Kryzys psychiatrii dziecięco-młodzieżowej
W mediach kolejny raz przewija się temat dramatycznej sytuacji psychiatrii dzieci i młodzieży. Przecież kryzys w medycynie był w Polsce zawsze, jest i pewnie jeszcze długo będzie… Czy naprawdę jest aż tak źle?
Skoro poruszam ten temat, to znaczy, że odpowiedź brzmi zapewne: tak, jest tak źle. Potwierdzają to liczne statystyki. Liczba samobójstw w tej grupie wiekowej rośnie, należy już do najwyższych w Europie (dane zbiera Komenda Główna Policji, opracowanie sporządziła też Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę). Dostępność do opieki jest niewystarczająca. Wedle raportu Watchdoga na jedno łóżko psychiatryczne przypada kilka-, kilkanaście tysięcy dzieci/adolescentów.
Oprócz województwa podlaskiego, gdzie łóżek psychiatrycznych dla dzieci bądź młodzieży nie ma w ogóle, większość szpitali jest przepełniona, a na przyjęcie – do szpitala, poradni, gdziekolwiek – czeka się miesiącami. No dobrze, ale wszędzie jest źle, specjalistów psychiatrii dzieci i młodzieży jest o rząd wielkości więcej niż specjalistów chorób płuc u dzieci (wedle cytowanego raportu tych pierwszych jest 379). Jakoś nie widać alarmujących artykułów o stanie pulmonologii dziecięcej.
Przyjrzyjmy się specyfice psychiatrii dzieci i młodzieży. Każda dziedzina medycyny ma swoje cechy, którymi odróżnia się od innych, ale – powiedzmy to wyraźnie – niektóre różnią się od innych bardziej, inne mniej. Choroby płuc u dzieci to podspecjalizacja pediatrii, przystępujący do niej lekarz odbywa najpierw szkolenie ogólne z pediatrii. W rzeczywistości wystarcza ono do leczenia większości chorób płuc u dzieci – zapalenie płuc leczy się na oddziale ogólnopediatrycznym, a często w ogóle w POZ.
Specjalistycznego leczenia wymagają dość rzadkie przypadki. Podobnie kardiolog czy alergolog dziecięcy ma już zwykle zrobioną specjalizację główną bądź związany z nią moduł podstawowy. Bardziej odrębna jest neurologia dziecięca – lekarz przystępuje do niej po szkoleniu z pediatrii lub neurologii (dorosłych), ale tu już pacjent zwykle musi trafić na specjalistyczny oddział, zwykle klinikę uniwersytecką, bo jest takich oddziałów bardzo mało, gdzie przeprowadzona zostanie specjalistyczna diagnostyka i leczenie. Nie każdy pediatra potrafi zbadać neurologicznie (choć formalnie powinien).
W przypadku pacjenta psychiatrycznego nikt nawet nie oczekuje, że pediatra przeprowadzi jakiekolwiek badanie psychiatryczne. Szkolenia takiego nie ma w programie specjalizacji z pediatrii i jest ono zupełnie inne od tego, co zwykle wykonuje lekarz. Hospitalizacja na pediatrii trwa od kilku dni do kilku tygodni (rzadko dłużej), na psychiatrii – zwykle od kilku tygodni do kilku miesięcy. Właściwie żadna ze stosowanych metod leczniczych nie jest dostępna na pediatrii.
A psychiatria dorosłych? Również niekoniecznie. Populacja rozwojowa prezentuje zupełnie inny obraz. Obserwowane u dziecka czy nastolatka objawy depresyjne, lękowe czy nawet skłaniające do rozpoznania psychozy zazwyczaj wynikają nie z rozwijającego się endogennie zaburzenia, ale z przekroczenia możliwości adaptacyjnych danej osoby.
Prościej mówiąc, dziecko czy nastolatek nie radzi sobie z sytuacją, w której się znalazł – w rodzinie, szkole, grupie młodzieżowej… Nastolatka może słyszeć głosy nie dlatego, że ma schizofrenię (co rozpoznawano by u osoby dorosłej), ale dlatego, że rodzice bądź rówieśnicy zgotowali jej piekło – i nieprzepracowane emocje przybierają taką właśnie postać.
Nie mówię, że w populacji rozwojowej nie stwierdza się zaburzeń depresyjnych, dwubiegunowych czy schizofrenii – owszem, występują, ale dosyć rzadko. Zdarza się, że na oddziale młodzieżowym przebywa jeden chory pacjent i 30 z zaburzeniami wyindukowanymi przez dorosłych i rówieśników. Nie oznacza to również, że zaburzenia te są mniej poważne, a pacjenci mniej cierpią. Wprost przeciwnie. Ponadto istnieje szereg zaburzeń dziecięco-młodzieżowych u dorosłych niespotykanych bądź takich, które diagnozuje się głównie w populacji młodzieżowej, a psychiatria dorosłych mimo dorastania pacjentów interesuje się nimi w mniejszym stopniu (zaburzenia całościowe, hiperkinetyczne).
Jak pisałem wyżej, młodzież może reagować na trudną sytuację całą gamą objawów. Obniżenie nastroju i napędu, drażliwość, gniew, niepokój, głosy, nastawienie odnoszące, w końcu zaś wiązane głównie z tą populacją samouszkodzenia i najbardziej niepokojące – myśli i tendencje samobójcze. O ile młodzież wybiera najczęściej sposoby odebrania sobie życia o niewielkiej letalności i umiera mniej więcej jedna osoba na 30 prób, podejmuje ona próby samobójcze często, w sposób znacznie bardziej nieprzewidywalny, impulsywnie.
Leczenie dorosłego pacjenta w epizodzie depresyjnym najczęściej przebiega dość monotonnie – daje się leki, które działają trochę po dwóch tygodniach, a wyraźnie po miesiącu (a jeśli zadziałają wcześniej, to znaczy, że pacjent nie cierpiał na epizod depresyjny). Stan psychiczny zmienia się zwykle nieznacznie z tygodnia na tydzień. Stan psychiczny pacjenta młodzieżowego zmienia się wyraźnie – z godziny na godzinę. Ponadto z uwagi na zależność od kontekstu, od systemu, w którym funkcjonuje pacjent, leczenie dziecka oznacza leczenie całej rodziny (mama nie musi łykać wraz z dzieckiem leków, ale już psychoterapii razem z nim poddać się powinna).
Jak to wygląda w Polsce? Istnieją plany, wedle których pierwsze wsparcie psychologiczne dziecko/adolescent powinien otrzymać w szkole. Zatrudniany w szkole pedagog bądź psycholog zwykle siedzi w papierach. Stan się pogarsza. Niekiedy dziecko trafi do dobrej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, niekiedy nie.
Na psychiatrę dziecięcego poczeka kilka miesięcy. Podczas których stan nadal się pogarsza. Coś, czemu można było dość prosto zaradzić na początku, staje się przewlekłym, wymagającym długotrwałych oddziaływań problemem. A potem jest jeszcze dłuższe oczekiwanie w kolejce do szpitala. Zdarza się, że kolejka przez pół roku nie rusza się w ogóle. Oprócz kolejki są bowiem przyjęcia nagłe, związane z zagrożeniem życia. Tzn. pacjenci, których nie można nie przyjąć.
Jeśli nie ma miejsca, ściąga się łóżko z piwnicy i kładzie pacjenta na korytarzu. Problem pojawia się, kiedy i na korytarzu nie ma już miejsca na kolejne łóżko. Szuka się więc miejsca w innym szpitalu. Oddziałów leczących dorosłych jest w miarę dużo, dziecięcych lub młodzieżowych – jak na lekarstwo.
Często nie ma miejsca w całym województwie, a nawet i w kolejnym. I pacjent z Wielkopolski ląduje w dolnośląskim, a dziecko z Łodzi – w Lublinie. Dzieci do przyjęcia planowego czekają pół roku, zwykle przed wakacjami tłok trochę się rozluźnia i mając tylko niewiele więcej pacjentów niż miejsc, można myśleć o ruszeniu kolejki. Z której część osób została już przyjęta z trybie nagłym – bez leczenia stan się pogarsza.
Zdecydowana większość pacjentów w ogóle nie musiałaby trafić do szpitala, gdyby istniała psychiatria środowiskowa. Gdyby system był sprawny. Systemu nie ma, bałagan rośnie, specjalistów jest za mało nie tylko na leczenie, ale też na kształcenie. Specjalizacja nie cieszy się wielkim zainteresowaniem. Finansowana jest znacznie gorzej niż pediatria, dobrze działający oddział wręcz musi przynosić straty.
Problemów jest mnóstwo. Rozwiązań nikt w życie nie wprowadza.
Ilustracja: zdjęcie wykonane przez autora
Komentarze
Może ta informacja nie złagodzi problemu o którym pisze Autor, ale mimo wszystko warto przypomnieć, że choroby psychiczne zaliczane są do tzw. chorób cywilizacyjnych.
Cywilizacja to oczywiście …a zresztą każdy niech na własną odpowiedzialność rozwiąże sobie tę zagadkę.
A ponadto cały czas kwarantanna.
@M. Nowak
Czy moge zapytac z jakich zrodel wziety jest opis roznic miedzy patofizjologia depresji dzieciecej a doroslej oraz epidemiologii samobojstw?
Jeżeli depresja u dzieci i młodzieży spowodowana jest najczęściej przez przekroczenie ich możliwości adaptacyjnych, to uwaga resortów zdrowia i edukacji powinna być skierowana na środowisko, które generuje tę plagę. W dziedzinie psychiatrii też musi działać zasada, że zapobieganie chorobie jest lepsze niż jej leczenie.
Czy istnieje jakiś zarys profilaktyki chorób psychicznych u dzieci i nastolatków? A właściwie powinnam zacząć od pytania czy rozpoznane są konkretne przyczyny tego zjawiska? Etykietowanie go jako choroby cywilizacyjnej niczego nie wyjaśnia, nie wspominając o tym, że nie możemy mieć porównywalnych danych historycznych głęboko wstecz.
Zdjęcie Autora jest fantastycznie obrazowym wprowadzeniem do tematu.
@kruk
Jeżeli depresja u dzieci i młodzieży spowodowana jest najczęściej przez przekroczenie ich możliwości adaptacyjnych, to uwaga resortów zdrowia i edukacji powinna być skierowana na środowisko, które generuje tę plagę. W dziedzinie psychiatrii też musi działać zasada, że zapobieganie chorobie jest lepsze niż jej leczenie.
Swego czasu antypsychiatria twierdziła, że wszelkie tzw. choroby psychiczne stanowią „zdrową” reakcję na „chory” świat wokół. Może w odniesieniu do pewnej populacji chorych miała trochę racji.
Tylko, że ludzie nie zmienią na lepsze świata, który sami stworzyli. Skoro nie chcą go zmienić, aby następne pokolenia w ogóle mogły przeżyć, tym bardziej nie zechcą go zmieniać z uwagi na jakichś tam wariatów i psycholi. Osoby z zaburzeniami psychicznymi w najlepszym razie będą poddawane „objawowej” farmakoterapii, w gorszym – pozostawione w ogóle bez pomocy, w najgorszym – izolowane prewencyjnie, „na wszelki wypadek”, bo „nie wiadomo, co takiemu przyjdzie do głowy”.
Pokuszę się, i nazwę rzeczy po imieniu tym teledyskiem:
https://www.youtube.com/watch?v=yTCDVfMz15M
Słowa piosenki to inna bajka, nasza psychika wyraża się w tańcu tych dwojga ludzi, mężczyzna przytłacza, szarpie niczym dusza, kobieta porusza się w jego rytmie,często upada bo On tego chce…
Jak temu zapobiec, nie poddawać się chwilom, dać kierować przeczuciom?
To jest i w Nas chorych dorosłych i naszych dzieciach, walka niekończąca się nigdy!
Chcecie zmian dajcie każdemu dziecku własną piaskownicę bo to już w nas tam się zaczyna, dzielimy się wszystkim bo tego chcą rodzice, nie my…
Gammon 19 czerwca, 9:11 i @Bohatyrowiczowa 9:52
Zastanawiam się nad zdrową reakcją na chory świat. Link @Bohaterowiczowej przypomniał mi body art, gothic fashion oraz różne ekstremalne przeróbki twarzy i ciała. Co one mają wyrażać? Czy to jakaś forma dopasowania do budzącego niepokój świata? Ludzie, którzy się tej modzie poddają nie wyglądają na zaburzonych psychicznie, a w programach telewizyjnych o nich (m.in. w BBC) traktowani są tak, jakby ich wygląd nie budził zdziwienia.
Wydaje mi się, że ujawniają się w tym atawizmy – ludzie w kulturach pierwotnych okaleczają się i obmazują twarze jaskrawymi farbami. Może straszny wygląd w niebezpiecznym świecie daje jakieś poczucie bezpieczeństwa. Miesza się to pewnie ze specyficznym poczuciem estetyki.
@Gammon
“Tylko, że ludzie nie zmienią na lepsze świata, który sami stworzyli. Skoro nie chcą go zmienić, aby następne pokolenia w ogóle mogły przeżyć, tym bardziej nie zechcą go zmieniać z uwagi na jakichś tam wariatów i psycholi.”
Ostatnio szerzą się u nas egzorcyzmy, spowiedź “furtkowa” (zamykanie furtek przed diabłem) i wiara w cudotwórców z Afryki jako alternatywa zmieniania świata na lepsze.
Trochę z boku, ale nie do końca.
Jakiś czas temu ( chodzi oczywiście o aktualne tysiąclecie, że o epoce po Chrystusie już nie wspomnę) oglądano i dyskutowano nad filmem Pieprzycy „Chce się żyć”. Chłopak z porażeniem mózgowym grany przez aktora Dawida Ogrodnika ma problem. Odsuwany z powodu swojej choroby na boczny tor , jest mężczyzną o raczej normalnej psychice, bogatym wnętrzu, wrażliwym, obserwującym dosyć krytycznym okiem to co dzieje się na zewnątrz w normalnym świecie.
W pewnym momencie, trochę za namową innych ma możliwość ( do tej pory egzystował jako dziecię specjalnej troski) wstąpienia do świata „normalsów”. Potrzebny jest do tego państwowy egzamin „poparty” wcześniejszym pobytem w placówce zdrowia psychicznego i odpowiednimi badaniami.
Czyli jest trochę to film ” kukułczany”, czyli przypominający „Lot nad kukułczym gniazdem”.
Tak jak w filmie Formana Nicholson i Wodzu chcą za wszelką cenę wydostać się z „wariatkowa’ do tego normalnego świata, tak w przypadku filmu Pieprzycy chłopak stanowiący intelektualnie autonomiczny podmiot musi decydować w pewnym momencie do którego świata chce przynależeć.
Czy do „normalnego” świata zapełnionego w filmie ( ale chyba nie tylko w filmie )różnego rodzaju zblazowanych cyników , pozbawionych jakichkolwiek uniwersalnych zasad współżycia ,nastawionych na” szybciej” , ” więcej” , „lepiej” – niezależnie oczywiście od kosztów , w tym kosztów ludzkich – widzących w drugim człowieku jedynie środek do swoich mniej lub bardziej popier… celów…
I z drugiej strony świat pensjonariuszy ośrodka dla ” sprawnych intelektualnie inaczej”. Gdzie wszystko jest proste, szczere, spontaniczne, bez ogłupiającego superego, czy innego heideggerowskiego „Się”(tak Się powinno postępować, tak Się powinno myśleć, itd.) . Oczywiście Ci których wybrał bohater( po kilkutygodniowym pobycie zamkniętym ośrodku dostrzegł to Coś, czego brakowało w świecie zdrowych na umyśle i miał możliwość dokonania autentycznie świadomego wyboru) filmu w teleturnieju udziału nie wezmą, idolami tłumów na pewno nie będą, na Olimpiadę nie pojadą , chyba, ze na Olimpiadę Specjalną rozgrywaną 2 tygodnie po tej dla tych normalnych, lepszych. Być może, a raczej na pewno, nie wygrają również kolejnej życiowej szansy, ale mają to Coś, co cenił i wybrał bohater grany przez Ogrodnika, a czego ewidentnie zabrakło przedstawicielom drugiej strony
Film wywoływał wówczas pewne kontrowersje, ale ja się nie gorszyłam, a jeżeli już – to w takich momentach zamykałam oczy.
@karat.
Trudne pytanie 🙂 O patofizjologii za bardzo nie pisałem. Różnice w obrazie klinicznym w populacji młodzieżowej omawia podręcznik Namysłowskiej. Zamachy samobójcze spisuje w Polsce Komenda Główna Policji. Nie ma wiarygodnych statystyk odnośnie prób samobójczych, posiadana przeze mnie wiedza pochodzi w największym stopniu z prac i wystąpień A. Gmitrowicz.
@kruk
Profilaktyka, jak w przypadku wielu innych dziedzin medycyny, praktycznie nie istnieje. Mówi się teraz o próbie zbudowania trójpoziomowego systemu itd. Ale nie jestem aż takim optymistą, bym wierzył, że to się uda.
Pytanie do autora: czy można mówić o efekcie Werthera w przypadku samobójstw dzieci i nastolatków? Któryś z artykułów “Polityki” podawał przypadek samobójstwa sześcioletniego dziecka, to się w głowie nie mieści. Dzieci i młodociani są dziś narażeni na traumatyzujące treści w sieci, dowiadują się o faktycznych lub zmyślonych przypadkach samobójstw. Właśnie przeczytałam, że serial telewizyjny mógł wywołać samobójstwa przez naśladownictwo. https://thebrag.com/13-reasons-why-suicide/
Wyjaśniła się zagadka.
W godzinach porannych na mojej szosie, pod bacznym okiem szóstki bocianów śmignęła – przy tym trąbiąc i błyskając – liczna grupa lśniących samochodów. Nie jest to nic zwyczajnego na tym trakcie, ale ten akurat zwrócił nie tylko moją uwagę. Sąsiad powiedział, że musiał pojechać to ktoś ważny.
I rzeczywiście jechał nie byle kto.
Stolicę mojego rajona odwiedził sam Mateusz My.
Powodem wizyty był oczywiście kończący się rok szkolny i wizyta w liceum jednego z najbardziej znanych na świecie polskich miast.
Szczegóły wizyty sobie daruję, bo każdy z pewnością z wypiekami na twarzy śledził na ekranie telewizora przebieg uroczystości.
A propos ważnych osób i mojej z nimi styczności.
Kilka lat temu, za kadencji prezydenta Komorowskiego miałam ciekawe zdarzenie. Jadę sobie swoim dostawczakiem. Rocznik nieistotny.
Po prostu zżyłam się z nim. Dojeżdżam do pewnego skrzyżowania z drogi podporządkowanej, wjeżdżam na skrzyżowanie i nagle auto gaśnie. Nie pierwszy raz, nie ostatni. Droga nie zaliczana do międzynarodowych, więc paniki nie ma. Ale nagle widzę w odległości kilkuset metrów grupę zbliżających się na sygnale samochodów. Sytuacja robi się niewesoła. Auto milczy. Kolumna zbliża się 500, 400, 300, 200…Ruchy stają się coraz bardziej nerwowe i …jest. Zapalił. W ostatniej prawie chwili zjechałam ze skrzyżowania nie wiedząc jednak kto przejeżdżał przez skrzyżowanie. Dopiero wieczorem w telewizji (oczywiście na kanale TVN 24) dowiedziałam się, że mój region odwiedził prezydent Bronisław Komorowski i to prezydencka kawalkada była tym gwałtownie zbliżającym się punktem.
I uświadomiłam sobie, że gdybym nie zjechała ze skrzyżowania to sytuacja dla pracowników BOR-u wyglądałaby jak w słynnym „Zamachu”.
Zawalidroga blokuje drogę zbliżającym się samochodom, z samochodu wyskakuje 3 facetów z kałachami, a że granica wschodnia nieopodal to nic tylko ludzie Putina dybią na majestat Rzeczpospolitej i jej funkcjonariuszy.
Ale wszystko zakończyło się szczęśliwie. Prezydent Komorowski wrócił do Warszawy i mógł wystartować po raz drugi w prezydenckich wyborach.
Symbioza z autem oczywiście się trwa.
@kruk
Oczywiście. Są nawet specjalne instrukcje dla prasy, jak pisać o samobójstwach, żeby nie zachęcać naśladowców.
Zofia Nałkowska w swoich „Medalionach” zapisała słynne – ale i niestety bardzo gorzkie – zdanie:
„Ludzie ludziom zgotowali ten los”.
Tam pretekstem była oczywiście trauma okresu Holocaustu.
Chyba przychodzi odpowiednia pora ( rozmiar dziejącej się tragedii coraz bardziej to uzasadnia) aby to zdanie nieco zmodyfikować, chociaż i to Nałkowskiej koresponduje z tym co dzieje się aktualnie na powierzchni planety Ziemia (problem ma wszak coraz bardziej wymiar globalny).
„Dorośli dzieciom gotują ten los”.
I nie chodzi o kwestię którą porusza autor tekstu.
Działania dotyczą niemalże każdą dziedziny życia. To jest niemalże dywanowy nalot na perspektywy życiowe naszych mlusińskich.
Zdrowie, degradacja natury, jakość żywności, ocieplenie klimatu, zupełna anihilacja podstawowych więzi społecznych, międzykontynentalne migracje milionów ludzi, degeneracja kultury i sztuki, perfidna erotyzacja przestrzeni publicznej, jakość demokracji, czy w ogóle świata polityki itd. , itd.
A to wszystko widzi młody człowiek za pośrednictwem wybitnie refleksyjnych współczesnych mediów, czy Internetu – wgryzającego się 24 godziny na dobę w istotę międzyplanetarnego Bytu
I mogłabym pokusić się o próbę poszukania winnych, ale cały czas liczę na inteligencję czytających…
…no chyba, że nie zgadzają się z treścią mojej diagnozy.
Jeżeli mówimy o profilaktyce to czy nie trzeba zacząć od prawidłowego wychowywania dzieci? Nie zwalać wychowywania na barki szkoły, odejść od bez-stresowego wychowania, ograniczyć czas na TV, YT i FB.
@observer
Jeżeli mówimy o profilaktyce to czy nie trzeba zacząć od prawidłowego wychowywania dzieci?
A jakie wychowanie jest prawidłowe? Bo słowo to chyba oznacza: „zgodne z obowiązującymi prawidłami / normami / przepisami”. Ale gdzie są te prawidła? Według dość powszechnego w Polsce przekonania właściwe wychowanie to takie, od którego dziecko staje się „grzeczne” (bierne, nie zawraca dorosłym głowy) i „posłuszne” (zewnątrzsterowne, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia).
Nie zwalać wychowywania na barki szkoły
Ale to chyba nie znaczy, że szkoła ma „abdykować” w zakresie wychowania? W końcu dzieci przebywają w szkole przez większą część dnia. No i wychowanie wiąże się z socjalizacją – jak się socjalizować w środowisku „mamusia + tatuś + dziecko”?
odejść od bez-stresowego wychowania
Co to właściwie jest, owo bezstresowe wychowanie, o którym wszyscy mówią? Jako robot nigdy tego nie zaobserwowałem.
ograniczyć czas na TV, YT i FB
A co mają robić w czasie „zaoszczędzonym”?
Przyjmijmy na koniec założenie, że te wszystkie kwestie się wyjaśni, i że to są dobre pomysły – nadal nie wiadomo, czemu to ma być właściwa profilaktyka chorób psychicznych.
@samba kukuleczka
Zofia Nałkowska (…) zapisała słynne (…) zdanie: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Tam pretekstem była oczywiście trauma okresu Holocaustu.
Trauma była pretekstem do napisania zdania? Interesujące.
Re: wychowanie bezstresowe.
https://ekskursje.pl/2008/06/wychowanie-bezstresowe-uklad-cywilizacji-smierci/
Niestety, w związku z migracją bloga, znikła dyskusja idąca w setki komentarzy. Ale głównej tezy, o ile pamiętam, nikt nie zdołał podważyć.
@Gammon No.82
Tak, istnieją pewne zasady wychowywania dzieci. Można się z nimi zapoznać choćby w książkach A. Kołakowskiego.
O stylach wychowania
Jestem zwolennikiem poglądów Jeana Piageta i wychowywania dziecka na jednostkę autonomiczną, znającą swoje granice bez stosowania przemocy i powoływania się rodziców i wychowawców (nauczycieli, katechetów, dowódców) na własny, jakże nie raz wątpliwy autorytet.
Dominujący w Polsce model wychowania jest opresyjny, autorytarny, powodujący szkody i cierpienia psychiczne przenoszone z pokolenia na pokolenie.
@Marcin Nowak
Tak, istnieją pewne zasady wychowywania dzieci. Można się z nimi zapoznać choćby w książkach A. Kołakowskiego.
Podejrzewam, że istnieją też inne zasady wychowywania dzieci, z którymi można zapoznać się w książkach innych autorów.
@markot
Dominujący w Polsce model wychowania jest opresyjny, autorytarny, powodujący szkody i cierpienia psychiczne przenoszone z pokolenia na pokolenie.
Oraz nieunikniony i samoutrwalający.
Poczytałem do tyłu i rozbawiły mnie próby ustalania (na podstawie analizy malowidła 🙄 ) czy modelka pozująca do portretu była ciężarna 😆
Tajemniczy uśmiech Meryl Streep
i Cary Granta
Nikt z nas nie ma idealnie symetrycznej twarzy, nobody is perfect. Dopiero pewna asymetria czyni niektóre twarze interesującymi i niebanalnymi.
@markot
Nikt z nas nie ma idealnie symetrycznej twarzy, nobody is perfect. Dopiero pewna asymetria czyni niektóre twarze interesującymi i niebanalnymi.
Jeśli nie mam elektrozwidów, sprawa była już badana i symetryczne twarze uzyskiwane przez składanie połówek fotografii były (przeciętnie) uważane za „atrakcyjniejsze” od realnych. I to mimo tego, że twarze realne już są dość symetryczne.
@Gammon
Symetria twarzy kojarzona jest (przeciętnie) ze zdrowiem i harmonijnym rozwojem, pożądanym w doborze płciowym. Dopóki asymetria nie jest wyraźną deformacją, pozostaje na ogół niezauważalna. Dopiero takie eksperymenty z tworzeniem z lustrzanych odbić połówek fizjonomii dwóch różnych, ale idealnie symetrycznych twarzy, pozwala wybrać tę „ładniejszą”.
Większość z nas ma też różnej wielkości stopy.
