Na trzech nogach
Wiadomo, że w czasie wakacyjnych urlopów człowiek oddaje się przeróżnym przyjemnościom, na które w pracy nie ma szans. Można się zastanawiać, czy nie jest przypadkiem tak, że człowiek robi wszystko dla zaspokojenia własnej przyjemności? Pozytywna odpowiedź na to pytanie leży u podstaw doktryny zwanej „hedonizmem”.
Czy człowiek robi coś tylko dla własnej przyjemności, czy nie – to sprawa zawiła. Nie czas na rozstrzyganie. Przypomnę tylko pewną zabawną uwagę Kazimierza Twardowskiego, która rzuca nieco krytycznego światła na słuszność hedonizmu.
Otóż powiada on, że oczywiście jest tak, że gdy człowiek zrealizuje jakiś cel, to odczuwa przyjemność, a gdy nie uda się go osiągnąć – przykrość. Tak jest. Wynika to z samej istoty ludzkiego postępowania, człowiek nie dążyłby bowiem do czegoś, co jest dla niego obojętne. Coś, co jest dla mnie obojętne, nie wzbudza we mnie żadnych uczuć.
Jednak z tego, że osiągnięcie jakiegoś celu rodzi przyjemność, nie wynika jeszcze, że przyjemność jest celem naszego dążenia, lecz – jak twierdzi Twardowski – że jest ona zjawiskiem towarzyszącym osiągnięciu celu. Jeśli ktoś np. kogoś ratuje, to wiadomo, że dozna przyjemności, gdy to się uda i przykrości, gdy się nie uda. Jeśli sytuacja obcej osoby byłaby ratującemu obojętna, nie podjąłby on żadnego działania. Jednak w zasadzie nikt nie ratuje nikogo tylko po to, by doznać uczucia zadowolenia.
W tym miejscu Twardowski związek między przyjemnością a działaniem porównuje do sytuacji człowieka używającego laski:
Widuję pewnego człowieka używającego stale na przechadzce laski. Używanie laski jest dla niego konieczne, ponieważ kuleje tak silnie, że bez laski chodzić nie może. A zatem chodzi on w tym celu na spacer, aby używać laski. (…) Tak samo jak używanie laski jest dla tego człowieka niezbędnym warunkiem umożliwiającym mu przechadzkę, ale nie jest celem przechadzki, tak samo przyjemność doznawana wskutek urzeczywistnienia pewnego celu jest niezbędnym warunkiem wszelkiego dążenia, ale nie jest sama celem tego dążenia.
(K. Twardowski, O Sceptycyzmie etycznym, „Etyka” 9, 1971, s. 203).
Oczywiście nie wyklucza to wypadków, gdy ktoś paraduje po to, by podziwiano jego laskę (to jest niezamierzona dwuznaczność), jak i że ktoś działa, mając na celu tylko własną przyjemność. Ale czy tak jest na ogół i czy uwaga Twardowskiego jest trafna, to już Czytelnik niech rozstrzygnie sam.
Grzegorz Pacewicz
Zdjęcie: LadyDragonflyCC, flickr.com, (CC BY 2.0)
Komentarze
A nie raczej po to „by podziwiano jego laskę”, bo chyba nie on sam chce podziwiać? Mógłby to robić w domu przed lustrem.
Dzięki, poprawiam
Spacerujący człowiek z laską (niepełnosprawny w wózku inwalidzkim) może chcieć być uczestnikiem „normalnego” życia. Dążenie do unikania bólu i cierpienia jest warunkiem do uzyskania poczucia szczęścia, ale czy jest już samo w sobie hedonizmem, jeśli ten rozumieć jako zapewnianie sobie zmysłowych rozkoszy?
To ciekawie wraca do pytania o celowość i przyczynowość w świecie. Akurat znowu wróciłem do „Dylematów ewolucji” Hellera i Życińskiego, którzy oczywiście w tej książce nie mogli nie wspomnieć o różnicy między teleologią (przeświadczeniem, że wszystko w przyrodzie ma cel) a teleonomią (przeświadczeniem, że istnieją tylko przyczyny, czyli quasi-cele, a mówienie o celu jest tylko zabiegiem językowym). Oni nie tylko przywołują Monoda i innych współczesnych (no dobra, dwudziestowiecznych to dla mnie wciąż współcześni) biologów ewolucyjnych, ale też Montaigne’a i inne przykłady krytyki panglossizmu.
@panek
A Szanowny Pan to tak na serio odwołuje się na naukowym blogu do Hellera i Życińskiego?
Szalom!
@kagan
Owszem. Ja rozumiem, że zwłaszcza Heller może się nie podobać, bo posługuje się matematyką w fizyce i przypomina, że suma punktów bezwymiarowych daje skończone wartości, ale twój dyskomfort mnie nie zniechęca.
@Panek
Jak taki Heller może w ogóle udawać naukowca, skoro wierzy on, jako ksiądz katolicki, w tzw. Niepokalane Poczęcie, i to nie tylko człowieka, ale także, wiecznego przecież oraz nieskończonego Boga. Oczywiście, jeśli można wierzyć w zmieszczenie się nieskończoności, czyli Boga, w skończoności, czyli w macicy Matki Boskiej, to można uwierzyć także i w bezwymiarowe punkty, czyli o zerowej długości, które po zsumowaniu dają coś więcej niż zero. No cóż, credo, quia absurdum est (Tertulian).
Szalom!
A co się dzieje jak cel zostaje zrealizowany? Wymyśla się następny albo nic już się nie dzieje. Jeśli ma się już nic nie dziać, to chyba najlepiej jak będzie to przyjemne.
Można śmiało powiedzieć, że odczuwanie przyjemności jest celem każdego działania. Jakby się przyglądnąć bliżej, to ból/brak/cierpienie powoduje, że tworzymy sobie cele. Gdy jesteśmy szczęśliwi (czyli jest nam przyjemnie) w myślach krzyczymy – chwilo trwaj wiecznie. Uczucie zakochania się, lub orgazm, nikt nie chce aby to się nudziło, wyczerpywało i kończyło. Tak się dzieje ale nie dlatego, że tak chcemy. Cała reszta jest więc wymyślaniem planów które znowu sprowadzą nas do tego punktu maksymalnej przyjemności.
Schopenhauer robił sobie nadzieje co do altruizmu, jako jedynego działania nienastawionego na egoistyczną przyjemność. Samo jednak uczucie empatii i litości i tak jest spowodowane egoistyczną chęcią ucieczki od jeszcze gorszego uczucia obojętności, albo jest mimowolną reakcją organizmu.
Jakby się nie wyginać zła się nie-da chcieć, zło nawet nie istnieje, a jedynie niezaspokojona wola, a nie można chcieć niezaspokojenia, bo samo pojęcie chcenia wyklucza taką możliwość.
