Największy z wielkich – tytan z Patagonii

Słowo „dinozaury” oznacza w kontekście naukowym coś zupełnie innego, niż w znaczeniu potocznym. Wróbel jest dinozaurem, a pterodaktyl nie. Gdyby jednak przyjrzeć się tradycyjnemu, powszechnemu znaczeniu tego słowa, przychodzą na myśl wielkie, dawne gady, powolne olbrzymy zasiedlające pradawny świat na długo przed zapanowaniem człowieka.

Pierwszy opisany rodzaj (nieptasiego) dinozaura, megalozaur, otrzymał nazwę odwołującą się do znacznych rozmiarów właśnie. Kolejny, iguanodon, nazwany został tak, bo jego ząb przypominał ząb legwana (Iguana) – z tym szczegółem, że był kilkakrotnie większy. Dziś wiadomo, że większość dinozaurów nie była aż tak duża, zaliczanie ich do gadów jest problematyczne, bo obejmują wszystkie ptaki, a zresztą słowo „gady” nie ma dobrej definicji. Z powyższego wynika też, że dinozaury nie wyginęły. Prawdopodobnie nie były też powolne (nie ścigałbym się z tyranozaurem, nawet jeśli rzeczywiście był padlinożercą). Rekord wielkości i masy zwierząt lądowych cały czas należy jednak do dinozaurów.

Obecny rekord pochodzi z Patagonii, argentyńskiej prowincji Chubut, gdzie w La Flecha znajdują się skały formacji geologicznej Cerro Barcino, powstałej pod sam koniec epoki kredy wczesnej, nieco powyżej 100 milionów lat temu. Ten wiek i zarazem piętro skał zwane są albem od nazwy rzeki we Francji. Tam pośród piaskowców mułowych i mułowców pozostałych po dawnej równinie zalewowej odkryto skamieniałe szczątki przynajmniej sześciu zwierząt. Okazało się, że były to młode, ale już dorosłe osobniki nieznanego jeszcze rodzaju zauropoda, które zapewne poniosły śmierć przy zbiorniku wodnym w różnym czasie.

Rodzaj zauropoda – to znaczy? Przejdźmy się krótko po systematyce. Wyobraźmy sobie kilkunastometrowego, dwunożnego tyranozaura o pysku pełnym ostrych zębów (najprawdopodobniej używał ich do miażdżenia kości padliny) oraz dziewięciometrowego, roślinożernego triceratopsa o trzech rogach i kryzie na szyi. Dinozaury dzielą się na dwie wielkie liniie: gadziomiedniczne (te bliższe tyranozaurowi niż triceratopsowi – może brzmi mało poważnie, ale tak się zwykle definiuje klady) i ptasiomiedniczne (odwrotnie, bliższe triceratopsowi). Żeby było śmieszniej, ptaki należą do gadziomiednicznych. Gadziomiedniczne dzielą się na zauropodomorfy (wyobraźmy sobie saltazaura albo inne podobne zwierzę, np. bardziej znanego diplodoka, o wielkim cielsku, długiej szyi zwieńczonej maleńką głową i długim ogonie) i teropody (tyranozaur, ptaszyska i to, co jest bliższe ptaszyskom niż zauropodomorfom).

Zauropodomorfy dzielimy na bardziej pierwotne prozauropody, jak plateozaur czy muszaur, z łatwością jeszcze wstające na dwie łapy i zwykle osiągające po kilka metrów długości. Ich szyja i ogon jeszcze nie są takie długie. Grupa ta żyła w późnym triasie i wczesnej jurze. Bardziej zaawansowane ewolucyjnie są zauropody, definiowane jako taksony bliższe saltazaurowi niż muszaurowi czy dzingszanozaurowi. Starsze z nich, jak wulkanodon, nie są jeszcze tak duże jak późniejsze. Ale już u jurajskich cetiozaurów zaznacza się charakterystyczna sylwetka, jeszcze wyraźniejsza u późniejszych diplodokokształtnych. Mała głowa umieszczona na długiej szyi, beczkowaty tułów, słupowate nogi i ogon, długi, niekiedy biczowaty (za wielkimi rozmiarami roślinożerców postępował wzrost drapieżników, od których trzeba się było czymś opędzać). Wszystkiego razem ze 30 metrów albo i więcej, niektóre szacunki mówią nawet i o 50 metrach w przypadku sejsmozaura czy amficeliasa.

Trochę inną sylwetkę miały Macronaria (dosłownie „duże nozdrza”), zwłaszcza Titanosauriformes. Nie były tak smukłe i górowały nad diplodokokształtnymi masą ciała. Przednie łapy były u nich często dłuższe od tylnych, jak u późnojurajskiego brachiozaura z Afryki, liczącego jakieś 23 metrów. O ile diplodokokształtne trzymały swe długie szyje zwykle poziomo (albo i nieznacznie opuszczone w dół), brachiozaury zadzierały swe głowy do góry na wysokość 12 metrów. Od jakichś bliskich krewnych brachiozaurów pochodzi jedyna w zasadzie grupa rozpowszechnionych w kredzie zauropodów, tytanozaurów. Zalicza się do nich kilka rodzin, paleontolodzy odchodzą już jednak od starego pomysłu Linneusza królestwo-typ-gromada-rząd-rodzina-rodzaj-gatunek. Jose Carballido i inni, autorzy opisu wspomnianego wyżej rodzaju z 2017 roku, podają jako jego klasyfikację pięć jednostek systematycznych, z których ani jedna nie należy do podstawowych według Linneusza.

