List otwarty środowiska uczonych

nauka_450.jpg

Zachęcam do przeczytania całości i podpisywania.

Dotarł do mnie wczoraj link do listu otwartego napisanego do premiera przez uczonych z Uniwersytetu Jagiellońskiego, podpisanego już przez ponad 700 osób. List dotyczy oczywiście propozycji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w sprawie reformy systemu nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce.

Zaraz przejdę do omówienia tego listu; najpierw jednak parę uwag o habilitacji – a jakże. Sprawa ta wybiła się na czoło dyskusji nad projektem i przyćmiła wszystkie inne punkty, do tego stopnia, że w doniesieniach medialnych praktycznie o niczym innym się nie mówi. To bardzo wygodne, ponieważ habilitacja jest problemem w sumie nie za bardzo istotnym i coraz bardziej mam wrażenie, że dyskusja na ten temat pozwala na przejście do porządku dziennego nad innymi tezami ministerialnej propozycji. Wśród nich, na dobrze zakamuflowaną, ale po przeczytaniu projektu – wyraźną próbę wzmocnienia prywatnego szkolnictwa wyższego kosztem uczelni państwowych. Innymi słowy moje odczucie jest takie, że ten projekt to owoc działalności lobby uczelni prywatnych.

Autorzy listu piszą

 

Za szkodliwy uważamy zamiar finansowania prywatnych szkół wyższych ze skromnych obecnie środków publicznych.

To dosyć słabo powiedziane. Pomysł, aby państwo część daleko niewystarczających środków wpompowywało w (poza nielicznymi wyjątkami) bardzo słabe uczelnie prywatne byłby gwoździem do trumny szkolnictwa wyższego. Jak rozumiem oznaczałoby to podział pieniędzy – dziś dzielonych za pomocą algorytmu i przyznawanych uczelniom państwowym – na wszystkich studentów, czyli znaczący spadek środków, które uczelnie państwowe miałyby do dyspozycji. A ponieważ uczelnie państwowe są lepsze, w praktyce oznacza to obniżenie poziomu szkolnictwa wyższego. Kto na tym zyska? Oczywiście uczelnie prywatne.

Niestety, jeśli przeczytać projekt ministerialny, odrzucić frazesy i urzędniczy żargon, to okaże się, że proponowana reforma doprowadzić może do pogłębienia zapaści polskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Autorzy listu piszą:

Błędy w rozpoznaniu przyczyn złego stanu rzeczy, jak i niektóre z zamierzonych działań zagrażają powodzeniu rzeczywistej reformy. Nie ulega wątpliwości, że istotny postęp można osiągnąć tylko przez radykalną poprawę jakości kadr oraz organizacji w nauce i szkolnictwie wyższym, przy równoczesnym szybkim wzroście nakładów finansowych. Paradoksalnie, propozycje ministerialne idą w przeciwnym kierunku, tj. obniżenia standardów jakości w szkolnictwie wyższym i niewystarczającego wzrostu nakładów.
Uważamy, że podstawową przyczyną słabości kadr jest nieatrakcyjność kariery naukowej i akademickiej, wyrażająca się między innymi przez niskie wynagrodzenia, szczególnie wśród młodych naukowców. Pomimo obecnego wzrostu gospodarczego, wynagrodzenia naukowców i nauczycieli akademickich nie uległy zmianie i pozostają niekonkurencyjne w Europie. Ten stan również jest odpowiedzialny za brak mobilności kadr.
Zaliczenie do zjawisk pozytywnych kilkukrotnego wzrostu liczby studiujących w Polsce (przy nieznacznie tylko zmienionym poziomie finansowania) oraz dwunastokrotnego wzrostu liczby nadawanych doktoratów, jako wielkich osiągnięć i szans na przyszłość, jest kolejnym błędem. Stało się tak prawie wyłącznie dzięki drastycznemu obniżeniu wymagań merytorycznych stawianych studentom i doktorantom oraz inflacji jakości kadr w niektórych szkołach wyższych.

Dokumenty MNiSW nie uwzględniają oczywistego związku między jakością uprawianej nauki i szkolnictwa wyższego, a poziomem edukacji ponadpodstawowej. Planowana znaczna poprawa jakości kadr w instytucjach badawczych i w przemyśle wysokich technologii stoi w jawnej sprzeczności z coraz gorszym nauczaniem matematyki oraz praktyczną eliminacją nauczania przedmiotów ścisłych i przyrodniczych w polskich szkołach. Drastyczne ograniczenie programów szkolnych w tym zakresie przekreśla możliwość rozwoju talentów już na bardzo wczesnym etapie kształcenia.

Słusznie, prawda? Zachęcam do przeczytania całości i podpisywania.

Jerzy Kowalski-Glikman

Fot. peterme, Flickr (CC SA)