H. Bergson w Dwóch źródłach moralności i religii lepiej rozgryzł problem Twardowskiego. Pochodzimy od jednego i zmierzamy do jednego a to Jeden, to czysta, niezakłócona przyjemność.
Jak ktoś twierdzi, że istnienie ogólnie nie ma celu, to wszystkie prawa i właściwości rzeczywistości stają się fantastycznym wymysłem, również bez celu. Nie można mieć prawa (np. fizyki) i nie mieć celu jaki to prawo realizuje. Bezcelowa rzeczywistość/działanie to oksymoron.
No właśnie.
Takie na przykład przyciąganie ziemskie.
Co ono ma na celu?
Tylko jedno: wessanie nas do grobu 🙄
A jaki cel w wessaniu nas do grobu? Aby zakończyć ten niekończący się ciąg pytań można tylko odpowiedzieć – dla przyjemności. Jeśli się odpowie – bez celu, to niestety uprawomocnione jest pytanie – a dlaczego bez celu? Tego pytania już nie zadamy jeśli odpowiedzią jest przyjemność, bo z jakiego powodu pytamy jeśli nie dla przyjemności poznania odpowiedzi 🙂
Dążenie do przyjemności to istota rzeczywistości i samego istnienia człowieka, i nie tylko, problem jedynie mamy z definiowaniem tej przyjemność…tzn kto ma ten ma, dla niektórych odpowiedzi są oczywiste.
@VPS
Jeśli jesteś taki mądry, to powiedz mi, ale bez odwoływania się do wierzeń, szczególnie zaś wierzeń starożytnych Hebrajczyków:
1. Dlaczego jest coś, a nie nic?
2. Czy to coś, co istnieje, to wiecznie, czy też od pewego monentu w przeszłości?
3. Jaka jest natura naszej rzeczywistości?
Na razie tylko te 3 pytania, jako że Boh trojcu ljubit! 😉
Szalom!
@
Istnienie – jest samo dla siebie uzasadnieniem, nie zaczyna się, nie kończy i nie może nie istnieć. Definicja pojęcia sama odpowiada na takie pytanie. Jakby istniało Nic, to już by to było Coś, dlatego powstawać/zaczynać się też nie może, bo potrzebuje do tego istnienia nicości. Jeden jest nieuchwytne dla rozumu, najdalej dochodzi do Dwójki.
Albo z innej beczki – aby pytać o nieistnienie, należy wcześniej zaistnieć. Lepiej się zastanowić – po co pytam? Może się okazać, że dla przyjemności, a wtedy może się okazać, że jest ona możliwa i bez takich pytań.
Co do natury „naszej” rzeczywistości to jest dokładnie taka jak teraz, w momencie czytania tego zdania 🙂 Rzeczywistość to teraźniejszość, reszta to pamięć o niej i wyobrażenia.
Czyli, kagan, zrób sobie przyjemność innego rodzaju, niż zadawanie trudnych pytań vps-owi 😉
Dawniej na takie pytania odpowiadano: kto i z jakich pozycji pyta? I czemu ma to służyć? Ale chyba nikt nie podejrzewał, że przyjemności 😀
@vps
1. Sam fakt istnienia czegoś lub kogoś stwierdza tylko sam fakt owego istnienia, ale nic poza tym.
2. Istnienie ma zawsze swój początek oraz koniec, a musi ono istnieć, jako że inaczej to ono by nie istniało.
3. Nic nie może istnieć, gdyż z definicji jest ono (nic) zaprzeczeniem wszystkiego innego, w tym tez istnienia.
4. Coś jest zaprzeczeniem niczego, a więc nie może się brać z niczego.
5. Dlaczego jeden ma być nieuchwytne dla rozumu?
6. Dlaczego tylko istnienie może się pytać o nieistnienie, a nieistnienie nie może się pytać o istnienie? Jest ono może gorsz od istnienia? Ale przecież ideały nie istnieją realnie, a więc są według Ciebie, przecież 100% idealisty, czymś gorszym niż to, co realnie istnieje, a więc z definicji nie może być idealne?
7. A nie można się pytać dla samego pytania, tak samo jak można n.p. jeździć dla samego jeżdżenia albo kochać się dla samego kochania?
8. Tak, przyjemność można mieć bez zdawania pytań, które ja Ci zadałem, ale, jak to napisałem poniżej markotowi, zadawanie tych pytań sprawia mi, przyznaję że perwersyjną, przyjemność. 😉
9. To znaczy jaka jest właściwie ta natura naszej rzeczywistości? W tym momencie wydaje mi się ona gorąca oraz duszna, ale pamiętam, że bywała ona także zimna oraz wietrzna.
10. Rzeczywistość to także przeszłość oraz przyszłość. I jak długo trwa, według Ciebie, teraźniejszość? Sekundę? Dłużej czy krócej niż sekundę?
Szalom!
@markot
Oczywiście, że, jako hedonista z wyboru, zadałem VPSowi owe pytania tylko i wyłącznie dla mej własnej, egoistycznej, perwersyjnej przyjemności! 😉 Wiadomo przecież, że pytam się z niewłaściwych pozycji, a służyć to ma wszystko celom wrogim (a komu wrogim, to już jest zupełnie inna sprawa). 🙂
Szalom!
@kagan
Ad.1 Co by Pan chciał poza tym? Co może być poza Istnieniem?
Ad. reszta:
Proszę sobie przeczytać punkt 2 i 3 i 4 to od razu znajdzie Pan odpowiedź na punkt 6.
Punkt 8 odpowiada na punkt 7.
Punkt 9 odpowiada sam na swoje pytanie, a teraźniejszość z 10 trwa chwile teraźniejszą. Teraz to nie odcinek czasu a sam czas.
Co do 5 to jak Pan chce rozumem uchwycić Wszystko? Wszystko to Jeden/Całość, Jeden/Całość to Bóg, Bóg to Absolut, Absolut to Wszechmoc, Wszechmoc to Wszystkie Możliwości, Wszystkie Możliwości to Wszystko, Wszystko to Jeden 🙂
@VPS
1. Poza istnieniem może być przecież Kreator tegoż istnienia? Czyżbyś stał się nagle racjonalistą-materialistą-ewolucjonistą? 😉
2. Proszę o odpowiedź ad rem, a nie „ad punktum”. 😉
3. A jakie mam inne narzędzia jak rozum, ciało oraz umiejętność posługiwania się rozumem oraz ciałem, a szczególnie jego zmysłami oraz członkami? Przecież narzędzia i maszyny są tylko przedłużeniem naszych zmysłów oraz członków!
4. Nie ma czegoś takiego jak „Bóg”.
5. A nawet, zakładając na chwile, że twój Bóg jednak, jakimś cudem, istnieje, to czy boska wszechmoc obejmuje, według Ciebie, także moc do unicestwienia, wiecznego przecież z definicji, Boga?