Dinozaury mają rangę nadrzędu, zauropody – infrarzędu. Jak dalej przypisać rangi – nie mam pojęcia. Autorzy podają następnie tytanozaury, potem Eutitanosauria (czyli te „właściwe”, a więc bardziej zaawansowane ewolucyjnie tytanozaury), potem Lognkosauria (jakby nie można było wymyślać nazw, które da się wymówić). Nowy rodzaj ochrzcili Patagotitan mayorum. Nazwa rodzajowa oznacza „tytana z Patagonii”. Titanosauriformes często nazywa się przez odwołanie do pradawnych bóstw, olbrzymów z mitologii greckiej, pokonanych przez Zeusa i młodszych bogów (Paralititan, Gondwanatitan). Epitet gatunkowy wbrew pozorom nie odwołuje się do wielkości zwierzęta (maior to po łacinie większy, maiorum byłby dopełniaczem liczby mnogiej), lecz honoruje rodzinę Mayo, która udzieliła badaczom pomocy w czasie wykopalisk (jak widać, niekiedy warto wspierać naukowców).

Badacze spróbowali oszacować masę zwierzęcia. Nie można zrobić tego bezpośrednio (dostępne są tylko niektóre skamieniałe kości, a nalepek z prehistorycznej wagi dotychczas nie znaleziono). Stosuje się więc modele matematyczne, w których dużą rolę odgrywa często obwód kości ramieniowej bądź udowej, jest też metoda wolumetryczna (bazuje na objętościach). Na ile metody te są wiarygodne, mogą świadczyć oszacowania masy jednego z gatunków dikreozaura (wyjątkowo mały diplodokokształtny, sąsiad brachiozaura ze wschodnioafrykańskiej jury późnej) na 10-40 ton – jak na zauropoda to mało, dla porównania szacunek tą samą metodą Giraffatitan, uznawanego jeszcze niedawno za gatunek brachiozaura, to 74 tony.

Trzeba tu zwrócić uwagę, że przy tak dużych rozbieżnościach porównywać można jedynie wyniki uzyskane tą samą metodą. Wyniki dla Patagotitan wyniosły 69 ton i jest to najwyższy dotychczas uzyskany wynik tą metodą. Wcześniejszy rekordzista, dość blisko spokrewniony z nim Dreadnoughtus, był lżejszy o jakieś 10 ton, czyli 15 proc. (podkreślam – wedle pomiarów zastosowanych tą metodą, która dla wspominanego Giraffatitan dawała wyniki jakąś połowę mniejsze). Ogólnie maksymalna masa szacowana na podstawie kości ramieniowej i udowej dla tych dwóch rodzajów eutytanozaurów wynosi 74 tony. Wolumetria wskazuje na 45-77 ton. Ładny wynik. Dawniejszymi czasy spotykało się i szacunki znacznie mniejszego brachiozaura/Giraffatitan na 80 ton, ale – jak pisałem – ważna jest metoda, a stare szacunki rzadko się sprawdzają. No i uznanie ich oznaczałoby brak możliwości ogłoszenia rekordu.

Pozostaje jeszcze pytanie, czemu te zwierzęta były tak ogromniaste? Im jesteś większy – tym więcej drapieżników jest za małych, by cię zaatakować i pożreć. Jesteś wyższy – dosięgniesz wyższych liści. Łatwiej utrzymać stałą temperaturę ciała. No i dobór płciowy – samice wolą wyższych (a przynajmniej mniejszego konkurenta łatwiej odpędzić). To tylko luźno rzucane hipotezy. Faktem pozostaje trend ewolucji zauropodów w kierunku zwiększania rozmiarów ciała. Obserwowany też u wielu innych grup zwierząt, ale którzy z mieszkańców lądów, niekorzystający jak wieloryby z dobrodziejstw siły wyporu, mogą się z nimi równać?

Marcin Nowak

Ilustracja: A scale diagram showing the giant titanosaur Patagotitan mayorum, compared to some humans, autor Steveoc 86 na podstawie Carballido et al, 2017, Wikimedia Commons, na licencji CC BY-SA 4.0, zmieniono format pliku

Bibliografia:
Carballido Jose, Diego Pol, Alejandro Otero, Ignacio A. Cerda, Leonardo Salgado, Alberto C. Garrido, Jahandar Ramezani, Nestor R. Cuneo & Javier Marcelo Krause. A new giant titanosaur sheds light on body mass evolution among sauropod dinosaurs. „Proceedings of the Royal Society B”. 284, s. 20171219, 2017. Royal Society Publishing.