgadzamy. Nie mam sobie nic do zarzucenia z czasow PRLu, ale oswiadczen, ze nie bylem wielbladem nie bede skladal. Ewentualnie pomyslalbym o tym gdyby np. znalazla sie tam rubryka, w ktorej mogl bym napisc to co robilem, bo to by swiadczylo o dobrej woli ustawodwacy. Deklarowanie tego czego sie nie robilo jest nielogiczne. Poza tym ze w tym kontekscie jest dla mnie osobiscie upokarzajace. Jadac do USA trzeba sie zadeklarowac, ze sie nie bylo komunista, alfonsem i ladacznica. Ale to obcy rzad mnie o to pyta. I to ja prosze o to zeby mnie wpuscili na ich terytorium, wiec musze sie tlumaczyc. A w wypadku lustracji kazdy obywatel wolnego, demokratycznego panstwa musi sie tlumaczyc z tego czego nie robil. W tym momencie konczy sie wlasnie wolnosc tego obywatela. I ja na to wlasnie sie nie zgadzam. I Bobola nie zrobisz na mnie wraznie szantazykiem w rodzaju, ze ten co nie ma nic na sumieniu… Takie chwyty mozesz stosowac w stosunku do ludzi bardzo slabej woli.
J.K.;
Uczony Kubusiu;
Jestem daleki od tego by kogokolwiek czymkolwiek szantazowac. To czy masz sobie cos do zarzucenia z okresu Polski Ludowej to Twoja sprawa. Natomiast istnieje tez cos takigo jak obowiazek wypelniania przepisow prawa uchwalonego przez demokratycznie wybrany Sejm. Wierze, ze jestes czlowiekiem o niezwykle silnej, ba, stalowej woli ale nie warcholem lekcewazacym prawa, ktore Ci osobiscie , z tych czy innych przyczyn, nie odpowiadaja.
Hoko;
Moja lista lektur jest zroznicowana. Oba Testamenty nie zajmuja na niej powazniejszej pozycji.
Bobola:
Przeciez prawo pozwala mi nie skladac tego oswadczenia i jesli tego nie zrobie spotka mnie kara. Wiec nawet bedac legalista moge go nie skladac. Napisalem to wyraznie we wpisie. Dzieki za sarkazm. Stalowej woli nie mam i nie mam zamiaru kopac sie sam z koniem. W tym wypadku tych kopiacych sie z koniem bedzie jednak sporo.
Bobola, Hammurabi Żydem był powiadasz. A to ci nowina. Czy Ty bez Żydów mógłbys w ogóle wypowiadać się na jakiś temat? Tak tylko pytam.
A co do lustracji to w jednym zdaniu zaczynasz o donosicielstwie, ale juz na wszelki wypadek od razu rozszerzasz to o „inna wspolpraca z organami komunistycznej represji”. Dlaczego? Bo użycie określenia „donosicielstwo” ograniczyłoby krąg ludzi, którzy mogliby się obawiać swoich teczek w IPN-ie. Natomiast szeroka nieostra definicja służy lustracji w takim kształcie jak tego chce Kurtyka, Dudek i reszta tej gromadki. Lustracji trwającej wiele lat, w której będzie wielu oskarżonych. Lustracji w której pan Dudek może znaleźć czyjąś teczkę dzisiaj albo odkryć jej istnienie dopiero za pięc lat (bo archiwista łamaga odłożył ją na niewłaściwą półkę). Gdybym był profesorem historii i postawił kiedyś studentowi Dudkowi na egzaminie stopień niższy od oczekiwanego to bym sie teraz zaczynał już bać.
Precyzyjne definicje czarów są przeszkodą przy każdym polowaniu na czarownice!
A to ciekawe:
Owszem, przebaczenie win to cecha cywilizacji chrzescijanskiej. Jest jej bowiem obce typowa dla cywilizacji zydowskiej zasada ?Oko za oko, zab za zab ?? i zemsta do bodaj 13 pokolenia potomnych.
No to teraz zyjemy w okresie apogeum cywilizacji chrzescjanskiej, a nie gloszonej przez apologetow nacjonalizmu cywilizacji smierci dla przykladu, skoro prawodawstwo karne dawno zarzucilo talion, i nawet za zbrodnie morderstwa nie karze sie smiercia, bo kraje (miedzy innymi europejskie) wyrzekly sie stosowania KS. O co wiec chodzi w tym dzieleniu na cywilizacje „chrzescjanska” i „zydowska”, ktorego to podzialu niektorzy czepaiaja sie jak pijany latarni.
Ale pojdzmi daje tym ciekawym tropem – wyznacznikiem roznicy miedzy cywilizacjami. Pamietam wyklady z historii panstwa i prawa, tak historii powszechnej, jak i historii Polski. Od poczatku istnienia panstwowosci chrzescjanskich, prawo karne bylo tak okrutne jak kodeks Hammurabiego. Co wiecej, intensywnosc zemsty uzalezniano od roznic stanowych, co byc moze nalezy poczytywac jako dodatkowy element stanowiacy o wyzszosci cywilizacji „chrzescjanskiej” nad innymi cywlizacjami.
Nawet dzisiejsi obroncy „wartosci chrzescjanskich”, ktorych radosna tworczosc dostepna jest m.in. na prawica.net nie ustaja w wyslikach, zeby przywrocic kare smierci jako jedyne mozliwe zadoscuczynienie za umyslne spowodowanie smierci drugiej osoby. Wszyscy piszacy to chrzescjanie jak sie patrzy ! Przywrocenia KSu domaga sie miedzy innymi grupa, z ktorej wywodzi sie Giertych – teoretyk cywilizacji i ich badacz.
Teraz: ciekawy jest tu zwrot pojeciowy od cywilizacji lacinskiej (do ktorej zalicza sie oczywiscie Polska), cywilizacji turanskiej czy bizantyjskiej do cywilizacji „chrzesjanskiej”. Co nalezy rozumiec przez to pojecie ? Czyzby KOneczny i Giertych cos przeoczyli ?
Oj Bobola, Bobola. A hitlerek też ustanawiał prawka i żądał przestrzegania. A jakie uprawnienia do stanowienia praw ma grupka cwaniaczków z mandatem powyżej jednej czwartej ogółu. A mówi Ci to stary inżynier z Zagłębia. który nie chwali się swoją martyrologią. A może dla Ciebie Wierzejski to autorytecik wszechstronny. Czytałeś dokładnie ustawę. A zdefiniuj pojęcie „nos’. Oj te prawniczki. Brawo Hoko i inni. A już myślałem,że profesura Akademicka to bezjądrowcy. Nie odpowiadaj. Skaczę sobie po tych stronach to tu, to tam. PS- zwracajcie więcej uwagi na treśc a mniej na formę. Dajcie sznsę wszystkim. Pozdrawiam-BM
Hoko! Wpadłem na to samo na blogu p. Szostkiewicza. Ale byłyby jaja. Pozdrawiam-BM
znowu moj komentarz stoi na redzie…
Pamietac trzeba, ale nie trzeba rozpamietywac.