Szalom!
Znowu teleologia? Zieeew.
Jak może być Kreator poza istnieniem? Przecież to niepoprawne zdanie, tak samo jak – powstawanie istnienia. Istnienie to wszystko a nie tylko tzw. wszechświat – iluzje, fantazje, idee, wyobrażenia, czas, przestrzeń to też część istnienia.
Bóg może wszystko bo taka jest definicja Boga. Definicje pojęć dają nam odpowiedzi na temat istnienia i właściwości tych pojęć. Bóg w definicji jest wszechmocny więc może być i nie być równocześnie, MOŻE WSZYSTKO, bo jakby nie mógł, to nie moglibyśmy go nazwać Bogiem i o nim rozmawiać, co nie oznacza, że te możliwości realizuje dosłownie…. bo niby czemu miałby tworzyć kwadratowe koła? Bo my tak chcemy na potrzeby dyskusji? Zresztą, na czym ma polegać realizacja, co to ma znaczyć? Jaka realizacja? Część możliwości realizuje się jako zwykła fantazja, jako myśl np. krasnale i najwidoczniej nie ma potrzeby realizacji ich w sposób dosłowny, czyli materialny, a jak jest potrzeba, to pasuje to jakoś uzasadnić, bo Bóg to ten koleś, który pyta – a niby dlaczego tak a nie inaczej?
To Bóg stworzył koło? 😯
Kwadratowe nie staczałoby się z powrotem podczas jazdy pod górę 😎
Tak ściśle to Bóg niczego nie tworzy, bo jest czystym jestestwem i Wszystko jest wieczne. Oczywiście mowa o Bogu filozoficznym a nie religijnym, bo bóg religijny ma już cechy wzajemnie wykluczające się, co nie obala istnienia Wszechmogącego Absolutu, a bardziej pokazuje, że ten religijny to zwykły wymysł społeczeństwa.
@ markot
„Kwadratowe nie staczałoby się z powrotem podczas jazdy pod górę.”
Zdania z Wikipedii wkleja Pan umiejętniej niż @ Kagan – różnica jest taka, że on nie sugeruje, że to jego własne przemyślenia. A kiedy wypisuje Pan własne, jak w cytacie to wychodzi co najmniej zabawnie.
A co ja wkleiłem z wikipedii? 😯
A to cytowane MIAŁO być zabawne.
Szuka Pan zaczepki, bo uraziłem jakieś uczucia?
Czy może nadmiar deszczu tak irytuje?
Faktycznie, pechowe wakacje 🙁
@vps
1. To jakim cudem istnienie istnieje, skoro ono nie może powstać?
2. Tak więc czy Bóg może unicestwić samego siebie, czy też nie?
3. Sugerujesz więc, ze jednak Boga może nie być. 😉
4. Sugerujesz też, że Bóg jest ograniczony prawami geometrii oraz logiki, jako iż nie może on stworzyć kwadratowego koła. Kto więc ustanawia te prawa, obowiązujące Boga?
5. Piszesz, że Bóg niczego nie tworzy. A więc zgadzasz się, że nasz realny świat, a więc także i my, nie mamy z nim nic wspólnego?
6. Jeśli wszystko jest wieczne, to dlaczego umarł Karol Wojtyła?
7. Odróżniasz Boga filozoficznego od religijnego. Czy to ma znaczyć, że uważasz, iż Bóg religijny nie istnieje, tak samo jak filozoficzny?
Szalom!
@kagan
Pytał Pan na początku więc odpowiedziałem – istnienie jest wieczne. Nie może powstać bo to zdanie niepoprawne logicznie. Powstawanie to proces składania się części, które muszą wcześniej istnieć. Coś z Niczego nie powstaje bo Nic nie może istnieć, sam Pan to wcześniej napisał.
Jedyne niesprzeczne logicznie pojęcie pasujące do wieczności to – Istnienie=Absolut.
Co do reszty, to tkwi Pan w XIX wiecznym bagażu pojęciowym, który powoli idzie do lamusa. Zawęża Pan pojęcie istnienia do materializmu co jest zwykła bzdurą.
WSZECHMOC oznacza wszystkie możliwości, czyli wszystko można, nawet samounicestwienie jest także MOŻLIWOŚCIĄ, co nie oznacza, że wszystko się realizuje dosłownie, bo niby po co? My możemy rozmawiać tylko o tych możliwościach które jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Potrafi sobie Pan wyobrazić samounicestwienie Wszystkiego, skoro nawet nie umiemy sobie wyobrazić połowy z Wszystkiego? A Co jeśli Wszystko jest nieskończone? To są idiotyczne dyskusje zapoczątkowane setki lat temu przez niedouczonych przyszłych ateistów, tzw znawców „rozumu”, którzy z rozumem mają mało wspólnego. Pytanie o istnienie Boga, oznacza nieumiejętność definiowania pojęć o które się pyta. To jest pytanie typu – czy zielony odcień czerwieni może być niebieski w procesie farbowania na inny kolor? a odp. brzmi – w procesie farbowania może być wszystko.
Kto Panu też powiedział, że śmierć to koniec totalny? Co oznacza koniec? Potem jest Nic? Ale sam Pan pisał, że Nic nie może być. Karol Wojtyła umarł tylko dla pewnych obserwatorów a nie dla Wszystkiego, dodatkowo, skoro o nim mówimy to nadal jest, bo nie można mówić o rzeczach które nie istnieją. Zmienił tylko formę w jakiej się przejawia.
Co do boga religijnego, to jest to tylko pewien przejaw, perspektywa patrzenia na Boga Absolutnego. Każde zdanie na temat Boga jest prawdziwe, prócz negacji jego istnienia, bo to jest równoznaczne z auto-negacją a to błąd w wypowiedzi. Co nie oznacza, że każdy dostrzega boga religijnego. Jeśli ten religijny ma np atrybut – sprawiedliwy – a ktoś nie dostrzega w życiu za wiele przejawów sprawiedliwości, to zacznie negować tą perspektywę i będzie mówił, że takiego boga nie ma, ale to oznacza tylko, że nie ma dla niego takiego boga. Sprawiedliwość istnieje, skoro istnieje to jest to być atrybut Boga. Także wszystko co się mówi to prawda ale nie totalna, bo ta może się ograniczyć tylko do pojęcia Wszystkiego, a o tym pojęciu można powiedzieć tylko tyle, że Jest.
Niestety większość osob przez pojęcie Boga rozumie osobno jakoś istniejącą, oddzielną Istotę rozumną, która ma własne JA i własne myśli, oddzielne od naszych. To pozostałości starej epoki. Taki Bóg istnieje tylko w wyobraźni jako MOŻLIWOŚĆ, czyli jest przejawem Wszechmogącego jako kolejna jego możliwość i nic więcej, bo nic więcej nie doświadczamy. Jeśli ktoś sprowadza sobie możliwość do materialnego istnienia to niestety ma problemy, bo zadaje sobie idiotyczne pytania, typu tych o naturę kolorów w procesie mieszania.
