Model niczego

mlotek_200.jpgZrób to sam: komputerowy model układu

Układ, jak wiadomo, trzyma się mocno. Ostatnio premier Kaczyński oświadczył, że istnieje już jego komputerowy model i naukowcy badają jego sieć, węzły i, jak się domyślam, zapewne również powiązania z innymi układami. Takie badania muszą być bowiem prowadzone z rozmachem. W „Niedowiarach” staramy się być na bieżąco z największymi naukowymi osiągnięciami, nie mogliśmy więc nie zareagować na doniesienie o tym przełomowym odkryciu.

Zachęcony rewelacjami premiera postanowiłem samemu zbudować własny komputerowy model układu. Użyłem do tego celu programu Power Point. Na pierwszy rzut oka wydawało się to dziecinnie proste (za chwilę zobaczymy jednak, jak to pozory mogą mylić).

Po umieszczeniu w węzłach układu nazwisk wskazanych przez samego premiera (Kaczmarek, Netz, Krauze, Kornatowski) sieć powiązań zaczęła się szybko i niemal automatycznie – jak na komputer przystało – zagęszczać. O dziwo, w kompletnym już niemal modelu bardzo blisko centrum układu znalazły się takie nazwiska jak Kaczyński (pierwszy), Kaczyński (drugi), mama Kaczyńska, a nawet i sympatyczna żona Kaczyńska (zwana w niektórych kręgach zakonno-kościelnych Czarownicą). To był pierwszy krąg węzłów sieci. Dalej pojawili się panowie o imionach Zbigniew, Edgar, Ludwik, Zdzisław etc…

Spoglądając na mój model dochodziłem jednak do coraz bardziej niepokojących wniosków. W jego konstrukcji musiał znajdować się jakiś błąd, gdyż jedna polska rodzina (a nawet jej liga wraz z rodzinami panów Edgara, Ludwika etc…) żadną miarą nie mogła stanowić centrum układu. Jednym słowem wyszło na to, ze stworzyłem, owszem komputerowy, ale fałszywy model układu.

Zresetowalem więc komputer i podjąłem dalsze prace badawcze nad układem. Kolejne próby konstrukcji komputerowego modelu kończyły się podobnym fiaskiem, a właściwie fiaskami, bo każdy stworzony przeze mnie model okazywał się fałszywy i za każdym razem jakaś czarownica wyskakiwała w nim jak chochlik z butelki w samym centrum układu. Zdenerwowany wyrzuciłem mój komputer na śmietnik i dokończyłem pisanie tego blogowego wpisu na zwykłej maszynie do pisania.

Z mojej pracy naukowo-badawczej wynika jeden niepokojąco brzmiący wniosek. Mianowicie, może i ów model, o którym mówi premier, a na którym pracują niezmordowanie liczni naukowcy i powstają nawet na tej podstawie doktoraty (nie mówiąc o magisteriach), jest fałszywy. Może więc należałoby zachować ostrożność w wyciąganiu wniosków nawet z modeli komputerowych? Ta drogą chciałbym dotrzeć do najwyższych władz państwowych i zwrócić uwagę, że przed wyciągnięciem dalszych wniosków (a nie daj Panie Boże naukowcom też wyskoczyła w centrum układu jakaś czarownica, i co wtedy?) należałoby może ten słynny już na całą Polskę komputerowy model zweryfikować. Sugerowałbym komputerowo-informatyczną ustawę lustracyjną, choć trudno wyobrazić sobie, aby dzisiejszy Sejm był w stanie szybko taką ustawę uchwalić (może więc Sejm nowej kadencji?).

A teraz nieco bardziej poważnie. Premier padającego rządu chwyta się różnych brzytew. Najnowszą brzytwą okazał się komputerowy model układu. Jarosław Kaczyński od dawna porozumiewa się ze swoim elektoratem ponad głowami elit i ludzi jako tako wykształconych używając własnego kodu. Teraz, wyciągając jak królika z kapelusza ów komputerowy model, postąpił dokładnie tak samo. Komputerowy model układu to bowiem oko puszczone po raz kolejny do, jak nazywa tę część społeczeństwa poseł Kurski, „ciemnego ludu, który wszystko kupi”. Otóż powagę modelu ma tu gwarantować komputer, a komputer, jak wiadomo wśród gawiedzi, to magiczne „ustrojstwo”, coś, co zawiera w sobie wszelkie możliwe mądrości. Skomputeryzowanie przyświecającej Kaczyńskiemu i PiS-owi od dawna idei układu ma przenieść tę sztucznie podtrzymywaną przy życiu ideę na grunt naukowy – przynajmniej w pojęciu owego „ciemnego ludu”.

W gronie komputerowych blogowiczów, oczywista (sic!), chyba, jest wiedza, że komputer jest takim samym narzędziem jak młotek czy hebel, z tą drobną różnicą, że jest trochę bardziej skomplikowany. Tworzeniem komputerowych modeli czegokolwiek zajmują się ludzie. Model komputerowy wcale nie musi być lepszy (patrz: bardziej prawdziwy) od modelu nagryzmolonego na kawałku serwetki w kawiarni (wiedzą o tym doskonale matematycy).

Największym osiągnięciem naukowym w sferze modeli komputerowych byłby zapewne model „niczego” (filozofowie woleliby zapewne model Nietzschego, może Grzegorz Pacewicz w tej sprawie zabierze głos w tym blogu;) ). O ile bowiem „coś” można zawsze jakoś zmodelować, to chyba do tej pory nie wymyślono jeszcze modelu „niczego” (tu zdaje się na wiedzę i doświadczenie blogowiczów).

Wygląda więc na to, ze komputerowy model układu, o którym opowiada premier, okazał się tak doniosłym odkryciem właśnie dlatego, że jest pierwszym modelem niczego.

Jacek Kubiak

PS. Bardziej fachowo nt. komputerowego układu pisze w swym blogu Edwin Bendyk.

Fot. Jeff Kubina, Flickr (CC BY SA)