Nauka, nie-nauka

tory_200.jpgTeren filozofii jest grząski i powikłany, tak jak powikłana jest myśl ludzka.

Chyba pora już zadać sobie pytanie, czym jest filozofia? Ostrzegam, że będzie patetycznie.

Wydawać by się mogło, że pytanie jest banalnie proste. Zauważmy jednak, że kiedy określam, czym jest filozofia, już filozofuję. Nie da się jej określić, nie wnikając w to, co ona niesie ze sobą. I jeszcze jedno – określając, czym jest filozofia w ogóle, zaczynam filozofować, czyli tworzyć własną partykularną filozofię. To znaczy, że opisując filozofię w ogóle, tworzę określony model filozofii, który ma wprawdzie coś wspólnego z filozofią w ogóle, ale jej nie wyczerpuje.

Wszelka definicja filozofii jest skazana na nieprzekraczalną trudność – będąc jakimś określeniem filozofii nie wyczerpuje przedmiotu filozofii, a co więcej sama może być poddana analizie filozoficznej, która wykaże jej względność i ograniczony zakres. Myślę się, że ten ruch ciągłego odnoszenia się i wykraczania myślą poza myśl jest istotą filozofii. W tym względzie filozofia osiąga dość znaczne mistrzostwo, ponieważ ten ruch wymusza precyzję w posługiwaniu się słowami, określaniu problemu i prowadzeniu swojej myśli. Cokolwiek da się powiedzieć, da się jasno powiedzieć i na uzyskiwaniu tej jasności polega cel filozofii. Jest w tym ogromne podobieństwo filozofii do nauki.

Jednocześnie ruch ten, być może najbardziej, ukazuje odrębność filozofii od nauki. W nauce przedmiot jej dociekań jest w miarę dobrze określony, podobnie jak metody badań i charakter uzyskiwanych odpowiedzi oraz stopień ich pewności. Natomiast teren filozofii jest grząski i powikłany, tak jak powikłana jest myśl ludzka.

Zresztą jest jeszcze inna obiekcja: jedna filozofia, czy też wielość filozofii? Raczej to drugie, chociaż dzięki wielości dyskursów w ramach filozofii, stopniowo tworzy się też ta jedna filozofia. Jest to szczególnie widoczne dla tych, którzy zajmują się nią na co dzień. W końcu problemy podejmowane przez filozofów są mniej więcej te same. Ale właśnie ten zwrot „mniej więcej” wskazuje też na to, że problemy podejmowane przez filozofów nie są rozumiane przez nich identycznie. Wobec tego ich odpowiedzi mogą się różnić mocno od siebie i bywają na siebie nieprzekładalne. Trudność ta sprawia, że nie można mówić o jednej filozofii. Ma ona w sobie coś z nauki, ale też nie jest nauką jako taką.

Jeśli więc mam powiedzieć, czym jest filozofia, to najwłaściwsze chyba jest sparafrazowanie słów Aureliusza Augustyna o czasie: jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem, czym jest filozofia. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem. Może właśnie na tym na tym: „nie wiem”, pojawiającym się po przebyciu wielu dróg rozumowania, polega jej urok?

Grzegorz Pacewicz