Ktos kiedys to powiedzial: I prefer not to remember even if I can’t forget.
J.K.;
Nie czytuje ustaw bo, jak to slusznie zauwazyl Prof. Giertych, w cywilizacji chrzescijanskiej czlowiek moze nie znac prawa a sama etyka spowoduje, ze ich nie zlamie. Co innego w cywilizacjach innych gdzie nacisk kladziony jest na przestrzeganie litery prawa. I wszystko sie zgadza bo jak sam zauwazyles litera ustawy pozwala Ci ignorowac wezwanie do skladania deklaracji. Z drugiej strony rozumiem Cie calkowicie. Ja sam nie wiem jak bym sie zachowal w obecnosci uroczej Pani Major. Zwlaszcza gdyby byla przyodziana wylacznie w pas glowny z kabura i koalicyjka. Pewnie tez podpisalbym wszystko in blanco. Z drugiej strony pozostaje mi tylko wyrazic nadzieje, ze Twoja niechec do przepisow nie rozciaga sie na zasade ruchu prawostronnego bezzasadnie ograniczajaca swobode do uzywania drog publicznych.
Jacobsky z 19:01:
Sprzecznosci w tym co mozna nazwac programem Giertycha jest wiecej. Ale chyba na sprzecznosciach dzis opiera sie polityka. Spojne programy nie docieraja do przecietnego wyborcy. Trzeba wymyslic jakis hit zeby sie przebic. To taka pop-kultura polityczna.
Bobola:
Zapewniam cie, ze pani major byla ubrana jak zwykly PRLowski major na Rakowieckiej. Wygladala na bardzo zapracowna i znudzona moimi opowiesciami na temat plyt Joan Baez. To co zapamietala z rozmowy ze mna i zapisala bylo jednak dosc kuriozalne. Nie pisalem, ze podpisalem in blanco, tylko, ze podpisalem na ostatniej stronie pliku kilku luznych kartek. Przeciez pani major mogla przepisac na swoje kopyto wszystkie poprzednie strony (pisala reka wlasna, wiec co za problem). A co mialem zrobic? Moglem nie podpisac i jeszcze jej napluc w twarz, ale musialem tak zeznawac zeby wlasnie opowiadac o Joan Baez, wiec nie mialem zadnego interesu w tym aby na koniec jej pluc w twarz i podwazc wlasne zaznania. Kapujesz? Klamalem SB, to moge klamac rowniez ich nastepcom, ktorzy chca zebym im podpisywal, ze nie donosilem. Teraz to moge wlasnie napluc w twarz. Dlaczego? Bo to bedzie dotyczylo tylko mnie.
J.K.;
Nie musisz sie tlumaczyc. Osobiscie nie widze nic niewlasciwego w rozmowach o nagraniach znanych piosekarek. Natomiast podpisywanie in blanco na tym wlasnie na tym polega,ze podpisuje sie niezapisane kartki. To zreszta jest dosyc dziwne bo przy zeznaniach powinienes byc poproszony o podpisanie kazdej kartki z notatka, ze nie wnosisz zastrzezen do tresci na danej stronie oraz podpisac sie pod ostatnia linijka zapisana na koncu. Ciesze sie tez, ze przelamales pokuse plucia. Opluwanie kobiet, znudzonych czy nie, to zajecie niegodne dzentelmena. Klamstwa zas pochwalic nie moge jako niezgodnego z zasadami znanej Ci cywilizacji lacinskiej.
Jarku;
O ile pamietam, nie pisalem nic o kodeksie Hamurabiego. Natomiast najwyrazniej zawiodla mnie pamiec jesli chodzi o liczbe karanych pokolen.
Ksiegi Mojzeszowe ( 2, 34: 7) podaja nastepujace cechy Jehowy ” Zachowywujacy milosierdzie nad tysiacami, gladzacy nieprawosc, przestepstwo i grzech, nie usprawiedliwujacy winnego, nawiedzajac nieprawosc ojcowska w synach i w synach synow ich do trzeciego i do czwartego pokolenia.”
Za przesadna surowosc przytoczona mylnie w wypowiedzi wyzej przepraszam zainteresowanych.
Bobola:
A wiec sledztwa na Rakowieckiej nie odbywaly sie z zachowniem takiej procedury. Stad moje watpliwosci co do zawartosci nie tylko teczek, ale i archiwow MSW. A to one beda weryfikowaly prawdziwosc lojalek IV RP. Brawo!!!
Wcale sie nie tlumacze. Z czego mialbym sie tlumacyzc? Opowiadam tylko jak bylo.
Takie same zasady obowiazuja w licznych cywilizacjach, z zydowska (wg. Giertycha) wlacznie.
Do tej pory myslalem, ze nalozenie Giertycha na Koncznego, juz oznaczajace zamplifikwoanie efektu krzywego zwierciadla do kwadratu bylo w jakims sensie granica, poza ktora trudno jest pojsc dalej, jednak nalozenie Boboli jako trzeciego interpretatora na kombo Konczeczny-Giertych przeroslo moje czekiwania. Uczen przerosl mistrzow (patrz: wprowadzenie pojecia „cywilizacji chrzeschanskiej – dla uproszczenia: CCh)
Trzymajac sie narzucanego z uporem maniaka podzialu an CCh i reszte trzeba jednak przypomniec Uczniowi, ze ze podstawa chrzescjanstwa i organizowanej wedlug niego panstwowosci bylo prawo stanowione, kodyfikowane i modyfikowane przez wladcow od okresu wczesnego chrzescjanstwa, a znajomosc tego prawa byla wymuszana okrucienstwem nie ustepujacym innym „cywilizacjom”, absurdalnym jest wiec stwierdzenie, ze w CCh czlowiek nie musi znac prawa… itd.
Zaraz zaraz… no chyba, ze Uczen traktuje CCh jako cywilizacje wybranych, odstajacych od reszty wlasnie swoim naturalnym zmyslem postrzegania prawa, ktorego to prawa tym sposobem znac nie musza. Dzieki temu zalozeniu mozna dojsc do sedna przedstawianej tu ciekawej logiki stosowanej przez Ucznia: oto CCh to grupa wybranych nie majaca granic geograficzncych i historycznych, wybranych majacych cechy wyrozniajace ich od reszty i swiadomych tych cech, a ktore to cechy predystynuja ich byc moze do doskonalosci, a z pewnoscia do wyzszosci nad innymi.