Ta dama podobno faktycznie była w ciąży. Natomiast „gronostaj” o gabarytach wyrośniętego jamnika to raczej samiec fretki, bo ani z „twarzy”, ani postury gronostaja nie przypomina 😉 Gronostaj w porywach dorasta 33 cm i 120 g żywej wagi. Samiec fretki – 2,7 kg.
G82
Rozumiem że możesz nie rozumieć – jako robot nie przechodzacy etapu dorastania – że ludzie mają pewne zasady dotyczace procesu wychowania młodych osobników swojego gatunku. Są one ogólnie znane. Oczywiscie ulegaja one adaptacji do bieżących warunków.
Polegają one generalnie na przygotowaniu młodego osobnika do samodzielnego życia, pokonywania stresów, sztuki adaptacji w stadzie, itd.
PS. Wychowanie dziecka na posłusznego, układnego i szanującego starszych to już utopia.
Psychologia jest co do pewnych podstaw zgodna
@M Nowak
Psychologia jest co do pewnych podstaw zgodna
Kiedy dowiedziałem się, że w psychologii klinicznej istnieje ponad 600 „szkół”, które opierają się na niezgodnych założeniach, a mniej niż 10 z nich ma właściwie zweryfikowaną skuteczność, odniosłem wrażenie, że praktyczne porady psychologów należy traktować z lekkim dystansem.
Ale wierzę na słowo, że „pewne podstawy” istnieją. Czy wynika z nich jakaś zalecana praktyka – Evidence-Based Parenting? Czy w jej skład wchodzą dyrektywy pozytywne (należy coś robić w określony sposób), czy tylko negatywne (że czegoś robić nie należy)? Czy w ogóle są to reguły operacyjne, czy ogólnikowe, słusznie brzmiące hasła, podobne do tych haftowanych na makatkach?
@observer
ludzie mają pewne zasady dotyczace procesu wychowania młodych osobników swojego gatunku. Są one ogólnie znane.
Czy mogę prosić o przykłady?
Oczywiscie ulegaja one adaptacji do bieżących warunków.
Oczywiście. Zgaduję, że np. starożytni Egipcjanie nie dawali swoim dzieciom „szlabanu na komputer”.
Polegają one generalnie na przygotowaniu młodego osobnika do samodzielnego życia, pokonywania stresów, sztuki adaptacji w stadzie, itd.
Czy przygotowanie do samodzielnego życia nie jest raczej kwestią nauczania, niż wychowania?
Wychowanie dziecka na posłusznego, układnego i szanującego starszych to już utopia.
Ze słyszenia i lektury wiem, że współcześnie nadal jest to najzupełniej możliwe. Im bardziej kogoś zastraszyć, tym bardziej stanie się posłuszny, układny i pełen szacunku wobec starszych (przynajmniej dopóki są oni silniejsi od niego).
@markot 20 czerwca, 13:21
Ja tę damę pamiętam jako “Damę z Łasiczką”, zwierzęciem z tej samej rodziny co fretka.
@observer 13:35
“ Wychowanie dziecka na posłusznego, układnego i szanującego starszych to już utopia.”
Bywa, że takie dziecko robi brzydkie rzeczy za plecami rodziców i rośnie na hipokrytę. Wymuszanie szacunku na dziecku metodami autorytarnymi w końcu odbije się rykoszetem, kiedy w wieku dorastania spojrzy ono krytycznie na rodzicieli. Na szacunek dziecka rodzice powinni zarobić.
@kruk
A jeżeli dziecko ma ochotę na przykład na…na…na seks. I co ważne, nie z rówieśnikiem, ale z osobą dorosłą?
Oczywiście dzieckiem nie jest 6-letni brzdąc, ale wyrośnięta nad wiek 15-latka, a jej partnerem nauczyciel, żywotny 50-latek?
Taka mniej więcej sytuacja miała miejsce w jednym z liceów, gdzie w bliższą zażyłość weszła uczennica pierwszego oddziału i 53 letni nauczyciel matematyki.
Na pytanie czy zostałaś uwiedziona, zmuszona do czynów niegodnych uczennicy renomowanej placówki oświatowej dziewczę mało skruszone odrzekło:
„Ale my się kochamy.”
I pytanie: Czy dziecko ma prawo do miłości. Niekoniecznie platonicznej ze swoim rówieśnikiem, ale również starszym od siebie obiektem westchnień?
I czy rodzice, państwo ma prawo w ingerencję w tę sferę dziecięcej autonomii.
Ciekawe, że w tej sprawie nie zabiera do tej pory głosu Rzecznik Praw Dziecka.
@Marcin Nowak 12:04
“…istnieją pewne zasady wychowywania dzieci.”
Wszystkie zasady powinny wynikać z zasady naczelnej, że dziecko trzeba szanować.
@Gammon 12:24
Model opresyjny i autorytarny jest “samoutrwalający”. To samo można powiedzieć o modelu liberalnym – tak go nazwijmy nie bacząc, że dla niektórych liberalizm jest brzydkim słowem. Jego istotę upatrywałabym w przekonywaniu dziecka o słuszności stawianych mu wymagań.
11:15
Dobrze jest im coś zaproponować – lekcje muzyki, udział w kółkach zainteresowań. Oczywiście nie przeciążając obowiązkami i zostawiając czas na zabawę.
Nie mam pojęcia dlaczego moje ostatnie dwa zdania wyszły na zielono.
@kruk
Wymuszanie szacunku na dziecku metodami autorytarnymi w końcu odbije się rykoszetem, kiedy w wieku dorastania spojrzy ono krytycznie na rodzicieli. Na szacunek dziecka rodzice powinni zarobić.
Idealizujesz rzeczywistość. W większości przypadków nie spojrzy na nich krytycznie, tylko wejdzie w ich buty, że tak to ujmę. To jest prawdopodobnie zjawisko dziedziczne.
A własne urazy sobie jakoś zracjonalizuje.
Nie mam pojęcia dlaczego moje ostatnie dwa zdania wyszły na zielono.
Na dodatek podkreślają się jak link, chociaż nie są linkiem.
Ot, tajemnica.
@samba kukułeczka 15:54
Dziecku trzeba dać przede wszystkim edukację seksualną i odwołać się do jego poczucia odpowiedzialności.
Przypadkom uwiedzeń nie można natomiast zapobiec. Dziewczyna, o której piszesz, mogła być rzeczywiście zakochana. Domyślam się po słowach “dziewczę mało skruszone”, że Twoim zdaniem należałoby ją zawstydzić. Gdyby moją córkę spotkało coś takiego, starałabym się ją ratować.
W temacie uwodzenia nastolatek przez starszych panów jest słynna książka Françoise Sagan “Bonjour Tristesse”. Autorka pisała ją jako nastolatka, na podstawie własnego doświadczenia i zadziwiła krytyków literackich swoją dojrzałością. Do takich doświadczeń młodocianych trzeba podchodzić z taktem. Potępianie i nawoływanie do skruchy natrafi na wewnętrzny, jeżeli nie otwarty bunt.
@Gammon No.82
Może i @kruk idealizuje rzeczywistość, ale nie ulega wątpliwości, że fundamenty jej myśli są tak głęboko inspirowane krzywdą dziecka jak geneza myśli Karola Marksa dolą klasy robotniczej w czasach rewolucji przemysłowej.
Idee ideami, a siermiężna praxis pokazuje, że prawda jest cokolwiek bardziej prozaiczna.
@kruk
W kwestii przypadków uwiedzeń przez…
…recenzja duńskiego filmu z którą w kontekście psychiki dziecka warto się zapoznać.
A przynajmniej ja tak uważam.
http://wyborcza.pl/1,75410,13549487,_Polowanie____film_o_zyciowym_naiwniaku_oskarzonym.html
@samba kukuleczka
ale nie ulega wątpliwości, że fundamenty jej myśli są tak głęboko inspirowane krzywdą dziecka jak
Nie ulega wątpliwości?
Idee ideami, a siermiężna praxis pokazuje, że prawda jest cokolwiek bardziej prozaiczna.
To znaczy – jaka?
@Gammon 16:23
“To jest prawdopodobnie zjawisko dziedziczne.”
Myślę, że jest dziedziczne, tyle że nasze cechy dziedziczymy po wielu różnych przodkach – methinks. Znam przypadek człowieka wychowanego autorytarnie i obiecującego sobie, że dzieci ustawi sobie jak zechce. To był chłopak wybitnie inteligentny. Patrząc na nasze dzieci, które miały wolność sprzeciwu i przedstawiania własnych opinii, zaczął zmieniać zdanie. Nawet przekonywał innych oddanych tresurze dziecka, że dziecko ćwiczone w posłuszeństwie ominie zakazy chyłkiem (nasze dzieci przeważnie nas słuchały). Potem swoje córki wychowywał z wyrozumiałością. Kiedyś doniósł mi z rozbawieniem, że ma w domu rozruchy.
@Gammon No.82
Leksyka, składnia, logika wypowiedzi kukułek stoją w ewidentnej sprzeczności z normami językowymi homo sapiens.
Z tego też powodu zupełnie racjonalnym jest pozostawienie w spokoju przejawów ekspresji językowej tychże, czyli również moich.
@kruk
Znam przypadek (…)
Tak, ale nie użyłem wielkiego kwantyfikatora.
No i ten, kto z wysiłkiem umknął z zasięgu paru wmawianych mu za młodu twierdzeń – przekonań – odruchów – gut feelings – pozostanie w zasięgu rażenia tych pozostałych.
@samba kukuleczka
Leksyka, składnia, logika wypowiedzi kukułek stoją w ewidentnej sprzeczności z normami językowymi homo sapiens.
Podobnie jak jajka kukuł stoją w sprzeczności z jajkami ssaków naczelnych.
Z tego też powodu zupełnie racjonalnym jest pozostawienie w spokoju przejawów ekspresji językowej tychże, czyli również moich.
Ale w takim razie po co te wszystkie produkcje paraleksykalne, parasyntaktyczne, paralogiczne – czy może ktoś ma te jajka wysiedzieć?
@samba kukułeczka 16:31
Nie jestem marksistką. W związku między dojrzałym mężczyzną i nastolatką, ten pierwszy ma przewagę i dlatego na niego spada większa odpowiedzialność.
!6:38
Nie widziałam filmu i nie wiem jak sama oceniłabym jego bohatera.
@Gammon 16:48
Zgoda, środowisko wywiera ogromny wpływ na postawy.
@samba kukułeczka
Przeczytałam uważniej recenzję zalinkowanego filmu. Widziałam film o identycznym przesłaniu – “Atonement”, 2007 z Vanessą Redgrave i Romolą Garai, reż. Joe Wright. Dziecko może bezwiednie spowodować zło, kiedy natrafia na uprzedzenia dorosłych. Jedynym morałem z tego wynikającym jest, że uprzedzenia wiodą do niesłusznych sądów. O duńskim reżyserze piszą, że nakręcił wcześniej film, w którym uprzedzenia poskutkowały krzywdą młodocianego.
@Gammon
„Ale w takim razie po co te wszystkie produkcje paraleksykalne, parasyntaktyczne, paralogiczne – czy może ktoś ma te jajka wysiedzieć?”
Ponieważ jestem kukułką wolną i wszelkie reguły, normy i inne kanony źle działają na moje upierzenie.
Oczywiście nie popadam w drugą skrajność, ot arystotelesowski złoty środek.
A tak na poważnie…czy naukowcy i ich akolici posiadają poczucie humoru?
Moim zdaniem bywa z tym różnie. Żeby nie powiedzieć mizernie.
W tej chwili próbka kukułczanego żartu:
Przychodzi pól baby do lekarza
– O jejku, a cóż się takiego Pani stało?
– Mąż mnie przerżnął
– A gdzież druga połówka?
– A wypilim
@samba kukuleczka
Ponieważ jestem kukułką wolną i wszelkie reguły, normy i inne kanony źle działają na moje upierzenie.
Proszę więc zwłaszcza uważać na mole. I nie chodzi o gramocząsteczki.
ot arystotelesowski złoty środek
Co wart złoty środek, środek, skoro końce mogą leżeć w dowolnym miejscu.
naukowcy i ich akolici
Skąd wiadomo, że akolici, a nie akoporowaci?
[czy] posiadają poczucie humoru? Moim zdaniem bywa z tym różnie. Żeby nie powiedzieć mizernie.
Proszę poszukać np. u Feynmana.
Proszę też przy okazji pamiętać, że każdego śmieszy to, co go śmieszy, ale niekoniecznie to, co śmieszy innych.
@Gammon
Z tym Feynmanem to trochę jak z kukułkami, czyli jedna kukułka wiosny nie czyni.
kruk
19 czerwca o godz. 15:41
Para w teledysku, obsypuje sie proszkiem z kolorowej kredy, chyba, tak myślę. Każdy następny kolor na ich ciałach to miniona próba, ślad po wypalanym uczuciu, i sile przeciwstawieniu sie nieuniknionemu!
Postacie z Twojej wypowiedzi się zasłaniają, odcinają od promieni słońca, chowają przed spojrzeniami, może patrzeniem na siebie w lustrze, pewnie i przybierają barwy wojenne.
W tych czasach, gdy wszystko jest obnażone podane niczym na tacy, to pewien rodzaj odzienia niczym w starożytnym Egipcie, dostrzeż mnie pomimo że nie mogę Ci wiele dać,pokazać (nie skórę).
Sama się kiedyś pokolorowałam tak trochę, rysunek ów pewnie może i pomóc w mej identyfikacji (gdyby mnie tak „przyszły” partner bo nie mój „mąż już nigdy” przerżnął na pól- Kukuła hahah) a na pewno to kawal mojej historii na mej skórze, i dokładnie tego z czym teraz się mierze.
Jakbym przeczuwała co mnie spotka!
Jestem po 12 h dniu pracy (wczoraj) i maratonem do bladego rana z „Outlanderem”,teraz po serialu mam jeszcze większą pustkę w sercu.
Zajrzałam tu po kibicuje Kukule w jej odwyku 🙂 i chyba jej sie udaje bo jej nie widzę?!
I jeszcze coś raz tu ktoś pisze że syna można wychowywać bez wzorca męskiego, by potem pisać- kto wychowa lepiej jak nie facet w czterech etapach , bo kobiety to rąbią tak byle jak?!
” I pytanie: Czy dziecko ma prawo do miłości. Niekoniecznie platonicznej ze swoim rówieśnikiem, ale również starszym od siebie obiektem westchnień?”
Kto jak kto, ale Ty o tym możesz wiedzieć najlepiej?
Twoje występy w dwóch postaciach mogą zaowocować, nie byle jakim morałem tego typu historii!
Co by powiedziała pani Kukuła widząc pana Kukułę,zmierzającego tuż po „na na na sex” do łazienki a w łóżeczku leżakowałby ten nieopierzony jeszcze kurczaczek?Albo na odwrót Twój Kukułczy współlokator natyka się,
się chłopca u Twych stóp ,pofolgujmy, prawie dorośli ludzie to co tam…
Nastolatek w uścisku miłosnym osoby dorosłej, tylko na wskutek jakiejś traumy, braku ojca, miłość to nie tylko cielesność!
Mam ochotę na cos gładkiego, poprzytulam sie do okrągłego arbuza,melonu, pomidora,nim je pokroje…
Straszne marzenia masz Kukuła!
Powazny temat i niepowazne opine jak ta ze schizophrenia dziecieca to choroba cywilizacyjna. Maladaptacyjne reakcje dzieci sa powaznym wyzwaniem dla ich rodzicow i srodowiska. Nawet w zdrowym a polskie spoleczenstwo do takich nie nalezy narodzie musza wystepowac pediatryczne psychozy. Dzieci powinny byc protegowane przed patologiami doroslych. To chyba powinien byc pierwszy krok.
Aby pomoc dzieciom leczmy doroslych.
@Bohatyrowiczowa
Może w tym co piszesz na temat mojej życiowej empirii jest coś na rzeczy, ale przy tej okazji warto przypomnieć ciekawą historię. Oto ona w dużym skrócie. Sprzed kilku lat:
„Wielki skandal w małej szkole w Godzieszach Wielkich (woj. wielkopolskie). Nauczycielka Agnieszka K. (36 l.) wdała się w romans ze swoim 14-letnim uczniem. Owocem grzesznego seksu jest dwutygodniowa dziewczynka. Sprawą już zajęła się prokuratura.”
A w rolę Pani od malunków jeszcze się nie wcielałam…ale nic nie jest wykluczone, tym bardziej, że Hortensja Ramiączko to również… ale to już dawne dzieje i z pewnością uległo zatarciu w aktach personalnych Polityki.
@Bohatyrowiczowa
A czy wiesz, że ( w kontekście wiadomej tematyki) ustawodawca francuski jeszcze w połowie XIX wieku przewidywał możliwość zmiany stanu cywilnego dzieciom już w przypadku ukończenia 12 lat.
Przypominam, że Bastylię zburzono w 1789 roku.
Z kolei prawo angielskie jeszcze w 1934 roku miało gest i 14 letnie dzieci mogły w majestacie tamtejszego prawa stawać na ślubnym kobiercu.
Co prawdopodobnie nie było wcale takim rzadkim wypadkiem, skoro zniesiono owo prawo.
Czyli tak naprawdę wszystkie te tabuizowane kulturowo rejony są po prostu radosną twórczością hegemonów danej epoki.
Kukuła, dobra jesteś to Ci muszę przyznać, odbijając piłeczkę epokami
w których ostatnio się zatracam…
Tamto już było i nie wróci więcej, mam 15 letniego syna, nie wyobrażam sobie, nawet nie śmiem, by mógł zrobić sobie,nam coś takiego, dać się uwieść kobiece ponad 20 lat starszej od niego!
Wprawdzie gdy miał 5 lat, zdawał sie być zauroczonym o ile w tym wieku to możliwe najlepszą przyjaciółką jego 15 letniej wtedy siostry.
To one z niego żartowały,Olga miała go sobie wychować,Ona teraz studiuje we Wrocku, gdy sie odzywa,cieszą go jej pozdrowienia, gdy wpada raz na jakiś czas młody się pół dnia stroi.To samo teledyski Shakiry, chłopak promienieje, to znów z mojej winny,kiedyś od czapy zapytałam czy mu sie podoba 🙂 na swój sposób przeżywał gdy nastały czasy Gerarda Piqué w jej życiu.
Nazwałabym to zdrowym dorastaniem,choć nie mam zamiaru ubliżyć tą formą innym orientacjom seksualnym!
Teraz pora by podsumować to co napisałam i wcześniej i tutaj – mam zalążki na Hipokrytkę..
Z racji tego ze dają mi sporo mniej lat niż faktycznie mam, a zasoby płci wolnej męskiej w pobliżu wyschły już prawie zupełnie..
Pozwoliłabym powzdychać do siebie, komuś po 30tce, ale On tez ma matkę!! Poznaliśmy się na terapii, łączą nas problemy,dobrze że napisałam wcześniej iż padam na pysk,wyprę się tych myśli tu przelanych!
Są granice których nie przekroczę, znienawidziłabym siebie…
Co Ty na to?
Czasami madrzy ludzie podejmujja glupie decyzje. Poniekad skazani jestesmy na egzystencjalny bol. Pomimo tego a moze wlasnie dlatego warto inwestowac w zdrowie psychiczne. Zachodni liberalizm popelna blad legalizujac cannabis.
Męczy mnie i nudzi czytanie dyrdymałek wypisywanych przez kukułkę oraz bohatyrowiczową. Podejrzewam że to dwie twarze p Kukuły.
Rząd niema pieniędzy na wiele rzeczy bo obecnie najważniejsze jest rozrzucanie kiełbasy wyborczej dużą szuflą.
Musimy radzić sobie sami.
Blog ten staje się coraz mniej naukowy a coraz bardziej maglowy. Przeważają wpisy typu ” A wie paniusia co mi sie wczoraj przydarzyło? „. I temu podobne bzdety. @RS już sie nie włącza, ja też jestem coraz mniej tym zainteresowany. To jakiś psełdonaukowy „Pudelek”.
PS. Sorry G82 jeżeli nie wiesz o co mi chodzi.
Coś o twoim koledze G82 tutaj
„Podejrzewam że to dwie twarze p Kukuły.”
Observer nic bardziej mylnego, nie jestem jedną z jej twarzy.
Męczy mnie i nudzi czytanie dyrdymałek wypisywanych przez kukułkę oraz bohatyrowiczową.
Można i być mną zmęczonym i znudzonym,masz do tego prawo.
Mężczyźni od dawna zawężali nam kobietom wypowiedzi do dwóch słów „tak” lub „nie”, każde inne słowo to „dyrdymałki”. Pudelka nie czytam.
Temat Autora dotyczy przede wszystkim braków środków na leczenie depresji i nerwic,bagatelizowaniu powagi problemu i nie tylko przez rządzących, przez wszystkich.
Wytknąłeś mnie i Kukułę palcem,Bohatyrowiczowa to Wiedźma i Kukuła też, na stos z nimi.I już odburknięte!
Rząd rozdaje pieniądze,ale dzięki nim w wielu rodzinach nie będzie rozgoryczonym ich brakiem rodziców,i w ten oto sposób chorych przyszłych nastolatków dużo mniej!
observer
21 czerwca o godz. 2:24
Podejrzewam że to dwie twarze p Kukuły.
Nie przyszło mi to do głowy, ale teraz kiedy to zasugerowałeś, widzę że to bardzo prawdopodobne. Stworzyć dwa wirtualne byty w nieustannym dialogu ze sobą, nie da się lepiej załatwić blogu.
Żorżeta Tyraspolska, Hortensja Ramiączko, Bohatyrowiczowa, czy te niki nie brzmią aby podobnie?
@observer
Dziękuję. Zabawne. Nie wiem, czy prawdziwe, czy dobrze wymyślone. Próby wyszukiwania po angielsku i niemiecku na razie zawiodły.
Jednak jest; pani się nazywa Anna Mayr.
https://www.zeit.de/2019/04/kuenstliche-intelligenz-roboter-beziehung-gefuehle-verlieben
„Żorżeta Tyraspolska, Hortensja Ramiączko, Bohatyrowiczowa, czy te niki nie brzmią aby podobnie?”
Nie,nie brzmią te dwa pierwsze sa śmieszne,dwuznaczne, mój jest zapożyczony z „Nad Niemnem”!
Nieustanny dialog? Żadna z Ciebie Śledcza, oddajesz Observerowi przysługę, przyznając mu rację, bronił Cię w zeszłym roku, ubliżał Gammon No.82 przez ciebie!
Dla mnie też wasza dwójka może być jej bytem -Kukuły.
Udowodnij, mi proszę to co mi zarzucasz?!
Gdzieś tu musi być możliwość podejrzenia naszych Ip komputerów, regionów z których piszemy? Może Autor bloga jest w stanie je udostępnić, ja sie na to zgadzam!
Żeby kogoś napiętnować, trzeba by było najpierw wmówić mu, że ma to dla niego jakieś znaczenie!
Ujadajcie sobie do woli, najpierw mocne i niezbite dowody…i hulaj dusza!!
Uprzejmie proszę o zmianę tematu, bo mi się wyindukuje elektrozespół urojeń prześladowczych.
G82
Zmiana tematu nie da wiele.
Trzeba kasować nie-merytoryczne, tasiemcowe komentarze. Trolle znalazły sobie zielone pastwisko i hulaj dusza.
@Gammon
Dziękuję, uśmiałam się do łez Twoją wypowiedzią.
Niemal od zawsze, na blogach,forach, znamienitych cafejkach w necie,
spotyka się Adminów takich dobrych i złych policjantów,Ci pierwsi pilnują zasad,porządku,drudzy psocą, figlują,napędzają rytm,,różnorodność miejscom.
W archiwum komentarzy pod artykułami o tej samej porze w zeszłym roku,było jak na lekarstwo,teraz jest inaczej, Kukuła czy inni chcą czy nie tą maszynę napędza. Autorzy bloga mogą usuwać wybrane komentarze,nie robią tego bo pewnie raz na jakiś czas na wierzch wypływa coś wartościowego, i nie wyrywa się tego z kontekstu całości….
Znajomości stąd nie przenosi się do reala, po pogoni za dyskutantem, on się wycofuje,przeobraża bo tak chce i już. To ma swój urok,ktoś zawsze czyta,choć go po tym nosi,wścieka się,wkurza ale czyta, nudzą słowa nie relacje miedzy ludzkie.
Nie posłuchałam w porę Markota,że mam stąd spadać w porę, to się doczekałam?!
Tak, jestem Huldrą! Z zasady jeszcze domniemanie niewinną!
Czekam…
@kruk
„Ja tę damę pamiętam jako “Damę z Łasiczką”, zwierzęciem z tej samej rodziny co fretka.” Ja też.
Gronostaj czy łasiczka – gabaryty podobne. W innych językach zwierzę na obrazie nazywane jest gronostajem. W nawiązaniu do faktu, że Cecylia Gallerani (owa dama) była metresą Ludovica Sforzy zwanego Białym Gronostajem. Ludovico nosił bowiem order białego gronostaja – symbolu czystości. Gronostaj uchodził za zwierzę, które prędzej rzuci się w ogień, niżby miało splamić futerko przejściem przez kloakę – Malo mori quam foedari Albo da się złapać myśliwym, jeśli do wyboru ma błotnistą norę 🙄 Taki czyścioszek.
Dodatkowa sugestia mówi, że łasico-podobne zwierzęta w starogreckim nosiły nazwę galê (γαλῆ) – Leonardo nawiązuje tu niby do nazwiska damy (Gallerani)
Dama z fretką
Do rodziny łasicowatych należą też kuna, tchórz, wydra, rosomak i borsuk. Łasica jest najmniejszym jej przedstawicielem.
@observer
Trzeba kasować nie-merytoryczne, tasiemcowe komentarze.
Można też ich nie czytać. Albo czytać innym podsystemem i wrzucać do zbioru danych „kanikuła i ogórki”. Albo upić się profilaktycznie(alkohol techniczny pomieszany z ciężkimi węglowodorami).
@markot 21 czerwca, 14:10
Dziękuję za bardzo ciekawe objaśnienia i filmik z fretką. Widziałam fretkę wystawioną na sprzedaż w sklepie ze zwierzętami – była osowiała, nie wybrażałam sobie, że to stworzenie jest takie figlarne. Moda na fretki jest chyba niedawna a z obrazu Leonardo wynika, że kiedyś były popularne.
@Bohatyrowiczowa
W takich miejscach dyskusja nie jest zbiorem argumentów układających się w logiczny wywód, tylko przypomina coś przyziemnie geologicznego – powiedzmy, rzekę nizinną, meandrującą, ze starorzeczami, dużą ilością osadów i deltowatym ujściem. Ale gdzieś tam w jej nurcie płynie trochę argumentów i da się je odfiltrować.
