Giertychowi do sztambucha

giertych.jpgPo wpisie „Dinozaury do getta” dyskusja na blogu zeszła na temat słynnej europarlamentarnej broszury prof. Macieja Giertycha. Na życzenie blogowiczów zapoznaliśmy się z treścią dzieła i opisujemy nasze reminiscencje.

„Książka Giertycha jest po prostu ideologią w akcji udającą, że jest nauką”, przekonuje Grzegorz Pacewicz, który atakuje temat całościowo.

Jacek Kubiak skupia się na wybranych szczegółach, twierdząc, że „ideologie przemycane przez Giertycha są tyleż przestarzałe, co szkodliwe”.


pacewicz.jpgIDEOLOGIA UDAJĄCA NAUKĘ
Grzegorz Pacewicz

Historycyzm jest słowem wymyślonym przez Karla Poppera na określenie wszelkich tendencji poszukujących uniwersalnych praw historii. Ten, kto je odkryje, zyskuje moc bezbłędnego opisywania jej rytmu, tendencji, a w szczególności kształtu przyszłych dziejów państw, narodów, kręgów cywilizacyjnych itp. W historycyzmie opis rzeczywistości społecznej i jej wartościowanie są pomieszane do tego stopnia, że nie sposób ich rozdzielić, przez co jest on doskonałą pożywką dla różnego rodzaju ideologii. Sądzę, że słowo to doskonale daje się odnieść do wzbudzającej liczne kontrowersje pracy Macieja Giertycha.

Na wstępie Giertych sugeruje, że tylko streszcza książkę Feliksa Konecznego „O wielości cywilizacyj”. Muszę przyznać, że do tej pory nie dane mi było zapoznać się z tą pracą, ale wiele informacji w tekście wskazuje jednoznacznie, że Giertych nie tylko streszcza, ale również dopisuje wiele rzeczy od siebie. Książka Konecznego została wydana w roku 1935 po polsku (w 1962 po angielsku) sam Koneczny zmarł w 1949. Są zaś w streszczeniu Giertycha informacje o Chruszczowie, Putinie, Gorbaczowie, upadku Hitlera, Unii Europejskiej, terroryzmie islamskim, czy fali emigracji ludności muzułmańskiej do Europy. Stąd moje podejrzenie, że Giertych swobodnie wykorzystuje dzieło Konecznego do własnej interpretacji historii, sprytnie chowając się za plecami tego uznanego badacza.

Z tego wynika i druga obiekcja – teoria Konecznego pochodzi z dwudziestolecia międzywojennego i unosi się nad nią duch filozofii społecznej wieku XIX. Wyjściową tezą pracy jest, że kategoria cywilizacji jest kluczowa dla zrozumienia dziejów. Cywilizacja to normy, na których zbudowane jest życie zbiorowe. Cywilizacji jest wiele i wchodzą ze sobą w nieuchronny konflikt. Podobną tezę znajdziemy też u Samuela Huntingtona w „Zderzeniu cywilizacji”, ale obie książki dzieli epoka. U Giertycha-Konecznego poszczególne cywilizacje są wyidealizowanymi do granic możliwości modelami, w których podejście opisowe przenika podejście wartościujące. Najlepszą i najwyższą oczywiście jest cywilizacja zachodnia (w pracy – łacińska), a wszystkie inne posiadają liczne braki w stosunku do niej. W ten sposób jest ona najwyższym sposobem organizowania życia zbiorowego, a wszystkie inne cywilizacje światowe ustępują jej pod każdym względem. Z kolei wszelkie odejście od najwyższych wartości w ramach tej cywilizacji Giertych tłumaczy naleciałościami z innych cywilizacji.