@VPS
1. Istnienie nie jest wieczne. Nawet nasz Wszechświat nie jest wieczny – miał on bowiem swój początek, a zapewne będzie też mieć swój koniec.
2. Powstawanie to nie proces składania się części, które muszą wcześniej istnieć. Można sobie wyobrazić całkowicie jednolite Universum, zawierające tylko jednolitą, niepodzielną przestrzeń, a więc nieposiadające części składowych.
3. Materializm ma bardzo długą historię oraz nie ogranicza się do XIX-wiecznego wulgarnego materializmu, n.p. reizmu prof. Kotarbińskiego. Materialistą był także n.p. B. Russell.
4. Wszechmoc wyklucza więc wieczność, albowiem byt wszechmocny posiada także moc zniszczenia samego siebie.
5. Połowa wszystkiego jest także wszystkim. Proszę się poduczyć z teorii mnogości.
6. Mowa była o samozagładzie Boga, a nie o śmierci człowieka.
7. Karol Wojtyła umarł jak najbardziej realnie, dowodząc tym samym, że stał on na czele Kościoła zbudowanego na jednym, wielkim oszustwie. Pokaż mi tę rzekomą formę, w jakiej się on tobie ukazuje. Obawiam się, że powinieneś się leczyć psychiatrycznie, tak zresztą jak każda osoba wierząca.
8. Boga nie ma, a więc każde zdanie na temat Boga jest NIEprawdziwe, oprócz negacji jego istnienia.
9. Kolory nie istnieją tak samo jak pędzle. Ty po prostu nie masz pojęcia o fizyce oraz fizjologii.
10. Istnieje tylko materia, w różnych jest formach, a reszta to jest tylko fantazja.
Szalom!
Errata:
10. Istnieje tylko materia, w różnych jej formach, a reszta to jest tylko fantazja.
@kagan
W jakim stosunku może być słoń z mrówką? Najlepiej chyba jak ustąpi i nie będzie w żadnym.
Chyba więc skorzystam z własnej rady 🙂
P.S.
a fantazje istnieją skoro istnieje TYLKO materia? Mowa poprawna to nie to samo co poprawna gramatyka i stylistyka.
@vps
1. Słoń oraz mówka są wielokomórkowcami. 😉
2. Mówimy tu o bytach realnych a nie wirtualnych.
Szalom!
@ markot
„A co ja wkleiłem z wikipedii? ”
Każdy doświadczony nauczyciel natychmiast odróżnia teksty uczniowskie „odwsiębne” jak pisał mistrz Jeremi Przybora od redakcji tekstu innego autora.
„A to cytowane MIAŁO być zabawne.”
Graniastosłup po równi pochyłej może się stoczyć – również ten o podstawie kwadratu. Więc raczej poślednio niż zabawnie.
„Szuka Pan zaczepki, bo uraziłem jakieś uczucia?”
Czy zaczepka to coś z grypsery?
A kiedyż to i w jaki sposób mógł Pan urazić moje uczucia?
” Czy może nadmiar deszczu tak irytuje?
Faktycznie, pechowe wakacje 🙁 ”
Dla kogoś, dla kogo lektura i refleksja jest dobrem precyzyjnie racjonowanym taka aura to błogosławieństwo – dla wielu ludzi, w tym jak wnioskuję dla Pana – nie. Ma Pan przecież prawo dysponować swoim czasem dowolnie.
@kagan
„5. Połowa wszystkiego jest także wszystkim. Proszę się poduczyć z teorii mnogości.”
Cóż za postęp: powołujemy się na matematykę?
Doświadczony nauczyciel to jeszcze nie znaczy dobry pedagog. Taki nie insynuuje, a podaje dowody.
Myślałem, że mam do czynienia z „osobom nieprawdopodobnie otwartom na świat”, a tu po prostu się prezentuje człowiek o arcybanalnym i stereotypowym sposobie dobierania przykładów, do tego prostacko zwracający się do uczniów (to czemu gadasz…) za to używający cudzych blogów do reklamowania swojej komercyjnej działalności „pedagogicznej” 🙄
Czy to nie Pan narzekał na deszczowe wakacje w Szwajcarii?
Poza tym nie odpowiedział Pan na pytanie, co pewna uczennica zapamiętała z lekcji, na której widziała 8-metrowy kawałek węża.
„Uczennica p.Lorka twierdzi, że kiedy na lekcję anatomii przyniósł bodajże 8 – metrowy wąż, o przekroju jelita cienkiego, to dzięki temu do końca życia zapamięta tą informację.”
„Graniastosłup po równi pochyłej może się stoczyć – również ten o podstawie kwadratu”
Co Pan nie powie.
A jak wygląda jazda pod górę?
Widziałem raz kulę. Toczyła się, toczyła, aż się przewróciła.
@Krzysztof Cywiński
Nigdy nie negowałem tego, że matematyka jest narzędziem, a dokładniej językiem nauki. Ja tylko zwracałem uwagę na pewne ograniczenia tegoż narzędzia (języka).
Szalom!
@kagan
Każde z narzędzi (języków nauki)
@markot
„Doświadczony nauczyciel to jeszcze nie znaczy dobry pedagog. Taki nie insynuuje, a podaje dowody.”
Redakcja naukowa: Dr hab. Dorota Klus-Stańska, Dr Maria Szczepska-Puskowska, „Pedagogika wczesnoszkolna-dyskursy,problemy,rozwiązania” akademicka cegła – 684 strony, cyt,:
„W konsekwencji to, co dla jednych społeczności i kultur pedagogicznych jest „dobrym nauczaniem, „typową lekcją”,wspieraniem rozwoju ucznia”, z perspektywy innych jest deformacją kształcenia, nieporadnością dydaktyczno-wychowawczą, a nawet edukacyjną hucpą”. Dlatego z dużą dozą ostrożności podchodzę do enuncjacji o kolejnych dokonaniach aspirujących do naukowości w zakresie nauk społecznych, a Pan kolejny raz strzela sobie w stopę. Dory pedagog – kto to? Jeżeli pociągi z Pesy kupują Rosjanie i Niemcy, a państwowa spółka PKP funduje sobie pociągi Pendolino, które w Polsce nie będą mogły rozwijać prędkości do których zostały zaprojektowane, to ludzie podejrzewają tzw. „przekręt”, a dowodów nie mają. Skąd Pan wie, że ja to ta sama osoba, o której Pan wypisuje bezinteresownie zawistne bzdury? Dobry blogowicz poda dowód?
