Łukasiewicz

Jan_ŁukasiewiczO Janie Łukasiewiczu Tadeusz Kotarbiński pisał, że jego wykłady i ćwiczenia były jak kryształ. Miał na myśli ich niesamowity porządek i elegancję. Wyraźny ślad tego łatwo można odnaleźć w książkach i artykułach Łukasiewicza, które na czytelnika rzucają niekłamany urok.

Niepostrzeżenie kilka dni temu upłynęło 60 lat od śmierci tego wybitnego logika i filozofa. Tak, tak właśnie filozofa, bo choć biografowie i komentatotrzy jego twórczości wyraźnie zaznaczają dwa okresy w jego pracy naukowej: filozoficzny do roku 1918 (albo 1920) i logiczny od tego czasu aż do śmierci. Mimo że zerwanie z filozofią przybrało kształt oficjalnych deklaracji, to jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że pewne zagadnienia filozoficzne (jak na przykład dociekania nad pojęciem przyczyny) były obecne w jego pracy do końca.

Filozofią zainteresował się Łukasiewicz pod wpływem Kazimierza Twardowskiego. Po roku studiów prawniczych na uniwersytecie we Lwowie przeniósł się on na filozofię, którą z powodzeniem ukończył w 1902 roku doktoratem obronionym na ocenę celującą. W tym też czasie Łukasiewicz zainteresował się logiką. Z pewnością na jego późniejsze sukcesy w logice miało wpływ wykształcenie logiczne, a w szczególności doskonała znajomość pism Arystotelesa.

Z Arystotelesem jest w ogóle ciekawa sprawa. Nauczyciel Twardowskiego w trakcie studiów w Wiedniu Franz Brentano był miłośnikiem Arystotelesa i znawcą jego twórczości. Tę fascynację przekazał swoim uczniom, w tym Twardowskiemu, który z kolei przekazywał ją dalej. Badanie, które Łukasiewicz podjął po doktoracie, jest jakimś widocznym znakiem tej sztafety pokoleń. Warto przy tym podkreślić, że symbolicznie spinają one klamrami prace naukowe Łukasiewicza – w 1910 r. ukazała się jego praca „O zasadzie sprzeczności u Arystotelesa”, a tuż przed śmiercią książka o sylogistyce Arystotelesa. Tę drugą książkę Łukasiewicz miał już gotową przed wojną, ale rękopis spłonął we wrześniu 1939 r.

W każdym razie badania nad zasadą sprzeczności u Arystotelesa były jednym z elementów, które później przyczyniły się do sformułowania przez niego zasad logiki trój- a potem także wielowartościowej. Warto przy tym dodać, że analiza zasady sprzeczności oraz wyłączonego środka, jaką Łukasiewicz przeprowadza w „O zasadzie sprzeczności u Arystotelesa” to w ogóle sztuka sama w sobie, świadcząca o jego dogłębnym zrozumienia obu zasad i ich znaczenia dla podstaw logiki.

Jeśli miałbym jednak wskazywać na jakiś znaczący fragment z twórczości Łukasiewicza, jaki mam w pamięci, to jest nim zakończenie artykułu „O determinizmie”, które w moim odczuciu mogło powstać już po wojnie. Przytoczę je w całości:

Ale i przeszłość powinniśmy traktować nie inaczej niż przyszłość. Jeśli z przyszłości to tylko dziś jest realne, co wyznaczone jest przyczynowo przez chwilę dzisiejszą, a zaczynające się w przyszłości łańcuchy przyczynowe należą dziś jeszcze do sfery możliwości, to i z przeszłości to tylko dziś jest realne, co dziś jeszcze działa w swych skutkach. Fakty, które w swych skutkach wyczerpały się całkowicie, tak że wszechwiedzący nawet umysł nie mógłby ich wywnioskować z faktów dziś się dziejących, należą do sfery możliwości. Nie można o nich twierdzić, że były, lecz tylko, że były możliwe. I dobrze, że tak jest. W życiu każdego z nas zdarzają się ciężkie chwile cierpienia i jeszcze cięższe chwile winy. Radzi byśmy wymazać te chwile z pamięci naszej, ale i z rzeczywistości. Oto wolno nam wierzyć, że gdy wyczerpią się wszystkie skutki tych chwil fatalnych, choćby to się stało dopiero po naszej śmierci, wtedy i one same wykreślone będą ze świata rzeczywistego i przejdą w krainę możliwości. Czas koi troski nasze i niesie nam przebaczenie.

Grzegorz Pacewicz
Zdjęcie: stąd