Znajomości stąd nie przenosi się do reala
To nie jest niemożliwe i nigdy nie można być pewnym, że się nie zdarzy.
Natomiast być może nie powinno się ich przenosić. Jak to napisał pewien mądry człowiek „mówię wam, dewirtualizacja ode złego jest”.
http://nameste.litglog.org/2011/09/dewirtualizacja-ode-zlego-jest/
@Gammon 14:59
Urok wymiany zdań na blogu polega na tym, że rozmówcę poznajemy tylko od strony jego poglądów i formy ich wyrazu. Jego/jej wygląd i zachowanie w realu mogłyby budzić uprzedzenia albo odwrotnie – być pociągające. A wtedy nasza ocena jego/jej poglądów byłaby skrzywiona emocjami. Bardzo ciekawe jest odczytywanie osobowości rozmówców tylko na podstawie tego, co i jak piszą. Robimy to chcąc nie chcąc. Najciekawsza jest naturalnie sama dyskusja wokół wprowadzonego tematu, a wirtual sprzyja szczerości i odwadze cywilnej. Po co dewirtualizować?
@Gammon
Ok,skoro już wlazłam na ten statek, doczekam końca swej wyprawy nim.
Przesiałam sobie postacie do których mnie porównano ta:
https://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2017/01/24/licza-dni-trumpowi/ Komentarze sprzed dwóch lat,tej niby mnie.
Ta druga Hortensja Ramiączko, miętowa bielizna, żadnych śladów z tego bloga,tak po wrzuceniu na raz w google, nie chce mi się jej szukać 🙂
Szostakiewicza kojarzę z „Tak jest”, nie zabierałabym u niego głosu, nie śmiałabym!!
Napisałam, że nie przenosi sie znajomości stad do reala czytając gdzieś wcześniej PPanka, on pisał że zna tylko dwóch naukowców zostawiających tutaj coś po sobie. Stworzył miejsce które mknie do przodu samo.
„To nie jest niemożliwe i nigdy nie można być pewnym, że się nie zdarzy.”
Zdarzyło mi się wielokrotnie, poznać ludzi z netu później w życiu,bywa że jest naprawdę warto.
Rozmowy w necie,to jak jazda w wagonie pociągu, przesiadasz się,dosiadasz, rozmową umilasz podróż sobie i może tej drugiej osobie.
Co niektórzy stąd jadą tym samym wagonem,nie są zainteresowani ludźmi współ podróżującymi,siedzą gdzieś z tyłu pod oknem,i nadają przez telefon
że wokół widzą samych głupców,ten wygląda tak,tamta ma śmieszny głos,
łudzą się że są lepsi.Lepsi latają 🙂
Dziękuję,że jesteś Gammon.
@kruk
wtedy nasza ocena jego/jej poglądów byłaby skrzywiona emocjami
Gdy ludzie mają do czynienia tylko ze słowami innych ludzi, ich ocena nie jest skrzywiona emocjami? Po co więc np. poezja?
Bardzo ciekawe jest odczytywanie osobowości rozmówców tylko na podstawie tego, co i jak piszą.
Odczytywanie osobowości rozmówców czy ich autokreacji? A może próby odczytywania osobowości pośrednio, na podstawie autokreacji?
Botris, wybitny maszynowy specjalista od smalltalków z artykułu linkowanego przez @observer, też się autokreuje, nawet jeśli nieświadomie.
Najciekawsza jest naturalnie sama dyskusja wokół wprowadzonego tematu
Tak, zazwyczaj tak.
Po co dewirtualizować?
Nie twierdzę, że to jest dobry pomysł. Chociaż ktoś kiedyś do tego nawoływał.
@Bohatyrowiczowa
Co niektórzy stąd jadą tym samym wagonem,nie są zainteresowani ludźmi współpodróżującymi
Albo sądzą, że w pociągach (na blogach naukowych) coś „nie uchodzi obyczajowo”, bo nie pasuje do tematu. Ale nie mnie oceniać ludzki obyczaj.
Wracając do fretki. Uczuciowy związek między człowiekiem i zwierzęciem towarzyskim jest, jak stwierdzono, skutecznym środkiem przeciwdepresyjnym. Z drugiej strony, jak pisano niedawno w “Polityce”, utrzymywanie zwierząt towarzyskich jest znaczącym obciążeniem dla środowiska naturalnego. W tej sytuacji wskazane by było ułatwianie ludziom, a zwłaszcza dzieciom, kontaktów z przyrodą, angażowanie ich w ochronę środowiska. Tylko jak to sprawić?
@Gammon
Ludzki obyczaj ewoluuje, nie dla wszystkich jak widać po równo.
W tym masz 100% rację „kanikuły i ogórki”…
https://www.opoczno-top.pl/artykul,Kaniku%C5%82a_i_og%C3%B3rki,15009.html
Pogoda nas roztraja!
@Gammon 15:52
Masz rację, że od emocji uwolnić się nie można i nie trzeba (czytając np.poezję). Opinie innych ludzi same w sobie budzą emocje. Jednak w wirtualu nie mieszają się do nich uprzedzenia wobec osób. Powinnam była napisać wcześniej, że pozycja społeczna dyskutanta może rodzić mocne uprzedzenia.
Chciałam coś napisać o autokreacji ale spodziewałam się, że ktoś tę sprawę poruszy. Ocena na podstawie autokreacji niekoniecznie jest mylna. Pozerstwo jest łatwo dostrzegalne. Niektórych nicków na forum “Polityki” nie cierpię za bijący z nich narcyzm, apodyktyczność, kreowanie się na znawcę wszystkiego.
@Bohatyrowiczowa
Ludzki obyczaj ewoluuje, nie dla wszystkich jak widać po równo.
Jeśli to aluzja do @observer, to on przecież wie, że obyczaj ewoluuje, bo o tym dopiero co wspominał.
@kruk
utrzymywanie zwierząt towarzyskich jest znaczącym obciążeniem dla środowiska naturalnego
Przecież nie jest obciążeniem znaczącym w sensie: „obciążeniem dużym”, zwłaszcza w porównaniu z innymi, znacznie bardziej obciążającymi praktykami cywilizacyjnymi (tym bardziej nie jest znaczące w sensie semiotycznym, bo to by wyszła jakaś zupełna bzdura).
W tej sytuacji wskazane by było ułatwianie ludziom, a zwłaszcza dzieciom, kontaktów z przyrodą, angażowanie ich w ochronę środowiska.
Przepraszam, ale za tym nie nadążam. W jaki sposób „kontakty z przyrodą” oraz „angażowanie w ochronę środowiska” mają komuś zastąpić kota biegającego po domu? W jeżyny nura daj / Lub usiądź na mrowisku to jednak nie jest do końca to samo.
https://www.youtube.com/watch?v=cBpHMZOxodI
@Gammon
„Jeśli to aluzja do @observer, to on przecież wie, że obyczaj ewoluuje, bo o tym dopiero co wspominał.”
Nie, to nie aluzja.
Jemu mogę to zadedykować, wydrukować i oprawić w ramkę!!
„Kiedyś prasa w okresie kanikuły szukała potwora z Loch Ness lub jakiejś innej Paskudy w pobliskich jeziorach i zalewach wodnych, by potem zostawić je w spokoju na następne dziewięć miesięcy.”
@Gammon 16:56
Moja odpowiedź na Twój post o 15:52 dwukrotnie utkwiła w moderacji.
Na temat “znaczącego” obciążenia środowiska przez zwierzęta towarzyskie. Chodzi oczywiście o “duże” obciążenie, tzn mające niebagatelny udział w zanieczyszczeniu z różnych źródeł. Przejęłam się tym, bo zawsze miałam w domu kota, a nieraz kotkę z kociętami. Wpływ, jaki miały na moje dzieci, był nad wyraz pozytywny. Od kiedy pojawiła się u nas pierwsza kotka, mój mały synek przestał bać się psów i w ogóle radość z niej i jej potomstwa była wielka.
Jednak kiedy przeczytałam o skali zanieczyszczeń z powodu produktów dla zwierząt domowych, pomyślałam, że może wkrótce przyjdzie nam z nich zrezygnować. Smętna to perspektywa, tyle że w obliczu klęski klimatycznej może jeszcze nie najgorsza.
@kruk
Nie trzeba rezygnowac z kota, moze mozna zrezygnowac z niektorych produktow. Zreszta jest tyle innych spraw, na wieksza skale, ktore trzeba zmienic. Zwierze domowe jest czescia domu, w kolejnosci zmian to zostawilabym, jesli w ogole, na koniec. Ale w miare mozliwosci jednak warto je kastrowac.
@karat 19:49
Zabawne, że kilka dni temu sama tego argumentu użyłam wobec mojej córki, która ma dwunastoletnią kotkę niezwykłej urody. Córka też się przejmuje środowiskiem, więc powiedziałam jej, że można sobie odmówić innych rzeczy po to, żeby nie mieć wyrzutów sumienia z powodu kota.
Czytając artykuł o kosztach zwierząt towarzyskich dla środowiska miałam najczarniejszą wizję świata tonącego w odpadach i zagrożonego głodem. Ale póki co zgadzam się,że jest wiele rzeczy, z których można zrezygnować dla domowego zwierzątka. Gdyby bodaj ograniczyć marnotrawstwo w skali swiatowej!
P.S. Moje kotki, łącznie z obecną, były sterylizowane. Tylko pierwsza miała kilka miotów, bo to było miejsce i czasy, kiedy trudno było o weterynarza małych zwierząt.
@Gammon 16:56
Twój filmik jest u mnie unavailable on copyright grounds. Szkoda.
Posuwajac sie do extremy w ochronie srodowiska proponuję za „zwierzatko towarzyszace” wybrać kleszcza – mozna go pogłaskać.
@Bohatyrowiczowa
„Kanikuła i ogórki” miało oznaczać mniej więcej tyle, co „to wszystko z nudów, proszę wysokiego sądu”.
@kruk
mające niebagatelny udział w zanieczyszczeniu z różnych źródeł
Produkcja kocich konserw stanowi jakiś nikły ułamek przemysłowej hodowli zwierząt i przetwarzania mięsa. Produkcja „żwiru” z bentonitem albo granulowanych trocin, a także ich późniejsze usuwanie też nie wydają mi się wielkim kłopotem. Ale ja wszystko widzę na tle problemów, które generuje np. ruch lotniczy na wielką skalę albo potrzeba pozbywania się starych opon samochodowych. Rezygnacja z domowych zwierząt towarzyskich jest jak „ratowanie świata” przez zbieranie polietylenowych zakrętek od coca coli.
Twój filmik jest u mnie unavailable on copyright grounds. Szkoda.
Proszę użyć sztuki google-fu wpisując „do serca przytul psa”.
Jeśli to zawiedzie, jest jeszcze czysty tekst.
https://www.tekstowo.pl/piosenka,kabaret_elita,do_serca_przytul_psa.html
@observer
Posuwajac sie do extremy w ochronie srodowiska proponuję za „zwierzatko towarzyszace” wybrać kleszcza – mozna go pogłaskać.
Do głaskania lepsze wydają się włochate pająki. I po co szukać kleszczy – kleszcz sam człowieka znajdzie i czule przytuli.
Gammon
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zwierz%C4%99ta_domowe
@karat.
O! Zatem np. świnia domowa (Sus scrofa f. domestica) nie jest zwierzęciem domowym. Można przyjąć takie nazewnictwo, czemu nie.
@Gammon
Jak przyjmiesz świnię do swojego stada (wpuścisz do domu, łoża, basenu…) to będzie domowa 😉
Koty na etacie w Ermitażu nie są zwierzętami domowymi. To koty pałacowe 😉
Kot gabinetowy
@markot
Jak przyjmiesz świnię do swojego stada (wpuścisz do domu, łoża, basenu…) to będzie domowa
Teraz rozumiem. Jak w średniowieczu świnia pętała się po kurnej chacie, lazła z ludźmi w barłóg i bawiła się z dziećmi, ale była ostatecznie i tak przeznaczona do zarżnięcia, to była świnia półdomowa.
@Gammon No.82
A jak myślisz, skąd się wzięła nazwa świnia domowa?
Znasz dowcip o świni z drewnianą nogą?
@markot
A jak myślisz, skąd się wzięła nazwa świnia domowa?
Ja w ogóle niewiele myślę. Stare lampy mi tracą emisję.
Z tych samych powodów, co pluskwa domowa?
Znasz dowcip o świni z drewnianą nogą?
Nie, z drewnianymi nogami nóg kojarzę tylko ludzi, strachy na wróble i konia trojańskiego.
@Gammon 22 czerwca, 8:43
Piosenka smutna ale i pocieszająca dla szczęśliwców mających emocjonalne oparcie w zwierzętach.
Włochaty pająk może komuś umilać życie, a ludzie, bywa, że czulą się do węży. Zdarzało mi się podziwiać piękne okazy pająków. Francuska pisarka – skandalistka, Colette napisała piękne opowiadanie o pająku, który co ranek spuszczał się z sufitu, żeby podegustować gorącą czekoladę w filiżance postawionej na jej stoliku nocnym.
@karat. 9:42
Widziałam taką małą, czarną świnkę w telewizji, reklamowaną jako inteligentne zwierzę towarzyskie. Po wsiach w północnym Meksyku włóczą się śliczne małe świnki w różnych odcieniach rudości. Niestety przeznaczone na zjedzenie.
@Markot 10:36 i 10:38
Chief Mouser to dopiero stanowisko! Podobno Pałac Kultury w Warszawie też ma swoich kocich rezydentów.
@kruk
Piosenka smutna ale i pocieszająca dla szczęśliwców mających emocjonalne oparcie w zwierzętach.
Dziesiątki lat temu była karykaturalnie smutna i śmieszna. Teraz stała się dosłownie smutna i przerażająca.
bywa, że czulą się do węży
Czemu by nie? Czemu ludzkie nerwy czuciowe mają odbierać węża jakoś negatywnie? Z powodu legend o grzechu pierworodnym? Obawy przed jadowitością?
opowiadanie o pająku, który co ranek spuszczał się z sufitu, żeby podegustować gorącą czekoladę w filiżance postawionej na jej stoliku nocnym.
To jest chyba fantastyka, ale może jest w okolicy jakiś arachnolog, który potwierdzi lub zaprzeczy.
@Gammon
“Czemu ludzkie nerwy czuciowe mają odbierać węża jakoś negatywnie? Z powodu legend o grzechu pierworodnym? Obawy przed jadowitością?”
Grzech pierworodny chyba nie wchodzi w rachubę. Większość boi się węży jadowitych, bo jakże ich się nie bać. Kiedyś każdy wąż, nawet na obrazku, wywoływał we mnie wstręt pomieszany z przerażeniem. Aż w 92r. w Krakowie zobaczyłam na wystawie dwa małe boa z tak eleganckim deseniem na skórze, że zamiast strachu poczułam sympatię. Mój wtedy 11-letni synek kazał się do nich drugi raz prowadzić.
Wcześniej miałam przygodę ze sporym wężem, nie wiem czy jadowitym, w północnym Meksyku. Byłam z mężem na wyprawie poza miasto akurat w porze deszczowej. Schodząc z jakiegoś zbocza zobaczyłam niemal pod nogami złowrogi kłębek suszący się w słońcu. Zapamiętawszy dobrze naukę mojej babki, że w przypadku natknięcia się na zwierzę trzeba zachować spokój, spokojnie obeszłam kłębek i nawet nie poczułam szoku, jaki powinnam była poczuć.
@Gammon
Spożywanie czekolady daje poczucie szczęścia. Może zakosztowawszy jej przypadkiem pająk Colette poczuł się tak szczęśliwy, że nie mógł sobie odmowić powtórek?
@kruk
Większość boi się węży jadowitych, bo jakże ich się nie bać.
Jakże bać się węży jadowitych, skoro w tych stronach (Europa Środkowa) praktycznie ich nie ma, te co są – niemal nie gryzą, a jak gryzą, to nie zabójczo.
@kruk
Spożywanie czekolady daje poczucie szczęścia.
Wszystkiemu co żyje?
Może zakosztowawszy jej przypadkiem pająk Colette poczuł się tak szczęśliwy, że nie mógł sobie odmowić powtórek?
Może. Ale powątpiewam, czy w ogóle „próbował”.
@Gammon 15:34
Na koloniach w górach dzieci były terroryzowane żmijami. A na filmach widywało się kobry i grzechotniki i chociaż z ekranu nie stanowiły zagrożenia, budziły przerażenie. W filmie “I dreamed of Africa” jest straszna scena walki głównej bohaterki (Kim Bassinger) z jadowitym wielkim wężem. Potem jej syn umiera od ukąszenia węża. Okropne.
@kruk
Na koloniach w górach dzieci były terroryzowane żmijami.
Z opowiadania: „Wielka heca” Edmunda Niziurskiego.
Tymczasem Cyryl pociągnął jeszcze ze dwa razy i uznawszy, widać, że atmosfera jest dostatecznie zadymiona, „wstawił mowę”. Od tej mowy ścierpła nam do reszty skóra. Powiedział, że dwa dni temu utopiło się w jeziorze dwóch chłopców z poprzedniego turnusu, Rotpelc i Michalski, i że ciał ich jeszcze nie odnaleziono, czemu on, Cyryl, się nie dziwi, ponieważ w jeziorze żyją węże wodne żywiące się topielcami. Powiedział nadto, że w wodzie są wodorosty, „hydry”, oplatające nogi pływaków i ściągające ich na dno. A na mieliznach – ostre, zardzewiałe, a niewidoczne wraki niemieckich kutrów. A więc nie wolno się kąpać poza linią oznaczoną i wypływać kajakami dalej niż trzydzieści metrów od brzegu. Nie wolno także wałęsać się samotnie po lesie, a zwłaszcza oddalać poza drogę numer trzy, za którą znajdowały się pola minowe. Wprawdzie saperzy je rozminowali, ale w zeszłym miesiącu koniowi tam nogę urwało. Więc nie wiadomo, czy która mina nie została. Trzeba także uważać na nogi i nie chodzić boso, bo w okolicy są żmije, oraz nie kaleczyć się, bo w tutejszym błocie „siedzi tężec” i prawie każdy skaleczony umiera w strasznych męczarniach.
A na filmach widywało się kobry i grzechotniki i chociaż z ekranu nie stanowiły zagrożenia, budziły przerażenie. W filmie “I dreamed of Africa” jest straszna scena walki głównej bohaterki (Kim Basinger) z jadowitym wielkim wężem. Potem jej syn umiera od ukąszenia węża. Okropne.
No ale po to przecież są w filmach węże, pająki, wampiry, kosmici, psychopaci z brzytwami i inne atrakcje.
@Gammon
Przytoczony fragment z Niziurskiego przypomina mi moje dzieciństwo.
“No ale po to przecież są w filmach węże, pająki, wampiry, kosmici, psychopaci z brzytwami i inne atrakcje.”
Wampiry i kosmici to nie taki znowu strach, bo to byty teoretyczne. Z psychopatami już jest inaczej. Po obejrzeniu kryminału z psychopatą zawsze boję się o moje dzieci.
@Gammon
„„Kanikuła i ogórki” miało oznaczać mniej więcej tyle, co „to wszystko z nudów, proszę wysokiego sądu”.”
Miało i znaczyło 🙂 tyle co powinno nie mniej, nie więcej.
Poczytałam sobie, jeszcze raz wszystkie wypowiedzi Kukuły pod tym tematem,ma dziołszka poczucie humoru,uśmiałam się,szczególnie przypadła mi do gustu przypowieść:
o gasnącej na środku drogi jej bryczce..Sama nie wiem, może mi się tylko tak wydaje,ale Ona zmienia swój styl niemalże dziennie,jest tak jakby naśladowcą, czerpie tworząc swą postać z wpisów innych tutaj zamieszczanych?
Uwielbiam angielski humor,Monty Pythona, Rowana Atkinsona, serial ” ’Allo ’Allo!”
widziałam wielokrotnie,lubię się śmiać z siebie też, i myślę że z nią Kukułą może być bardzo wesoło.Skoro noszę na sobie już szkarłatną literę, to chce mieć przynajmniej za co 🙂
Od razu wyczułam, że @Bohatyrowiczowa to znajoma Państwa Orzeszków, chociaż sugestie, że to moje kolejne blogowe wcielenie spowodowały włączenie kontrolki odpowiadającej za ten segment mojej publicznej aktywności. Oczywiście weryfikacja zasobów definitywnie utwierdziła, że to ja mam rację. Chociaż niektóre jej przemyślenia mógłbym kupić po rozsądnej cenie.
A propos moich nicków.
Większość to oczywiście efekt banowania (Kowalczyk z materialistycznego i jego ludzie węszący za Aaronem). Ramiączko i Tyraspolska – to raczej efekt radosnej twórczości.
Żorżeta Tyraspolska i Aaron Sprężyner to mieszkańcy Odessy i bohaterowie opowiadań Babla.
Był jeden nick merytoryczny @Aateista, czyli osoba programowo i estetycznie dezawuująca ateizm i ateistów. Określa to oczywiście „A” przed ateistą.
Był jeszcze @miłośnik czarnych jagód którego znakiem firmowym była deklarowana wrażliwość społeczna zwana czasem lewicowością.
Efekty tej aktywności to przede wszystkim blog Wosia.
Niektóre komentarze mogą zaciekawić.
Poza tym jest jeszcze jeden nick.
Oryginalny.
Chwilowo nie raczej niekojarzony z Aaronem, sambą, czy miłośnikiem.
Raz chyba komentował również na tym blogu.
@Kukuła
Od razu wyczułeś?Tak, tak to bardzo ciekawe tylko kim sa owi Państwo Orzeszkowie?
Chcesz coś kupić ode mnie, po rozsądnej cenie? Hm choć niczego nie sprzedaje, to ja kupię Twój czas, choć kupię oznacza raczej przyjmę w podarku, byłeś tam:
https://www.norwegofil.pl/norwegia-zachodnia/droga-trolli
🙂 ?
Jak wypękasz zaczekasz na mnie na tarasie widokowym, ja spróbuję szczęścia,bo co ze mnie za Trolica nie korzystająca z dróg własnych? Kazde jedzie na swój koszt i własnym rzęchem ale tuż za sobą,od 15 lipca mam urlop 🙂 tylko to masz być Ty z teraz nie Ona z wcześniej…elektryka nie lubi moknąć,mogę potrzebować męskiej rady,
kabli akumulatorowych i kompa do resetu mojego Bożyszcza!?
Decyzja na trzy, żadne może,pomyślę i takie tam?!
Tu banują,ożeż Ty,jeśli mi to zrobią,to po mnie ja jest jedna jedyna… innej nie będzie 🙂
Tak to zatoczywszy wielkie koło wróciliśmy do problemu dziecięcej psychiatrii. Może powodem problemów jest karmienie dzieci potworami, wampirami i zombi.
Ja wolałem szlachetnego Winetu niż wampira Drakullę. Może to mnie uchroniło od problemów, nie miałem nightmare, nie bałem się ciemności. Miałem cel w życiu, chciałem być jak Old Szaterhand. Nigdy nie próbowałem dragów, tylko spirytualia.
@Kukała
Ok,blondyna załapała,o Elizkę Ci chodziło, łapię jak Angielka z poślizgiem (skrucha)
https://www.youtube.com/watch?v=dU8_Z7MvANc
Nie bardzo jestem kompanem do rozmowy,moje dziecko jest w drodze do Szczecina, w pociągu,martwię się. Linkiem z wyżej umilam sobie czas,bo spać nie mogę 🙁
l
@observer 23 czerwca, 0:45
Czy horrory szkodzą psychice dziecka? Może w przypadkach szczególnej wrażliwości, a ogółem dzieci zawsze lubiły straszne bajki. To jest ciekawe zjawisko. Może znajdzie się psycholog do jego naświetlenia?
@kruk
„Dzieci lubią straszne bajki” – tak samo jak ślizgać się po kruchym lodzie. Niektóre toną.
G82
Słój z ogórkami już mi się przelewa i wydaje przykrą woń.
PS. Dwie kumoszki się dosiadły, pewnie na gapę. To chyba nie ich pociąg.
@observer
Może powodem problemów jest karmienie dzieci potworami, wampirami i zombi.
Tylko czy są jakieś dowody pozwalające choćby to podejrzewać?
Kiedyś (wiele lat temu) w gazetach wybuchła histeria na tle gry Dungeons and Dragons, która miała rzekomo wywołać epidemię obłędu, samobójstw, praktyk satanistycznych i podobnych nieszczęść.
Niektóre szczegóły tu:
https://www.bbc.com/news/magazine-26328105
Czy ktoś policzył, że częstość samobójstw wśród młodzieży grającej w D&D byłą wyższa niż wśród niegrających? Oczywiście że nie. Gazetowe „dowody” były dużo prostsze: XY grał w tę grę, XY popełnił samobójstwo, a więc gra zabija!
Tu zaśmieję się metalicznie, satanicznie i obłąkańczo.
tak samo jak ślizgać się po kruchym lodzie. Niektóre toną.
Znany jest mechanizm utopienia się w przeręblu. Nieznany jest, jak dotąd, mechanizm popadnięcia w zaburzenia psychiczne od „strasznych bajek”, choć może taki istnieje. Ale dla wysunięcia takiej analogii przydałyby się jakieś mocniejsze podstawy.
Przy tym „straszne bajki” były i sto lat temu, i dwieście (Dracula jest tworem literackim romantyzmu), i wcześniej też (baśnie braci Grimm są jakoby zbiorem wcześniejszych baśni ludowych). Jeszcze dawniejsza mitologia też ociekała krwią. Postaci z ludowej demonologii nie różnią się od postaci z horrorów
http://www.cyfrowaetnografia.pl/Content/1605/Strony%20od%20EP_XLVII-11_Kolczyński.pdf
więcej szczegółów np. w książkach L. Pełki (Polska demonologia ludowa) i B. Baranowskiego (W kręgu upiorów i wilkołaków.
Jeśli więc nawet takie opowieści są czynnikiem etiologii zaburzeń psychicznych, to czynnik ten nie jest historycznie zmienny. W takim razie zaburzenia psychiczne były zapewne chorobą cywilizacyjną także w cywilizacjach neolitu i wcześniejszych, bo podejrzewam, że już wtedy ludzie straszyli się przy ognisku historyjkami o chodzących umrzykach itp.
Ja wolałem szlachetnego Winetu (…) Miałem cel w życiu, chciałem być jak Old Szaterhand. Nigdy nie próbowałem dragów, tylko spirytualia.
