Nauka czy Kościół?


Jeśli ustawa Gowina miałaby wejść w życie, to lepiej już poprzeć całkowity zakaz zapłodnienia in vitro.

Wysunięta przez senatora Gowina z PO propozycja prawnego uregulowania zapłodnienia in vitro wywołała ogólnopolską dyskusję nad kształtem nowej ustawy. Zasadniczy dylemat z niej wynikający brzmi: czy polskie prawo dotyczące zabiegów medycznych należy opierać na nauce, czy też na nauce Kościoła katolickiego?

Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że jestem zwolennikiem opierania prawa na nauce tout court. Ale wbrew pozorom tym razem dylemat wcale nie jest łatwy do rozstrzygnięcia. Mając do wyboru propozycje senatora Gowina i czystą naukę Kościoła proponuję wprowadzić w życie to, co zaleca Kosciół, tzn. zakazać in vitro.

Kosciół katolicki ma w Polsce tak wielkie znaczenie, że bardzo trudno stanowić prawo wbrew jego zasadom. Tak samo jak trudno przekonywać w Indiach, że należy stanowić prawo niezgodne z religią hinduistyczną, a w Arabii Saudyjskiej – z islamem. Pójdźmy więc śladem Arabii Saudyjskiej.

Sytuacja byłaby dość prosta, gdybyśmy mieli wybór pomiędzy dwiema ustawami opartymi bądź na nauce, bądź na religii. Mamy natomiast projekt oparty na jakiejś dziwnej hybrydzie naukowo-religijnej.

Właśnie dlatego nie jestem w stanie zrozumieć propozycji senatora Gowina. Właściwie dlaczego chce on zalegalizować zabieg zapłodnienia in vitro, skoro Kościół katolicki uważa, iż uwłacza on ludzkiej godności? Znany ze swej głębokiej wiary i głębi teologicznej myśli senator powinien walczyć jak lew, aby takich bezbożnych czynów jak zapłodnienie pozaustrojowe w Polsce nie popełniano. Skoro nie walczy, to może ten proceder jest Polakom jednak potrzebny? A skoro jest potrzebny, to może nie jest tak bezbożny?

W trakcie debaty najbardziej zadziwił mnie jednak głos episkopatu. Otóż przyklasnął on propozycjom Gowina głosem biskupa praskiego, i to bodajże na dwa dni przed Bożym Narodzeniem. A to już czysta herezja! Argument biskupa Hosera jest taki, że skoro nie można zabiegowi in vitro przeszkodzić (nie wiem skąd taki wniosek, dotąd sądzilem, że wola Boska może przenosić góry), to trzeba wybrać mniejsze zło i zakazać mrożenia zarodków i selekcji zdrowych zarodków.

Biskup Hoser jest lekarzem i zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że ustawa zakazująca tych dwóch czynności sprowadza zapłodnienie in vitro do zupełnie niewydajnej i wręcz szkodliwej ruletki. Jeśli lekarzom nie wolno będzie ani mrozić, ani zniszczyć żadnego zarodka poczętego metodą in vitro, a jedynie przeszczepić wszystkie jak leci do dróg rodnych kobiety, to gwałtownie zmaleje wydajność tego zabiegu. Brak medycznej selekcji spowoduje, że równocześnie wzrośnie też liczba upośledzeń płodów i dzieci uzyskanych tą metodą.

To już problem drugoplanowy, ale jeśli ustawa Gowina miałaby wejść w życie, to jaki byłby sens ekonomiczny zwracania kosztów ze społecznych pieniędzy za zupełnie niewydajny zabieg? Toż byłoby to świadome wyrzucanie naszych pieniędzy w błoto. Ponoć liberalna PO powinna dwa razy pomyśleć, zanim na taki ekonomiczny idiotyzm wyrazi zgodę.

Inny problem to odpowiedzialność moralna. W Kościele jest sporo hipokryzji, ale chyba biskupom nie chodzi o to, by w kilka lat po wejściu w życie tej ustawy mogli oświadczyć, że mieli rację i metoda jest szkodliwa, bo połowa polskich dzieci poczętych in vitro ma zespół Downa, a druga połowa (tych, które miały szczęście) zespół Turnera.

Jeśli ustawa senatora Gowina miałaby wejść w życie, to lepiej już poprzeć proponowaną gdzieś nieśmiało w kuluarach Sejmu przez PiS ustawę całkowitego zakazu niecnego procederu zapłodnienia in vitro – tym razem rzeczywiście dla dobra Polakow (PiS bardzo lubi to hasło). W zestawieniu z propozycjami PO takie podejście do sprawy wydaje się o wiele bardziej przemyślane i odpowiedzialne. Chyba, ze senator Gowin liczy na poczucie odpowiedzialności polskich lekarzy, tzn. na to, że przy jego warunkach nie będą zapłodnienia in vitro w ogóle praktykowali. Takie bowiem będą rzeczywiste konsekwencje tej prorodzinnej polityki PO.

Jednym słowem życie skłania mnie do poparcia tezy, że lepiej w Polsce stanowić prawo medyczne na podstawie czystej nauki Koscioła katolickiego, niż tworzyć hybrydy, które mogą zaszkodzić wszystkim: Kościołowi, politykom i samym Polakom. A jeśli ktoś będzie chciał mieć dziecko z próbówki, zawsze może pojechać na zabieg do Kijowa lub Mińska. Senator Gowin powinien pomyśleć, czy nie lepiej byłoby włączyć do nowej ustawy możliwości zwracania kosztów podróży.

Jacek Kubiak

Fot. ArtBrom, Flickr (CC SA)