„Czy to nie Pan narzekał na deszczowe wakacje w Szwajcarii?”
Dla mnie kiepska pogoda to upały – było kilka takich dni. Nie narzekałem na deszczowe wakacje, a wręcz przeciwnie.
„Poza tym nie odpowiedział Pan na pytanie, co pewna uczennica zapamiętała z lekcji, na której widziała 8-metrowy kawałek węża.”
Wspominałem o tym, w jaki sposób – przykładowo – Pan Lorek zabija nudę na lekcjach biologii i skłania do myślenia uczniów. Kto chciał poczytał o Panu Lorku w internecie.Polecam Panu cytat z Mario Puzo: „[…] czy to możliwe żeby Sycylijczyk był tak tępy, jak to udają ci Bocchicciowie?”
„“Graniastosłup po równi pochyłej może się stoczyć – również ten o podstawie kwadratu”
Co Pan nie powie.
A jak wygląda jazda pod górę?”
Do pokonania jest siła grawitacji i tarcie – więc odpowiadający potrzebom wektor siły rozwiązuje problem.
„Myślałem, że mam do czynienia z “osobom nieprawdopodobnie otwartom na świat”, a tu po prostu się prezentuje człowiek o arcybanalnym i stereotypowym sposobie dobierania przykładów, do tego prostacko zwracający się do uczniów (to czemu gadasz…) za to używający cudzych blogów do reklamowania swojej komercyjnej działalności “pedagogicznej””
Ktoś ma sklep spożywczy w Białymstoku i reklamuje go na tym blogu?
Dla sklepu jedynym istotnym marketingiem jest reklama szeptana. Ponownie odsyłam do cytatu z Mario Puzo.
„A to cytowane MIAŁO być zabawne.”
@Krzysztof Cywiński
1. Pedagogika nie jest nauką, jako iż jej twierdzeń nie da się zweryfikować metodą empiryczną, czyli naukową.
Jak n.p. zweryfikować naukowo twierdzenie, że co dla jednych społeczności i kultur pedagogicznych jest “dobrym nauczaniem, “typową lekcją”, wspieraniem rozwoju ucznia”, z perspektywy innych jest deformacją kształcenia, nieporadnością dydaktyczno-wychowawczą, a nawet edukacyjną hucpą”? (Redakcja naukowa: Dr hab. Dorota Klus-Stańska, Dr Maria Szczepska-Puskowska, “Pedagogika wczesnoszkolna-dyskursy, problemy, rozwiązania”).
2. Od czasów późnego Gierka mamy tzw. CMK, pierwszą linię szybkiej kolei w Europie, wcześniejszą niż nawet francuskie LGV, zaprojektowaną na szybkości powyżej 200 km/h, a więc nie jest prawdą, że państwowa spółka PKP funduje sobie pociągi Pendolino, które w Polsce nie będą mogły rozwijać prędkości do których zostały zaprojektowane.
3. PESA nie produkuje pociągów, ona je tylko montuje z zagranicznych części, a polskie są w nich tylko niektóre fragmenty nadwozia, czyli to, co w pociągu jest najprostsze. Podobnie działa firma Solaris, która tak naprawdę jest wciąż tylko montownią, filią niemieckiego Neoplana.
Szalom! 🙂
@kagan
1.Tory na CMK są tak wyeksploatowane, że już przy prędkości 120 km/h dochodzi do katastrof. Z Zabrza do Krakowa pociąg ekspresowy trasę100 km pokonuje już w 2 godziny (mam pracownika PKP w rodzinie, włos się jeży na głowie od opowieści o stanie torowisk).
2. Proszę porównać cenę autobusu firmy Solaris i Mercedesa, PES-y i Pendolino oraz skutki budżetowe i wpływ na np. strukturę zatrudnienia. Wreszcie problemy z jakością Pendolino. Dlaczego Niemcy i Rosja, dwa kraje walczące ostro o ochronę własnych interesówkupują Solarisy i wyroby PES-y, a nie Pendolino?
„Spędzam urlop w Szwajcarii, kiepska pogoda” – pisze KC 13. lipca 2014
„Dla mnie kiepska pogoda to upały – było kilka takich dni” – pisze KC 2. sierpnia 2014
Lipiec 2014 w Szwajcarii przeszedł do historii jako najbardziej deszczowy od co najmniej 80 lat. Opady przekroczyły długoletnią normę o 300 do 400 procent. Ostatnie upalne dni skończyły się w połowie czerwca.
„Upalny” lipiec 2014
Zbyt mokry i zbyt chłodny lipiec 2014
@Krzysztof Cywiński
1. Skąd masz Waść tą wiadomość, że tory na CMK są tak wyeksploatowane, że już przy prędkości 120 km/h dochodzi na niej do katastrof? Mylisz chyba wypadek spowodowany awarią systemu zabezpieczenia ruchu z wypadkiem związanym ze stanem torów.
2. CMK jest mniej więcej z Grodziska Mazowieckiego do Zawiercia, a nie z Zabrza do Krakowa, gdzie są przecież liczne szkody górnicze.
3. Ceny autobusów miejskich firm Solaris i Mercedes są zbliżone, n.p. po Warszawie jeżdżą dziś zarówno Solarisy jak też i Mercedesy, które zbudowane (złożone) są często z tych samych podzespołów, na ogół Made in Germany.
4. PESA produkuje pociągi o Vmax=160 km/h, a Pendolino, eksploatowane zresztą praktycznie w całej Europie Zachodniej z UK włącznie, jest zbudowane do Vmax>200km/h, co na kolei jest ogromną różnicą (odsyłam tu do literatury fachowej). PESA montuje więc Maluchy, a najwyżej Polonezy, podczas gdy Pendolino to jest Ferrari albo też inne Maserati – zupełnie inna technologia.
5. Niemcy produkują swoje własne pociągi ICE, a Rosja eksploatuje m. in. pociągi Pendolino, podobnie jak inne liczne kraje Europy oraz ChRL. Cytuję z Wikipedii: Pendolino (from Italian pendolo [ˈpɛndolo] „pendulum”, and -ino, a diminutive suffix) is an Italian family of tilting trains used in Italy, Spain, Portugal, Slovenia, Finland, Russian Federation, the Czech Republic, the United Kingdom, Slovakia, Switzerland, China and shortly in Romania and Poland
6. Jak to już pisałem – Solaris to jest de facto Neoplan, czyli produkt niemiecki, tyle, że montowany w Polsce, podobnie jak Volkswageny czy też Ople oraz pociągi z PESy.
7. Proszę więc sprawdzić fakty, przed kompromitowaniem się na tym blogu ich nieznajomością.
Szalom!