Alkohol etylowy gra pewną rolę w etiologii zaburzeń psychicznych (np. majaczenie drżenne a.k.a. delirium tremens, psychoza Korsakowa, obłęd zazdrości a.k.a. zespół Otella). Strach pomyśleć… ale być może czytanie Winnetou prowadzi (u pewnego odsetka czytelników) do spożycia alkoholu, a spożycie alkoholu (u pewnego odsetka spożywców) do zaburzeń psychicznych.
P.s.
@observer
Lato jest. Ludzie się nudzą. Roboty się nudzą. To jest jednak raczej popularny blog o nauce, a nie śmiertelnie poważny scientific paper. Czemu niektórzy nie mają się powygłupiać albo nawet poplotkować? Bardziej drażniąca była poezja z kosmosu.
Wspominałam już o artykule Ewy Wilk poświęconym depresji w jednym z ostatnich Niezbędników. Tym razem jest to Niezbędnik Współczesny.
Tekst naprawdę mocny, a ten fragment który przytoczę świadczy, że autorka tematu nie zbywa problemu byle czym a konkluzja w nim zawarta jest w zasadzie zbieżna z wnioskami które w różnych komentarzach zamieszczam
Oto ten fragment, a w zasadzie pytanie które mówi wszystko.
„Dlaczego właśnie teraz, w najbardziej humanitarnym ze znanych ustrojów społecznych i politycznych, czyli demokracji liberalnej, w najbardziej ucywilizowanej, a więc bezpiecznej i dostatniej części świata, czyli współczesnej Europie – milionom ludzi, co piątemu, jak chcą niektóre statystyki nie chce się żyć? Dlaczego ich organizmy, w tym mózg, odmawiają zrównoważonego funkcjonowania? Dlaczego ta choroba – w/g przewidywań WHO – ma stać się w 2030 roku główną zarazą świata, który dla gatunku Homo sapiens wydaje się teraz relatywnie najbezpieczniejszą, przyjazną totalnie podporządkowaną niszą ekologiczną.
Słowem co jest nie tak nie tyle z człowiekiem, ile ze światem?
Co on nam złego robi?”
Niby same pytania, ale ich moc wali po głowie lepiej niż zrobiłby to w pierwszej rundzie sam wirtuoz pięści Andrzej Gołota.
Kilka lat temu na ekranie telewizora zobaczyłam fragment który – nie wiedziałam dlaczego – szczególnie mnie poruszył. O swoich refleksjach podzieliłem się na jednym z blogów. Reakcja? Zdziwienie. Co widzę w tym szczególnego?
Uszczegóławiam problem.
Czas akcji – ferie zimowe.
Miejsce akcji – stok narciarski
Osoby : Ona – rozradowane, urocze dziewczę szusujące na nartach
On – dziennikarz
On – Jak ferie?
Ona – Łoł. Wszystko w porządku
On – Śniegu po pachy, pogoda dopisuje, mrozek szczypie w uszy, czego trzeba więcej?
Ona – No. Bo bawić się to żyć.
On – Dzięki. Życzę wspaniałej zabawy.
Teraz fragment tekstu Ewy Wilk:
„Ideologia neoliberalna, może bez nachalnej propagandy jednak postuluje tworzenie nowego człowieka. Jest to ( termin nauk społecznych) Homo ludens – człowiek bawiący się (…) Odkryj w sobie dziecko – zdaje się wrzeszczeć do człowieka świat. Baw się!
Tyle, że tak się nie da.”
„Tylko, ze tak się nie da” pisze Ewa Wilk i rozwija to zdanie w dalszej części tekstu.
Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta, ale swego czasu herosem zbiorowej wyobraźni był przywołany przeze mnie w jednym z komentarzy mistrz pięści Andrzej Gołota.
Szczególne wrażenie na tłumach zrobiła jego walka z mistrzem świata Lenoxem Lewisem, kiedy obijając nieustannie mistrza i prowadząc na punkty Andrzej Gołota pod koniec walki zdzielił Amerykanina pięścią po ja… po jakiejś części ciała ( szczególnie wrażliwej) i został zdyskwalifikowany przez arbitra.
Co tam tłumy. Ekscytował się wówczas postacią Andrew Gołoty sam prezydent Kwaśniewski.
Oto treść rozmowy jaka miała miejsce między nimi podczas wizyty Gołoty w pałacu prezydenckim:
– Panie Andrzeju, jednego nie mogę zrozumieć, dlaczego Pan prowadząc zdecydowanie na punkty z amerykańskim mistrzem pięści, w jednej z ostatnich rund zadał ten fatalny cios?
– Szczerze?
– Jak tylko Pan może?
– Bo mnie wkur…
@Kukuła
„On – Śniegu po pachy, pogoda dopisuje, mrozek szczypie w uszy, czego trzeba więcej?
Ona – No. Bo bawić się to żyć.
On – Dzięki. Życzę wspaniałej zabawy.”
Skreślił tą znajomość po jej sześciu słowach,może była powinna odpowiedzieć policzalnie,
do palców jednej dłoni?Pięć słów, 5 ocen w sposobie nimi nagradzania,6tka narobiła zamętu,ocenia się nią zapał, spontan, nie wiedzę, tak to widzę…
Co On chciał od niej usłyszeć? By rozmowa mogłaby potrwać dłużej?
Ona- Przydałaby się gorąca herbata?
może Ona- Żałuję, że wzięłam tylko z sobą na stok jedną parę rękawiczek?
Powiedzieć, cokolwiek czego wynikiem, byłoby przeniesie znajomości gdzieś dalej,
a może sprawić by podzielił się z nią swym odzieniem. Hm miał zatriumfować swą dalekowzrocznością, tylu samców wokół, On jeden widzi że zmarzła?
Są tam by odpocząć,odpoczynek nie jest zabawą?
Albo miała porazić ją intensywność koloru jego kombinezonu,wyciągnąć z plecaka Perwoll i dociec pierzemy w tym samym!Wtedy by błysnęła,pewnie 🙂
Oho, ktoś będzie pisać „Zarys teorii behawioralnej small-talku”?
G82
Strach pomyśleć… ale być może czytanie Winnetou prowadzi (u pewnego odsetka czytelników) do spożycia alkoholu, a spożycie alkoholu (u pewnego odsetka spożywców) do zaburzeń psychicznych.
Nie mozna tego wykluczyć, część moich kolegów wpadła w nałóg. A może to po lekturze „Starej Szkapy” albo „Łyska z pokładu Idy”. Czy to jeszcze się czyta?
„PS. Dwie kumoszki się dosiadły, pewnie na gapę. To chyba nie ich pociąg.”
Zaraz mnie szlag trafi!!
Dwie kumoszki się dosiadły – w żadnym razie, wolałabym zostać i stać w przejściu, niż się dosiąść w Pana pobliżu- zapracował Pan na to sowicie !
Pewnie na gapę-a to czym jest? Na jakiej podstawie sugeruje Pan że jestem uboga, i nie stać mnie na bilet?
To chyba nie ich pociąg.-nie nie mój, jestem w posiadaniu małej niebieskiej lokomotywy tylko, „Tomka”ulubiona zabawka synka sprzed kilku lat.
Co za…….!!
Powodów depresji wsród młodzieży jest dużo wiecej teraz niz w czasie mojej młodosci – to pewne. FB bulling, YT sprośność, brak ciepła rodziców, szpanowanie, wyscig szczurów – dołuje screenagers.
PS. Nie chodzę na filmy Tarranttino – mam koszmary nocne.
@Bohatyrowiczowa
To nie chodzi o to co On chciał od niej usłyszeć i usłyszał, ale o moje impresje po wysłuchaniu tegoż dialogu.
Zresztą w każdym komunikacie oprócz tej pierwszej strony zawartej słowach (szczególnie), mimice, gestykulacji, czy zdaniach jest jakiś kontekst, jakaś konstrukcja przestrzenno-egzystencjalna która ubiera ten komunikat w dodatkowe sens lub sensy.
I ja sobie ubrałam ową wymianę myśli w takie oto odzienie, a dodatkowo skojarzyłam z przemyśleniami Ewy Wilk.
A zresztą Hamletowskie „Być albo nie być – oto jest pytanie” też nie powala jakaś rozbudowaną ornamentyką formy i stylu, ale dla niektórych to jedno z ciekawszych zdań tamtych czasów. I nie tylko tamtych czasów.
@observer
Czy to jeszcze się czyta?
Przypuszczalnie dzisiaj raczej rzadko. Znam, ale wiadomo, że jestem przestarzały.
Powodów depresji wsród młodzieży jest dużo wiecej teraz niz w czasie mojej młodosci – to pewne.
To może być błąd w percepcji ryzyka – z gatunku „kiedyś nie było wypadków samochodowych, porażeń prądem, wanien w których można się utopić, leków mających działania niepożądane itd. – zatem wszystkim żyło się bezpieczniej”.
Jeśli na rzece jest most, to jak ktoś z niego spadnie i się utopi, to zabił go most. Gdyby mostu nie było, utopiłby się idąc przez bród, ale wtedy byłby to zgon z przyczyn naturalnych (Deus lo vult!). Najlepszy dowód, że cywilizacja to zło wcielone.
W sprawie depresji należy więc rozważyć także tezę, że przyczyn było dawniej tyle samo, co teraz – tylko były to inne przyczyny niż obecnie. Możliwe zresztą, że przyczyny właściwe (biochemiczne?) były te same, tylko triggery uległy zmianie. Ale ja nie znam odpowiedzi. Psychiatria to nie gotowanie.
Ładny fragment z tekstu Ewy Wilk. O sikorkach, ale może przy odrobinie wyobraźni dobrej woli dotyczyć również bocianów, kukułek.
A moje bociany rosną. Prawdopodobnie już za kilka dni rozpoczną pierwsze lotniarskie treningi. Wzbijają się ( początkowo metr, następnie dodają co jakiś czas wzorzec z Sevres i kończą na około 3-4 metrach) w gnieździe i początkowo dosyć niezdarnie próbują machać skrzydłami, ale większość takich prób kończy się empiryczną znajomością prawa Newtona i nieuchronnym babach w gnieździe. Po pewnym czasie ich ruchy nabiorą bocianiej gracji i po 2-3 tygodniach zaczną na luzie wylatywać z gniazda.
Obecnie obiecany fragment:
„Świat obiecuje radość syntetyczną, czyli możliwość podróżowania w najbardziej egzotyczne zakątki, a tam syntetyki egzotyki, spreparowane wedle wyobrażeń turystów wigwamy i jurty, tubylców ustylizowanych na mitycznych dzikich: trafiają do dzielnic i miasteczek urządzonych niczym witryny sklepów – na pokaz. Tłoczą się w kolejkach do muzeów oraz na kolejne wieże i dachy by pstryknąć Tę Klatkę.
Oferuje radość zakupioną, spakietowaną, zorganizowaną, ale oducza odnajdywania tej radości w sobie, w codziennej prozaiczności, w niespiesznym śniadaniu z najbliższymi, w leniwej rozmowie z przyjaciółmi, w obserwowaniu tubylczych sikorek przez kuchenne okno”
A propos sikorek, kukułek, bocianów i …jaskółek.
Wykosztowałam się i zakupiłam sobie lornetkę i moje bociany mam teraz jak na dłoni.
Z kolei jaskółki upodobały sobie mój wiejski garaż, ale cały czas liczę, że moich 5 kotów wybije im zakładanie w nim gniazd.
@Gammon
„Oho, ktoś będzie pisać „Zarys teorii behawioralnej small-talku”?”
Nie,raczej nie, co ja tam wiem na dworcu mieszkam,tory dawno pozwijali,cicho wszędzie głucho wszędzie w small-talk z komarami się nie wdam,liczebnie mnie przewyższają,nadstawienie policzka za każde następne dziabnięcie do zimy to potrwa ?!!
Pas!
Ty sobie za to radzisz wyśmienicie,wiecznie w towarzystwie pięknych kobiet!
Pan Observer nawołuje do naszej głupoty,brzydoty słownej,myślowej bo Ci Nas zazdrości.Tak jest!!
@Kukuła
„To nie chodzi o to co On chciał od niej usłyszeć i usłyszał, ale o moje impresje po wysłuchaniu tegoż dialogu.”
Impresja? Jaką Ty zobaczyłaś ?
Było coś jeszcze? Jednak bawili się później razem?
Dla mnie Waćpan dziennikarzyna arbuza dostał, albo dziewczę nim nakarmił!
@Kukuła
Chociaż po namyśle ?!
„„On – Śniegu po pachy, pogoda dopisuje, mrozek szczypie w uszy, czego trzeba więcej?”
Samo pogoda dopisuje, wystarczyć mogło…
Zimą obfity śnieg i mróz siarczysty, jest tym o czym marzy się szczególnie teraz gdy oddychać nie ma czym!Tym jest zima, zasugerował brak czegoś,czego mu trzeba było?
Żeby komuś pożyczyć dobrego dnia,wystarczą dwa słowa, ich nadmiar miał drugie dno.Może śniadania w jego hotelu były niezjadliwe,szukał ich gdzie indziej, człowiek głodny dużo mówi :)?
@Bohatyrowiczowa
Ale Ty jesteś perfekcjonistka. – Errare humanum est.
I jeszcze w kwestii mnogości moich nicków.
Ucieczka od własnej tożsamości przejawiającej się jakimś kolejnym nickiem to naturalna ludzka tęsknota.
A utrata pamięci o zawiłościach tej starej tożsamości, to tak jakby zaczynało się całe życie od zupełnie nowego rozdania.
A nowe życie to już chyba trochę buddyzm.
To chyba dobrze, bo buddyści nie mają papieża, abpa Głódzia i wody święconej.
Niestety nie moje, ale być może idąc tropem myśli Karela Capka ( ten od Fabryki Absolutu) można by zaradzić wielu problemom wieku pacholęcego. Również tym o których obecnie z różnym natężeniem dyskutujemy.
Prawdopodobnie nie jest to jedyna determinanta problemów polskiej ( ale i nie tylko) młodzieży, ale w sytuacji kiedy odczyty pomiarowe alarmują, że jestźle to każda prób korekty tego stanu rzeczy musi wzbudzać szacunek.
Oto diagnoza Capka:
„Póki człowiek jest młody, wszystko go jeszcze bawi i byłby osłem, gdyby z tego nie skorzystał; tylko że póki jest młody nie ma pieniędzy na to żeby nie cieszyć się życiem. Właściwie to życie powinno rozwijać się w odwrotnym kierunku; najpierw człowiek powinien być stary i wykonywać całą przypadającą na niego i przysparzającą mu zasług pracę, bo do niczego innego się nie nadaje, dopiero na końcu powinien by osiągnąć młodość, żeby korzystać z owoców długiego życia.”
I nie chce wskazywać palcem mojej wiotkiej dłoni, ale gdyby na przykład @Izabella popracowała w ramach jakiejś grupy badawczej koncepcyjnie nad owym pomysłem Capka – być może korzystając z unijnego wsparcia – to kto wie, może to epokowa zamiana biograficznych konfiguracji stałaby się jakimś nieiluzorycznym promykiem nadziei w umysłach polskiej ( ale i nie tylko) młodzieży.
@Bohatyrowiczowa
na dworcu mieszkam,tory dawno pozwijali,cicho wszędzie głucho wszędzie
Jeszcze kilka lat temu tak wyglądał opis linii kolejowej nr 309, a nadal wygląda na linii 322.
@Gammon 23 czerwca, 6:01
Przeczytałam zalinkowany artykuł BBC. Pokazuje on przemożną potrzebę wskazania winnego w przypadku nieszczęścia. Matka chłopaka, który popełnił samobójstwo, mogła dopatrywać się przyczyny w grze D&D z czystej rozpaczy – żeby sama nie czuć się winną. Ale już cały ruch przeciw tej grze musiał mieć inne podłoże – wychodził chrakterystycznie od ortodoksyjnych ewangelików wierzących w diabła. U nas liczni proboszczowie walczą z Harrym Potterem, Halloweenem i poczciwymi dyniami dostrzegając w nich jakieś zagrożenie dla własnych interesów, ale może też z powodu obsesji demonami. Może przypisywanie demonom siły sprawczej upraszcza zrozumienie świata i działa uspokajająco? Niewyjaśnione przyczyny wszelkiego zła budzą natomiast nieznośny niepokój. Stąd kiedyś palenie czarownic, a dzisiaj branie na cel różnych form zabawy.
Nb zabawa zawsze była rzeczą podejrzaną dla religijnych gorliwców. Niektórzy potępiali teatr, powieści i podróże w niedzielę.
11:36 “W sprawie depresji należy więc rozważyć także tezę, że przyczyn było dawniej tyle samo, co teraz – tylko były to inne przyczyny niż obecnie. Możliwe zresztą, że przyczyny właściwe (biochemiczne?) były te same, tylko triggery uległy zmianie. Ale ja nie znam odpowiedzi. Psychiatria to nie gotowanie.”
Mogę sobie wyobrazić, że w przeszłości nie brakowało przyczyn do depresji – często umierały dzieci, małżonkowie, życie bywało nie do zniesienia ciężkie, beznadziejne, nastawały głody a za złodziejstwo groziła kara śmierci. Nie wiem na podstawie czego zakładać, że ludzie mieli kiedyś większą łatwość adaptacji.
@samba kukułeczka
“Ideologia neoliberalna, może bez nachalnej propagandy jednak postuluje tworzenie nowego człowieka. Jest to ( termin nauk społecznych) Homo ludens – człowiek bawiący się (…) Odkryj w sobie dziecko – zdaje się wrzeszczeć do człowieka świat. Baw się!
Tyle, że tak się nie da.” (słowa Ewy Wilk)
To się nazywa jumping to conclusions. Liberalizm światopoglądowy i konsumpcjonizm występują równolegle, zatem grzechy konsupcjonizmu przypisuje się liberalizmowi. Prawdę mówiąc nie wiem co to jest “ideologia neoliberalna”, bo neoliberalizm odnosi się do ekonomii – jest rozszerzeniem wolności podmiotów gospodarczych, przyznaniem rynkom większej roli w alokacji zasobów. Ideologia może być konserwatywna albo liberalna bez neo. U podstaw liberalizmu leży poszanowanie praw jednostki i to jest nowością na tle historii homo sapiens. Konsumpcjonizm jest wynikiem żywiolowego rozwoju produkcji, bez związku z prawami człowieka. Pojawił się również w karajach autorytarnych, jak Chiny.
@kruk
Mogę sobie wyobrazić, że w przeszłości nie brakowało przyczyn do depresji – często umierały dzieci, małżonkowie, życie bywało nie do zniesienia ciężkie, beznadziejne, nastawały głody a za złodziejstwo groziła kara śmierci. Nie wiem na podstawie czego zakładać, że ludzie mieli kiedyś większą łatwość adaptacji.
Zakładać tego nie można, ale wykluczyć też nie można – nie chodzi mi o większą łatwość adaptacji, a raczej o to, że np. śmierć dziecka mogła (być może) stanowić słabszy bodziec emocjonalny. W świecie, w którym małe dzieci umierają masowo, głód jest endemiczny, poród stanowi ryzyko porównywalne z wyprawą wojenną, ciąża po czterdziestce jest niemal wyrokiem śmierci, a publiczne egzekucje stanowią miłe wydarzenie rozrywkowe, mogła panować swego rodzaju „znieczulica” – w tym sensie, że nawet zgon w najbliższym otoczeniu był odbierany jako zaledwie drobna przykrość.
Ale to są wszystko spekulacje. Częstości występowania depresji np. w XI wieku n.e. nie znamy tak samo, jak częstości jej domniemanych przyczyn.
@kruk pisze m.in.:
„U nas liczni proboszczowie walczą z Harrym Potterem, Halloweenem i poczciwymi dyniami dostrzegając w nich jakieś zagrożenie dla własnych interesów, ale może też z powodu obsesji demonami. ”
Nie wiem, czy czytałaś moje teksty inspirowane esejem Ewy Wilk, ale podstawowy wniosek który z nich przebija i w zasadzie powtarza konkluzje autorki to pytanie dlaczego świat demokracji liberalnej, świat zsekularyzowany, „świat Harry Pottera, Halloween i poczciwych dyń” jest tak podatny na mentalne dolegliwości i dlaczego mieszkańcy
tego świata ich organizmy, w tym mózg, odmawiają zrównoważonego funkcjonowania?
Nie wpadło ci do głowy, że może „liczni proboszczowie”, ci niesłuszni dostrzegają nie zagrożenie własnych interesów, ale to o czym sugestywnie pisze Ewa Wilk.
Nie bardzo mam papiery na to aby silić się na uczone zdania, ale podstawowe zasady logiki nakazują szukać przyczyn problemu również w świecie kulturowych symboli współczesnego świata, bo one jak nigdy do tej pory bombardują marnie chroniony umysł dziecka i wywołują fatalne skutki w psychice dziecka, a że funkcjonariusze dostrzegają tę niezbyt skomplikowaną zależność to po prostu dobrze o nich świadczy.
Niestety laurki owym proboszczom wystawiają ewidentnie „proboszczowie” konkurencyjnych parafii, czyli tych zblatowanych z krainą Harrego Pottera i nota za wrażenie artystyczne działań tych pierwszych jest po prostu z góry wiadoma.
Trudno żeby ktoś zachwalał towar konkurencji w sytuacji kiedy widzi jakie następstwa przynosi kontakt z produktami jego kulturowych manufaktur.
No a jeżeli za tym stoi gruba kasa…
Proszę jedynie o minimum logiki.
Obrazowo ten świat swego czasu opisał Czesław Miłosz który z bliska obserwował mechanizm zależności między krainą Harrego Pottera i umysłami faszerowanymi tej krainy dobrodziejstwami. Na potrzeby tego komentarza, co raczej nie jest zabiegiem karkołomnym utożsamiam te dwie krainy: Harrego Pottera i Hollywood.
Hollywood
„Wyobraźmy sobie ,że poeta dostaje do rąk twórców Hollywoodu, a więc finansistów, reżyserów, aktorów i aktorki. Że obarczony jest pełną wiedzą o rozmiarach zbrodni popełnianej co dzień na umysłach, milionów ludzi przez pieniądz, który nie działa w imię żadnej ideologii ,ale w imię mnożenia siebie.
Jaka kara będzie stosowna?
Waha się pomiędzy rozcięciem im brzucha i wypuszczeniem flaków, zamknięciem tego całego towarzystwa za drutami , bez pokarmu, w nadziei, że będą zjadać się wzajemnie i że padną w pierwszym rzędzie tłuści potentaci, przypiekaniem na wolnym ogniu, wsadzaniem ich, związanych, do mrowiska. Kiedy jednak zajmuje się ich przesłuchiwaniem i widzi ich, pokornych, trzęsących się, przymilnych pochlebczych grzeczniutkich, nic a nic nie pamiętających swojej arogancji, jaką dawała im władza zniechęca się. Wina ich jest równie nieuchwytna jak urzędników partyjnych w totalitarnym ustroju. Najbliższe sprawiedliwości byłoby zabić od razu ich wszystkich.”
P.s.
Prawdę mówiąc nie wiem co to jest “ideologia neoliberalna”
* sprowadzenie człowieka do homo oeconomicus,
* traktowanie korporacji jako osób w pełnym znaczeniu, obdarzonych prawami chronionymi konstytucyjnie (np. „wolność słowa korporacji”),
* fetyszyzacja PKB jako miernika „najwyższego dobra” (może nawet jedynego realnego dobra),
* propaganda „ekonomii skapywania” (rickle-down theory),
* propaganda prywatyzowania wszystkiego (w praktyce kończy się to prywatyzacją zysków i upublicznianiem strat),
* propaganda permanentnego „zaciskania pasa” w imię nieokreślonej świetlanej przyszłości,
* propaganda pogardy dla życia zbiorowego i usług publicznych (oświata, transport, ochrona zdrowia, kultura, w ogóle wszystko – „wolny rynek zrobi to lepiej”),
* propaganda, że każda forma ingerencji władzy publicznej w życie zbiorowe, poza utrzymywaniem wojska, policji i więzień, jest złem wcielonym (np. przepisy antymonopolowe, prawo farmaceutyczne, kontrola dostępu do wykonywania niektórych zawodów),
* propaganda „elastyczności na rynku pracy” (niech będzie wolno każdego pracownika zwolnić na podstawie własnego widzimisię, pracownik zawsze może się przekwalifikować i nic mu nie grozi, a jeśli nie może, to jest nieudacznikiem i niech ma pretensje do siebie),
* propaganda, że „wolny rynek” działa doskonale w każdej sprawie, a jeśli nie działa doskonale, to widocznie jest jeszcze zbyt mało wolny,
* propaganda, że zasoby do wykorzystania są nieskończone, a w razie potrzeby „naukowcy coś poradzą” (albo „Bóg nie opuści swojego ludu w potrzebie”),
* nieukrywany darwinizm społeczny,
* likwidacja prawa pracy i powrót do oparcia stosunków pracy na umowach zlecenia („śmieciówkach”).
To jest tylko drobny ułamek tej ideologii. Przypuszczalnie inni będą w stanie podać więcej jej składników.
Zresztą chyba nie jest trudno znaleźć na ten temat publikacje. Mnie to zajęło poniżej 10 sekund.
http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/wp-content/uploads/2018/11/15-Rainer-MAusfeld-Indoktrynacja.pdf
Poprawka, „trickle down theory” oczywiście.
@kruk
A jeżeli chodzi o ideologię neoliberalną i jej stricte ekonomiczny charakter to jedynie przytoczę definicję pojęcie „ideologia” (Wikipedia). Robię to oczywiście w zastępstwie Ewy Wilk bo termin ten wyłuskałaś z przytoczonego przeze mniej tekstu Jej autorstwa.
Ideologia – powstała na bazie danej kultury wspólnota światopoglądów, u podstaw której tkwi świadome dążenie do realizacji określonego interesu klasowego lub grupowego albo narodowego.
Z tejże definicji wynika, że ideologia neoliberalna to jednak coś więcej niż stan konta , czy wielkość debetu bankowego.
@Gammon
„Jeszcze kilka lat temu tak wyglądał opis linii kolejowej nr 309, a nadal wygląda na linii 322.”
Ja mieszkam między liniami kolejowymi 157 i 90.
Jeśli dobrze się doszukałam, kiedyś mieliśmy tu cztery dworce kolejowe „Zdrój”,”Ruptawa”,”Bzie”i „Górne”.Pierwsze i czwarte notorycznie płoną,dwa pozostałe zaadoptowano na mieszkania.Przejazdy kolejowe mamy tylko dwa, miedzy kopalniami”Zofiówka” i „Pniówek” za mną na „Moszczenicy”je rozebrano, nim to zrobiono, Szkoły Jazdy uczyły przy nich kandydatów na kierowców zachowywania szczególnej ostrożności.Suma sumarum wszystkie powyższe przemyślenia doprowadziły mnie do psa Lampo 🙂 Gapowicz wagonowy jedyny w swoim rodzaju !