Model cywilizacji zachodu jest doskonały i należy go krzewić, gdzie się da, a wszelkie niezgodności z modelem są traktowane nie jako wewnętrzne braki naszej cywilizacji, lecz skutek wpływów zewnętrznych w stosunku do cywilizacji zachodniej, które należy wyplenić. W ten sposób mamy jednocześnie wytłumaczenie, dlaczego model ten jest niezgodny z rzeczywistością i skąd tak trudne do wytłumaczenia doświadczenia, jak na przykład totalitaryzm nazistowski powstały niemal w centrum cywilizacji zachodu. W konsekwencji koncepcja Giertycha jest niefalsyfikowalna i, co za tym idzie, zawsze prawdziwa.

Taką samą tendencję można znaleźć zresztą u Karola Marksa, czy wcześniej jeszcze u Georga Hegla. Są one do wybaczenia – teorie te były pisane w wieku XIX i odzwierciedlają ówczesny stan wiedzy i sposób myślenia, którego europocentryzm jest jedną z podstawowych cech. Mylono u tych filozofów model z rzeczywistością. Podejście opisowe przeniknięte jest podejściem wartościującym. Z perspektywy początków XXI wieku mają jednak znaczenie historyczne – jest w nich wiele ciekawych myśli, ale też i wiele błędów, z których historycyzm jest chyba najpoważniejszym.

W ponad siedemdziesiąt lat od wydanie pracy Konecznego można odnaleźć w niej kilka godnych uwagi refleksji, ale interpretować w jej świetle historię jest nieporozumieniem. Przez te lata wydarzyło się zbyt wiele i wiedza ludzka o historii oraz uwarunkowaniach zjawisk społecznych jest zbyt bogata, by pracy Konecznego nadawać inny status, jak tylko historyczny. Ta historyczność teorii Konecznego widoczna jest w opisach kolejnych cywilizacji – wiele szczegółów jest po prostu niezgodnych z tym, co wiemy obecnie. Liczne są daleko idące i rażące uproszczenia, o których pisze Jacek. Budzą one uzasadnione protesty.

U Huntingtona jest w tym względzie o wiele inaczej. Udało mu się ograniczyć pierwiastek wartościujący w jego teorii i przede wszystkim wskazać na przyczyny i uwarunkowania zderzenia cywilizacji. Obraz, jaki szkicuje jest też bardziej zniuansowany i uszczegółowiony. Nie przesądza o wartości żadnej z cywilizacji. Nie myli on swojego modelu z rzeczywistością i chodzi mu jedynie o zrozumienie przy jego pomocy, tego co faktycznie rozgrywa się współcześnie między państwami. Jego interpretacja rzeczywistości nie jest jedyną, ale jedną z możliwych. Różnice te można mnożyć, ale płyną one z faktu, że książka Huntingtona spełnia standardy pracy naukowej, a książka Giertycha jest od nich daleka. Jest po prostu ideologią w akcji udającą, że jest nauką.


kubiak.jpgCYWILIZACJA, NARÓD, ŻYDZI I POLACY

Jacek Kubiak

Broszura prof. Macieja Giertycha to skrót myśli przedwojennego endeka Feliksa Konecznego, twórcy tzw. teorii cywilizacji. Rozumiem, że prof. Giertych chce propagować dawne idee swego idola, nie rozumiem tylko, dlaczego chciał to czynić przy pomocy środków PE. Ale to nie moja sprawa, a obrońców takich jak ja PE nie potrzebuje (szef PE Hans-Gert Pöttering uznał broszurę za antysemicką i udzielił autorowi nagany).