@kagan
Teraz rozumiem dlaczego na całym świecie nikt pana nie chce zatrudnić jako ekonomisty. Więc po kolei:
„1. Skąd masz Waść tą wiadomość, że tory na CMK są tak wyeksploatowane, że już przy prędkości 120 km/h dochodzi na niej do katastrof? Mylisz chyba wypadek spowodowany awarią systemu zabezpieczenia ruchu z wypadkiem związanym ze stanem torów.”
Niczego nie mylę. Pańskie fakty są prawdą wikipedyczną i medialną, z mediów które sprawujących władzę wspierają, a więc i decyzje ministra transportu. A i te suchej nitki na PKP nie zostawiają. Ja mam okazję rozmawiać z maszynistami, którzy stale rozmawiają ze swymi kolegami, np. toromistrzami etc. Jakoś bardziej ufam swoim źródłem informacji. W miarę nowe lokomotywy,np. Huzar mają od jazdy CMK w sposób tak skandaliczny „wyrąbane podwozia” jakby miały kilkadziesiąt lat więcej. To tak jak z jazdą samochodów po dziurawych drogach. Kilka razy do roku jeżdżę CMK do Warszawy. W wagonach wyświetla się aktualna prędkość. Pociąg wielokrotnie zwalnia do 20-30 km/h. Przy większych prędkościach odczuwa się mocne kołysanie na boki, którego jakoś w pociągach na terenie Niemiec, Francji czy Szwajcarii nie uświadczysz. Taki koloryt lokalny? Tylko w Wikipedii nie można o tym przeczytać znawco faktów.
„2. CMK jest mniej więcej z Grodziska Mazowieckiego do Zawiercia, a nie z Zabrza do Krakowa, gdzie są przecież liczne szkody górnicze.”
Panie Wikipedia – „szkody górnicze” to odcinek co najwyżej 30 km od Zabrza do Sosnowca. Te 30 km na tych „szkodach” pociąg ekspresowy pokonuje w 30 minut. Ten sam pociąg pozostałe 70 km, przez tereny na których nigdy szkód górniczych nie było (!) w 1,5 h Kopalnie na tym szlaku zostały pozamykane, a torowisko trzeba położyć w ok.90% nowe. „Szkody górnicze” to coś dzięki czemu można się tłumaczyć z niedbalstwa wikipedystom i innym ekonomistom. Od 10 lat wzdłuż torów,niemal równolegle biegnie autostrada DTŚ w odległości kilkudziesięciu metrów. Żadne szkody górnicze w tym czasie nie naruszyły nawet kawałka jezdni. „Szkody górnicze” w/g Pana i Pańskich faktów dzieją się jedynie na torowisku o szerokości 1m? Proszę o przykład, kiedy to szkody górnicze wstrzymały ruch pociągów bądź uszkodzenie torowiska na trasie Gliwice- Sosnowiec. Jego brak czyni z Pana pospolitego kłamcę.
Kolejne pytanie: to którędy i po co ma to Pendolino kursować Panie Ekonomisto?
Miałem wątpliwą przyjemność podróżować ha,ha ekspresem międzynarodowym Berlin-Kraków m.in. przez Wrocław, Opole, Katowice.
Wzdłuż tej trasy mieszka co czwarty Polak. Również ekstrapolując można założyć, że podobnie kształtuje się rozkład przybywających do Polski cudzoziemców. Pan sobie sprawdzi i wyliczy realną i możliwą do uzyskania prędkość eksploatacyjną na polskiej części torowiska. Z tego co pamiętam jakieś 70 km/h. Tak więc wliczając w to Podkarpacie jakieś 10 milionów Polaków Pendolino ma z głowy. Kierunek Katowice-Łódź i Katowice-Warszawa oraz Kraków-Warszawa oraz na pozostałych kierunkach porównywalnie efektywnie, jeżeli chodzi o możliwe i bezpieczne prędkości obsłużyłaby produkcja PES-y. Tabor trzeba remontować i za to się płaci. Jako podatnika istotne jest dla mnie komu.
3,4,5,6: Pan jest ekonomistą? Firma Apple w całości produkuje swoje wyroby poza USA. Podobnie dzieje się na całym świecie. Jaki procent wartości produktu finalnego stanowią importowane części? Ile pracowników zatrudnia PES-a, Solaris i inne, jak to Pan pogardliwie nazywa montownie usytuowane na terenach po dawnych PGR-ach czy w pobliżu Wałbrzycha? Okazuje się, że Pańskie współczucie dla tych ludzi to zwykła obłuda. Maluchy i polonezy można spotkać na całym świecie w ilościach przewyższających występowanie Pendolino. Jak to się ma do udziału w rynku tych krajów? A inne parametry ekonomiczne, a i polityczne.Fiat przeniósł produkcję Pandy z Tychów do Włoch, chociaż to w istotny sposób podniosło koszty. Dlaczego Panie Ekonomisto? Stan dróg w Polsce znacząco się poprawił – niech Pan spróbuje po nich jeździć ferrari czy maserati. Kodeks drogowy wręcz zabrania jazdy z prędkościami, które maksymalnie może rozwijać 10 letni Opel-Corsa, ponieważ to groźne dla bezpieczeństwa. Na dzień 4.04.2012 Polska z przyznanych na lata 2007-2013 funduszy unijnych na inwestycje kolejowe w kwocie 4,8 mld euro wydała 3%. Zapewnienia o sensowności zakupu Pendolino są dla mnie analogią.
„”7. Proszę więc sprawdzić fakty, przed kompromitowaniem się na tym blogu ich nieznajomością”
Skamle Pan natychmiast kiedy w taki sposób ktoś skomentuje Pański wpis, że to ad personam.Pańskie fakty są prawdą wikipedyczną i medialną, z mediów które sprawujących władzę wspierają, a więc i decyzje ministra transportu. Ja mam okazję rozmawiać z maszynistami, którzy stale rozmawiają ze swymi kolegami, np. toromistrzami etc. Jakoś bardziej ufam swoim źródłem informacji. Również własnym obserwacjom. Jeżeli ekonomista akademicki proponuje politykę gospodarczą opartą na całkowitej likwidacji produkcji krajowej korzystającej z importowanych części i zagranicznego know-how na rzecz importu wszystkiego z zagranicy to niech lepiej faktycznie zostanie na Antypodach i żyje z tamtejszych benefitów.
markot
3 sierpnia o godz. 1:56
“Spędzam urlop w Szwajcarii, kiepska pogoda” – pisze KC 13. lipca 2014
“Dla mnie kiepska pogoda to upały – było kilka takich dni” – pisze KC 2. sierpnia 2014
Lipiec 2014 w Szwajcarii przeszedł do historii jako najbardziej deszczowy od co najmniej 80 lat. Opady przekroczyły długoletnią normę o 300 do 400 procent. Ostatnie upalne dni skończyły się w połowie czerwca.
