Kiedy druga Ziemia?
Nie cierpię nocnych obserwacji, nad ranem zazwyczaj ledwo pamiętam jak się nazywam.
San Miguel de La Palma, Wyspy Kanaryjskie, European Northern Observatory, 2300 npm. Chmury oblazły górę. Można je nabierać garściami albo w czapkę. Kolejna noc obserwacji na TNG (Telescopio Nazionale Galileo). Dwie godziny po zachodzie Słońca wreszcie rozpogadza się; czas zaczynać. Nie cierpię nocnych obserwacji -pewnie zaskakujące wyznanie jak na astronoma – nad ranem zazwyczaj ledwo pamiętam jak się nazywam.
Jestem wielkim miłośnikiem teleskopów, na których obserwacje wykonywane są na zlecenie przez operatorów zatrudnionych w obserwatorium. Takim teleskopem (HET, Hobby-Eberly Telescope, w Teksasie) odkryliśmy planetę wokół olbrzyma HD17092 (projekt pod przewodnictwem Andrzeja Niedzielskiego z UMK w Toruniu). Podobny teleskop (SALT, Southern African Large Telescope) z udziałem Polski został postawiony w Południowej Afryce. Za jakieś 2-3 lata i nim będzie można szukać planet – brakuje jeszcze odpowiedniego instrumentu, który jest w budowie. Będzie można wtedy nie jeździć do Południowej Afryki i nie oglądać pingwinów na Przylądku Dobrej Nadziei.
Poszukiwanie i badanie pozsłonecznych planet w ciągu ostatnich 15 lat przepoczwarzyło się z pojedyńczych, sensacyjnych odkryć trafiających na pierwsze strony gazet w uznaną gałąź astronomii i astrofizyki. Liczba znanych planet już dawno przekroczyła 200. Nie wystarczy już znalezienie kolejnej planety, trzeba odkrywać takie które pozwolą nam rozszerzyć wiedzę o ich powstawaniu. Stąd moje poszukiwania planet w skomplikowanych układach gwiazdowych prowadzone na TNG (a wcześniej Keckiem I na Hawajach) czy poszukiwania planet wokół olbrzymich gwiazd. Oba typy umożliwiają testowanie modeli powstawania i ewolucji planet przy dość ekstremalnych „warunkach brzegowych”.
Najbardziej skuteczna metoda poszukiwania planet obiegających inne gwiazdy polega na bardzo precyzyjnym mierzeniu prędkości gwiazd. Jeżeli prędkość gwiazdy podlega okresowym zmianom o odpowiedniej amplitudzie, to wskazuje to na istnienie planety. Wbrew pozorom ten trudny pomiar można już było wykonywać na początku lat 80. Gdyby tylko astronomom przyszło do głowy niewyobrażalne – że planety wielkości Jowisza mogą mieć kilkudniowe okresy orbitalne (czyli „rok” trwa tam kilka dni) – już wtedy (z łatwością!) można byłoby odkryć tzw. gorące Jowisze. Na niewyobrażalne trzeba było poczekać do 1995 roku, kiedy Szwajcarzy Michel Mayor i Didier Queloz ogłosili odkrycie gorącego Jowisza wokół podobnej do Słońca gwiazdy 51 Pegasi. Nawiasem mówiąc słyszałem, że oni również nie szukali takich planet, ale badali krótkookresową zmienność gwiazd, choć równolegle prowadzili też poszukiwania „normalnych” planet. Ich praca został nawet początkowo odrzucona przez „Nature” i trzeba było redakcję przekonywać, by pracę przyjęła (tj telefonicznie uświadomić redakcji wagę odkrycia). Michel Mayor za te badania otrzymał wspólnie z innym znanym łowcą planet, Amerykaninem Geoffem Marcy, nagrodę „Shaw Prize” (1 000 000 USD do podziału).