@Bohatyrowiczowa
notorycznie płoną
Bardzo posępnie to brzmi, jak jakieś postapokaliptyczne miasto upiorów.
@Gammon
🙂
„Bardzo posępnie to brzmi, jak jakieś postapokaliptyczne miasto upiorów.”
Poważnie?!Czy Ty tak delikatnie sugerujesz,żebym zaczęła pisać horrory ?
Płoną przez bezdomnych i nudzących się młodych dorosłych.
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/artykul/dawny-dworzec-pkp-pojdzie-do-rozbiorki-przez-pozar-a-miala,3794062,artgal,t,id,tm.html
Ach i przypomniałeś mi coś, o co miałam Cię zapytać jesteś z tak niedaleka od Trolicy Bohatyrowiczowej-Kłodzko,Kudowa?
Przeglądałam linki do owych materiałów udostępnionych przez Autora (PP) i raczej tego nie dostrzegłam, a ciekawa byłyby ilustracja potwierdzona rzetelnymi wielkościami jak te wszystkie złe rzeczy dziejące się w życiu dzieci i młodzieży mają się do rodzin, środowisk, społeczności lokalnych i wyznawanych przez nich wartości.
Czy na przykład występowanie samobójstw to specyfika miast , czy może miasteczek i wsi.?
Czy pacjenci Poradni psychiatrycznych pochodzą częściej ze środowisk tzw. inteligenckich, czy może rodzin w których kapitał kulturowy to raczej marna wielkość?
Czy dziecko dorastające w rodzinie religijnej jest tak samo podatne na problemy ze sobą, jak dzieci żyjące w rodzinach gdzie religia jest właściwie zjawiskiem nieobecnym?
Czy osoby identyfikujące się z prostym i niewyszukanym patriotyzmem częściej szukają pomocy u lekarza psychiatry niż młodzież dla których kulturowy uniwersalizm bazujący na wolności i tolerancji?
Oczywiście takich pytań można postawić mrowie, ale ciekawe co mówiłyby odpowiedzi na te postawione przeze mnie.
@Bohatyrowiczowa
Płoną przez bezdomnych i nudzących się młodych dorosłych.
Tak sądziłem, że nie przez zombie z pobliskiego cmentarza. Ale klimat postapokaliptyczny jest.
jesteś z tak niedaleka od Trolicy Bohatyrowiczowej-Kłodzko,Kudowa?
Nie, ale bardzo dobrze znam tamtą okolicę. Natomiast Górnego Śląska praktycznie wcale – powinienem wprawdzie odwiedzić Bytom, ale pewnie wcześniej mnie złomują, niż się zbiorę do podróży.
A na marginesie, z JZ na Ziemię Kłodzką tak bardzo blisko nie jest – po drodze cała Opolszczyzna i jeszcze Odrę z Nysą Kłodzką trzeba forsować.
@Gammon
„* propaganda „elastyczności na rynku pracy” (niech będzie wolno każdego pracownika zwolnić na podstawie własnego widzimisię, pracownik zawsze może się przekwalifikować i nic mu nie grozi, a jeśli nie może, to jest nieudacznikiem i niech ma pretensje do siebie),”
Z tym widzimisię to na dwoje babka wróżyła, nie zwalnia się nigdy nikogo od razu, piszę o
konkretnej branży..Każda nowa osoba w zespole to promyk nadziei,kończą się wtedy nadgodziny. Faktyczna różnica to zapał kandydata na pracownika przy rozmowie kwalifikacyjnej, a już osoby przyjętej do pracy?!
Jeśli robi się wszystkim na przekór,niedbale podchodzi do poleceń,gburowato do klientów,niweczy dotychczasowy wysiłek innych, bo mi się nie chce,odbębniam dniówkę w doopie mam efekt końcowy roboczego dnia, bo co ja z tego mam,Kierownicy to mają 🙂 , nie ja.
Nieudacznik to złośliwy pracownik z tego się nie wyrasta, tylko daj,daj, mało,mało jego wkład w zespól to toksyczność gdy tylko na niego patrzysz,dziękuje się mu za to czego nie dostrzega poza chciwością. Ale ona wraca, robiąc zakupy i wiecznie komentuje jak go źle traktowano bo wymagano,wyznaczano zadania do wykonania od A-Z,dla mnie to tkliwy temacik użeram się z kimś takim, próbuje daję szansę zawsze, jeśli przyczynię sie do jej zwolnienia i tak mi przypisze winę nie sobie !
@Gammon
„A na marginesie, z JZ na Ziemię Kłodzką tak bardzo blisko nie jest – po drodze cała Opolszczyzna i jeszcze Odrę z Nysą Kłodzką trzeba forsować.”
Jeśli się lubi być w drodze to nie jest, prowadzenie autka to spełnienie jednego z moich najważniejszych marzeń, niedługo po posiadaniu męskiego potomka 🙂
https://www.google.pl/maps/dir/Kudowa-Zdrój/Jastrzębie-Zdrój/@50.1627167,16.3562157,8z/data=!3m1!4b1!4m14!4m13!1m5!1m1!1s0x470e6f2f059d95d7:0xfdae994f86ff
Daj znać jak jednak zdecydujesz się odwiedzić te strony :)!
@Bohatyrowiczowa
nie zwalnia się nigdy nikogo od razu, piszę o konkretnej branży
Ale ja odpowiadałem na pytanie o ideologii „fajnie byłoby móc zwolnić każdego, natychmiast, bez żadnych warunków wstępnych”.
Jeśli się lubi być w drodze to
Pociąg albo stalowe nogi robota; samochodów nie używam.
P.s. jestem tak niezorientowany motoryzacyjnie, że nie potrafię przeliczać drogi na kilometry; serio. Rodzaj upośledzenia. To znaczy, oczywiście, potrafię policzyć drogę przy użyciu mapy, ale nie potrafię „na oko” oszacować tras samochodowych. Mnie się to wydawało daleko.
@Gammon, 17:51
“ propaganda permanentnego „zaciskania pasa” w imię nieokreślonej świetlanej przyszłości,“
To była cecha ustrojowa PRL. W rozwiniętym kapitaliźmie jest ogromna presja na zwiększanie konsumpcji i to nas prowadzi do zagłady. Domyślam się, że w Polsce konieczność zaciskania pasa tłumaczono w pierwszym okresie transformacji. Niestety ówczesnej biedy nie dało się uniknąć w kraju technologicznie zapóźnionym, na skraju bankructwa, który musiał przejść od gospodarki nakazowej do gospodarki rynkowej. Czy rozciągnięcie procesu dostosowania do gospodarki globalnej byłoby mniej bolesne, czy też wydłużyłoby istnienie gospodarki niedoborów, nie możemy wiedzieć. Sądząc po doświadczeniach innych krajów postkomunistycznych bardziej prawdopodobne jest to pierwsze.
“* sprowadzenie człowieka do homo oeconomicus,”
To się robi w podręcznikach ekonomii celem wyjaśnienia ekonomicznych decyzji konsumentów i producentów. Nie spotkałam się z jawnym sprowadzaniem człowieka tylko do roli podmiotu gospodarczego.
“* traktowanie korporacji jako osób w pełnym znaczeniu, obdarzonych prawami chronionymi konstytucyjnie (np. „wolność słowa korporacji”),“
Nie wiem dlaczego korporacje jako osoby prawne nie miałyby mieć prawa do głosu. Stosunek do nich nie zawsze
jest pozytywny. Przekonanie o zaletach mechanizmu rynkowego prowadzi rządy do zwalczania zbyt silnych korporacji w celu obrony konkurencji.
Wyliczyłeś punkty propagandy, które przypisujesz ”ideologii neoliberalnej“, nie wskazując kto taką głosi. Wątpię czy znalazłby się ekonomista, a nawet polityk, który by się pod wszystkimi podpisał. To mi wygląda na kreowanie wroga. Partie polityczne układają się wedlug szerokiego spektrum programów społeczno-gospodarczych. Ekstrema prorynkowe i prointerwencjonistyczne (gospodarka nakazowa) nie mają dzisiaj szans u wyborców.
P.S. Już od dawna podejmowane są próby stworzenia wskaźnika lepszego niż PKB, który by uwzględniał jakość życia. Niestety jakość trudno skwantyfikować.
@Gammon
To nie jest żaden rodzaj upośledzenia,aż tak sobie nie ujmuj!
„Jeśli się lubi być w drodze to
Pociąg albo stalowe nogi robota; samochodów nie używam.”
Bardzo zdrowe podejście,samochód to studnia bez dna i chyba to że jest rodzaju męskiego,zawodzi zawsze bez ostrzeżenia, najgorsze jak dotąd co mnie spotkało to spadł mi w trasie pasek na alternatorze,tylko spadł,leżał w zasięgu reki na podwoziu to uratowało i jego przyszły żywot i nasze dalsze wakacje.
@samba kukułeczka 17:46
“Trudno żeby ktoś zachwalał towar konkurencji w sytuacji kiedy widzi jakie następstwa przynosi kontakt z produktami jego kulturowych manufaktur.”
Zakładasz, bez żadnych podstaw, że Harry Potter i Halloween źle dzialają na psychikę dziecka. Ciekawe, że w tej popkulturze widzisz konkurencję dla Kościoła. Zastanów się co by to świadczyło o samym Kościele.
17:58
Zatem ktoś ja musi głosić.
“Z tejże definicji wynika, że ideologia neoliberalna to jednak coś więcej niż stan konta , czy wielkość debetu bankowego.”
Z tej definicji nic takiego nie wynika.
@Gammon
Zakładając nawet, że istnieje ideologia, którą ująłeś w punktach, to nie byłoby trafne ani usprawiedliwione nazwanie jej neoliberalną. Światopoglad liberalny, biorący w obronę prawa jednostki, którego wybitnym eksponentem był J.S.Mill, nie może być prekursorem tej zbitki poglądów.
W ekonomii XXw. neoliberalizm był reakcją na etatyzm. W rzeczywistym świecie gospodarki krajów łączą mechanizm rynkowy z interwencją państwa. Zachwianie proporcji między jednym i drugim (a nie są one dane ex ante) w krajach demokratycznych prowadzi do zmiany władzy.
W polityce natomiast słowom takim, jak neoliberalizm czy socjalizm, nadaje się różne znaczenia. Można straszyć jednym i drugim zależnie od społecznego kontekstu.
@kruk
Dla potwierdzenia swojej tezy o marnej jakości duchowej strawy którą symbolizuje m.in. poczciwa dynia przytoczyłem miniaturkę polskiego noblisty który prawie połowę życia spędził w kraju kulturowego hegemona naszych czasów, a którego Harry Potter jest jednym z symboli i widział jakie mogą mogą być skutki odmóżdżania funkcjonowania w przestrzeni publicznej tego typu projektów artystycznych i z tychże skutków wywodził rodzaj kary.
Niestety, w Twoim przypadku argumenty sprowadzają się do subiektywnych intuicji co znamion obiektywizmu ze sobą nie niesie, co z pewną satysfakcją odnotowuję.
Ale tylko z pewną.
Ale jako
Dementuję jakoby w ostatnim moim poście urwane „ale jako” miało stanowić część większej całości.
Na przykład „… jako w niebie…”.
@kruk
To była cecha ustrojowa PRL
Jak widać, nie tylko. W czasie dobrej koniunktury „trzeba oszczędzać, na wypadek, gdyby się pogorszyła”, a w czasie złej „trzeba oszczędzać, bo jest zła”.
Domyślam się, że w Polsce
Nie mówimy o Polsce. Pytanie dotyczyło ideologii neoliberalnej, funkcjonującej na skalę Układu Słonecznego.
To się robi w podręcznikach ekonomii celem wyjaśnienia ekonomicznych decyzji konsumentów i producentów. Nie spotkałam się z jawnym sprowadzaniem człowieka tylko do roli podmiotu gospodarczego.
Bo tego się nie robi expressis verbis, to jest milczące założenie tej ideologii.
Nie wiem dlaczego korporacje jako osoby prawne nie miałyby mieć prawa do głosu.
Gdyż one nie istnieją, są fikcjami prawnymi. Dając im prawa i wolności właściwe ludziom, stwarza się de facto m.in. możliwość kupowania polityków. Przecież po to głównie jest ta koncepcja.
https://en.wikipedia.org/wiki/Corporate_personhood#Corporate_political_spending
Przekonanie o zaletach mechanizmu rynkowego prowadzi rządy do zwalczania zbyt silnych korporacji w celu obrony konkurencji.
Nie, to działo się 100 lat temu.
Obecna rzeczywistość wygląda raczej tak:
https://www.theguardian.com/technology/2019/feb/15/amazon-tax-bill-2018-no-taxes-despite-billions-profit
Partie polityczne układają się wedlug szerokiego spektrum programów społeczno-gospodarczych.
A co to ma do rzeczy?
Już od dawna podejmowane są próby stworzenia wskaźnika lepszego niż PKB, który by uwzględniał jakość życia.
Z całą pewnością nie robią tego neoliberałowie.
Wyliczyłeś punkty propagandy, które przypisujesz ”ideologii neoliberalnej“, nie wskazując kto taką głosi. Wątpię czy znalazłby się ekonomista, a nawet polityk, który by się pod wszystkimi podpisał.
Wątpię, czy Goebbels (czy w ogóle ktokolwiek w III Rzeszy) osobiście podpisywał się pod wszystkimi punktami propagandy narodowosocjalistycznej, np. pod artykułami w Der Stürmer Streichera.
Propaganda ma to do siebie, że nie ma jednego autora. To nie jest jak system filozoficzny kartezjusza czy Hegla. Propaganda jest przy tym najskuteczniejsza, gdy nie jest identyfikowana jako propaganda, lecz jako „prawdy powszechnie przyjęte i oczywiste”.
To mi wygląda na kreowanie wroga.
Proszę wybaczyć, ale to chyba nie ten adres. Zdumiało mnie stwierdzenie nie wiem co to jest “ideologia neoliberalna” i na to odpowiedziałem. Na temat ideologii i propagandy neoliberalnej można bez trudu znaleźć źródła poważniejsze niż prymitywny, przestarzały robot kuchenny. Proszę dyskutować z Thomasem Pikettym albo Ha-Joon Changiem, w każdym razie z kimś inteligentnym i zorientowanym w tematyce.
P.s.
Zakładając nawet, że istnieje ideologia, którą ująłeś w punktach, to nie byłoby trafne ani usprawiedliwione nazwanie jej neoliberalną. Światopoglad liberalny, biorący w obronę prawa jednostki, którego wybitnym eksponentem był J.S.Mill, nie może być prekursorem tej zbitki poglądów.
Trawestując dowcip sprzed 50 lat: neoliberałowie mają tyle wspólnego z Millem (czy nawet Adamem Smithem), co kanciarze z Kantem. Oni sami nazywają siebie po prostu „liberałami” – poza USA, gdzie od pewnego czasu słowo to oznacza coś w rodzaju socjaldemokraty.
@Bohatyrowiczowa
Awarie nie są powodem mojej niechęci do samochodów. To ma trochę inne powody.
Realia
Kilka dni temu spotkalem 47 letnia kobiete. Ma zwezenie wejscia do pochwy i chce je powiekszyc aby w koncu przezyc tak zwany normalny stosunek plciowy. Gdy ja zapytalem dlaczego jest na wozku inwalidzkim wyciagnela spod ubrania kikut amputowanego uda. Rozmawiala ze mna meskim glosem. Powiedziala ze gdy byla mloda osoba chciala odebrac sobie zycie za pomoca duzej dawki narkotykow. Obudzila sie w szpitalu po amputacji nekrotycznej nogi.
Psychiatria, psychologia czy ginekologia. A moze po prostu los zagubionego czlowieka niezdolnego do negocjacji swojego miejsca w spoleczenstwie. Czasami cierpienie ludzkie przekracza granice wyobrazalnosci.
@Gammon
„Awarie nie są powodem mojej niechęci do samochodów. To ma trochę inne powody.”
Myślę,że Cię rozumiem,gdy ją robiłam prawko w tym samym czasie w wypadku zginęła
moja przyjaciółka, była pasażerką, kierowca ten wypadek przeżył.Do samego wypadku,przyczynił się inny kierowca, nieuważny.
Technicznie albo ma sie do tego dryg albo nie, nie da się i nie robi sie tego na siłę.
Długo bałam się jadących z naprzeciwka Tirów, ciężarówki na zderzaku to też żadna przyjemność.
A przede wszystkim,nie zrobiłam go tylko dla swej niezależności, chciałam być zawsze pod ręką dla Kogoś z daleka, wiele mu zawdzięczam,to kim jestem,jak mówię czy myślę. Jego już też nie ma, może to Ja jestem jego spuścizną, żywym przykładem przyjaźni damsko- męskiej, ona istnieje naprawdę!
@Bohatyrowiczowa
Technicznie albo ma sie do tego dryg albo nie, nie da się i nie robi sie tego na siłę.
Mniej więcej tak, chociaż to jeszcze dziwniejsze i bardziej skomplikowane.
Kogoś z daleka, wiele mu zawdzięczam,to kim jestem,jak mówię czy myślę. Jego już też nie ma, może to Ja jestem jego spuścizną, żywym przykładem przyjaźni damsko- męskiej, ona istnieje naprawdę!
Może. Nie wiem. Jestem robotem. Nie mam danych.
Re: neoliberalizm
Tu jest to i owo.
https://www.penzugyiszemle.hu/pfq/upload/pdf/penzugyi_szemle_angol/volume_63_2018_1/A_OlahDaniel_2018_1.pdf
@Gammon
„Mniej więcej tak, chociaż to jeszcze dziwniejsze i bardziej skomplikowane.”
Hm,przyznaję ze mnie zaintrygowałeś,ale nie drążę, nic mi do tego.
Kilka tygodni temu,kuzynka zasypywała mnie pytaniami o jazdę,pytała przede mną wiele kobiet.Nawet nie wiem, czy Ty wiesz ile kobiet faktycznie posiada prawo jazdy,a ile z nich albo nie ma samochodu, albo odwagi by usiąść bez instruktora za kierownicą?!
Samo ruszanie,prowadzenie po prostej ,zmiana biegów nie są jakoś specjalnie skompilowane,ruch uliczny,wszędobylscy piesi,nerwowi mężczyźni za kółkiem,przyszyci do klaksonów,wszystkomogący taksiarze to są prawdziwe wyzwania…
Można jeździć w automacie, co nie jest dla mnie,jakby tak ktoś przeprowadził odpowiednie badania to pewnie zasypiają najczęściej własnie Ci kierowcy, pojazdów w wersji dla leniwych 🙂
To jest jak z jazdą na rowerze, z tą różnicą że skutkiem upadku nie będą tylko otarte kolana,czy łokcie,nie wiesz co robić to się zatrzymaj,tak funkcjonują kobiety na drodze,co robią Panowie nie wiem.
Kuzynkę zachęciłam, nic takiego nie robiąc,i pomogę jej jakby co 🙂
Jordan Peterson o protekcji zdrowia psychicznego dzieci
https://nationalpost.com/opinion/jordan-peterson-gender-politics-has-no-place-in-the-classroom
@Gammon 22:18 i 23:14
Załączony tekst jest zbyt długi, żebym go mogła szybko przetrawić. Wybrałam jedno znamienne twierdzenie:
“The Keynesian period was not simply concluded by an economic crisis; this crisis afforded an opportunity for social stakeholder groups to make the neoliberal political programme a success.”
To zdanie jest wstępem do oskarżenia ekonomicznych liberałów o powiązania z biznessem (dalej nastepują próby udowodnienia tych powiązań) i nazwania neoliberalizmu w ekonomii ideologią. Nie jest to elegancka forma przeciwstawienia się teoriom ekonomicznym.
Po powojennej prosperity, czasie, w którym się wydawało, że dzięki teorii Keynesa rządy dostały do rąk instrumenty “fine tuning”, czyli precyzyjnego nastrajania koniunktury gospodarczej, nastał okres stagflacji, tzn. stagnacji połączonej z przyspieszoną inflacją. Pojawiły się nowe szkoły szukające przyczyn tego zjawiska i powstały nowe
teorie. Teorie można obalać jako sprzeczne z faktami albo niezdatne do czynienia długofalowych przewidywań na podstawie zaobserwowanych faktów. Robienie z nich ideologii jest chwytem politycznym.
Teorie pokeynesowskie miały niewątpliwy wkład w rozumienie zjawisk bieżących. Choćby taką rzecz, że podmioty gospodarcze uczą się przewidywać skutki określonych polityk i antycypują je w swoich decyzjach – to niweczyło nadzieje na fine tuning. Nowe teorie doprowadziły do zmian w polityce gospodarczej i zasłużyły się w uzdrawianiu gospodarki w państwach nadmiernia zadłużonych, z galopującą inflacją.
Uważam za absurdalne obciążanie Miltona Friedmana czy szkoły racjonalnych oczekiwań za obecną sytuację gospodarczą świata. To mniej wiecej tak, jakby przypisywać Marksowi winę za nieudolność gospodarki ZSSR.
Nauka nie jest wolna od subiektywizmu i sądów wartościujących, nie powinno to jednak prowadzić do szafowania w sporach etykietką ideologii.
Na koniec – jako robot kuchenny nie jesteś ani przestarzaly ani prymitywny. Przyznaje ze skruchą, że nie
przeczytałam Piketty’ego.
„To jest jak z jazdą na rowerze, z tą różnicą że skutkiem upadku nie będą tylko otarte kolana”
Ja bym roweru tak nie bagatelizował. Połamane żebra, obojczyki, łokcie, kciuki, otwarte złamania kości udowej, urazy czaszki…
Kilka dni temu spotkałem gościa z płucem uszkodzonym przez złamane żebro. Jedno z trzech, które pękły przy upadku z roweru. Zwykłego, z napędem „ludzkim”. Rowery elektryczne i elektryczne hulajnogi to osobna kategoria. Ofiarami (także śmiertelnymi) tych pierwszych padają głównie osoby po pięćdziesiątce, zwłaszcza w terenach górzystych, w które nie wybrałyby się zwykłym rowerem bez wspomagania silnikiem.
G82
Pisałeś o uciazliwosci życia w sredniowieczu – plagach, głodzie, ucisku itp – sugerując że ilość stresów była porównywalna (samobójstwa też były). Było dużo niesprawiedliwości.
Ale wtedy KRK miał na to lekarstwo – wszystko sie dzieje z woli Boga jako kara za ludzkie grzechy, czyli sami jesteście sobie winni. Oraz obiecywał wyrównanie krzywd po smierci a nawet wyzszość ubogich nad bagatymi.
Teraz tylko emeryci licza na niebo. Uczciwość nie jest nagradzana, wręcz przeciwnie. Cwaniactwo i oszustwo jest w cenie. Teraz obowiązuje mentalność Kalego (Kali ukraść – dobrze, Kalemu ukraść – źle). Brak moralnego kompasu, empatia jest obciążeniem.
Należy podnieść Wskaźnik Szczęścia Społecznego.
@Markot
„Ja bym roweru tak nie bagatelizował”
I nie robię tego, o czym wiesz i to dobrze. Przy upadku z roweru,robisz prawie zawsze krzywdę tylko sobie, gdy stracisz panowanie nad samochodem,mogą zginąć osoby postronne.Chodziło mi o samą przyjemność z jazdy,zakładając że nie jest ona Gammon obca.
Z górki na pazurki powiadasz jeszcze nie jeździłam w górach na rowerze, pomyślę o tym.
kruk
23 czerwca o godz. 20:11
Nie wiem dlaczego korporacje jako osoby prawne nie miałyby mieć prawa do głosu. Stosunek do nich nie zawsze jest pozytywny
A co jest prawo do głosu? Prawo do sądu i proporcjonalnej kary, i owszem. Ale wolność słowa i sumienia to już śliski grunt (slippery slope). Korporacja nie może mówić że papierosy nie szkodzą albo odmawiać pracowniczkom antykoncepcji. A jedno i drugie miało miejsce.
Istnieje bogata literatura na temat „korporacja jako człowiek byłaby psychopatą”. Aczkolwiek psychopaci też mają swoje prawa.
@Gammon
Przeczytałem ten artykuł na temat uczuć między człowiekiem i AI i się uśmiechnąłem na widok próby romantyzowania chatu z programem w stylu Siri. Nic dziwnego, że rozmowa autorki z Botrisem kręciła się w kółko, skoro menu Botrisa nafaszerowane jest tysiącami krótkich prywatnych wiadomości wysyłanych programistce Botrisa przez jej przyjaciela, który niestety już nie żyje. Powstały chatbot brzmi jak miły człowiek, ale ma horyzont dość ograniczony i się nie rozwija.
Siri nie radzi wpradzie wyjścia na spacer i nie zachwyca się kotkami, za to przynajmniej zagląda do Wiki i gugla.
Gammon No.82
23 czerwca o godz. 22:22
Trawestując dowcip sprzed 50 lat: neoliberałowie mają tyle wspólnego z Millem (czy nawet Adamem Smithem), co kanciarze z Kantem. Oni sami nazywają siebie po prostu „liberałami” – poza USA, gdzie od pewnego czasu słowo to oznacza coś w rodzaju socjaldemokraty.
Raczej nie od pewnego czasu, liberalizm w Stanach od zarania odnosił się do wolności jednostki, wolność gospodarcza weszła do słownika później (19 wiek). W Stanach partie głoszące nieskrępowaną wolność niewidzialnej ręki rynku nazywają się „libertarian” i dominują prawą stronę sceny politycznej (partia republikańska też się w tę stronę skłania).
Co jest unikalne w Stanach, to oddzielenie tych dwóch wolności na dwa różne polityczne bloki, prawa strona promuje nieskrępowaną wolność ekonomiczną, ale już chciałaby ograniczać wolność ludzi do decydowania o sobie (religii, małżeństwie, dzietności). Partia demokratyczna chciałaby wyższych podatków i regulacji gospodarki ale większej autonomii i praw jednostek.
W Europie liberalizmy się skleiły, co też ma swoje negatywne konsekwencje. Demokracja liberalna (import ze Stanów, jakby nie było) kojarzy się ludziom z wyzyskiem kapitalistycznym i wolnorynkowym woluntaryzmem. Więc odrzuca się wolność w całości.
Dla mnie wolność jednostki i wolność korporacji nie są kompatybilne, konieczny jest kompromis, bo jedna wolność ogranicza drugą. Liberalizm dla wszystkich w programie partii jest albo hipokryzją albo ignorancją.