Gdzies tam, w poprzednich wpisach jest wywod Ucznia na temat tego, jak to jedna taka nacja (ujeta nawet w odrebna cywilizacje, jakze przeciwstawna CCh, CL czy jak tam jeszcze), no wiec jak ta jedna nacja wywyzsza sie ponad inne. Ba, nawet cechy antropometryczne maja wyrozniac czlonkow tejze nacji.
Wychodzi wiec chyba na to, ze CCh to cywilizacja zydowska.
Coz, przeciez Chrystus byl …
A wiec o co to cale halo ?
Jacobsky;
Podziwiam talmudyczne wnioskowanie w mysl dialektycznej zasady teza-antyteza-synteza. Problem relacji CL do CL byl jednak juz naswietlony w uprzednim wpisie przez nieznanego mi blogowicza M. Przytaczam tylko ponizej stosowny fragment jego wpisu
„Problem w tym, że cząstka ?judeo? przymiotnika ?judeochrześcijańska? jest hierarchicznie podrzędna wobec ?chrześcijańska?; dotyczy raczej historycznego i geograficznego pochodzenia niektórych elementów cywilizacji chrześcijańskiej, niż treści. Chrześcijaństwo powstało i wyrosło na podłożu grecko-rzymskim. Wpływy judaizmu były, ale też nie zawsze zbawienne, jak np. lektura straszliwej Księgi Jozuego przez rycerzy zakonnych, z której czerpali natchnienie, a w której Izaralici mordują całe plemiona, w dodatku w imię Boże. Te wpływy były różne, zresztą obustronne, zwłaszcza odkąd Żydzi rozpierzchli się po Europie w X wieku. I rzeczywiście anachronizmem jest dzisiaj mówienie o cywilizcji żydowskiej, bo Żydzi w Europie ulegli ?hellenizacji?, jak twierdził, m.in. Tadeusz Zieliński. Kto chce, może więc być przedstawicielem cywilizacji judeochrześcijańskiej, ale judeo-chrześcijańskiej już nie; choć może się tego domagać, to już jego problem, byle nie zbyt natarczywie?”
Jacobsky;
Podziwiam talmudyczne wnioskowanie w mysl dialektycznej zasady teza-antyteza-synteza. Problem relacji CL do CL byl jednak juz naswietlony w uprzednim wpisie ( dotyczacy Prof. Giertycha) przez nieznanego mi blogowicza M. Zgadzam sie z jego obserwacjami.
Przepraszam za niezamierzone powtorzenie wpisu. Przy wysylaniu pierwszej wersji pojawily sie wydruki alarmowe. Myslalem wiec, ze wiadomosc nie zostala przekazana.
J.K.;
Ze wzgledu na to, ze nie zostaly zachowane zasady protokolowania, cokolwiek pozostalo w aktach jako sprawozdanie z Twojego przesluchania nie ma mocy prawnej. Zreszta zapewniam Cie, ze kazdy kto zostal zwerbowany do takiej czy innej wspolpracy nie ma co do tego watpliwosci. Istnieje zasadnicza roznica pomiedzy zgoda na wspolprace, ze wszystkimi prawnymi konsekwencjami i benefitami a raportami oficerow sluzb represyjnych z przeprowadzonych rozmow z tym czy innym obywatelem. Sama zgoda na wspolprace wymieniona w raporcie przez oficera nie jest wystarczajaca do traktowania potencjalnego kandydata jako wspolpracownika.
Bobola:
Dzieki za ulaskawienie 😉 Pisalem, ze chodzi o dwie rzeczy: pryncypia (nie bede sie tlumaczyl, ze nie jestem wielbladem) i czas (kolaborantki strzyzono na lyso od razu po wojnie, a nie 17 lat po niej). Jak obecna ekipa chce szukac zemsty to niech sobie szuka beze mnie. I tyle. Ja bym chetnie umowil sie na piwo z Maleszka i nawet namawialem do tego jego dawnego kolege. Dostalem odpowiedz, ze Maleszka jest nieodpowiedzialny. Jak donosiciel ma byc odpowiedzialny? U nas po prostu nie ma przebacz. I mnie sie to nie podoba. I juz.
jk, Właśnie wysłuchałem prezesa PAN, który komentował sprawę lustracji. Trudno nie zauważyć, że rozkrok jaki usiłuje wykonać prof. Kleiber podpisując Uchwałę Prezydium PAN przeciw ustawie lustracyjnej i pozostając jednocześnie doradcą prezydenta, który tę ustawę wymyślił to już nie jest rozkrok to jest szpagat. Po wyjściu obronna ręką z tej lustracyjnej pułapki Prezes będzie mógł dawać cyrkowe popisy jako człowiek guma.
Jarek:
Nie slyszalem tego komentarza, ale juz tu kiedys dziwowalem sie szpagatom prezesa PAN. 🙂
Bobola,
jesli uwazasz moje myslenie za myslenie w/g schematu – jak piszesz teza-antyteza-synteza, a na dodatek, jesli takie myslnie wzbudza u Ciebie podziw, to Twoja sprawa. Problem w tym, ze wszystkie sprzecznosci pochodza z Twoich wpisow.
jk,
niestety, wyglada na to, ze Twoja (i moja przy okazji) niechec do urzadzania polowan na czarownice, zwlaszcza przez ekipe malp z brzytwami i siekierami nie jest podzielana przez wszystkich.
Ze dwa tygodnie temu jeden z komentatorow u Passenta zaczal swoj pro-lustracyjny, anty-passenstowski wpis o takiego dictum:
Musimy patrzec wstecz by ruszyc do przodu.
Przy takim widzeniu rzeczywistosci, miedzy innymi przez malpy z brzytwami, trudno mowic o czyms konstruktywnym na przyszlosc, gdyz droga do przyszlosci z reguly najezona jest przeszkodami, objazdami i niepsodziankami, ktore dostrzega tylko ten, kto patrzy w przyszlosc.
Byc moze Rada Wydzialu Biologii UW ma te nieznosna w dzisiejszych czasach sklonnosc do patrzenia do przodu. Prawdopodobnie czlonkowie Rady rozumuja poprawnie, ze kwestia, czy ktos donosil czy nie donosil nie ma tak naprawde wiekszego znaczenia dla rozwoju nauk biologicznych, zwlaszcza ze mowa tu o okresie sprzed prawie dwoch dziesiecioleci, natomiast oceny moralne postepowania innych nalezy wystawiac indywidualnie i ostroznie, a nie en bloc.