Obecnie Szwajcarzy i Amerykanie „ścigają” się kto pierwszy odkryje drugą Ziemię. Na razie wydaje się, że prowadzą Szwajcarzy, którzy zbudowali nadzwyczajny instrument HARPS (High Accuracy Radial Velocity Planet Searcher, zainstalowany na 3.5 metrowym teleskopie w Chile) i dzięki niemu odkryli wiekszość znanych nam planet o najmniejszych masach. Równie ciekawie zapowiada się poszukiwanie planet z przestrzeni kosmicznej. W grudniu zeszłego roku wystrzelony został na orbitę francuski satelita COROT, który m.in. ma szukać tranzytujacych planet czyli takich, które dzięki sprzyjające orientacji orbity raz na okres orbitalny przechodzą przed tarczą swojej gwiazdy. Takie zjawisko obserwowane jest jako niewielki spadek jasności gwiazdy (bo planeta przesłania fragment tarczy gwiazdy) i wykryć je można dzięki nieprzerwanym obserwacjom dużej grupy gwiazd. Tego typu poszukiwania najlepiej wykonywać z przestrzeni kosmicznej. COROT bardzo szybko znalazl swoją pierwszą planetę – gorącego Jowisza. Precyzja obserwacji jest tak wysoka, że prawdopodobnie możliwe będzie znalezienie planety wielkości Ziemi. W kolejce do wystrzelenia czeka amerykańska sonda „Kepler”, która też będzie szukać tranzytujących planet. Ciekawe zatem kto wygra ten wyścig.
Fot. Giovanni Tessicini, Fundación Galileo Galilei – INAF, Fundación Canaria
Komentarze
Ech, podejrzewam, że ta” druga ziemia” będzie jeszcze długo długo zjawiskiem hipotetycznym, bo „ziemia” oznacza nie tylko podobną planetę, ale i to, co na tej planecie. A z tym nawet najlepsze teleskopy mogą miec problem.
Ale też lubię się w niebo wpatrywać i kombinować, co tam może być. Kiedyś nawet miałem lunetę…
Moim zdaniem, przy obecnym poziomie astronomii „teleskopowj” oraz przy przewidywanym rozwoju w tej dziedzinie – rozwoju, ktory ma przeciez jakies granice wyplywajace z samej metody, a wiec moim skromnym zdaniem kwestia odkrycia drugiej Ziemi sprowadzi sie byc moze do wyscigu o to, co nadejdzie jako pierwsze: informacja o tym, ze odkryta planeta ma podobna charakterystyke do naszej, czy informacja od mieszkancow takiej planety…
O ile dobrze zrozumialem Szanownego Autora stwierdzenie istnienia odleglej planety nie jest bezposrednie a stanowi konsekwencje rozumowania laczacego zaburzenia toru gwiazdy z istnieniem dodatkowych a niewidocznych bezposrednio obiektow planetarnych w jej systemie?
Ja natomiast obawiam się tego, co działoby się gdyby rzeczywiście taką planetę odkryto i wynaleziono sposób dotarcia na nią. Na powtórkę z Antarktydy raczej nie ma co liczyć. Raczej kolejny stan USA – ewentualnie wojna.
Biorąc pod uwagę odległości pierwszą „nową ziemię” pewnie wybudujemy sami gdzieś dużo bliżej.
Pawel:
Ale przeciez nie chodzi o budowanie tylko o poznanie.
Panowie,przecie to co oglądamy – to czas przeszły dokonany! Więc nie podniecajmy się tak, astronomiczną przeszłością!
