Nietoperz u chrząszcza

Interakcje nietoperzy i chrząszczy są z reguły dość trywialne – te pierwsze zjadają te drugie. O koewolucji pisałem dziesięć lat temu. W przypadku małych nietoperzy, takich jak karliki, sprawa może być jednak bardziej złożona.

Przede wszystkim niektóre są niewiele większe od dużych chrząszczy, np. chrabąszczy, a ich taktyka polowania nie pozwala na powalenie stosunkowo dużej ofiary i jej rozczłonkowywanie. To głównie łapanie w locie, ewentualnie zbieranie z powierzchni wody. Oczywiście chrząszcze to najliczniejszy w gatunki rząd zwierząt, więc są wśród nich też odpowiednio małe, aby trafić w zakres dostępny dla nietoperzy. Karliki wyspecjalizowały się jednak w łapaniu muchówek.

Tym bardziej poza zakresem polowań są larwy chrząszczy drążące tunele w ziemi czy drewnie. Jakiś czas temu pisałem o larwach kozioroga dębosza, które ryją w drewnie dębów. Wtedy wrocławscy biolodzy odkryli, że w pozostawionych przez nie dziuplach chronią się zaskrońce. Dorosły kozioróg rozmiarami dorównuje karlikowi większemu, nie licząc ogona i uszu. Larwy zaś są jeszcze większe.

Skoro udało się przyłapać zaskrońca na wykorzystywaniu dziupli zostawionych przez kozioroga, nie powinno być dużym zaskoczeniem, że ci sami biolodzy zeszłej zimy w takim korytarzu znaleźli hibernującego karlika.

Karliki z Polski zwykle jesienią migrują na południe lub zachód Europy, pokonując tysiąc i więcej kilometrów. Ten najwyraźniej uznał, że wystarczy południowy zachód Polski i nieco ponaddwustokilometrowa migracja. Dystans jest znany, bo osobnika zaobrączkowano w Toruniu. Widocznie przelatując przez park Szczytnicki, uznał, że miejsce wydrążone przez larwę chrząszcza nadaje się nie tylko na odpoczynek w wędrówce, ale i na całą hibernację.

Piotr Panek

fot. Wikipedysta Mnolf. Licencja CC BY-SA 3.0