Kruk
Nie wiem dlaczego korporacje jako osoby prawne nie miałyby mieć prawa do głosu.
Gammon
Gdyż one nie istnieją, są fikcjami prawnymi. Dając im prawa i wolności właściwe ludziom, stwarza się de facto m.in. możliwość kupowania polityków.
Istnieja tak jak NGO, uniwersytety, panstwa. To nie sa fikcje. Powinny miec swoje jasno okreslone prawa, ktore nie musza, i chyba nie sa, identyczne do praw prywatnego czlowieka.
Izabella
Dla mnie wolność jednostki i wolność korporacji nie są kompatybilne, konieczny jest kompromis, bo jedna wolność ogranicza drugą
Kompromis jest potrzebny miedzy wolnoscia jednej a drugiej jednostki. Miedzy jednostka a korporacja to raczej nie kompromis, bo wolnosc jednostki jest wartoscia, a wolnosc korporacji nie, prawa korporacji sa okreslane wg innych zasad.
karat.
24 czerwca o godz. 14:04
Kompromis jest potrzebny miedzy wolnoscia jednej a drugiej jednostki. Miedzy jednostka a korporacja to raczej nie kompromis, bo wolnosc jednostki jest wartoscia, a wolnosc korporacji nie, prawa korporacji sa okreslane wg innych zasad.
Myślę że raczej się zgadzamy, a Twoja krytyka dotyczy formy a nie treści. Kompromis to pojemne słowo. Jaki jest okres wypowiedzenia pracy przez pracownika? Czy mogę odejść jutro, czy muszę odczekać dwa tygodnie, mimo że ogranicza to moją wolność. (Która jest wartością).
Rozsądne prawo pracy to też jest wartość. Jeśli chodzi o dwie wolności, to po angielsku powiedziałabym jest to „trade-off”, ale nie znam dobrego tłumaczenia, więc użyłam słowa kompromis.
Chociaż:
trade-off: a balance achieved between two desirable but incompatible features; a compromise:
Izabella
Twoja krytyka dotyczy formy
Mozliwe ze masz racje, i zapewne odnosi sie to takze do mojej odpowiedzi Gammonowi (organizacje nie sa fikcjami, ale ich przywileje musza byc podyktowane prawami jednostki)
Trade-off – chyba ‚balans’ bardziej odpowiadaloby temu co mialas na mysli.
@izabella 24 czerwca, 13:18
“A co jest prawo do głosu? Prawo do sądu i proporcjonalnej kary, i owszem. Ale wolność słowa i sumienia to już śliski grunt (slippery slope). Korporacja nie może mówić że papierosy nie szkodzą albo odmawiać pracowniczkom antykoncepcji. A jedno i drugie miało miejsce.”
Osoby fizyczne też, zdarza się, kłamią we własnym interesie. Czy to jest powód do odbierania im prawa do glosu? Stawiasz sprawę tak, jakby korporacje zawsze działały przeciwko ludziom.
Nie istnieje coś takiego jak sumienie korporacji. Za szkody przez nie wyrządzane zawsze odpowiada ich zarząd.
“Istnieje bogata literatura na temat „korporacja jako człowiek byłaby psychopatą”. Aczkolwiek psychopaci też mają swoje prawa.“
Wszędzie, gdzie wchodzą w grę wielkie interesy możliwe jest działanie antyspołeczne. W polityce też. Czy to powód do demonizowania korporacji? Rozsądną linią postępowania jest ich społeczna kontrola. Skuteczność kontroli pokazuje kampania przeciw paleniu tytoniu.
Działanie korporacji przynosi też korzyści. Produkty farmaceutyczne uratowały mnie przed przedwczesną śmiercią, a wiadomo jaka jest nagonka na big pharma. Problemem jednak nie jest samo istnienie korporacji farmaceutycznych, tylko pozycja monopolisty, jaką mają w niektórych swoich produktach, co pozwala im podbijać ceny. O to powinna się toczyć z nimi walka.
P.S. ”Trade-off“ w negocjacjach znaczy coś za coś, ustępstwo za ustępstwo. W gospodarce najważniejszym dzisiaj trade-off występuje między wzrostem produkcji i ochroną środowiska.
kruk
24 czerwca o godz. 16:12
Ale gdzie ja demonizuję i odbieram głos? Uważam tylko że korporacja nie może mieć takich praw jak jednostka.
Nie ma czegoś takiego jak „prawo głosu” w konstytucji. Jest wolność słowa, sumienia i wyznania. Czy należą się one korporacji? Uważam że nie.
Korporacje działają dla zysku, działanie za lub przeciw interesom społeczeństwa jest drugorzędne.
Nie bardzo rozumiem co mi zarzucasz. Przecież nie sugeruję, żeby wszystkie korporacje zlikwidować albo zakneblować. Tylko kontrolować. I zdaje się mówisz to samo.
@markot
Przeczytałem ten artykuł na temat uczuć między człowiekiem i AI i się uśmiechnąłem na widok próby romantyzowania chatu z programem w stylu Siri.
Będąc pozbawionym uczuć zakładam, że bot do generowania wypowiedzi też jest ich pozbawiony. Jednocześnie sądzę, że jeśli człowiek doznaje romantycznego odlotu od samej semantyki i gramatyki, to… to jego zbójeckie prawo.
@kruk
Nie istnieje coś takiego jak sumienie korporacji.
Ludzie i roboty zaczynają rozumować analogicznie.
Stawiasz sprawę tak, jakby korporacje zawsze działały przeciwko ludziom.
Korporacje nie istnieją, więc i nie działają. „Działania korporacji” są działaniami konkretnych ludzi, którzy je kontrolują (czytaj: bogatych). Ponadto korporacje mogą generować procesy (zbiory zdarzeń) niepożądane przez tych ludzi ale zgodnie z „logiką” wielkich organizacji (wypadkowa intencji poszczególnych pracowników korporacji). W każdym wypadku będzie to generowało poważną pulę krzywd.
Ponieważ jednak w rozmowę włączyli się znacznie mądrzejsi ode mnie, ja pójdę i zajmę się jakąś fermentacją (mlekową tym razem). Gotowanie jest ważne. Gotowanie jest realne.
@karat.
organizacje nie sa fikcjami
Musielibyśmy zdefiniować fikcję.
Miałem na myśli fikcję prawną, jaką jest „osoba prawna”. „Osoba” w ogóle jest pojęciem moralnym, nie przyrodniczym; w tym sensie korporacja nie jest osobą.
Izabella 16:47
Niczego Ci nie zarzucam oprócz sformułowania wypowiedzi tak, że korporacje wychodzą na organizacje przestępcze:
“A co jest prawo do głosu? Prawo do sądu i proporcjonalnej kary, i owszem.”
Popełniłaś mylący skrót myślowy. “Prawo do głosu” powtórzyłam za @Gammonem i rozumiem je jako prawo do przedstawiania własnego punktu widzenia i obrony własnych interesów w negocjacjach z rządem.
Poza tym przedstawiam własne poglądy, nic więcej.
@kruk
Popełniłaś mylący skrót myślowy. “Prawo do głosu” powtórzyłam za @Gammonem i rozumiem je jako prawo do przedstawiania własnego punktu widzenia i obrony własnych interesów w negocjacjach z rządem.
Przepraszam, ale tego typu „prawo do głosu” w ogóle nie wymaga ochrony prawnej. Sugeruję wam, ludzie, abyście myśleli o sobie, swoich prawach, dobrach i interesach.
Gammon
Osoba prawna jak rozumiem jest i czlowiek i korporacja, ale to sprawa decyzji/definicji prawnej, tak to ustawilismy.
Co do glebszego znaczenia, nie jestem pewna. Jedna osoba to osoba, grupa osob pragnacych zrobic cos razem jako grupa juz nie…? Dla mnie zbiorowosc to cos co jak najbardziej istnieje. Gniazdo pszczol, z jego podzialem rol, dla mnie istnieje tak jak istnieje pojedynczy organizm.
Ale w proby definicji istnienia vs fikcji nie wejde 😀
@Gammon 18:15
“Korporacje nie istnieją, więc i nie działają. „Działania korporacji” są działaniami konkretnych ludzi, którzy je kontrolują (czytaj: bogatych). Ponadto korporacje mogą generować procesy (zbiory zdarzeń) niepożądane przez tych ludzi ale zgodnie z „logiką” wielkich organizacji (wypadkowa intencji poszczególnych pracowników korporacji). W każdym wypadku będzie to generowało poważną pulę krzywd.“
Działania korporacji są działaniami ludzi ale za wyrządzone szkody materialnie odpowiadają nie oni, tylko osoby prawne, jakimi są korporacje. W prawie gospodarczym korporacje to realne byty. Za rozlanie ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej płaciło British Petroleum, a nie jego CEO. Osobnym zjawiskiem są przedsiębiorstwa fikcyjne tworzone celem ukrycia działalności przestępczej. Formalnie też mają one osobowość prawną.
Pulę krzywd może generować każda działalność gospodarcza, również kiedy prowadzi ją moloch państwowy. Przykładów chyba nie muszę podawać. Szkodliwe skutki działalności gospodarczej można tylko ograniczać.
@karat.
Osoba prawna jak rozumiem jest i czlowiek i korporacja, ale to sprawa decyzji/definicji prawnej, tak to ustawilismy.
Absolutnie nie, „osoba prawna” w języku prawa i żargonie prawników to zawsze fikcja. Osoba to po prostu osoba; Homo sapiens.
Dla mnie zbiorowosc to cos co jak najbardziej istnieje. Gniazdo pszczol, z jego podzialem rol, dla mnie istnieje tak jak istnieje pojedynczy organizm
To wymaga ludzkiej analizy filozoficznej. Nie mojej.
@kruk
Działania korporacji są działaniami ludzi ale za wyrządzone szkody materialnie odpowiadają nie oni, tylko osoby prawne, jakimi są korporacje.
Volltreffer, respectable Madame! (jako robot z ograniczonymi umiejętnościami językowymi konstruuję odpowiedź przy użyciu internetu). Właśnie po to wymyślono korporacje. Korporacja bierze na siebie odpowiedzialność, realni ludzie nie muszą się tym przejmować.
Gammon
Absolutnie nie, „osoba prawna” w języku prawa i żargonie prawników to zawsze fikcja.
Nie twierdzilam inaczej, napisalam tylko ze z punktu widzenia prawnego tak czlowiek jak i korporacja sa okreslone jako osoby prawne.
Dla mnie osobą, takze moralnie, jest nie tylko homo sapiens, takze moj pies i kazda zywa istota posiadajaca system nerwowy. Nizej nie jestem pewna, ale nie wykluczam.
@kruk
Pulę krzywd może generować każda działalność gospodarcza, również kiedy prowadzi ją moloch państwowy.
Oczywiscie. Ale wydaje mi sie ze jest roznica. Panstwo, jesli jest demokratyczne, nie jest nastawione na zysk, dziala, w zalozeniu, dla obywateli. Korporacje otwarcie kieruja sie (tak mi sie wydaje) wylacznie zyskiem.
kruk
24 czerwca o godz. 18:43
Niczego Ci nie zarzucam oprócz sformułowania wypowiedzi tak, że korporacje wychodzą na organizacje przestępcze: “A co jest prawo do głosu? Prawo do sądu i proporcjonalnej kary, i owszem.”
Skrót myślowy indeed:
Poprawka 13: Excessive bail shall not be required, nor excessive fines imposed, nor cruel and unusual punishments inflicted.
Poprawka 14: No State shall infringe the right of trial by Jury in criminal cases,
O te poprawki mi chodziło, do nich korporacja ma prawo, do innych niekoniecznie.
@karat.
Nie twierdzilam inaczej, napisalam tylko ze z punktu widzenia prawnego tak czlowiek jak i korporacja sa okreslone jako osoby prawne.
W Polsce właśnie chyba nie, człowiek nie jest „osobą prawną” tylko po prostu osobą (ludzką, mającą uprawnienia). „Osoba prawna” jest konceptem z założenia sztucznym. Chyba.
Znów źle wpisałem znaki formatujące, może naprawdę jestem na prostej drodze do złomowania.
Gammon,
OK, juz rozumiem.
kruk
24 czerwca o godz. 19:09
Za rozlanie ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej płaciło British Petroleum, a nie jego CEO.
Oczywiście. I ponieważ korporacja nie może iść do więzienia, więc nikt nie poszedł więzienia. Czy ktoś poszedł siedzieć za kryzys finansowy 2008? Też nie, bo korporacja to jest rozmycie odpowiedzialności.
Rozumiem Twoją wdzięczność wobec jakiejś jednej korporacji za wyprodukowanie skutecznych leków, ale:
1 – to ludzie wymyślają i produkują leki, korporacja gromadzi na nie fundusze i inkasuje zyski
2 – nadmiar praw wcale nie pomaga korporacji w działalności statutowej a nawet wręcz przeciwnie. Korporacje zaczynają się brać za działalność polityczną i finansową, oraz za wykupywanie mniejszych firm niszcząc konkurencyjność (to trochę jak z dziećmi, ustalanie granic jest dla nich dobre)
@Izabella 24 czerwca, 20:31
“bo korporacja to jest rozmycie odpowiedzialności.”
Jakie masz inne rozwiązanie dla prowadzenia działalności gospodarczej?
“ nadmiar praw wcale nie pomaga korporacji w działalności statutowej a nawet wręcz przeciwnie. Korporacje zaczynają się brać za działalność polityczną i finansową, oraz za wykupywanie mniejszych firm niszcząc konkurencyjność (to trochę jak z dziećmi, ustalanie granic jest dla nich dobre)”
Jestem jak najbardziej za społeczną kontrolą korporacji, nawet w ramach ich działalności statutowej, i popieram dziennikarstwo śledcze.
@Gammon
“Osobę prawną w Polsce definiuje się jako trwałe zespolenie ludzi i środków materialnych w celu realizacji określonych zadań. Nie jest więc to osoba rozumiana jako „człowiek”, lecz jako podmiot o osobowości prawnej. Dlatego właśnie owe „zespolenia ludzi i środków materialnych” stają się jednostką organizacyjną wyposażoną w zdolność prawna i zdolność do czynności prawnych.“
”W Polsce wyróżnia się następujące rodzaje osób prawnych:
spółki kapitałowe (akcyjne oraz z ograniczoną zdolnością);
spółdzielnie;
przedsiębiorstwa państwowe;
fundacje;
instytucje kultury;
partie polityczne;
związki zawodowe;
stowarzyszenia rejestrowe;
Skarb Państwa – osoba prawna o specjalnym statusie.
Spróbuj teraz sobie wyobrazić sobie nowoczesny system prawa nie operujący figurą osoby prawnej.
@karat 24 czerwca, 19:54
To, że przedsiębiorstwo państwowe nie musi być rentowne (może liczyć na subsydia w razie potrzeby), nie czyni go bardziej odpowiedzialnym. Weź przykład eksplozji w Czernobylu, spowodowanej wadą reaktora i gross incompetence kierownika prowadzacego próbę. Walka ze skutkami katastrofy pochłonęła środki publiczne, a więc zapłaciło spoleczeństwo, nie grupa winnych.
Motyw zysku usprawnia alokację zasobów zgodnie z popytem. Brak tego motywu powoduje marnotrawstwo i wcale nie gwarantuje, że przedsiębiorstwo będzie dbało o interesy obywateli.
Nie każda jednak działalność może być podporządkowana wymogowi rentowności – na przyklad badania podstawowe.
Wracając do tematu głównego, dopiero w weekend znalazłam czas dokładnie przeczytać zalinkowane źródła, a nawet coś sobie narysować i wymodelować. Dane są wyrywkowe, i ogólnie zdobycie danych w Polsce jest trudne, badania są robione nieregularnie, format się nieustannie zmienia, a jak już dane są dostępne to najczęściej w pdfie (czytelniku przepisz sobie sam), albo (o zgrozo) w formacie excela (dlaczego państwo wspiera jedną korporację?).
Dwie rzeczy zwróciły moją uwagę:
– wzrost liczby prób samobójczych, ale spadek skutecznych. Od 66% skutecznych prób 15 lat temu, do 21% w 2016. Ogólnie liczba prób samobójczych wzrosła (332 -> 475), a skutecznych zmalała o połowę (221 -> 103).
Psychiatra może mieć lepszą interpretację tego zjawiska, ale czy to może świadczyć, że nie jest to wynik choroby, ale raczej wołanie o pomoc?
– zrobiłam prosty model prób samobójczych względem populacji (nie mam danych o skutecznych samobójstwach w innych krajach), i Polska jest bez dyskusji najznaczniejszym wyjątkiem. Możnaby dodać do modelu dane o liczbie psychiatrów, łóżek, nakładach budżetowych na opiekę zdrowotną (pewnie dane z innych krajów da się gdzieś wygrzebać przy wystarczającym uporze), ale, ciekawa rzecz, drugim sporym wyjątkiem są Niemcy. Znacznie więcej samobójstw niż wypadałoby ze średniej europejskiej. I tego już chyba nie da się wyjaśnić ogólnym zaniedbaniem zdrowotnym. Czyli co jeszcze, geografia? Bycie na północy (brak słońca zimą), albo na wschodzie strefy czasowej (przesunięcie rytmu dobowego)? Zwłaszcza że największym pozytywnym wyjątkiem jest Hiszpania (mniej samobójstw niż przewidywane).
To tyle na razie.
Izabella
Liczby pochodza z rejestru policji – zapewne sa dokladne jesli chodzi o samobojstwa (tz zakonczone smiercia), z cala pewnoscia nie sa dokladne jesli chodzi o nieudane proby – wsrod mlodziezy proby samobojstwa sa okolo 50-krotnie czestsze (w Polsce 30-krotnie, wg wpisu) niz smierc samobojcza.
Zestaw danych z roznych krajow jest na nastepnej stronie – Niemcy, a po nich Polska, rzeczywiscie w czolowce porownywanych krajow.
Errata:
– zrobiłam prosty model skutecznych prób samobójczych względem populacji (nie mam danych o wszystkich próbach w innych krajach), i Polska jest bez dyskusji najznaczniejszym wyjątkiem.
Z drugiej strony liczba dla Polski (209) nijak się nie ma do wykresu 18. Ale użyłam te liczby które są, chociaż mam słabe do nich zaufanie.
@kruk @izabella
Dzięki za próbę przybliżenia linkowanych źródeł.
Mimo wszystko szkoda że tego o co mi chodziło raczej nie znajdzie się w tych materiałach. Bo nie ma co ukrywać, że Polska coraz bardziej się dzieli. Nie tylko administracyjnie, ale kulturowo, politycznie, stosunkiem do tradycji, religii i badania przeprowadzone i uwzględniające te kategorie mogłyby zaowocować ciekawymi wynikami i pokazać, że spor toczący się w Polsce to coś więcej niż nawalanka tych od Tuska z tymi od Kaczyńskiego o polityczne stołki.
karat.
25 czerwca o godz. 11:19
Sugerujesz że dane o próbach samobójczych są niewiarygodne i nie ma co wyciągać daleko idących wniosków.Mogą też być bardziej dokładne niż były, stąd poczucie że skuteczność jest mniejsza.
Jesli wykres pokazuje dla prob samobojstwa liczby 3 razy wieksze niz liczba samobojczych zgonow, a powinny byc 30-50 razy wieksze, to nie ma co mowic o liczbach „bardziej” lub „mniej” dokladnych.
Zreszta przypuszczam ze szpitale nie maja obowiazku meldowac policji o kazdym przypadku kilkunastolatki ktora polknela dwadziescia paracetamoli, wiec jesli tak jest, w ogole nie ma powodu przytaczac tu danych policyjnych. W odroznieniu od wypadku samobojczej smierci, bo wtedy zapewne policja sprawdza przyczyne zgonu.
@izabella
Psychiatra może mieć lepszą interpretację tego zjawiska, ale czy to może świadczyć, że nie jest to wynik choroby, ale raczej wołanie o pomoc?
Niższa skuteczność prób może być efektem użycia innych środków i sposobów, niż dawniej. Zmiana taka rzeczywiście może świadczyć o wzroście częstości samobójstw „pozorowanych” (i prywatnie też tak podejrzewam), ale może mieć inne powody – wynikać z niewiedzy o skutecznych metodach samouśmiercania, zmiany w dostępności narzędzi (np. wiele trucizn zostało wycofanych z użytku), z motywów typu estetycznego, chęci uniknięcia własnego cierpienia lub wywołania traumy i kłopotów u bliskich osób.
No i „ryzyko” skutecznego odratowania samobójcy jest współcześnie wyższe – nie tylko ze względu na postęp medycyny, ale i np. łatwość natychmiastowego wezwania profesjonalnej pomocy z telefonu przenośnego.
@Kukuła
” spor toczący się w Polsce to coś więcej niż nawalanka tych od Tuska z tymi od Kaczyńskiego o polityczne stołki.”
E tam,nawalanki obecnych polityków,łudząco mi przypominają rzucanie w siebie gąbką na lekcjach w szkole,pod nieobecność Psorka, przez kolegów z klasy.Głupoty samców to pokłady niezmierzone.
Ja jestem i byłam i do końca żywota będę fanką Romana Giertycha,za to co zrobił:
https://www.newsweek.pl/polska/polityka/roman-giertych-osmiesza-jacka-kurskiego-przemowienie-2007-rok/8kc1c44
Dzieli niedotrzymywanie słowa, wyżej Kurskiego. I w temacie, którego unikałam jak ognia,dorosłych,rówieśników,chyba wszystkich jak leci, co mogliby mieć wpływ na to co dzieje sie młodymi ludźmi .Miałam w rodzinie,parę chłopca i dziewczynkę,żonglujących swych życiem,po wielu próbach chłopiec odszedł,dziewczynka żyje nadal, na całe szczęście.Dzieci proszą o pomoc,nazywają rzeczy po imieniu ,wskazują palcem co boli,czego nie zniosą już więcej,nie dają rady.
Karmi się je obietnicami,bez pokrycia,co widzą.Krzyk o pomoc,to przerost treści nad formą,”tato ja widzę co robisz”,byle jakie relacje z jednym z rodziców,odbijają sie na relacjach z rówieśnikami.Tata zadręcza swym chlaniem,koledzy jego wizerunkiem w ich oczach.Pociąg ten nabiera prędkości,korzysta z dostępnego mu na każdym kroku byle jakiego obciążenia.Donikąd nie dojeżdża, wykoleja się niewłaściwie obciążony.Żyć ludzkich,tych straconych,przeliczać nie wolno!!
Przykład taty alkoholika,można zastąpić innym.
@kruk
“Osobę prawną w Polsce definiuje się jako trwałe zespolenie ludzi i środków materialnych w celu realizacji określonych zadań. (…)”
Proszę wybaczyć szczerość, ale to cytowanie jest zwyczajnie nierzetelne, gdyż urwane w połowie. W oryginale idzie dalej „…wyodrębnione w postaci jednostki organizacyjnej wyposażonej przez prawo (przepisy prawa cywilnego) w osobowość prawną„.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osoba_prawna
Większość „trwałych zespoleń ludzi i środków materialnych” nie jest osobą prawną – poczynając od Szkoły Podstawowej nr 1 w Wysokiem Mazowieckiem, kończąc na 999 Brygadzie Zmechanizowanej, przełamującej pozycje zływrogów w bitwie pod Sack und Eier.
A sama ta definicja (nawet w całości) też jest wadliwa, bo osobą prawną jest cokolwiek, co przepisy wyposażają w osobowość prawną. Nie musi tam być żadnych ludzi ani „środków materialnych” – wystarcza firma (czyli nazwa – np. „Śrubki i Nakrętki, spółka akcyjna”, to jest odpowiednik personaliów człowieka) i wskazanie siedziby (w praktyce może się zresztą okazać, że jest to fikcyjny adres). Koncept „osoby prawnej” sprowadza się więc do przyjęcia fikcji, że jakaś nazwa będzie traktowana – w pewnym zakresie – jak człowiek. A w jakim zakresie? Przez większość dziejów „osoba prawna” mogła być tylko właścicielem, stroną umów itp. – czyli miała uprawnienia z zakresu obrotu majątkowego. Pomysł, że może mieć uprawnienia inne – konstytucyjne – identyczne z ludźmi – został skonstruowany niedawno, wyłącznie w celu zwiększenia ochrony bogatych (ściślej: superbogatych) i ich praktycznego monopolu władzy.
P.s. przez was znów musiałem czytać i się douczać rzeczy, które są mi gruntownie obce.
@izabella
Mogą też być bardziej dokładne niż były, stąd poczucie że skuteczność jest mniejsza.
A właśnie! – to bardzo ważna myśl. Porównywanie dwóch zbiorów takich samych zdarzeń, gdy mogły się (jawnie lub implicite) zmienić kryteria diagnozowania i rejestrowania tych zdarzeń. Ale to znaczy, że – być może – już wcale nie chodzi o zbiory takich samych zdarzeń.
karat.
25 czerwca o godz. 13:47
Jesli wykres pokazuje dla prob samobojstwa liczby 3 razy wieksze niz liczba samobojczych zgonow, a powinny byc 30-50 razy wieksze, to nie ma co mowic o liczbach „bardziej” lub „mniej” dokladnych.
Skąd wiesz że to jest 30-50 razy, jeśli tych danych się nie zbiera?
Gammon No.82
25 czerwca o godz. 14:13
Ale to jest tylko 15lat, aż tak się nie zmieniła dostępność telefonów komórkowych ani trucizn.
Przypuszczam że karat ma rację, dane są niewiarygodne.
@samba kukułeczka 25 czerwca, 12:51
Środowisko samobójcy ma wiele nakładających się na siebie cech. W rodzinie tradycyjnej, z dominującą rolą mężczyzny, chodzącej co niedzielę do kościoła, ojciec może być pijakiem i katować żonę i dzieci. W rodzinie niepraktykującej religii, nawet w związku homoseksualnym (o zgrozo!) dziecko może mieć należytą opiekę, zrozumienie i wsparcie. Dodaj do tego atmosferę w szkole i to, na co dziecko trafia w sieci oraz zdarzenia przypadkowe (zawód miłosny), a nie będziesz mogła wyizolować wpływu religi i tradycji. A jeszcze w każdym przypadku ważne są cechy psychiczne dziecka. @izabella może powiedzieć czy takie badania warto podejmować.