Slusznie zauwazasz, ze w zaistnialej sytuacji byc moze wazniejsza jest wina niz kara, a juz z pewnoscia wazniejsza jest przyszlosc niz przeszlosc. Jesli chodzi o rozliczanie sie z ta ostatnia, zwlaszcza w domenach nie dotyczacych aparatu panstwowego, to moim zdaniem lepsze jest podejscie bardzo ograniczone, w ktorym konsekwencje tylko tych przypadkow, w ktorych wspolpraca z SB doprowadzila do stanow faktycznych podpadajacych pod przepisy kodeksu kranego powinny byc rozpatrywane przez niezalezny sad do tego powolany, a nie przez inkwizytorow z IPchieNu. Reszta to po prostu ludzkie slabosci, na ktorych w tamtych czasach zerowalo SB, w dzisiejszych czasach zeruja fanatycy wyscigu szczurow, ktorzy nie zaleznie od systemu, posuna sie do ostatecznosci, zeby wyjsc na czolo. W tym wypadku ostatecznosc oznacza np. naukowe podstawienie koledze nogi poprzez storpedowanie finansowania projektu zasiadajac w organie decyzyjnym, mimo ze projekt ma jak najbardziej rece i nogi.
POzdrawiam,
Jacobsky
się zgadzam z autorem , ot co.
spam:
Przyjalem do wiadomosc. 🙂
Jacobsky:
Zgadzamy sie. Sadze, ze to donosiciestwo to byl naprawde malutki margines. I nagazowanie 700 tysiecy ludzi w sprawe oswiadczen jest dla mnie po prostu uzywaniem dzial do zabicia komara. I jestem przekonany, ze w tym wsyztekim chodzi o zemste i najzwyklejsza polityczna zagrywke. Mozliwe, ze w innych dziedzinach nauki porachunkow jest wiecej niz w biologii, ale roztrzasanie tego po 20 czy 30 latach od faktu jest zalosne. Gruba kreska to bylo rozwiazanie wspanialomyslne, ale rowniez w pelni chrzescijanskie. Taka powszechna lustracja jest malutka, zawistna i obludna. Oczywiscie dodam po raz setny, ze jestem za lustracja osob na stanowiskach (w tym dziekanow i rektorow, czy kierownikow zakladow i instytutow). Jak chcesz dostapic apanazy to sie wyspowiadaj. To jest moim zdaniem OK. I gdybym mial byc kierownikiem laboratorium na UW to zlozylbym moje oswiadczenie z wielka radoscia.
Rektorzy i Dziekani to sa wybieralne funkcje wedlug obecnego prawa. Pozostawiajac na boku dyskusje czy to wybieralnosc jest korzystna dla spoleczenstwa, niech sobie naukowcy wybieraja kogo chca. Jezeli byly partyjnik albo wspolpracownik SB jest najbardziej kompetentnym administratorem nauki na danym wydziale, niech i tak bedzie. Z drugiej strony, prawdopodobienstwo ze byli funkcjonariusze sa jeszcze aktywni zawodowo jest bliskie zeru. Mozemy wiec byc wspanialomyslni, cena jest niewielka a wartosc spokoju na uczelniach ogromna.
arnold:
Oczywiscie. Demokracja ma swoje prawa i wybory czemus maja sluzyc. Ten rzad nie dorosl do demokracji, oni chcieliby kontrolowac wszystko. Zagrozenia sa rowne zeru, ale opowiada sie ludziom, ze za kazdym rogiem siedzi ubek. To od zbiorowej madrosci spoleczenstwa zalezy kiedy proces dojrzewania demokracji rzeczywiscie sie ustabilizuje. Na razie mamy sytuacje, w ktorej kazda glupota moze zdestabilizowac opinie spoleczna (dziadek z Wehrmachtu, dzieki ktoremu bracia Kaczynscy doszli do wladzy, plotki Oleksego itp, itd…).
J.K.,
Szanowny Kubusiu;
Ani Ciebie ani kogoolwiek ani nie oskarzam ani nie ulaskawiam. Jak juz kiedys pisalem, nie widze przestepstwa we wspolpracy obywateli z legalnymi wladzami PRL. Natomiast donosicielstwo na znajomych i kolegow stanowi pewna kompromitacje moralna i towarzyska (to wedlug CL). Musimy tez pamietac, ze sluzby represyjne byly tylko (niekiedy za mocno) bijaca reka PZPRu i stad nie wydaje mi sie sluszne aby lustracje i ewentualne ograniczenia praw obywatelskich byly ograniczone tylko do tego sektora administracji panstwowej. „Reke karaj, nie slepy miecz” mowi NT. Ja natomiast uwazam, ze jesli juz to nalezy karac i jednych i drugich z tym, ze mocodawcow surowiej bo wiedzieli co czynia.
Szanowny Bobusiu:
Teraz przynajmnie sie zgadzamy. Ja tez sadze, ze donosicielstwo jest paskudne, tylko dlaczego moimi kolegami donosicielami ma sie zajmowac premier tego kraju i jego wicepremierzy Lepper, Giertych i Dorn? Kto ich do tego upowaznil? 25 proc. glosujacych w wyborach na PiS (bo chyba nie u zwolennikow LPR i SB szukasz legitymacji?). Moze ja chcialbym sam z nimi pogadac, bez swiadkow w postaci tajnych sluzb IV RP? Zamiast karac kogokolwiek za to, ze wzial kiedys dwa tysiace zlotych, albo kawalek szynki, wole przebaczenie. Jak widac z twojego przykladu zemsta za ten kawalek ukradzionej kielbasy ma siegac niebios. Gratuluje i zycze powodzenia w dalszych planach niesienia zemsty! 🙂
Czy donosicielstwo, jakkolwiek czyn paskudny, jest czynem karalnym ? W jakim kodeksie ?