Z punktu widzenia filozofa całościowo ocenia broszurę Grzegorz, więc skupię się tylko na wybranych szczegółach. Zupełnie nie zgadzam się bowiem właśnie z definicjami cywilizacji i narodu, jakie za Konecznym daje Giertych. Dla Giertycha cywilizacja to „metoda życia”. Dla mnie jedna cywilizacja może łączyć wiele sposobów życia. Wszystkie cywilizacje Giertych/Koneczny opisuje z jednego, polonocentrycznego punktu widzenia. W opisie tym szczególne znaczenie mają cywilizacje żydowska i łacińska. Nie ma tu miejsca na cywilizację judeo-chrześcijańską. A ja właśnie uważam się za przedstawiciela takiej cywilizacji i dlatego będę domagał się jej uznania. Jestem obywatelem Polski i Francji, moja babka ze strony matki była ortodoksyjną (w sensie przynależności do wyznania, a nie gorliwości) Białorusinką, a babka ze strony ojca urodziła się w roku 1895 na ul. Krochmalnej w Warszawie, a więc w centrum, chce się powiedzieć epicentrum, getta żydowskiego. Wbrew legendom w gettcie żydowskim nie mieszkali sami żydzi.

Giertych wskrzesza stare, przebrzmiałe i, jak sądziłem, dawno zbutwiałe definicje cywilizacji. Ja natomiast chcę, aby Polacy przestali myśleć takimi XIX-wiecznymi kategoriami. Wiem, że młodzi ludzie, którzy niedawno wyjechali do Wielkiej Brytanii czy Irlandii i zachłysnęli się europejską wolnością i sposobem myślenia, gdy wrócą, zmienią ten kraj w państwo nowoczesne. Z broszury wynika, że kiedy oni będą ten kraj zmieniać, myślący Konecznym i Giertychami (Jędrzejem, Maciejem, Romanem) będą starali się te zmiany powstrzymać m.in. głosząc podobne treści. Jednym słowem – pisanina Giertycha to dopiero preludium.

W przeciwieństwie do Giertycha uważam pojęcie naród, nation, Volk za równoznaczne z pojęciem społeczeństwa. Giertych dowodzi, iż w języku polskim słowo naród oznacza coś innego niż w innych językach. To zwykła nieprawda, propaganda i apologia wyimaginowanej polskiej odrębności i wyjątkowości. Naród polski to społeczeństwo polskie i nie dostrzegam pomiędzy nimi różnic. Co do wyjątkowość polskości, to znajduję raczej wiele negatywów i wolałbym nie wchodzić w szczegóły. Chciałbym, aby to społeczeństwo, czy naród, było otwarte, obywatelskie, żeby w jego obrębie mówiło się równie swobodnie po polsku, co i po kaszubsku, białorusku, jidisz, niemiecku, rosyjsku, ukraińsku, w gwarze góralskiej, śląskiej etc., tam gdzie mieszkają takie właśnie mniejszości i grupy etniczne.

Dla Macieja Giertycha wyróżnikiem narodu jest homogenny język i to co nazywa kulturą, a więc i religia. Dla Polski oczywiście katolicka. W moim narodzie takie same prawa mają mieć nie tylko katolicy i protestanci, żydzi i muzułmanie, buddyści i świadkowie Jehowy, ale również homoseksualiści i heteroseksualiści, zwolennicy i przeciwnicy aborcji, w końcu myślący tak jak Maciej Giertych i tak jak ja. Tu zgody na urawniłowkę nie będzie.

Co do rasy: dla mnie, wyróżnienie ras ludzkich, podobnie jak dla Giertycha, oparte jest na aspektach biologicznych. Jednak Giertych pisze „somatycznych”, co jest zbyt daleko idącym uproszczeniem. Aspektem biologicznym, ale już nie somatycznym, są np. potencjalne różnice w psychologii różnych ras. Poruszanie tematu rasy prowadzi do skojarzenia z rasistowską ideologią Hitlera. To zrozumiałe, gdyż z tego powodu świat przeżył największą tragedię w swych dziejach. Chciałbym, aby do tej dyskusji (z wiadomych względów) Hitlera jednak również nie mieszać. Negowanie pojęcia rasy uważam za niepotrzebną poprawność polityczną (po szczegóły odsyłam np. do mojego artykułu w Polityce pt. „Segregacja lekowa„), ale po Holokauście zrozumiałą.

