Kto kogo ile razy
Ostatnio, ku mojemu zdumieniu, zostałem splagiatowany.
Zaczęło się od tego, że Google scholar wysłał mi alert, że moja (wspólna z kolegami) praca została zacytowana. Zawsze miło, więc zerknąłem. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że tekst wprawdzie ma na liście bibliografii naszą pracę, ale nigdzie jej w treści nie cytuje. Zamiast tego opowiada, jak to autorki świetnie zrobiły dokładnie to samo, co myśmy w naszej pracy roku temu opisali, ale bez wspominania o naszej pracy. Wzburzeni, zaczęliśmy szukać jakiegoś narzędzia do sprawdzania plagiatów, znaleźliśmy je i uruchomiliśmy. Okazało się, że sprawa jest delikatna, bo wyniki zostały przejęte, ale nasz tekst nie. Żeby było ciekawiej, ku naszemu zaskoczeniu narzędzie wyrzuciło nam jeszcze jeden wynik. Tym razem działało dwóch panów, którzy byli dużo mniej subtelni. Napisali tylko nowy abstrakt i tytuł, a resztę skopiowali żywcem do nas. Byli do tego stopnia bezrefleksyjni, że zostawili na końcu nasze podziękowania, z informacją o polskim grancie i wskazaniem mnie jako autora korespondującego.
A teraz chwila namysłu: czy nie jest tak, że plagiatowane są prace, które warto plagiatować? Zapewne tak. A w takim razie dwukrotny plagiat tej samej pracy powinien nam się liczyć jako poważy wyznacznik jakości. Z dumą oświadczam, że oprócz iluś tam cytowań moich prac, mam także dwa plagiaty moich prac. Może nawet te plagiaty są więcej warte, niż zwykłe cytowania?
Jerzy Tyszkiewicz
Komentarze
Nie, prace wybitne nie są plagiatowane, bo prace wybitne są znane i ich splagiatowanie objawi się szybko i z wielkim hukiem. Plagiatowany jest – przykro to powiedzieć – research lichy i obskurny, taki, który i w wersji oryginalej ma mało szans na ujrzenie szerszych strug światła dziennego.
I na to plagiatorzy, rozbudowujący swe nędzne CV, właśnie liczą.
Czyli zamiast Hirscha indeks plagiatowania?
Kto kogo?
Kreisler Lehrera?
Lehrer Kreislera?
Jaka może być jakość czasopisma „naukowego”, jeżeli redakcja (recenzenci?) nie jest w stanie zarejestrować faktu używania jako korespondencyjnego autora osoby, która nie jest autorem tekstu?
Szczęśliwie, dobre czasopisma zaczynają rutynowo już korzystać z takich narzędzi jak iThenticate.
A ja bym z chęcią kogoś splagiatował. Ale nie umiem. Jak?
Szczęśliwi splagiatowani. O nich będzie w Wiki. A o mnie? Przecież tytuł: „Ten co nie umiał (albo nie miał okazji)” to marnota, żaden powód do chwały.
@ZWO
Ty w każdym komentarzu uprawiasz autoplagiat. Przynajmniej coś.
@eRK
Jeśli myślisz, że to dowcipnie sformułowane „Powtarzasz się” to zwracam uwagę, że redakcja Polityki utrzymuje kilku zawodowych wesołków, choćby Tyma. W kraju ponuraków marzących u umieraniu za ojczyznę i wiecznie pokrzywdzonych przez coś tam, a świętujących same klęski na krzywy nos to już i tak dużo.
@ZWO
Nie sądze, by było to główne źródło utrzymania Tyma. Raczej dodatek.
@mpm
A teraz szykuję się na pogrzeb. Wiesz jaki to plagiat. Pewnie żałujesz, że nie mój, ale jestem od wesołkowania a nie sprawiania przyjemności. Ciągle to samo i tak samo. Sama radość i śmiech bierze.
@ZWO
Że ja niby żałuję, że nie twój pogrzeb? Weźże się człowieku opanuj i podobnych insynuacji nie zamieszczaj przynajmniej, skoro z niewiadomych mi względów niz z tego, ni z owego przypisujesz mi jakieś mordercze marzenia.
Drogi @mpn
Masz poczucie humoru jak Erdogan dla Böhmermanna. Uznanie. Kiedy proces?
@ZWO
21 kwietnia o godz. 20:24
Poważnie ci się zdaje, że jesteś satyrykiem?
Plagiatów bym się w tej sytuacji nie obawiał.
@markot
Z treści wynika, że rozumienie tego pojęcia jest ci zupełnie obce. To typowe dla polskiej mentalności. Proponuję kolejne świętowanie umierania za ojczyznę. To jedyne, co wam wychodzi.
Koniec dyskusji bo nudna.
Najwyraźniej ten blog (lub tylko niektóre tematy) stanowi dla niektórych swoisty mental challenge 😉
Jak się gość poczuje „intelektuell herausgefordert”, to jedyną odpowiedzią, jaka w takiej sytuacji przychodzi mu do głowy jest próba obrażenia interlokutora. Alas 🙁
Wyrazy współczucia.
A tymczasem wielki idol tego gościa (Jan Böhmermann) w ucieczce przed zemstą Erdogana udał się do… Nie, nie do Korei Północnej, a do Satiristanu, gdzie zamieszkał chwilowo ze Snowdenem.
Ma on tam silnego sprzymierzeńca.
Im Gegensatz zu Deutschland haben wir überhaupt keine Probleme damit”, so Lawrow, „und wenn Erdogan Böhmermann dumm kommen sollte, schicken wir zur Not ein paar Kampfflieger ins syrische Grenzgebiet 😎
@ZWO
Wyobraź sobie, że żartowanie nie polega na wypisywaniu niczym nieuzasadnionych bredni.
Kto kogo ile razy jeszcze musi tu wyzywać zanim administracja nie zacznie moderować dyskusji? Ludzie teksty piszą, a potem jeden trol wylewa swoje żale na cały świat. Ten blog schodzi na psy, bo jest źle moderowany.