Jacobsky:
Nie jest. Chodzi tylko o wytkniecie donosicieli palcem i zemste tych, ktorzy rzadza dzis Polska na jakims wyimaginowanym wrogu. Leslaw Maleszka, sztandarowy donosiciel, nie publikuje juz wprawdzie w GW, ale pracuje tam jako korektor. Wszyscy w Polsce boja sie jak diabel swieconej wody tego, ze moga byc nazwani donosicielami (podobnie homoseksualistami, masonami, zydami, czy nawet, jak sie okazalo wnukami dziadka z Wehrmachtu). Dlatego, jesli redakcja tego ode mnie zazada (redakcja Polityki, ale rowniez Gazety Wyborczej lub Tygodnika Powszechnego, bo w tych lze-mediach publikuje) zloze oswiadczenie, ze bylem donosicielem. Pisalem juz tutaj, ze zeznawalem na Rakowieckiej w sprawie o zdrade panstwa (zreszta oskarzony zostal skazany na kare smierci, choc jej nie wykonano, bo uciekl), podpisywalem sprawozdania dla ubeka, pana Kociry (szef urzedu paszportowego na UW, takie mial nazwisko, ze pamietam je do dzis, he, he) po powrocie z zagranicznych wyjazdow sluzbowych, wiec mam prawo we wlasnym sumieniu uznac sie za donosciela. A ta ustawa lustracyjna nie pyta o fakty, a wlasnie o sumienie. Tyle, ze jesli moje sumienie byloby za malo pojemne dla urzednikow z IPN, to moga mnie skazac na 10 lat zakazu wykonywania zawodu (oczywiscie nie ma nawet mozliwosci wykonania takkiej kary, bo lustrator tak sie zapedzil, ze o tym nie pomyslal co jeszce raz dowodzi, ze chodzi o napietnowanie i zemste, a nie kare). Zobaczymy co bedzie z moim bardzo wrazliwym sumieniem, w ktorym zagryzam sie z powodu tej pani major na Rakowieckiej i pana Kociry, he, he… Logicznie myslac powinienem dostac jaks nagrode od IPN. 🙂
Bobola, Pozwól, że zaczne od cytatu z twojego postu. -Jak juz kiedys pisalem, nie widze przestepstwa we wspolpracy obywateli z legalnymi wladzami PRL. Natomiast donosicielstwo na znajomych i kolegow stanowi pewna kompromitacje moralna i towarzyska.- Jesli tak rzeczywiście myślisz to nie powinieneś popierać tej ustawy. Jak już wspomniałem jedna z cech tej ustawy jest operowanie szeroką niejasną definicją współpracy. Matematyk, który napisał algorytm szyfrowania dla polskiego wywiadu składa w istocie takie same oświadczenie jak psycholog z Uniwersytetu Toruńskiego, który przekazywał policji politycznej poufne wyznania ludzi uzyskane w jego gabinecie terapeutycznym. W efekcie procesy lustracyjne będą miały jednak
(c.d.) charakter procesów politycznych, w których IPN w imieniu obecnej władzy będzie żądał zasądzenia kary dla prawdziwych i wydumanych przeciwników politycznych.
Jarku;
Nie jestem prawnikiem i nie czytam ustaw dla zabicia czasu. Inaczej mowiac nie czuje sie powolany do oceny jakosci tej ustawy z punktu widzenia zasad prawa. Uwazam jednak, ze lustracja w tej czy innej formie powinna byc przeprowadzona i jesli taka jest wola narodu wypowiedziana ustami jego demokratycznie wybranych przedstawicieli to uwazam to za krok w dobrym kierunku. Wiem tez, ze osoby, ktore wspolpracowaly z organami represyjnymi PRL robily to z wlasnego wyboru i byly swiadome tego co robia. Nie ma tu mowy o nieporozumieniu gdyz za rekrutacja stala cala bateria biurokratycznych dokumentow, ktora ujawnilaby intencje procesu nawet najbardziej tepemu kandydatowi. Tu nie chodzi o przypadkowe wygadanie sie niezbyt dobrze znanemu „znajomemu” czy o wypelnianie sprawozdan z wyjazdu naukowego zwlaszcza jesli ten ostatni byl skierowany wylacznie do normalnych wladz jednostki naukowo-dydaktycznej (patrz uwagi J.K. wyzej). Byc moze, w obecnej postaci ustawa lustracyjna ma pewne niedociagniecia formalne. Zapewne zostana one usuniete w trakcie dalszych prac legislacyjnych badz w wyniku problemow w implementacji. Ja tym sie nie bede zajmowal, bo nie mam do tego przygotowania oraz nie jestem bezposrednio zainteresowany takim czy innym biegiem wydarzen. A ponadto, jak juz niegdys wspomnialem, prawidlowym rozwiazaniem byloby uznanie calego okresu PRL za czas w ktorym kraj byl rzadzony przez organizacje zbrodnicza w analogii do procesu denazifikacji po II Wojnie Swiatowej.
Bobola:
Piszesz tak jakby w Polsce nie bylo lustracji. Przeciez ona juz trwa od dawna. Wystepujacy o wysokie funkcje publiczne sa lustrowani. Ta nowa, powszechna, tylko sie naklada na te juz funkcjonujaca. I IPN bedzie sporzadzal niezaleznie listy tajnych wspolpracownikow. Ja na taka lustracje oczywiscie calkiem sie zgadzam, uwazam, ze jest potrzebna. A wysylanie oswiadczen lustracyjnych przez 700 tysiecy Polakow uwazam za totalna bzdure upodlajaca tylko ludzi. Ustawy dekomunizacyjne juz sa zapinane na ostatni guzik. I nie mialbym nic przeciwko nim, tylko chcialbym zeby znowu nie byly napisane po wariacku. A niestety sadze, ze beda rownie nieprecyzyjne i nieegezkwowalne jak ta ostatnia lustracyjna.
Bobola, Denazyfikację przeprowadzili zwycięzcy na pokonanych. Polacy nie byli w 1989 roku krajem pokonanym tylko zwycięskim. Udało się nam samodzielnie wyznaczyć przyszłe losy naszego kraju. Plucie sobie samemu we własną narodową historię i tworzenie jakichkolwiek analogii pomiędzy PRL-em lat 80-tych a III Rzeszą roku 1945 pozostawiam tym spośród moich rodaków, którzy tak jak Ty znajdują w tym potężną masochistyczną przyjemność. Przypominają mi oni tych spośród polskich komunistów, którzy marzyli kiedyś o przekształceniu Polski w kolejną republikę ZSSR i byli niepocieszeni, że zamiast tego powstaje wysoce niedoskonały oddzielny twór państwowy. Ten sam dogmatyzm i potrzeba czystości ideologicznej przyjmowanych rozwiązań.
Zgadzam się z JK i popieram; generalnie, pomijając kwestie słuszności, lustracja to proces, który wymaga dojrzałości i stabilności społecznej, musi leżeć poza chęcią politycznego szkalowania i niewzruszonego potępienia. Nasi rządzący są zwolennikami ‚wiedzy lepszej’, która padając na nasz świeży, postkomunistyczny grunt pełen nieufności, druzgocze i łamie więzi demokratycznego ładu, na podstawie informacji ‚domyślanej’, zniewalającej ogół do akceptacji poprzez swoją arbitralność. Niestety świadomością ciągle tkwimy w przeszłości.
Bobola
Niestety plączesz się trochę w tych swoich wywodach.A zwroty rodem z pisowskiego repertuaru : ” butna odmowa”, „ale nie warchołem lekceważącym prawo”, „wola narodu”(większość pisze– wola Narodu Polskiego) zupełmie zniechęcają do rzetelnej dyskusji.Niestety!