mnie to cholernie ciekawi.. Wam też się czasem marzą takie podróże w kosmos?^^ Mnie od dziecka, ale nie wiem, czy bym się kiedykolwiek odważyła, gdybym miała taką możliwość 🙂
Bardzo fascynuję się poszukiwaniami drugiej Ziemi. Marzy mi się jej jak najszybsze odkrycie. I oby ona była jak najbardziej podobna do naszej. Odległa, ale bliźniacza. I by krążyła w ekosferze swojej gwiazdy. Niechby nawet była wielkim księżycem wielkiej jowiszopodobnej planety, ale globem na tyle masywnym aby utrzymać swoją atmosferę i wodę w stanie ciekłym. Albo niech druga Ziemia będzie globem umieszczonym w którymś z punktów libracyjnych pozasłonecznego pławiącego się w ekosferze jowisza. Teoretycznie to chyba możliwe. A praktyczne potwierdzenie możliwości takiego właśnie umiejscowienia ziemiopodobnej planety byłoby wielką naukową sensacją. Równie wielką sensacją byłoby odkrycie gdzieś daleko we Wszechświecie układu podwójnego planet typu ziemskiego. Skoro odkryto już podwójne planemo składające się z dwóch okrążających wspólny środek masy wielkich gazowych planet, możliwe że i skaliste globy tworzą czasami układy podwójne. Szkoda, że Ziemia w Układzie Słonecznym zamiast z Księżycem nie jest grawitacyjnie związana z Wenus czy Marsem. Może wtedy i na tej drugiej planecie krążącej wokół Słońca razem z naszą w odległości 1 AU rozwinęłoby się życie, a może i cywilizacja? Czy możemy wykluczyć, że wśród tych setek miliardów galaktyk z setkami miliardów gwiazd i chyba jeszcze większą liczbą planet taki scenariusz niejednokrotnie miał miejsce? Chyba nie. Z tym, że taki układ podwójny planet typu ziemskiego najprawdopodobniej odkryty zostanie w dalszej przyszłości gdzieś bardzo daleko od nas. Może dopiero w epoce kiedy zaczniemy odkrywać układy planetarne pozagalaktycznych gwiazd? Na tą chwilę marzy mi się odkrycie drugiej Ziemi w pobliżu którejś z najbliższych Słońcu gwiazd. Ta krążąca wokół czerwonego karła Gliese 581 jest globem bardzo interesującym. Ale dla mnie to jeszcze nie to. Marzy mi się najbardziej odkrycie ziemiopodobnej planety w ekosferze jednej z dwóch słońcopodobnych gwiazd najbliższego układu Alfa Centauri. W młodości, 40 lat temu, przeczytałem fascynującą powieść science-fiction K. Borunia i A. Trepki pt. „Kosmiczni Bracia”. Mówiła o naukowej międzygwiezdnej wyprawie Ziemian do tego układu. I o odkryciu na jednej z planet gwiazdy podwójnej Toliman (Tolimak) cywilizacji o wyższym od naszego stopniu rozwoju. Lektura owej powieści o cywilizacji Urpian bardzo wpłynęła na moje zainteresowania i sprawiła, że tak fascynuje mnie ewentualność odkrycia drugiej Ziemi. Ponieważ książka ta została napisana tak niezwykle sugestywnie ową drugą Ziemię nadal odruchowo umieszczam przy słońcu Toliman A lub Toliman B. Może w najbliższych kilku latach zdołamy zbadać szczegółowo i ten układ? Przecież ma być wystrzelony wkrótce amerykański teleskop który w ciągu 4 lat ma zbadać 100.000 gwiazd pod kątem obecności w ich pobliżu planet w tym także takich ziemiopodobnych. Póki co pozostaje pofantazjować na ten temat. Ja czasem fantazjuję sobie poetycko. Ponad dwa lata temu napisałem wiersz o momencie odkrycia drugiej Ziemi i pragnę Was z nim zapoznać.
***
powracając z dalekiej podróży
*
odebrano właśnie sygnały
że druga ziemia jest płaska
*
gadają tam jak u nas
robi się coraz cieplej
bo jakiś bóg w końcu
posłuchał modlitw
trzaskających zębami
neandertalczyków
*
zwykły pionek słysząc to
łapie w porę poziom
gdy ów nie może go utrzymać
myślami co w beczkach
miodu piwa i śmiechu
*
podobno oni wiedzą że
zgoda na natychmiastowe
spalenie mostów
zbuduje zaraz
drugie lepsze
*
a to już wcale takie
śmieszne nie jest
****
Pozdrawiam wszystkich :))
Druga Ziemia coraz bardziej w zasięgu postrzegania mieszkańców tej pierwszej. Odkryto już przecież pozasłoneczny glob o masie 1.9 masy ziemskiej i egzoplanetę skalistą zawierającą ocean powstały ze stopionych skał. Przybliża to moment zauważenia globu bliźniaczego naszemu. Takie mocno już uzasadnione nadzieje inspirują, skłaniają do wybiegania w przyszłość. Mnie niedawno zainspirowały do napisania wiersza, którym pragnąłbym Was zainteresować 😉
ZUPEŁNIE NOWE DOŚWIADCZENIA
laboratoryjny szczur zapędzony kijem
do tunelu czasoprzestrzennego
w mgnieniu oka jako as
z rękawa wyskakuje
komuś tam na drugiej Ziemi
przekrwione oczy
o nieziemsko powiększonych źrenicach
skutecznie przypominają o bliskim
wschodzie dwóch ogromnych słońc
Pozdrawiam raz jeszcze 🙂