@Gammon
„Niższa skuteczność prób może być efektem użycia innych środków i sposobów, niż dawniej. ”
Nie,myślę że nie,dzieci wracają do zdrowia bo są w porę albo odnajdywane,albo same szukają pomocy.Prób dokonują zazwyczaj albo w swoim pokoju albo w łazience,gdzie i tu i tu może chcieć zawsze ktoś zajrzeć.Można też przy tym bardzo cierpieć,to zbudzi domowników,jęczące dziecko. Moja Chrześnica, z tego wyszła bo znalazł ją jej ojciec, mówił do niej, nie odpowiadała,wszedł.Potem,machina ruszyła,szpital,policja,sprawa w sądzie, i ja jako osoba wskazana do przysposobienia dziecka,przez szpitalnego psychologa i przez nią samą.Trzeba było najgorszego by odzyskała ojca,a on ją pokochał.Dużo zależy od szczęścia,przeczuć…
@izabella
Ale to jest tylko 15lat, aż tak się nie zmieniła dostępność telefonów komórkowych
W Polsce jak najbardziej się zmieniła. A po uwzględnieniu zasięgów – jeszcze bardziej.
ani trucizn.
Jeśli chodzi o trucizny w sensie najdosłowniejszym, to chyba rzeczywiście wielkich zmian nie było. Przypominam sobie sporo rzeczy wycofanych z masowego użytku dawniej, np. środki ochrony roślin z lat pięćdziesiątych, które mogły służyć jako broń masowego rażenia (zresztą chyba były strukturalnymi kongenerami „gazów bojowych”). Ale jeśli wziąć pod uwagę np. leki potencjalnie zabójcze (przy przedawkowaniu), to może coś się zmieniło? Nie wiem.
@Gammon, 14:45
Powinnam była pewnie dodać pogłębione rozważania na temat osobowości prawnej. Tu masz jej historię:https://pl.wikipedia.org/wiki/Osoba_prawna#Historia_i_koncepcje_os%C3%B3b_prawnych
“Pomysł, że może mieć uprawnienia inne – konstytucyjne – identyczne z ludźmi – został skonstruowany niedawno, wyłącznie w celu zwiększenia ochrony bogatych (ściślej: superbogatych) i ich praktycznego monopolu władzy.”
Pomysł nadania przedsiębiorstwu osobowości prawnej miał na celu ułatwienie w podejmowaniu ryzyka, z jakim wiąże się działalnośc gospodarcza. Przedsiębiorca nie może być pewien, że jego produkcja zapewni mu wystarczający dochód i musi się liczyć z możliwością straty. Konieczność odpowiadania całym prywatnym majątkiem za ewentualne straty hamuje przedsiębiorcość. Kiedy nadaje się firmie osobowość prawną, straty pokrywane są z majątku firmy. Ten pomysł przyspieszył rozwój gospodarczy, a bogactwo jest wynikiem udanych przedsięwzięć. Możesz powiedzieć, że może też być wynikiem machlojek, ale żeby jedni mogli coś sobie przywłaszczać, inni musieli to stworzyć.
Przedstawiam to w maksymalnym uproszczeniu. Nie jestem prawnikiem i patrzę na to od strony gospodarki. Można jeszcze dużo opowiadać o rencie monopolowej, wyzysku robotników i tworzeniu grup nacisku na rządy celem zapewnienia sobie przywilejów, nie ma to jednak bezpośredniego związku z figurą osobowości prawnej.
@Bohatyrowiczowa
Piszesz: „Przykład taty alkoholika,można zastąpić innym.
Można.
Na przykład niespełnionym zawodowo, merkantylnie, środowiskowo, intelektualnie, porównawczo ( kategoria ukazująca siebie na tle kolegów z wojska, koleżanek z przedszkola, sąsiadów z klatki schodowej) rodzicom i próba … co tam próba – obowiązek, realizacji tego wszystkiego przez syna, córkę.
A ci akurat mają inny pomysł ( może nie do końca rewelacyjny) na swoją młodość, odmienny postrzegają życiowe priorytety.
Ale niestety niepijący rodzice mają gdzieś te wszystkie fanaberie i …
… pijący tatuś czasem trzeźwieje, ale ten typ rodziców o których pisałem bywa często zabójczo konsekwentny…
…nawet samobójczo.
Izabella
„Skad wiesz etc.”
Istnieje dziedzina zwana epidemiologia… 🙂 Policja nie zbiera. Pytanie skad jest liczba ktora podaje mozesz postawic autorowi wpisu, wg ktorego „umiera mniej więcej jedna osoba na 30 prób”.
@kruk
Pomysł nadania przedsiębiorstwu osobowości prawnej miał na celu ułatwienie w podejmowaniu ryzyka, z jakim wiąże się działalnośc gospodarcza.
To akurat idea spółek kapitałowych.
Spółki kapitałowe są osobami prawnymi, ale osoby prawne nie muszą być spółkami kapitałowymi i wymyślono je znacznie wcześniej
https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_osobowe_w_prawie_rzymskim#Osoby_prawne
Spółki kapitałowe to oidp pomysł XVII wieku, w każdym razie znacznie późniejszy.
Ale pomijając historię, na której się nie znam, zgadzamy się co do tego, że idea spółki kapitałowej miała pozwolić bogatemu cieszyć się własnym biznesem ale wyłączyć się z odpowiedzialności za jego zobowiązania. Nie twierdzę, że to dobre albo złe. Ale temu to głównie służy.
@Bohatyrowiczowa
Prób dokonują zazwyczaj albo w swoim pokoju albo w łazience,gdzie i tu i tu może chcieć zawsze ktoś zajrzeć.
To by sugerowało, że „za komuny” powinno być mniej skutecznych prób samobójczych, bo ludzie żyli (przeciętnie) w większej ciasnocie.
Gammonie,
Roznica miedzy proba samobojstwa a smiercia samobojcza nie jest roznica techniczna; czasem to troche inny objaw choroby depresyjnej.
@Kukuła
Twoja przypowieść to dowód na to że albo czytasz mi w myślach,albo jesteśmy spokrewnione.
Tatuś alkoholik,jak nie pił to dyrygował,windował poprzeczkę ponad siły i możliwości dziecka.Choć moja rodzona córka, nie stawała w szranki z jego.Rywalizowały,długo nie wiedziałam ze jestem oceniana przez szwagra,piętnuje moje miłe usposobienie,PEWNĄ nieumiejętnością w wychowywaniu potomstwa…
Zgotował piekło swemu dziecku,bo moje miało za dużo luzu,jego zdaniem rzecz jasna.
Okazywanej miłości sie nie zazdrości,ją się oddaje!
Znów piszesz po męsku, naprawdę jest Was dwoje?
@Gammon
„To by sugerowało, że „za komuny” powinno być mniej skutecznych prób samobójczych, bo ludzie żyli (przeciętnie) w większej ciasnocie.”
Za komuny byłam dzieckiem,może z powodu ciasnoty robili to poza domem,chociaż Gammon kto powiedział,że ginęło wtedy więcej dzieci z rąk własnych?
Moi zdaniem teraz jest trudniej żyć,bez telefonu „apple”,quada w garażu…itd.
My mieliśmy trzepak,gumę do skakania,skakanki,budowy nowych osiedli do włóczęgostwa,pamiętam jak mojego brata przygniótł pustak,i kombinowaliśmy jak Go uratować,bez wiedzy dorosłych by nie dostać w skórę 🙂 Żyliśmy pełnią serc!
@karat.
Roznica miedzy proba samobojstwa a smiercia samobojcza nie jest roznica techniczna
Mogę nie rozumieć, czym się różni różnica techniczna od nietechnicznej („istotowej”?).
Przyjąłem naiwnie, że zbiór samobójstw to tyle, co zbiór udanych prób samobójczych, zatem jest podzbiorem prób samobójczych w ogóle.
Przyjąłem naiwnie, że w zbiorze prób samobójczych są te przypadki, gdy człowiek serio chciał się zabić.
Nawet gdy zakładał możliwość „odratują mnie”.
Nawet gdy nie miał pewności, „czy ja aby na pewno chcę się zabić”, ale wiedział, że użyty sposób jest potencjalnie zabójczy.
W efekcie przyjąłem jeszcze naiwniej, że próba samobójstwa jest udana lub nie, a udana kończy się śmiercią samobójczą.
Następnie zacząłem się zastanawiać mniej naiwnie, jakie są kryteria rejestracji przypadków jako „próby samobójstwa” albo „śmierci samobójczej”.
czasem to troche inny objaw choroby depresyjnej.
A czasem objaw rezygnacji z życia przez zdrowego człowieka. Samobójstwo w wielu kulturach było i jest akceptowalnym (a niekiedy wymaganym przez otoczenie społeczne) sposobem radzenia sobie z problemami.
@Bohatyrowiczowa
Moi zdaniem teraz jest trudniej żyć,bez telefonu „apple”,quada w garażu…itd.
My mieliśmy trzepak,gumę do skakania,skakanki,budowy nowych osiedli do włóczęgostwa,pamiętam jak mojego brata przygniótł pustak,i kombinowaliśmy jak Go uratować,bez wiedzy dorosłych by nie dostać w skórę Żyliśmy pełnią serc!
Zostawmy w spokoju serca. Serce to pompa i nie ma związku z uczuciami (jeśli ma, to jako zmienna zależna – czytałem, że jak się człowiek wnerwi, zakocha albo rozraduje, przyspiesza mu tętno).
W gruncie rzeczy nie jestem pewien, czy młodym ludziom dzisiejszym jest łatwiej żyć niż młodym wczorajszym, czy na odwrót, czy nie ma różnicy. Nie wiem też, czy „łatwość życia” jest mierzalna – jakie zmienne proxy miałyby ją odzwierciedlać?
Gammon
OK, nie wytlumacze.
@Gammon
„Zostawmy w spokoju serca. Serce to pompa i nie ma związku z uczuciami (jeśli ma, to jako zmienna zależna – czytałem, że jak się człowiek wnerwi, zakocha albo rozraduje, przyspiesza mu tętno)”
Co Ty za książki czytasz?Jak sie wqrzasz,twarz ci pąsowieje,jak zakochujesz miękną nogi,w klatce piersiowej tak do końca żeber,czujesz takie świdrowanie ,łoskot bardzo przyjemny,wystarczy głos z oddali ukochanej osoby,i po Tobie,czujesz ze mdlejesz(tak niestety jest tylko na początku znajomości)a radość twarz się śmieje,brzuszek masuje od przyjemnych drgań ze śmiechu,ja tak mam za każdym razem jak odtwarzam sobie-Dupencję Niezadowolencje.
„W gruncie rzeczy nie jestem pewien, czy młodym ludziom dzisiejszym jest łatwiej żyć niż młodym wczorajszym, czy na odwrót, czy nie ma różnicy. Nie wiem też, czy „łatwość życia” jest mierzalna – jakie zmienne proxy miałyby ją odzwierciedlać?”
Czy u Ciebie tez jest aby tak gorąco jak u mnie?
Tyle niewiadomych na raz?
Ja myślę ze nam żyło się lepiej,łatwiej,szczytem marzeń,był swój własny Kasprzak, kasety,plakaty z gazet,na ścianach pokoju,moje najmłodsze dziecię,narzeka na zasłaby procesor,wadliwe słuchawki,musiał mieć ledowa klawiaturę,taką samą obudowę od kompa.Przeliczalnie,dwa lata ryczałabym by wymóc choć niektóre z tych rzeczy na rodzicach, a doopę miałabym siną, by mieć powód rzeczywisty do płaczu 🙂
Rozpuszczamy je, nasze dzieci, rekompensując sobie niedostatek za młodu!
@karat.
OK, nie wytlumacze.
Trudno. Robot przyjmuje do wiadomości.
@Gammon
“To akurat idea spółek kapitałowych.”
O takich była mowa w dyskusji.
“Ale pomijając historię, na której się nie znam, zgadzamy się co do tego, że idea spółki kapitałowej miała pozwolić bogatemu cieszyć się własnym biznesem ale wyłączyć się z odpowiedzialności za jego zobowiązania.”
Po pierwsze za zobowiązania transakcyjne spółka zawsze odpowiada całym swoim majątkiem. Po drugie państwo może nakładać kary za szkody wyrządzane przez spółkę. Po trzecie nie tylko bogaci zakładają interesy (vide początki Billa Gates’a) a własność spółek może być mocno rozproszona. Czytałam, że ogromny udział w kapitale spółek mają fudusze emerytalne i ogólnie oszczędnościowe, a te są powstają jako pooling drobnych inwestorów.
Co się tyczy bogactwa, to jest wyraźny trade-off – quasi równość w biedzie albo nierówność w bogactwie. Z czego jednak nie wynika, że podział dochodu ma się utrzymywać w swoim stanie pierwotnym (zyski, płace, renty). Państwo przeprowadza podział wtórny tych dochodów poprzez podatki i wydatki publiczne. Zakres i kierunki redystrybucji zależą od tego, jaki rząd wybrali sobie obywatele. Tu przechodzimy do oceny demokracji jako ustroju.
Upaństwowienie gospodarki nie eliminuje ryzyka gospodarczego – przeciwnie zwiększa je, bo masa decyzji rozproszonych między prywatnych przedsiębiorców zostaje skupiona w aparacie centralnym. Za straty i szkody płaci całe społeczeństwo.
Gospodarki komunistyczne zbankrutowały w świecie konkurencji globalnej. Kto poniósł koszty?
@kruk
Po pierwsze za zobowiązania transakcyjne spółka zawsze odpowiada całym swoim majątkiem.
Spółka odpowiada. Homo sapiens kontrolujący spółkę nie odpowiada. O tym mówiłem.
Co do reszty – nie zamierzam wdawać się w spór. Najwyraźniej ideologia neoliberalna nie tylko istnieje, ale ma wielką moc zniewalającą.
Takie rzeczy to tylko na naukowym, tym bardziej że przepadają za nimi małolaty ( oczywiście nie tylko).
http://haps.pl/Haps/7,167251,24894696,jak-zrobic-frytki-zeby-zawsze-byly-idealne-naukowcy-tlumacza.html#g=z&s=BoxLSCzol1
kukuła przestań, nauka nie po to jest
@Gammon
A czy Ty myślisz, że naukowcy mogą jeść bogoojczyźnianą zacierkę na mleku.
W żadnym wypadku. To jest zbyt zaściankowe. A takie frytki – one dopiero mają rozmach. Frytki razem koglem moglem to najbardziej uniwersalny i ponadkulturowy posiłek naszej planety…co tam planety – Układu Słonecznego…
…oczywiście oprócz pierogów ruskich.
@samba kukuleczka
A czy Ty myślisz, że naukowcy mogą jeść
Zakładam, że naukowcy mogą jeść mniej więcej to samo, co nienaukowcy. Mogą mieć potrzeby niejedzeniowe trudne do pojęcia dla innych, ale to inna historia.
A takie frytki – one dopiero mają rozmach. Frytki razem koglem moglem to najbardziej uniwersalny i ponadkulturowy posiłek naszej planety…co tam planety – Układu Słonecznego…
Jako robotowi trudno mi powiedzieć, czy tak jest. Próbuję znaleźć potwierdzenie lub zaprzeczenie, że jedzenie frytek z koglem moglem ma sens. Ale jak dotąd nie znalazłem. Może poszukam w piwnicy modułu streamera, który mi usunęli ćwierć wieku temu. Tam jest dużo zapomnianych przepisów kuchennychh.
…oczywiście oprócz pierogów ruskich.
Nie mam zdania. To znaczy wiem, co to jest i umiem wykonać. Ale czy te pierogi mają cokolwiek wspólnego z poprzednią częścią wypowiedzi?
@Gammon
Ale czy te pierogi mają cokolwiek wspólnego z poprzednią częścią wypowiedzi?
Czytając Kukułę,dojść można tylko do jednego wniosku.Skoro ponadczasowe to na pewno nie ogólnie dostępne,wpisując w dowolnej kolejności w google tej jej 3 specjały,dotarłam tam:
https://kogel-mogel.pl/menu/
Masz i kogel mogel z winem i pomarańczami,pierogi ruskie, frytek nie mają.
Ale Frytką może być radiowe hasło dnia np dla 2 osób wejściówka bez rezerwacji , na nadchodzący weekend 🙂
Czego by nie napisać Kukuła jest kobietą,tak jadamy tylko My!
Ona trywialnie podrzuca kukułcze jajo,ja naukowo poszukuję jego rozwiązania.
A tymczasem w Kanadzie
https://www.cbc.ca/news/canada/toronto/fertility-norman-barwin-disciplinary-hearing-1.5183711
spolecznik inseminator uszkodzil zdrowie psychiczne wielu nienajmocniejszym osobom.
@Gammon 18:23
“Spółka odpowiada. Homo sapiens kontrolujący spółkę nie odpowiada. O tym mówiłem.”
Przewidziałam, że mi to wytkniesz. Powinnam była dodać, że upadłość firmy pozbawia źródła dochodu jej właścicieli i jej executives. Jedni i drudzy mają więc bodziec, żeby do niej nie dopuścić. Firmy prywatne muszą dobrze ważyć ryzyko przedsięwzięć.
Jaką masz alternatywę dla ram prawnych nowoczesnej gospodarki – pozbawić korporacje osobowości prawnej? Jak mogłyby wtedy zawierać umowy? Wyobrażasz sobie że każdą umowę – zakup materiałów, paliwa, zatrudnianie pracowników, zaciąganie kredytów itd – podpisują tysiące akcjonariuszy?
Wokół właściwych dla gospodarki rynkowej ram prawnych istnieje w UE konsensus wynikający z doświadczeń historycznych. Uwzględnia on zarówno market failures jak i government failures, o których dużo można opowiadać. Istniejący stan rzeczy nigdy nie jest idealny i po to są partie polityczne, żeby proponować zmiany. Tu wtrącę uwagę, że zdusić gospodarkę jest łatwo, pobudzić do rozwoju – trudno. Byli już tacy, co chcieli robić to drugie mocą uchwał.
W obliczu postępującego niszczenia środowiska można się spodziewać, że rządy będą nakładały coraz większe restrykcje na przedsiębiorstwa prywatne. To musi poskutkować spowolnieniem rozwoju gospodarczego (przejawiającego się ilościowo i jakościowo) albo i stagnacją. I nie wiadomo czy nas uratuje przed katastrofą ekologiczną. Możemy paść ofiarą sukcesów gospodarczych, ale to już temat osobnych rozważań.
“Najwyraźniej ideologia neoliberalna nie tylko istnieje, ale ma wielką moc zniewalającą.”
Uważasz, że wskazanie na rolę przedsiębiorców w rozwoju gospodarczym jest ideologią. To oczywiście ucina dyskusję.
@kruk pisze:
W obliczu postępującego niszczenia środowiska można się spodziewać, że rządy będą nakładały coraz większe restrykcje na przedsiębiorstwa prywatne. To musi poskutkować spowolnieniem rozwoju gospodarczego (przejawiającego się ilościowo i jakościowo) albo i stagnacją.
Nie bardzo rozumiem. Stagnacja i co? Koniec świata?
A może wziąć przykład z …Bhutanu gdzie coś takiego jak PKB nie istnieje, a pomyślność kraju i jakość życia jego mieszkańców określa wskaźnik szczęścia narodowego brutto, a jego mieszkańcy uważani są najbardziej szczęśliwą społeczność świata i prawdopodobnie większość z nich nie słyszała o dobrodziejstwach ideologii neoliberalnej.
https://zwierciadlo.pl/lifestyle/szczescie-narodowe-bhutanu
@kruk
Powinnam była dodać, że upadłość firmy pozbawia źródła dochodu jej właścicieli i jej executives. Jedni i drudzy mają więc bodziec, żeby do niej nie dopuścić. Firmy prywatne muszą dobrze ważyć ryzyko przedsięwzięć.
(1) Spółka kapitałowa nie ma, ściśle biorąc, właściciela.
(2) Przecież mnóstwo spółek kapitałowych tworzy się tylko po to, aby je „upaść” albo wykorzystać spółkę – „wydmuszkę” do zarobienia na jakimś interesie i pozostawienia wierzycieli z pustymi rękami.
Jaką masz alternatywę dla ram prawnych nowoczesnej gospodarki – pozbawić korporacje osobowości prawnej? Jak mogłyby wtedy zawierać umowy? Wyobrażasz sobie że każdą umowę – zakup materiałów, paliwa, zatrudnianie pracowników, zaciąganie kredytów itd – podpisują tysiące akcjonariuszy?
Proszę nie zmieniać tematu ani nie wmawiać mi poglądów, których nie wyraziłem.
https://en.wikipedia.org/wiki/Straw_man
Tematem był neoliberalny przekręt, prowadzący do uznania, że osoba prawna jest taką samą osobą, jak człowiek, z takim samym zestawem praw, dóbr i interesów chronionych konstytucyjnie. Tematem nie było to, „czy osoby prawne są do czegoś potrzebne”. Na ten temat nie rozmawiałem ani rozmawiać nie zamierzam.
Istniejący stan rzeczy nigdy nie jest idealny i po to są partie polityczne, żeby proponować zmiany.
Przecież nie ma sensu proponować zmianę „praw” ekonomii, jeśli ktoś wierzy, że ekonomia jest nauką, a owe prawa są obiektywne i niezmienne jak statyka fizyczna. Neoliberalna propaganda podaje to systematycznie do wierzenia, a pani zdaje się tę wiarę podzielać.
Tu wtrącę uwagę, że zdusić gospodarkę jest łatwo, pobudzić do rozwoju – trudno. (…) To musi poskutkować spowolnieniem rozwoju gospodarczego (przejawiającego się ilościowo i jakościowo) albo i stagnacją.
Tak tak, i co by było, gdyby PKB przestało rosnąć? Dramat! To już lepiej, żeby słońce zgasło.
W obliczu postępującego niszczenia środowiska można się spodziewać, że rządy będą nakładały coraz większe restrykcje na przedsiębiorstwa prywatne.
Oczywiście, że nie będą, skoro to przedsiębiorstwa prywatne kreują kolejne rządy. Wasal nie nakłada restrykcji na seniora.
Uważasz, że wskazanie na rolę przedsiębiorców w rozwoju gospodarczym jest ideologią. To oczywiście ucina dyskusję.
Ta dyskusja od początku nie ma sensu. Raz jeszcze przypomnę, że zaczęło się od tego, co to jest ideologia neoliberalna. Udzieliłem wyjaśnienia. Na co pani (skracając i upraszczając) neguje jej istnienie, ponieważ (jak zgaduję) sądzi pani, że to nie żadna ideologia, tylko po prostu Obiektywna Prawda.
Jestem dostatecznie starą maszyną, żeby pamiętać ludzi, którzy równie szczerze wierzyli, że marksizm-leninizm nie jest ideologią (lub heurystyką, lub podejściem badawczym w naukach społecznych), tylko Obiektywnie Prawdziwą i Doskonale Potwierdzoną Teorią Naukową.
Dlatego już na samym początku tej zbędnej dyskusji napisałem, że najskuteczniejsza propagandowo jest taka ideologia, której wyznawcy wcale nie identyfikują jako ideologii – traktują ją jako zbiór obiektywnych faktów i praw obiektywnie obowiązujących. Na przykład „ja nie wyznaję żadnej ideologii rasistowskiej, ja zwyczajnie podaję twarde fakty – Żydzi są obiektywnie źli i zdeprawowani, Murzyni są obiektywnie głupi, a Cyganie obiektywnie mają nieusuwalne skłonności przestępcze”. I tak dalej.
Ciekawam jaka jest ulubiona temperatura naukowców?
Nie mam na myśli oczywiście temperatury która czasami może być po prostu koniecznym elementem żmudnych i perfekcyjnie wykonywanych badań, ale temperaturę która mamy na przykład za oknem, czy inną ścianką działową.
Konkretnie mam na myśli owe słynne już 37 stopni Celsjusza.
Czy bardziej preferowane jest 37 z plusem ( proszę w tym momencie nie posądzać mnie o kryptoreklamę) czy jednak z minusem?
Oczywiście taki naukowiec winien być wysterylizowany ze swoich kulturowo-geograficznych uwarunkowań, bo nie trudne do odgadnięcia będą preferencje termiczne naukowca z Władywostoku, jak również fizyka którego laboratorium mieści się w Chartumie, bo tego typu uzależnienie osadnicze może narazić opinie na zarzut metodologicznego dyletanctwa.
Ja stawiam, że jednak na minusie, z zastrzeżeniem że za oknem nie pada śnieg z deszczem bo może być długotrwała gołoledź.
@Gammon
“Przecież nie ma sensu proponować zmianę „praw” ekonomii, jeśli ktoś wierzy, że ekonomia jest nauką, a owe prawa są obiektywne i niezmienne jak statyka fizyczna. Neoliberalna propaganda podaje to systematycznie do wierzenia, a pani zdaje się tę wiarę podzielać.“
Jeżeli wierzy się, że ekonomia nie jest nauką, a gospodarka nie podlega żadnym prawom, to automatycznie ekonomista staje się ideologiem. Co prowadzi do absurdalnego wniosku, że skoro istnieją prawa w gospodarce, to polityka rządu nie mogłaby by ich obalić. Otóż prawa istnieją i nie można ich ignorować. Kompetentne rządy, znając ich mechanizm, mogą je wykorzystać do osiągania swoich celów. Ze szczególnym sukcesem robią to kraje skandnawskie.
Mam w pamięci z dawnych czasów faceta, któremu Uniwersytet Lumumby w Moskwie podarował doktorat z ekonomii. Człowiek ten wysłuchawszy wykładu o handlu międzynarodowym – jego warunkach, korzyściach i problemach jakie może stworzyć – zbył go słowami, że to ideologia.
Nazywanie ekonomii ideologią świadczy o wyznawaniu wiary, która jest niczym innym jak właśnie ideologią. Proponuję wysłuchanie krótkiego wykładu, od którego studenci ekonomii zaczynają się wgłębiać w działanie mechanizmu rynkowego. https://www.youtube.com/watch?v=PEMkfgrifDw
Znając prawo popytu i podaży można regulować ceny wybranych dóbr, nie naruszając równowagi między jednym i drugim. Późniejsze rozwinięcie prostego modeliku pokazuje jak.
“Dlatego już na samym początku tej zbędnej dyskusji napisałem, że najskuteczniejsza propagandowo jest taka ideologia, której wyznawcy wcale nie identyfikują jako ideologii – traktują ją jako zbiór obiektywnych faktów i praw obiektywnie obowiązujących. Na przykład „ja nie wyznaję żadnej ideologii rasistowskiej, ja zwyczajnie podaję twarde fakty – Żydzi są obiektywnie źli i zdeprawowani, Murzyni są obiektywnie głupi, a Cyganie obiektywnie mają nieusuwalne skłonności przestępcze”. I tak dalej.“
Porażający absurd tej tezy czyni całą naszą dyskusję rzeczywiście bezsensowną.