J.K.;
Jak powiedzialem juz wyzej pare razy lustracje uwazam za krok we wlasciwym kierunku. Jesli jak mowisz ten proces operuje juz od dawna, to tym bardziej nie widze powodu aby wlasnie teraz go zakonczyc. Zapewne osoby bezposrednio zainteresowane jej przebiegiem wolalyby powrot do sytuacji z czasu III RP. Niestety wlasnie niezadawalajacy stan tejze byl przyczyna rozszerzenia procesu lustracyjnego. Nie uwazam sie za osobe kompetentna do proponowania takich czy innych modyfikacji tego procesu. Jezeli IPN nie podola zadaniu to jest to sprawa tej instytucji i Sejmu. Osobiscie nie widze nic trudnego w napisaniu czy sie bylo czy tez nie wspolpracownikiem sluzb represyjnych. Kazdy, ktory byl z nimi zwiazany dobrze o tym wie ci zas ktorzy w takie operacje uwiklanie nie byli mysle, ze takze nie maja trudnosci ze stwierdzeniem oczywistego.
W koncu nawet jesli sie donosilo czy pisalo jakies sprawozdania to nie jest to koniec swiata. Wielu ludzi szczerze wierzylo w idee komunistyczne i wielu z nich tez bardzo wiele zawdziecza ustrojowi panujacemu w PRL.
Jarku;
Istnieja pewne analogie miedzy denazifikacja wykonana po pokonaniu III Rzeszy a sytuacja po roku 2005 kiedy wreszcie moga byc rozliczone zaszlosci historyczne i personalne lat PRL i III RP. Dopiero obecnie, po przejeciu wladzy przez PiS, LPR i Samoobrone istnieje realna mozliwosc rozliczenia partyjnej nomenklatury i sluzb represyjnych . To jak sie zdaje usiluja uczynic obecne wladzy. Okres III RP zostal w zasadzie zmarnowany jezeli porownamy stan prawny i obecna atmosfere polityczna w Polsce z zaszlosciami na przyklad w bylej NRD czy Czechoslowacji. Obalenie rezimu totalitarnego, czy to w wyniku kleski militarnej (III Rzesza) czy tez w wyniku kontrrewolucji burzuazyjnej (PRL) wnosi podobne problemy. Stad moja analogia. Jestem jak najdalszy od checi znieslawiania polskiej historii narodowe. Problem w tym, ze PRL nie byla tworem polskim ale kompromisem zawartym z idea proletariackiego internacjonalizmu. Za nim zas staly, uzmyslawiane lub nie, interesy mocarstwowe wielkorusow.
Bobola:
Czyli zemsta do konca. A swiat ucieka, ale co nam z tego? My z ulanska fantazja polujemy na donosicieli. Powodzenia. Beze mnie…
Bobola:
I z tych samych registrow: Zabójstwo dziecka nienarodzonego powinno być karane dożywociem, jak zabójstwo dorosłego — mówi w rozmowie z „Wprost” Barbara Giertych. Wlasnie o to chodzi.
Bobola:
Zlaczam ponizej artykul Krzeminskiego z Rzepy. Nie zgadzam sie do konca ani z Krzeminskim (szczegolnie nt. spolecznego nieposluszenstwa, bo dla mnie niepodpisywanie lojalek nie jest takim aktem, a zwyklym wyborem moralnym pomiedzy dopuszczonymi prawnie rozwiazaniami: wyslac i miec swiety spokoj i nie wyslac czekajac na ewentualne sankcje) a juz zupelnie z linia Rzepy. Ale dlatego wlasnie polecam ten artykul, bo Krzeminski jest gdzies w pol drogi pomiedzy mna i toba.
Naukowca kłopot z lustracją
Ireneusz Krzemiński
Rozliczenie przeszłości peerelowskiej, choć jest niezbędne, to nie może być dokonane w taki sposób, żeby rodzić nowe dylematy moralne. Jednak tyrady znanych dziennikarzy przeciw lustracji budzą moją niechęć, gdyż ich moralizm jest równie nieuprawniony, jak zamysł lustracyjnej czystki – pisze znany socjolog
Ten tekst nie będzie socjologiczna analizą raczej chcę się podzielić osobistym punktem widzenia. Właśnie wchodząca w życie ustawa lustracyjna nałożyła na mnie – jak na wszystkich pracowników naukowych – obowiązek złożenia oświadczeń lustracyjnych. Są one rodzajem urzędowego wyznania, dotyczącego przeszłej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Obowiązek nałożyło na mnie państwo, zobowiązując mego pracodawcę, a więc publiczny uniwersytet do wyegzekwowania podpisania tego dokumentu pod jednoznacznie sformułowanym rygorem: ci, którzy odmówią, powinni zostać zwolnieni z pracy.
Poniżenie i podporządkowanie Nie jestem prawnikiem i tyle z tej ustawy mi wiadomo. Nie jestem skłonny, by oddawać się studiowaniu ustawy, bo jak inne sformułowana jest ona w skandalicznie niejasnym języku, jest rozwlekła i ma zawiłą konstrukcję. Postanowiłem zawierzyć kolegom – prawnikom. Wiem także, że od początku, tak jak wśród innych, wzbudziła we mnie stanowczy opór: sposób, w jaki ustawodawca postanowił wyegzekwować swój plan jako żywo przypomina, a nawet powtarza poniżającą technikę, którą stosowała generalska PRL.
Nie spodziewałem się, że demokratyczna władza i demokratyczne polskie państwo zastosować może podobny chwyt wobec swych obywateli: poniżające wymuszenie złożenia urzędowej „lojalki”, obłożone szantażem pozbawienia pracy. Stanęła mi przed oczami rzeczywistość socjalistyczna, kiedy na każdym kroku czyhały na obywatela takie właśnie moralno-urzędowe szykany, których celem podstawowym było poniżenie i podporządkowanie człowieka władzy. Znacząca część mojego życia upłynęła na różnych, czasem komicznych, formach niezgody i walki z taką praktyką administracyjnej władzy państwa i dlatego nie mogę zgodzić się na jej powtórzenie w demokratycznej, cudownie uwolnionej z totalitarnego jarzma Polski. Rozliczenie PRL jest ważne Na moim wydziale, tak jak na innych wydziałach Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się dyskusja na temat ustawowej lustracji i stosunku społeczności akademickiej do niej. Jak w wielu innych miejscach poparto wcześniejszą uchwałę Rady Wydziału Prawa i Administracji, która formułowała bardzo dramatyczną diagnozę prawodawstwa spod szyldu IV RP i negatywną ocenę ustawy lustracyjnej.