“Upalny” lipiec 2014
Kolejny wikipedysta.Po pierwsze mam zdjęcia -tak się składa że z aparatu cyfrowego więc z datą i godziną. Prognoza uśredniona dla całego miesiąca i całego terytorium. Lokalnie jest bardzo zróżnicowana.
„Austriacka pogoda” to skrót myślowy opisujący zmienność aury na terenach alpejskich: w ciągu dnia wystąpić mogą wszystkie cztery pory roku. Proszę sięgnąć do archiwum lokalnej prasy kantonalnej za ten okres i przestudiować. Zdziwi się Pan. Po raz pierwszy w życiu widziałem w tym roku potrójną tęczę: pas bezchmurnego nieba-tęcza-pas prawie czarnych chmur z ulewą -tęcza- pas bezchmurnego nieba- tęcza-deszcz.Jeżeli od 6-ej rano był upał, a o 17-ej niebo przesłoniło się w ciągu kilku minut przesłoniło się chmurami i spadł grad, a potem lało dwie godziny to była jak pogoda i jaką to dało średnią opadów?
Niech Pan spróbuje jakoś inaczej mi dokuczyć.
@Krzysztof Cywiński
prasę którego kantonu mi Pan poleca, tylko proszę konkretnie.
Nie wiedziałem, że aparaty cyfrowe z datą i godziną pokazują też upał 😉
W jakiej okolicy panował upał o 6 rano?
Według szwajcarskiej definicji dzień upalny to taki, w którym przekroczona zostanie temperatura +30°C. Pojedyncze dni w regionach z wiatrem fenowym (19 lipca Bad Ragaz) osiągnęły tę granicę, ale policzyć by je można na palcach jednej ręki. Tak się składa, że w pierwszej połowie lipca też miałem wakacje.
Zdjęcia oczywiście wziąłem z Wikipedii, ale datę (i godzinę) starannie dopasowałem. Może któreś miejsce wyda się Panu znajome?
Dlaczego Pana zdaniem określenie „wikipedysta” powinno dotknąć adresata?
PS. Nie próbuję Panu dokuczyć. To Pan niepotrzebnymi złośliwostkami demonstruje urażone ego.
A linku do reklamy własnej działalności komercyjnej nadal Pan nie usunął. Nie wystarczy Panu szeptana propaganda?
No i co w końcu z tym 8-metrowym kawałkiem węża o przekroju jelita cienkiego? Mnie się bardzo utrwalił w pamięci, ale nie wiem, do czego ta informacja mogła by mi się przydać 🙁
Nazywanie kiepską pogodą kilku słonecznych dni w kraju gnębionym nadmiarem deszczu, podtopieniami i osuwiskami, uważam za pozerskie i śmiesznie pretensjonalne. Szczególnie, gdy mówi to gość z kraju, gdzie lipiec 2014 naprawdę był suchy i upalny.
No i pisze to 13 lipca, kiedy stabilny niż kolejny dzień raczy Szwajcarię burzami i ulewami, a jeziora wychodzą z brzegów
Nazywanie kiepską pogodą kilku słonecznych dni w kraju gnębionym nadmiarem deszczu, podtopieniami i osuwiskami, uważam za kabotyńskie i śmiesznie pretensjonalne. Szczególnie, gdy mówi to gość z kraju, gdzie lipiec 2014 naprawdę był suchy i upalny.
No i pisze to 13 lipca, kiedy stabilny niż kolejny dzień raczy Szwajcarię burzami i ulewami, a jeziora wychodzą z brzegów
Twój komentarz czeka na moderację.
Powtórzyłem, bo zdaje się, że poprzednio użyłem „zakazanego” słowa 🙄
@markot
“Poza tym nie odpowiedział Pan na pytanie, co pewna uczennica zapamiętała z lekcji, na której widziała 8-metrowy kawałek węża.”
Wspominałem o tym, w jaki sposób – przykładowo – Pan Lorek zabija nudę na lekcjach biologii i skłania do myślenia uczniów”
Odpowiedziałem. Mam jeszcze raz to Panu napisać? Redukcjonizm w nauczaniu ma swoje granice – każdy nauczyciel wyznacza je sam. Byłby to dłuższy wywód, ale mi się nie chce.
Krzysztof Cywiński
13 lipca o godz. 14:47
@kagan
Spędzam urlop w Szwajcarii, kiepska pogoda – umknął mojej uwadze sposób prowadzenia dyskusji przez Pana, postąpiłem “niematematycznie” i mam za swoje.
W tym zdaniu tłumaczyłem się samemu sobie z własnej głupoty sprzed kilku dni, kiedy rozpocząłem dyskusję z@ kagan. Jedyne usprawiedliwienie jakie dla siebie znalazłem to duchota, również kiedy pada deszcz. Ulgę przynoszą otwarte okna przy zamkniętych okiennicach. Rano, zwykle o 6-ej trzeba te okna już zamykać bo w domu robi się nieprzyjemnie duszno. Być może to kwestia indywidualnej wrażliwości. Na balkonie rozwija się markizę, ale trzeba uważać na przelotne deszcze, zwłaszcza że może zerwać się porywisty wiatr nazywany przez miejscowych „biza”.
Nie wiedziałem, że aparaty cyfrowe z datą i godziną pokazują też upał 😉
Zdjęcia z otwartego i publicznego basenu są raczej przekonujące.
A linku do reklamy własnej działalności komercyjnej nadal Pan nie usunął. Nie wystarczy Panu szeptana propaganda?
Na litość boską- jakiego linku? A gdzież to niby go wkleiłem.
markot
4 sierpnia o godz. 9:04
Nazywanie kiepską pogodą kilku słonecznych dni w kraju gnębionym nadmiarem deszczu, podtopieniami i osuwiskami, uważam za kabotyńskie i śmiesznie pretensjonalne. Szczególnie, gdy mówi to gość z kraju, gdzie lipiec 2014 naprawdę był suchy i upalny.
No i pisze to 13 lipca, kiedy stabilny niż kolejny dzień raczy Szwajcarię burzami i ulewami, a jeziora wychodzą z brzegów.”
Przepraszam: ile z ilu tych jezior, bo na pewno nie wszystkie.
Ok. Dla pana jestem kabotynem śmiesznie pretensjonalnym.
Ponieważ już w dzieciństwie nie przepadałem za zabawą w „pomidora” , którą usiłuje Pan uprawiać, daruję sobie ją na przyszłość..
Szanowny Panie Cywiński
udaje Pan głupka? To proszę kliknąć na swój zielony nick.
Jak to nie jest reklama działalności komercyjnej, to natychmiast przeproszę za posądzenie.
Zabijanie nudy na lekcjach biologii przez pokazywanie 8-metrowego kawałka węża o przekroju jelita cienkiego?
Nadal preferuje się uczenie bezsensownych detali na pamięć?