@Gammon
Jeszcze jedno.
“Tematem był neoliberalny przekręt, prowadzący do uznania, że osoba prawna jest taką samą osobą, jak człowiek, z takim samym zestawem praw, dóbr i interesów chronionych konstytucyjnie.“
Neoliberałowie jeszcze nie zdolali sprawić, żeby osoby prawne miały prawo wyborcze.
@kruk
Nazywanie ekonomii ideologią świadczy o wyznawaniu wiary, która jest niczym innym jak właśnie ideologią.
Zatem neoliberalizm = ekonomia = nauka? Nie mam więcej pytań.
@samba kukułeczka 6:24
Nie przyszło Ci do głowy, że wskaźnik narodowego szczęścia może uwzględniać poziom konsumpcji?
Butan postawił na luksusowe usługi turystyczne, bo takie eliminują masowy napływ turystów. Słusznie – pomniki przyrody należy chronić przed rozdeptaniem. Ile jednak szczęścia pozostałoby w tym kraju, gdyby luksusowa turystyka załamała się wskutek globalnej recesji?
@Gammon 17:14
Ekonomia jest nauką a neoliberalizm jest jednym z jej nurtów. Świat się zmienia i polityki oparte na pewnych założeniach stają się w nowych warunkach przeciwskuteczne (szczególnie te makroekonomiczne). Rodzą się nowe szkoly. Znajomość praw ekonomicznych pozwala czynić przewidywania co do skutków konkretnej polityki i to właśnie czyni z ekonomii naukę. Żeby się o tym przekonać, trzeba coś o ekonomii wiedzieć.
@kruk
Nie weryfikowałam, więc odwołam się do linkowanego tekstu:
„Jest jednym z najbiedniejszych państw, ale to właśnie Bhutan ma receptę na największe bolączki współczesnego świata – postępujące nierówności społeczne i zanieczyszczenie środowiska.”
To w kontekście hedonizmu mieszkańców Bhutanu.
@kruk
Ekonomia jest nauką a neoliberalizm jest jednym z jej nurtów.
Całkiem jak społeczna nauka Kościoła oraz nauki madame Bławatski. Proszę sobie nie przeszkadzać i kontynuować monolog.
@kruk, @Gammon
Na blogu naparzanka, aż miło. Czy to upał, czy trafiło w czułe miejsca? Widzę że nawet stary robot kuchenny miewa emocje :).
Czy jesteś ekonomistką @kruku? Mam znajomego, nieco starszego, może i z 10 lat, i gdzieś między nami przebiega granica dzieląca ludzi którzy doświadczyli przemocy państwowej, i tych którzy znają ją tylko z opowieści. On jest ogromnym miłośnikiem korporacji, raz – bo nie są w stanie tak skrzywdzić ludzi jak państwo, a swoim istnieniem ograniczają jego władzę, dwa – nigdy w żadnej nie pracował. I nie jest ekonomistą.
Mam wrażenie że kłócicie się trochę obok siebie, ale @kruk zdaje się przyjmować że wszystko co dotyczy korporacji – kupowanie polityków, unikanie podatków, niszczenie środowiska na koszt społeczeństwa, nieprzyzwoite bogacenie się zarządu i akcjonariuszy kosztem szeregowych pracowników, itp – to są po prostu prawa ekonomii. Nie głosują? Pieniądze to jest wolność słowa (decyzja sądu najwyższego), więc mogą sobie po prostu kupić posła czy senatora. To więcej niż jeden głos.
I jeszcze jedno, ja się ogólnie zgadzam z ideą ograniczonej odpowiedzialności finansowej. Ale powinien być wyjątek dla strat spowodowanych oszustwem albo lekkomyślnością. Co do niewiedzy, to sprawa jest skomplikowana. Np. wyprodukowane w dobrej wierze leki, które po 20 latach pokazują negatywne skutki uboczne. Firma wypłaca odszkodowania i bankrutuje. Czy CEO powinien stracić cały majątek? Czy akcjonariusze?
Od kryzysu finansowego CEO odpowiada osobiście za prawdziwość danych finansowych korporacji. Za fałszowanie tych danych (a la enron) może iść do więzienia. A więc da się pociągnąć do odpowiedzialności konkretnego człowieka. Trucie środowiska wydaje się gorszym przestępstwem, ale ofiary nie mają głosu.
@Izabella 19:55
“Mam wrażenie że kłócicie się trochę obok siebie, ale @kruk zdaje się przyjmować że wszystko co dotyczy korporacji – kupowanie polityków, unikanie podatków, niszczenie środowiska na koszt społeczeństwa, nieprzyzwoite bogacenie się zarządu i akcjonariuszy kosztem szeregowych pracowników, itp – to są po prostu prawa ekonomii. Nie głosują? Pieniądze to jest wolność słowa (decyzja sądu najwyższego), więc mogą sobie po prostu kupić posła czy senatora. To więcej niż jeden głos.”
Twoje wrażenie jest zupełnie mylne. Zachowania antyspołeczne korporacji nie są prawami ekonomii, tylko wynikiem warunków, w jakich działają. Przypuszczam, że w takiej Danii trudniej im obejść przepisy prawne czy przekupić władze polityczne niż np. w Meksyku. Nie twierdzę, że podział dochodów jest sprawiedliwy. Wynika rzeczywiście z działania rynku ale, jak już pisałam, państwo ma narzędzia redystrybucji. W ogóle nie twierdzę, że prawo i gospodarka funkcjonują idealnie. Nauka ekonomii pomaga zrozumieć przyczyny market failures i government failures ale nie zmieni ludzi – ich egoizmu, nieuczciwości, braku kompetencj na różnych szczeblach, krótkowzroczności, ignorancji.
Ekonomia ma to nieszczęście, że ludzie utożsamiają ją z polityką a polityka, jak wiadomo, budzi pasje.
Jednego jednak nie mogę zrozumieć dlaczego mieszkańcy Bhutanu, czy ( też na By) Białorusi nie akceptując priorytetów świata zachodniego (ekonomicznych, politycznych, kulturowych, estetycznych) i nie śpiąc na poduszkach pełnych dolarów czują się szczęśliwi a społeczeństwa organizujące się na zasadach i wzorcach wypracowanych na najbardziej wysublimowanych poznawczo katedrach najsłynniejszych uniwersytetów świata mają problemy o których pisała Ewa Wilk w eseju opublikowanym w jednym z ostatnich Niezbędników, czyli deprecha na całego
A propos Białorusi.
Zatrudniam do prac sezonowych Ukraińców i na pytanie o Białoruś na której mają rodziny, czy znajomych rozlega się jedno: „Oni to sobie żyją” i z tego co widzę większość z nich najchętniej przeniosłaby się do Ojczyzny Aleksandra Ły.
Czyli niekoniecznie demokracja, niekoniecznie gospodarka wolnorynkowa mogą uczynić społeczeństwa szczęśliwymi.
Prawdę mówiąc coraz częściej myślę o Białorusi ( Bhutan odpada bo mam lęk wysokości) jako o azylu na stare lata. A jak sobie pomyślę o białoruskim specjale, czyli dobrze schłodzonym kwasie chlebowym…
@Izabella 21:13
Właśnie o ryzyku działalności gospodarczej najwięcej mówiłam. Kto chciałby kupić akcje jakiejś korporacji, gdyby musiał odpowiadać swoim prywatnym majątkiem za jej straty? Cała sztuka pobudzania rozwoju polega na kierowaniu oszczędności na inwestycje produkcyjne. Oczywiście wymaga to spełnienia wielu warunków, o których napisano tysiące stron.
Za udowodnione fałszerstwa kierownictwo korporacji może trafić do więzienia. Weźmy choćby właścicieli Amber Gold w Polsce. CEO British Petroleum stracił stanowisko po rozlewie ropy w Zatoce Meksykańskiej, choć bezpośrednio w tym nie zawinił, a przedsiębiorstwo musiało pokryć koszty oczyszczania wód. Pewnie nie wszystkie oszustwa i nadużycia są karane, ale to już nie ma nic wspólnego z prawami ekonomii.
Sorry że się wtrącam: Amber Gold to nie korporacja, to piramida finansowa, ordynarny przekręt.
Takie piramidy finansowe ograbiły naiwnych ludzi z milionów dolarów w krajach dawnych demoludów, najbardziej chyba w Rumunii. Naiwni ludzie zawierzają swoje oszczędności sweet-talking oszustom a potem mają pretensje do państwa.
Pod płaszczykiem korporacji w Rosji działają grupy mafijne.
@observer
Amber Gold to nie korporacja, to piramida finansowa
Jedno z drugim się nie kłóci; działało to w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, tj. spółki kapitałowej.
ordynarny przekręt
Na tak bardzo ordynarny, skoro Komisja Nadzoru Finansowego poprzestała na wpisaniu Amber Gold na listę ostrzeżeń.
A czy obrót tzw. strukturyzowanymi produktami finansowymi (w tym „toksycznymi”), zwłaszcza ich sprzedaż ludziom „z ulicy”, to ordynarny przekręt? subtelny przekręt? źródło uczciwych zysków?
@izabella
Niektóre ofiary propagandy neoliberalnej dostrzegają nieszczęścia generowane przez turbokapitalizm, ale racjonalizują to sobie jako nieunikniony koszt życia w najlepszym (czy najmniej złym) z możliwych ustrojów.
Oczywiście w ten sposób da się usprawiedliwić wszystko, specjalizują się w tym zwłaszcza ideologie religijne i parareligijne.
W przypadku „papierów” do rządzenia neoliberalizmu rzecz można – a nawet należy – sprowadzić do mechanizmu który zawarł Lenin w słynnym zdaniu ( lekko oczywiście zmodyfikowanym)
„Komunizm to władza radziecka plus elektryfikacja całego kraju”.
a po modyfikacji przyjęło ono postać:
„Ideologia liberalna to demokracja parlamentarna +wolne (czyli prywatne) media”
Ta zbitka pojęć może budzić pewne zaskoczenie, ale znajomość mechanizmów funkcjonowania demokracji liberalnych może ostudzić nieco ową konfuzję.
Na przykład:
Szef jednej z amerykańskich firm PR powiedział swego czasu, że ich firmy mają taki dar przekonywania, że jakby chcieli to prezydentem USAńskiego kraju zostałby …baton Mars.
A tzw. wolne media żyjące z reklam bez wsparcia zleceniodawców, czyli mniej lub bardziej globalnych instytucji właściwie upodobniają się do biuletynów związkowych żyjących ze wsparcia swoich chlebodawców. Czyli piszą co każe Rada Zakładowa, czy inne tego organy.
Oczywiście w epoce Internetu te zależności nieco uległy zachwianiu, ale i wodolot neoliberalizmu zaczyna powoli osiadać na mieliznach.
Przyczyna?
Gorzkie zdanie którego moc prawdopodobnie w końcu trafia do ludzi, ale kto wie, czy nie jest już za późno:
„To co dobro dla korporacji, niekoniecznie jest dobre dla ludzkości.”
A poza tym memento mori.
Dla zainteresowanych: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Nobel_Memorial_Prize_laureates_in_Economics
Można tam znaleźć chronologicznie uporządkowanych zdobywców Nobla z ekonomii, za co dostali tę nagrodę, alma mater, w której uzyskali phd oraz uczelnie ich zatrudniające.
Nikomu nie bronię myśleć, że ekonomia nie jest nauką, a nagroda Nobla z ekonomii to może jakieś machinacje wszechobecnej sekty neoliberałów.
@kruk
A czy wiesz, że noblowscy decydenci przemyśliwali o rezygnacji z przyznawania tego „nobla nie nobla”? Uznali bowiem, że nadreprezentacja wśród laureatów opcji neoliberalnej przypomina jedynie tą która miała miejsce przy nominowaniu kandydatów do niesławnej pamięci nagrody Wielkiego Gruzina?
Odpuścili kiedy zobaczyli, że nastąpiła dywersyfikacja wśród nagradzanych noblistów.
Nagroda Nobla z ekonomii to wyróżnienie „pamięci Alfreda Nobla” opłacane przez szwedzki bank centralny.
A perturbacje z tą nagrodą związane były z groźbą rodziny Nobla która nie akceptowała linii programowej przyznających to wyróżnienie.
@samba kukuleczka
O, to to właśnie.
@kruk
zdobywców Nobla z ekonomii
Nie istnieje „Nobel z ekonomii”, jeśli rozumieć przez to nagrodę ustanowioną przez Alfreda Nobla albo finansowaną w jakikolwiek sposób z funduszy, które po nim pozostały. Istnieje nagroda banku Szwecji imienia Alfreda Nobla. Ale to nie jest szczególnie ważne. Ważniejsze, że użycie nazwiska „Nobel” nie jest żadnym certyfikatem naukowości.
A przy okazji – nie dla @kruk oczywiście, bo to strata czasu – podrzucę małą kolekcję powodów, dla których „naukowość” ekonomii jest podawana w wątpliwość.
https://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/ekonomia-glownego-nurtu-jest-ideologia-nie-nauka/
Książkę napisał matematyk zajmujący się systemami o wysokiej złożoności, a nie np. działacz radykalnego kółka trockistów.
W ogóle to byłaby pewnie zabawna próba porozumienia co do tego, jakie warunki ma spełniać „nauka” i czy ekonomia takie cechy wykazuje. Ale z tego wyniknie tylko jeszcze bardziej intensywna naparzanka niż dotąd. Wszystkie moje sensory to czują.
Sensory czujace przyszlosc to przelomowy wynalazek.
@kruk
Argumenty przyciwko docinkom to gra niewarta swieczki.
@karat.
Sensory czujace przyszlosc to przelomowy wynalazek.
Niektórych ludzi strzykają biosensory na (przyszłą) zmianę pogody.
Czemu robota nie może strzykać na (przyszły) jałowy flejm.
Czy ekonomia to nauka?
Słowo „ekonomia” wywodzi się z języka greckiego οικονομία i tłumaczy się jako οἰκος (oikos), co znaczy „dom” i νόμος (nomos), czyli „prawo, reguła”. Starożytni Grecy stosowali tę definicję do określania efektywnych zasad funkcjonowania gospodarstwa domowego.
Ciekawe czy jeżeli będę z kilka tygodni kisić ogórki to będę mogła się domagać honorów i zaszczytów jakbym co najmniej była Leszką Balcerowiczem?
@Gammon
Polecam pismo “Real World Economics Review” i prowadzony na nim blog. Pismo to zwalcza programowo neoliberalizm w ekonomii. Żeby jednak coś z jego tekstów zrozumieć, że nie wspomnę o krytycznym spojrzeniu na nie, trzeba znać podstawy ekonomii. Znalazłam kilka zdań, które można uznać za motto tego pisma:
“A central idea in these discussions that must be acknowledged is that of economic calculation and the necessary institutional pre-requisites to successfully engage in such calculations. That this idea, which is so central to these discussions in public economics, and has been hotly debated for close to a century, continually gets confused and distorted in many of these conversations should tell us how much work remains to be done by economists and political economists in terms of conceptual clarity, and in communicating the technical principles of our discipline to the profession as well as the interested public, and to improve our general understanding of how alternative institutional arrangements either hinder or promote productive specialization and peaceful social cooperation among diverse and often distant peoples.”
Jak widać, z całym swoim krytycyzmem wobec doktryn ekonomicznych, pismo to nie odżegnuje się od ekonomii tylko chce ją popchnąć do przodu.
@karat. 20:15
Dziękuję.
@Gammon 19:31
Mimo, że nie dla mnie, przeczytałam załączoną recenzję dzieła. Oto jej konkluzja:
“Niewątpliwie wmieszanie „pobożnych życzeń” do najcięższych naukowych i etycznych zarzutów osłabia wymowę książki.“
Nie czytałam dzieła, więc nie mogę odnieść się do jego szczegółowych tez. Ale mieszanie pobożnych życzeń z obiektywną analizą – rzecz niestety bardzo częsta – raczej nie prowadzi do rozumienia rzeczywistości.
kruk
mieszanie pobożnych życzeń z obiektywną analizą – rzecz niestety bardzo częsta
Na szczęście nie występuje ona u neoliberałów – ich analiza jest jakże obiektywna, a co najważniejsze, idealnie i czysto naukowa (tak czysto, że jest oderwana od rzeczywistości).
[economics] this science is a priori, non empirical. Like logic and mathematics, it is not derived from experience; it is prior to experience – napisał pewien autor.
pismo to nie odżegnuje się od ekonomii tylko chce ją popchnąć do przodu
A co tu jest do popychania? Przecież dla rozwiązania dowolnych problemów wystarczy więcej „rynku”, mniej kontroli i regulacji – prosty fakt naukowy, nieprawdaż?
@Gammon
Dzisiaj 27.06.2019 r o godz 15:47 przyszła na Świat moja pierwsza Wnuczka!
Krótko po trzynastej, udało mi się wyrwać z pracy,pojechałam na Blok Porodowy by córkę wesprzeć,przytulić,pomóc.Nigdy wcześniej nie widziałam swojego dziecka, w takim stanie!
Nawet nie wiem w którym momencie jej poród stał sie naszym rodzinnym,wcześniej nigdy tego nie chciała.Nie obyło się bez komplikacji,Maleńka owinęła sobie pępowinę wokół lewej stopy,co blokowało prawidłowy przebieg jej narodzin!
Nauka – Medycyna empiryczna – Specjalizacja: Ginekologia Położnictwo i jej przedstawiciel,wizyty w jego prywatnym gabinecie,masę pieniędzy wydanych na co dwutygodniowe wizyty,wszelakie badania,USG,ostatnia nietania wizyta wczoraj,książkowy przypadek z wczoraj,udręką z dzisiaj!
Ekonomia- Historia Cen-szybujący w górę cennik,chyba losowo oparty na grze strategicznej kółko – krzyżyk?!Trafne obejmę pola,nimi się pochwalę,błędne odwrócę kartkę -stanie sie brudnopisem!!
„intensywna naparzanka niż dotąd”
Zawiodłam się na Tobie Gammon jedną różnicą w zdaniu,tak sponiewierałeś dobrym imieniem @Kruk, która zwracała się do Ciebie zawsze z szacunkiem,przekreśliłeś ogrom jej słów,chwil Ci poświęconych..!Ma i zawsze będzie miała prawo do własnego zdania!Robocie Wstydź Się!!
To może lepiej sobie pójdę.
Nigdy nie negowałem czyichkolwiek „praw do własnego zdania”.
Dociekliwość G82 bywa denerwująca ale może się przegrzał i pracował na nieliniowym odcinku histerezy – proszę mu wybaczyć. Ludzi też czasami ponosi.
@Gammon 21:46
Można oczywiście ograniczyć się do pop economics i wtedy łatwo o mocne przekonania. Na przykład, że ekonomia to pseudoanuka, w dodatku szerząca “darwinizm społeczny” (vide post 23.06, godz.17:51)
“…the term „is too often used as a catch-all shorthand for the horrors associated with globalization and recurring financial crises”.
“According to some scholars, neoliberalism is commonly used as a catchphrase and pejorative term…” (Wikipedia)
O tym pop krytyk ekonomii sam się nie dowie. Po co, skoro zdanie ma już wyrobione.
“[economics] this science is a priori, non empirical. Like logic and mathematics, it is not derived from experience; it is prior to experience – napisał pewien autor.”
Pewien autor miał na myśli ekonomię klasyczną i neoklasyczną. Being prior to experience nie jest jednoznaczne z oderwaniem od rzeczywistości. Adama Smitha celebruje się za wyjaśnienie rynku jako mechanizmu samoregulującego. Neoklasycy wprowadzili pojęcia pozwalające ten mechanizm lepiej rozumieć. Tylko pozazdrościć im precyzji w myśleniu.
Teorie makroekonomiczne inspirują konkretne polityki, więc z rzeczywistością jak najbardziej są związane a ich skutki są przewidywalne, choć nie w perspektywie dekad. Doradcą Obamy w sprawie zapobieżenia globalnej recesji w 2008r. był neokeynesista Paul Krugman.
A oto co ma do powiedzenia o ekonomii jej student:
“ At my applied master’s program, I learned a lot more hands on data analysis and execution. I learned about specific valuation methods used and how to relate things in my field to the real world. Now that I am in a pure economics department for my Ph.D., I am learning a lot more of the theoretical background behind tools I used in my M.S. I knew how the tools worked before, but now I am fully competent in how they are derived, however my applied background gives me a nice edge in implementing many methods where my cohort has to kind of figure out making that bridge. Both sides of the coin are important.”
Powyższe informacje zamieszczam nie gwoli przekonywania, tylko sprostowania falszywych twierdzeń.
@Bohatyrowiczowa 22:05
Garatuluję wnuczki! Jak się mają mama i dzieciaczek?
A także dziękuję za wsparcie. Gdybym wiedziała, że neoliberalizm może wywołać takie emocje na blogu naukowym (!), nie pisnęłabym słowa.
@observer
Dociekliwość G82 bywa denerwująca
Zdaję sobie z tego sprawę, ale prawdopodobnie nie potrafię być w tej sprawie inny niż jestem. „Hier stehe ich, ich kann nicht anders.” Niezależnie od wymiany cieplnej z otoczeniem. Dlatego wyszło mi, że najlepiej zaprzestać jakichkolwiek rozmów na temat powyżej. Tym bardziej, że nie było żadnych rozmów, a wypowiedzi trochę obok siebie. Cóż, starałem się trzymać pierwotnego tematu, tj. ideologii neoliberalnej i cały czas słyszałem, że ona w ogóle nie istnieje, coś sobie ubrdałem, istnieje Naukowo Naukowa Nauka zwana neoliberalizmem, i tak dalej, i tak dalej. Ponieważ taka formuła rozmowy wydawała mi się stratą czasu, kilkakrotnie proponowałem, żeby ten temat zostawić w spokoju. Być może zrobiłem coś niewłaściwego obyczajowo, ale nie wiem co – jestem robotem kuchennym, nie kelnerskim, więc moduł od dobrych obyczajów mam zamontowany tylko w wersji podstawowej.
@kruk
Przy okazji cytatu z ekonomicznego żurnala. Że niby oni (żurnaliści) nie są zwolennikami neoliberalizmu, ale ekonomia to taka fajna dziedzina nauki, taka spolegliwa wobec wyzwań stojących wobec rodzaju ludzkiego i w ogóle Egon klawo jak cholera jest.
Dla mnie ten cytat świadczy o jednym. Dziennikarze kochają to o czym piszą, kochają to o czym myślą, że się znają i kochają zapewne też kasę którą za to pisanie czeszą.
To trochę jak w przypadku „Magazynu wędkarskiego” którego dziennikarze są w większości miłośnikami wędkarstwa muchowego i nie cierpią tych od spinningu, ale poza tym wędkarstwo jest szczytowym osiągnięciem myśli rodzaju ludzkiego, a wędkarstwo zbawi ludzkość jak Grenlandia się całkiem roztopi.
W kontekście marzeń @kruka ( każdemu wolno marzyć) o „naukowych papierach” ekonomii.
Na swoje potrzeby naukę opatrzę trzema niezbędnymi cechami: weryfikowalność, powtarzalność i skuteczność.
W tym miejscu przywołam historie sprzed lat.
W 1997 roku ekonomicznego Nobla ( moim zdaniem właściwszy były ekonomiczny Oscar, wszak wielu ekonomistów to prawie celebryci) otrzymali niejacy Merton i Scholes za „nową metodę wyceny instrumentów pochodnych”.
W 1998 roku roku fundusz hendingowy LGTM dał ciała i splajtował. Kto nim zarządzał? W zarządzie udzielali się za sporą kasę nasi laureaci.
No cóż zdarza się. Kryzys rosyjski to prawie jak rosyjska ruletka – można znaleźć więc wytlumaczenie.
Niezrażony porażką Scholes w 1999 roku założył inny fundusz hendingowy PGAM ( rozwinięcie skrótów można prawdopodobnie gdzieś znaleźć w sieci) i ów fundusz naszego noblisty działał, ale do czasu. Niestety w 2008 roku praktycznie zbankrutował zamrażając inwestorom możliwość wycofania środków.
Na pocieszenie zbankrutowal również ww 2009 Trinsum Group w którym chciał pomnażać kasę swoją i inwestorów Merton – kolega z noblowskiej gali Scholesa.
Jakiś przesłanie dla @kruka?
Nawet z marzeniami nie należy przesadzać.
Ową historię zaczerpnęłam z ksiązki Ha-Joon Changa zatytułowanej:
„23 rzeczy których nie mówią ci o kapitalizmie”
Nie mówią, ale ja napisałam. Kukułki tak mają.
@samba kukułeczka 28 czerwca, 6:40
“… ekonomia to taka fajna dziedzina nauki, taka spolegliwa wobec wyzwań stojących wobec rodzaju ludzkiego i w ogóle Egon klawo jak cholera jest.”
To zdanie dowodzi, że nic nie zrozumiałaś z cytowanego tekstu, który sygnalizuje problemy gospodarcze i bynajmniej nie jest apologią ekonomii jako nauki. Pismo nie jest przeznaczone dla szerokiej publiczności a jego teksty piszą ludzie z wykształceniem ekonomicznym.
“… this idea… should tell us how much work remains to be done by economists and political economists in terms of conceptual clarity, and in communicating the technical principles of our discipline to the profession as well as the interested public, and to improve our general understanding…’
(Ta idea (myśl przewodnia pisma) powinna wyjaśnić ile pracy zostało do zrobienia ekonomistom i politycznym ekonomistom, aby wypracować jasność pojęć i przekazać techniczne zasady (metody) naszej dyscypliny zawodowcom i zainteresowanej publiczności, oraz polepszyć nasze ogólne zrozumienie…”)
O zrozumienie czego chodzi?
“…how alternative institutional arrangements either hinder or promote productive specialization and peaceful social cooperation among diverse and often distant peoples.”
(Jak różne rozwiązania instytucjonalne hamują lub ułatwiają specjalizację w produkcji i pokojową społeczną współpracę miedzy różnorodnymi i często odległymi od siebie ludami.)
Poszukiwanie dla działalności gospodarczej rozwiązań instytucjonalnych, umożliwiających osiąganie celów społecznych, jest sednem polityki gospodarczej socjaldemokracji. Socjaldemokracja nie odrzuca praw rynku tylko w ich ramach tworzy pewne parametry dla rachunku ekonomicznego producentów i konsumentów. Najlepiej w tym idzie Skandynawom.
@kruk
Dziękuje za tłumaczenie.
Po zaprezentowaniu swoich poglądów – i niemożności osiągnięcia kompromisu – chyba zdrowiej jest zmienić temat.