Ten punkt widzenia podzielił Senat Uniwersytetu Warszawskiego. Poparłem także uchwałę swojej Rady Wydziału, ale przyznać muszę, że poczułem się niezręcznie. Bowiem znalazłem się po jednej stronie z osobami, z którymi wcale nie chciałbym się znaleźć. Mój problem z lustracją polega na tym, że – wyłożywszy powyżej stosunek do sprawy – zarazem muszę uznać, iż bliski jest mi ogólniejszy punkt widzenia, z którego wyrastają zamysły lustracyjne. Pomimo wyraźnego przedawnienia sprawy jestem przekonany, że rozliczenie PRLu i przeszłości komunistycznej jest konieczne i ważne. Uniwersytet i społeczność akademicka nie zdobyła się na to, aby choćby symbolicznie takiego moralnego oczyszczenia dokonać, a dworscy uczeni nieraz chodzili w krasie niemal wojowników o demokrację. Do dziś uważam to za swoisty skandal w środowisku akademickim, podobnie, jak nobilitowanie przez Gazetę Wyborczą dawnych, usłużnych intelektualistów PRL oraz obrzydliwych oportunistów akademickich.
Co prawda, po 17 latach wolnej Polski trudno wyciągać jakieś personalne konsekwencje, skoro nie zrobiono tego wcześniej. Dlatego też ustawa lustracyjna nie jest słuszna: lata wolności i działalność wielu ludzi mogła znacząco zrekompensować ich komunistyczną przeszłość. Utrata zmysłu moralnego Natomiast na pewno warto dokonać rozliczenia symbolicznego, aby jednoznacznie ocenić przeszłość i takie postawy uczonych, które nie mogą być tolerowane. Sądzę także, że z przeszłości należy także pokazać i napiętnować złe reguły i sposoby działania instytucji oraz wyciągnąć z tego wnioski: tak, aby uniemożliwiać złe praktyki, znane z peerelowskich czasów. Gdy uwzględnić tę uwagę, widzę swoją sytuacją jako wyjątkowo fatalną: nie mogę winić ustawodawcy za intencje rozliczenia PRL i muszę być nawet z PiSem zgodny, że nie warto i nie można budować lepszej przyszłości bez rozprawienia się z ponurą przeszłością. Ale zarazem nie mogę uznać drogi, jaką wybrano, powtarzając mechanizm działania taki, jaki właśnie raz na zawsze powinien zostać moralnie „rozliczony” i potępiony.
Rozliczanie przeszłości nie powinno być swego rodzaju personalną „czystką”. Nie solidaryzuję się z tymi antylustracyjnymi argumentami, które podniosła część dziennikarzy, zwłaszcza z „Gazety Wyborczej”. Ci wspaniali w dawnych czasach ludzie dziwnie stracili swój zmysł moralny i społeczny obecnie. Tyrady kilku znanych dziennikarzy z tego kręgu budzą moją niechęć, gdyż ich moralizm jest równie nieuprawniony, jak zamysł lustracyjnej czystki. Dwuznaczna sytuacja Ale też trudno mi nie uznać ich prawa do protestu jako obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Nie mogę się więc także zgodzić z argumentami, podanymi choćby przez mojego przyjaciela Pawła Śpiewaka: tenże sam przyznając, że uważa ustawę za źle sformułowaną, odmawia jednocześnie dziennikarzom prawa do uznania ich niezgody za obywatelskie nieposłuszeństwo. Sądzę, że obecnie uchwała Senatu UW spełnia już w pełni reguły, które towarzyszą zakwalifikowaniu czyjegoś postępowania jako obywatelskiego nieposłuszeństwa. Nie możemy z tej starej zasady rezygnować – zwłaszcza w tak dwuznacznych sytuacjach, jak obecna ustawa lustracyjna. Rozliczenie przeszłości peerelowskiej, mające tak doniosłe znaczenie moralne, nie może być tak dokonane, żeby rodzić nowe dylematy moralne.
Bobola, Porównanie sytuacji Polski roku 2005 do pokonanych i okupowanych Niemiec roku 1945 wymyka się jakimkolwiek racjonalnym komentarzom. Nawet nie będę próbował.
Za powstaniem PRL-u stały interesy Cesarstwa Rosjan, ale to nie jest aż tak niezwykłe. Za koronacją Bolesława Chrobrego stały interesy Cesarstwa Niemców. Za powstaniem Księstwa Warszawskiego stały interesy Cesarstwa Francuzów. Za powstaniem legionów Piłsudskiego stały interesy Cesarstwa Austriaków. No i na koniec, pomimo mojego entuzjazmu dla przełomu roku 1989 nie sposób nie zauważyć, że otrzymywane przez nas wsparcie polityczne i gospodarcze wynikało z interesów Cesarstwa Amerykanów.
j.k.;
Przeczytalem artykul Dr. Krzeminskiego i naprawde nie mam nic wiecej do dodania do tego zagadnienia. Nie widze jakie nowe dylematy moralne powstaja z okazji koniecznosci wypelnienia deklaracji. Moim zdanie jest to przesada. Pracownicy instytucji panstwowych sa zobowiazani do wypelniania polecen zwierzchnikow. Ci zas do wypelniania obowiazkow nalozonych na nich przez ustawy. Kto sie temu nie chce podporzadkowac prawdopodobnie powinien zlozyc rezygnacje i szukac pracy tam gdzie takie postepowanie nie jest wymagane. Wierze, ze ustawa moze miec prawnicze braki i te zapewne zostana wytkniete przez opozycje lub skorygowane przez sady. Nawet biorac najwyzsze oszacowanie jakie podales, o ile pamietam bylo to 700 000 osob, deklaracje „czystosci moralnej” dotycza tylko okolo 1% populacji. W dodatku wiele z tych osob jest zapewne w wieku emerytalnym. Istotnie , byloby lepiej gdyby stosowna czystka byla przeprowadzona wczesniej. Lepiej jednak pozno niz wcale mowi polskie przyslowie. Placimy tym cene za lagodny przebieg zmiany ustrojowej. Zas lagodnosc i ewolucyjnosc przemian w polityce nie poplaca.