Dzisiaj widziałem główkę kapusty o średnicy ludzkiej głowy 😉
Mój nauczyciel fizyki używał przynajmniej odcinków węża o różnej długości, a uczniowie przy tej okazji pojęli i zapamiętali, jak działają organy i różne instrumenty dęte.
Kto jako dziecko bawił się w orkiestrę przy pomocy rurek z łodyg dmuchawca, miał okazję zrozumieć teraz, dlaczego tak różnie piszczały 😉
Nie rozumiem też sposobu formułowania pytań, wobec których uczeń stoi z baranią miną usiłując pojąć, co ten facet przy tablicy ma na myśli.
– Co nam daje twierdzenie Pitagorasa?
I jeszcze ma wyklepać formułkę, choć jej najwyraźniej nie rozumie.
Tworzenie sytuacji stresujących i upokarzających ucznia wystawionego jak pod pręgierzem i zmuszonego do powtarzania ciągle na nowo „całym zdaniem”, to ma być wzorcowa pedagogika polska?
A gdyby ten uczeń przy pomocy mądrego nauczyciela zaczął widzieć trójkąty prostokątne w znanych mu konstrukcjach (ekran telewizora czy smartfona, planie miasta, budynku, maszcie z olinowaniem etc.) może by łatwiej pojął, dlaczego przy znajomości dwóch boków takiego trójkąta przydaje się możliwość obliczenia trzeciego boku (przekątnej ekranu, długości lin, wysokości budynku, drogi na skróty itd.)
– Co nam daje krowa?
@markot 4 sierpnia o godz. 19:28
„Zabijanie nudy na lekcjach biologii przez pokazywanie 8-metrowego kawałka węża o przekroju jelita cienkiego?”
Nie za bardzo prześledziłem treść waszego sporu, ale jak pan Grzegorz Lorek wymyślił tego węża ma to sens. To jest jeden z najlepszych polskich nauczycieli. 😉
@zza kałuży
nigdy nie podawałem w wątpliwość walorów nieznanego mi pana Lorka, jeno sposób argumentowania jednego z tutejszych bywalców.
Kiedy napisał:
„Uczennica p.Lorka twierdzi, że kiedy na lekcję anatomii przyniósł bodajże 8 – metrowy wąż, o przekroju jelita cienkiego, to dzięki temu do końca życia zapamięta tą informację.”
odpowiedziałem:
„Nie bardzo rozumiem, co ta uczennica zapamiętała z lekcji, na której widziała 8-metrowy kawałek węża.
Liczbę 8? 8 metrów?
Po co jej taka informacja na całe życie?
Jeśli miała w ten sposób zapamiętać długość jelita cienkiego u dorosłego człowieka, to wynosi ona przeciętnie 3-6 m, zależnie od napięcia jego mięśni (tonus). Bywa i większa. Długość całego ludzkiego przewodu pokarmowego szacuje się na 8 metrów. Z grubsza.” etc.
Nie wiem też, czyje to miało być jelito cienkie, bo informacja jest niepełna, „fi” nie zostało podane.
Założyłem, że chodzi o anatomię człowieka.
Może na teście trzeba się wykazać znajomością takich liczb, tylko po co?
Wyszło z tej dyskusji, co wyszło, pan Cywiński nie gra w pomidora 😉
@markot
Dyskusja z Panem przypomina mi dyskusję z @ Gekko na belferblogu tygodnika Polityka. W mojej opinii to troll najęty przez urzędników. Kiedy uzmysłowiono mu, że robi mi w ten sposób reklamę, wyniósł się stamtąd.
Ponieważ argumentacja i styl analogiczne stąd i skojarzenie.
„Szanowny Panie Cywiński
udaje Pan głupka? To proszę kliknąć na swój zielony nick.”
Jak to nie jest reklama działalności komercyjnej, to natychmiast przeproszę za posądzenie.”
Nakład moich książek już się wyczerpał – nie można ich nigdzie kupić. Reklamowanie czegoś, czego nie można kupić nie jest komercyjne – no chyba,że dla Pana. To jest blog dla naukowców. Co prawda pisze tu i Pan i @ Kagan, ale trudno mi sobie wyobrazić, że któryś z Panów, a tym bardziej z innych blogowiczów, przyjdzie do mnie na korepetycje.
Nie mam tyle czasu wolnego co Pan: w tej chwili przygotowuję do publikacji kolejne twierdzenie. Dotyczy rozmieszczenia liczb pierwszych – to będzie, tak jak w przypadku twierdzenia o rozwiązywaniu równań liniowych, takie kolejne kolejne 7:1 z Brazylią, zwłaszcza, że równie elementarne. Tamto zostało aresztowane. Ciekawe jak będzie z kolejnym.
Jeżeli nieznany jest Panu P.Lorek i nie chce się Panu sprawdzić kto zacz, to zabieranie głosu w dyskusji o edukacji wartościuje Pański głos do poziomu słabego gimnazjum.
Panie Cywiński
nadal udaje Pan głupka. Czy ten link poprawia Panu samopoczucie? Bo jeśli nie zamieścił go Pan w celach reklamowych, to w jakich?
Nie sprawdzałem, czy reklamowaną książkę można kupić, dopiero potencjalny klient to sprawdzi, po co więc ta reklama?
Wiedziony ciekawością zajrzałem na blog p. Lorka i stwierdziłem, że to sympatyczny, choć dość sfrustrowany gość. Niemniej sposób w jaki Pan go (pośrednio) zachwala nie jest przekonujący. Wyjaśniłem to w komentarzu do ” zza kałuży”.
Pan po prostu nie potrafi komunikować się jednoznacznie i wyraźnie, stąd te niesnaski. Za to lubi Pan wartościować cudze głosy i szacować ilość cudzego wolnego czasu, jak to typowy polski belfer z opresyjnym zapleczem wychowawczym 😉
Bito Pana w dzieciństwie?
@zza kałuży
szkoda, że nie wspomniałeś nic o tym komentarzu
Dotarłem jednak jakoś sam po nitce do kłębka i widzę, że się nie myliłem co do właściciela firmy korepetycyjnej w G. Ani to pedagog, ani naukowiec, ale geniusz niewątpliwy w gmatwaniu i nawijaniu makaronu na uszy 😉
„Rozwiązanie równania liniowego znajdujemy przekształcając tożsamościowo równanie wyjściowe, w celu wyrugowania zbędnych czynników, w kolejności odwrotnej do kolejności wykonywania działań.”
Ha ha ha 😆 Tyle makaronu 😆
Czytam sobie Belferblog sprzed trzech lat, nie wiedziałem, że tam tak rozrywkowo.
No i jest wątek sensacyjny.
A.L.
dostałeś w końcu ten egzemplarz autorski? Czy mam dalej czytać?
@markot
Jestem pod wrażeniem kwerendy. Rozumiem, że to z braku osiągnięć własnych?