Po co jednak Giertych miesza pojęcie rasy z rozważaniami na temat cywilizacji? Czemu ma służyć rozważanie, czy Żydzi stanowią odrębną rasę? Dlaczego nie zastanawia się nad odrębnością rasową Polaków czy Brytyjczyków? Bo ci nie gromadzą się samowolnie w gettach? A ja pytam czym się różni Greenpoint w Nowym Jorku od ulicy Krochmalnej w roku 1895? To pomieszanie pojęć, sądzę, ma służyć zasianiu wątpliwości, wywołaniu skojarzeń, które naprowadzić mają czytelnika do najważniejszego wniosku autora: nasza cywilizacja jest lepsza od innych (w tym wypadku od żydowskiej). Na to też z mojej strony zgody nie będzie. Jak już wspomniałem uważam się za przedstawiciela cywilizacji judeo-chreścijańskiej i żaden Giertych mi tego nie odbierze.

Stosunek Giertycha do żydów najlepiej odda kilka krótkich cytatów. Żydzi „nie są pionierami”, osiedlają się „najchętniej wśród bogatych”, „przemieszczają się z uboższych do bogatszych terenów”, nie można traktować antysemityzmu jako rasizmu, bo żydzi nie są rasą (tu zrozumiałem do czego Giertychowi wcześniejszy wywód o rasie), religia żydowska nie jest monoteizmem, a „monolatrią”, poza judaizmem cała uczoność żydowska „jest bez wartości”, żydzi gubią (w przeciwieństwie oczywiście do cywilizacji łacińskiej) „związek prawa z etyką”, itd., itp… Chyba nie ma co komentować licznych, równie szokujących ocen.

Na koniec jeszcze jeden przykład szoku cywilizacji mojej i giertychowskiej. Europoseł opisuje z lubością, jak to jego dziadek zakazał czytania „Chłopów” Reymonta swej córce (matce autora), na co przystała przedwojenna szkoła. Giertych pyta: „Która europejska szkoła uszanowałaby dzisiaj takie życzenia rodzica?”. Odpowiem na to również przykładem i, jak na szabas goja przystało, pytaniem. Znajoma, Polka mieszkająca we Francji, opowiadała mi niedawno wzburzona, że na lekcji historii w publicznej szkole francuskiej wymaga się od jej syna znajomości 10 przykazań i 7 grzechów głównych (chodziło o podstawy chrześcijaństwa przy omawianiu genezy tej religii). Jeśli Maciej Giertych chce, aby rodzice wybierali lektury dla swoich dzieci, tak jak robił to jego dziadek, to musi liczyć się z opinią rodziców, którzy nie będą sobie życzyli uczenia swoich pociech 10 przykazań. Czy Giertychowi marzy się syllabus, przedwojenna broszurka ks. Pirożyńskiego „Co czytać”, czy przywrócenie cenzury z czasów, gdy zasiadał w Radzie Konsultacyjnej gen. Jaruzelskiego? Ale Giertych nie tylko tymi „wartościami” epatuje Parlament Europejski. Piętnuje także niemoralną muzykę, homoseksualizm, socjalizm, rozwiązłość seksualną, niestabilność rodziny, hedonizm stylu życia i oczywiście nieudowodnioną teorię ewolucji (co nie przeszkadza mu powoływać się na dryf genetyczny w rozważaniach na temat rasy!?).

Podsumowując, ideologie przemycane przez Giertycha są tyleż przestarzałe, co szkodliwe. To wskrzeszanie endeckich upiorów antysemityzmu, bezkompromisowego, staroświeckiego polonocentryzmu, gloryfikowanie własnych poglądów i narzucanie ich każdemu innemu i obcemu jako lepszych, bardziej etycznych i bardziej wzniosłych. Z tych powodów wywody Giertycha stają się po prostu nieznośne. Zakończę więc endeckim hasłem: dinozaury do getta!