Bobola:
Skoro zgadzasz sie z Krzeminskim to nie jest juz tak zle. Ale chyba nie bardzo sie wczytales, bo on ma jednak dylemat, a ty go nie masz. No wiec jak to jest? 🙂
Szlachetny Kubusiu;
Zaleznosci sluzbowe powoduja koniecznosc okielznania wlasnej osobowosci do poziomu akceptowalnego dla przelozonych. Ten kto nie moze sie z tym pogodzic musi szukac zatrudnienia tam gdzie zasady sa bardziej liberalne badz zalozyc wlasna firme i samemu gnebic swoich pracownikow. Nie ma od tego ucieczki bo roznego rodzaju czystki pojawiaja sie wszedzie tam gdzie pracodawca ma cos do powiedzenia . Na przyklad w USA w okresie powojennym byla skuteczna nagonka na komunistow i ich sympatykow. Nie mowie juz o czystkach okresu stalinowskiego czy tez o roznej ostrosci czystkach jakie mialy miejsce w Polsce Ludowej. Oprawcy nie powinni byc traktowani lepiej niz oni traktowali swoje ofiary. Inne postepowanie byloby manifestacja ukrytych tendencji masochistycznych.
Bobolusiu:
Masz atawistyczna, XIX-wieczna wizje swiata pracy. Owszem, ziarno prawdy w tym jest, ale dzis zyjemy w innym swiecie i mozemy sie przeciwstawic takiemu traktowaniu. Patrz sprawa Biedronki, a teraz bedzie sprawa lustracji wsrod dziennikarzy i naukowcow. Problem w tym, ze rzadzacy Polska atawisci mysla tak jak ty.
Bracia KaKa naleza do takiego wlasnie archaicznego skrzydla politykow postsolidarnosciowych. Rozwod z cala reszta wzieli stopniowo i na wlasne zyczenie. Najpierw klocac sie z Walesa, potem wysylajac PO na zielona trawka i laczac sie ideowo z LPR i SB, a potem symbolicznie pod Stocznia Gdanska im. Lenina, kiedy brat JK wykrzyczla: Tu jest Solidarnosc, tam jest ZOMO. To byl ostateczny dowod zaslepienia tego pana. Od tej pory jego solidarnosciowy rodowow w ogole mnie inetresuje. Dla mnie to tak jakby przyszedl wprost z blokad Leppera. I teraz ten sam pan KaKa szantazuje srodowiska naukowcow i dziennikarzy upokarzajacymi lojalkami. Mam nadzieje, ze na tym szantazu polamie sobie przednie zeby. I tyle.
Opowiesci o lojalnosci wobec panstwa to on moze sobie wlozyc w buty. Bracia KaKa chca sprawowac rzady w stylu panstw arabskich, gdzie ten kto zdobedzie wladze automatycznie cieszy sie mirem wiekszosci mas ludzkich. Tak jest bowiem najlatwiej. Partnerski uklad to cos czego oni nie rozumieja. Dla nich rzad, to sila, ktora naciska. Bez wywierania presji rzad braci KaKa nie rzadzi. Po co to opisuje? Otoz po to zeby ci uzmyslowic, ze brak zgody na taki sposob rzadenia i poniewierania spoleczenstwem, przynjamniej wsord tzw. elit, sorry lze-elit. Dlatego m.in. senat UW i rektorzy wyzszych uczelni wydali oswiadczenia dotyczace tych rzadow, a nie samej lustracji. Sadze, ze teraz bracia KaKa przekonaja sie, ze nie da sie na dluzsza mete rzadzic bez udzialu elit i wbrew elitom. Po prostu wowczas wladza okazuje sie zwyklym narzedziem nacisku, a taki nacisk nie moze trwac dlugo.
Zobaczysz Bobolusiu jak to sie skonczy. Oczywiscie nie jutro, nie pojutrze. Moze bracia KaKA dociagna wraz ze swoimi sojusznikami do konca kadencji parlamentu, ale dalsze wyniki beda oplakane. I sadze, ze konflikt z dziennikarzami i ze swiatem nauki o tym wlasnie przesadzi. Po prostu widzialem jak to bylo za czasow PRLu. Teraz bedzie tak samo, bo i spor dotyczy tych samych wartosci co wowczas. Z tym, ze jestesmy o wiele madrzejsi i jest jednak wolnosc slowa.
Pozyjemy, zobaczymy. 🙂
Kurcze,ale WAS sie fajnie czyta !!!!!!
No i lustracja nie tyle absurdu co prawnych partaczy!
Chyba pora na przebudzenie.
Ja czekam na otwarcie archiwów. I do tego mądre prawo – ogólnie jednak jest zgoda z wielu stron na ten krok. Może w końcu dobre prawo napiszą panowie z Sejmu.
GP:
Nie wierze zeby kaczory otworzyly archiwa IPN. Bo oni nie potrzebuja tego co jest w tych teczkach, oni potrzebuja samych teczek jako narzedzia walki politycznej. Juz widze prezydenta, ktory oswiadcza, ze nie otworzy teczek, bo to bedzie zbyt porazajace, zbyt butalne, zbyt mocne… nie wazne jakiego slowa uzyje. Zobaczycie!
Oczywiscie nie musze dodawac, ze jestem za otwarciem teczek 🙂
No ale któryś z nich – nie pamiętam premier czy prezydent – zapowiedział, że wczoraj lub przedwczoraj, że jak TK uwali ustawę, to wtedy otwieramy.
Trochę niegramatycznie wyszło, bo zmieniałem w trakcie pisania. Powtórzę:
któryś z Kaczyńskich – nie pamiętam premier czy prezydent – zapowiedziałe wczoraj bądź przedwczoraj, że jak TK uwali ustawę, to wtedy jedynym wyjściem jest otwarcie archiwów IPN.
GP:
Tak, Lech, ale jestem pewien, ze to byla taka sama grozba przed decyzja TK jak te oswiadczenia, ze prezydent, nowiutki wicepremier PG i kto tam jeszcze sa swietnymi prawnikami i nie widza sprzecznosci z Konsytucja. Mysllisz, ze teraz zjedza wlasny kapelusz? I tak samo bedzie z tym otwieraniem teczek. Po prostu musza cos wymyslic zeby nie pozbyc sie najwazniejszej Wuderwaffe, czyli wlasnie kontroli zawartosci teczek. Kaczyzm bez teczek (wlasnie zamknietych pod ochrona wlasnych ludzi) jest niczym, to kilka haselek, ktore dawno juz utracily swoja moc. Pozyjemy – zobaczymy. 🙂
Głosy o otwarciu archiwów IPN słychać ze strony prawicy niemal od czasu kiedy przeszła nowela ustawy lustracyjnej. W zasadzie powszechna jest na prawicy opinia, że obecna ustawa to kompletny gniot. A wobec tego nie odebrałem głosu Kaczyńskiego jako straszenia, tylko akceptację tego stanu świadomości. Chyba wszscy są już zmęczeni szumem wokół tego. Tak jak piszesz – pożyjemy – zobaczymy.
Dodatkowy problem w tym, ze to Rokita jest pomyslodawca otwarcia archiwow. Ot zagwozdka. 🙂