Świadomość rośliny
Kiedy czekałem na studentów w trakcie sesji, zacząłem czytać książkę Jerzego Bobryka „Twardowski. Teoria działania”. Autor prostym językiem mówi o rzeczach dość trudnych, a dotyczących splotu takich zagadnień jak mózg, umysł, myślenie i działanie.
Kilka rzeczy przykuło moją uwagę. Co to znaczy myśleć? Wiadomo, że organem służącym do myślenia jest mózg, ale czy myślenie jest redukowalne do „części” mózgu? Czy pojedynczy neuron myśli? Można tu posłużyć się pewną analogią: czy pojedyncza molekuła wody jest mokra? Negatywna odpowiedź na to pytanie wskazuje na kierunek odpowiedzi autora: myśli cały mózg i proces ten jest nieredukowalny do jego części.
Druga ciekawa dla mnie kwestia to związek mózgu z ciałem. Autor przytacza informację, że odcięcie mózgu od różnego rodzaju doznań cielesnych prowadzi do jego degeneracji. Izolowany mózg ginie. Świadomość jest intencjonalna, to znaczy nastawiona na jakiś przedmiot, zawsze pracuje nad jakimiś treściami, myśli o czymś. A co jeśli doznań nie ma? Albo je sama wytwarza, albo się degeneruje. W tym sensie podmiotem myśli jest cały człowiek, a nie jego część, nawet wyróżniona (jak mózg).
W tym kontekście zupełnie inaczej oglądało mi się film „Chce się żyć”. Jest to opowieść o chorym na porażenie mózgowe mężczyźnie, o którym już na początku orzeczono, że jest rośliną. To znaczy – nie ma z nim kontaktu.
Tymczasem jest sprawny emocjonalnie i intelektualnie, jednak ze względu na ograniczenia ciała nie potrafi się komunikować. W zasadzie problem komunikacji jest osią filmu. Jak powiedzieć coś, gdy się nie potrafi mówić? Jak się skomunikować, gdy odbiorca nie wie, że chcemy się z nim skomunikować? Zwłaszcza że gdy się nie komunikujesz z drugim, nie jesteś przez niego traktowany jak człowiek. Przełom następuje bardzo późno – można powiedzieć: przez przypadek – gdy lekarka odkrywa, że tam, w tym ciele, ktoś jest, i ciało to nie jest pustą skorupą.
Dlaczego nie nastąpiło to wcześniej? Od początku lekarze operowali niewłaściwymi kategoriami. Chory jest rośliną, bo nie reaguje. Ale przecież reaguje – wykonuje jakieś ruchy, zamiera, gdy coś się dzieje, denerwuje się, wydaje dźwięki. Schemat komunikacji językowej jest prosty: nadawca – komunikat – odbiorca. Ale w schemacie tym, gdy nadawca jest skreślony na wstępie, to znaczy nie figuruje jako nadawca, trudno umieścić drugi element, czyli komunikat. W efekcie gestom nadawcy nie są przypisane żadne znaczenia.
Nad wszystkim ciąży pytanie, na ile zajście triady komunikacyjnej jest pobożnym życzeniem rodziny lub opiekunów. Mateusz komunikuje się, mrugając. Na ile to jest intencjonalne, na ile przypadkowe? Jeśli wiem, że jest intencjonalne, to nie ma z tym problemu, ale co jeśli nie wiem? Może sobie wmawiam, w efekcie tworząc komunikat, który jest moim wymysłem, widząc oznaki tam, gdzie ich nie ma?
Dochodzimy tutaj do czegoś, co jest też jednym z wątków książki Bobryka – co to znaczy rozumieć? W filmie pada zdanie: nawet jeśli reaguje, nie rozumie. Trochę tak jak kot, który leży obok mnie na biurku. Reaguje na swoje imię i reaguje na to, co do niego mówię, ale czy on to tak naprawdę rozumie? Nie wiem i chyba nigdy się nie dowiem. Ale czy tak samo nie jest w rozmowie z drugim człowiekiem? Tak naprawdę nie wiem, czy to, co mówię, on rozumie tak jak ja. Nawet w części.
Grzegorz Pacewicz
Zdjęcie: eLKayPics/Flickr.com (CC BY-NC-ND 2.0)
Komentarze
Trochę tak, jak człowiek, który siedzi obok mnie przy biurku. Reaguje na to, co do niego MIAUCZĘ, ale czy on to tak naprawdę rozumie? Nie wiem i chyba nigdy się nie dowiem.
Tak, to pewnie pracuje w obydwie strony. Zdolność komunikacji jest miarą inteligencji.
JackT
21 lutego o godz. 14:17
„Zdolność komunikacji jest miarą inteligencji.” – w takim razie pies ma mnie za wyjątkowego tępaka.
What we say…
Problemy z porozumieniem zachodzą już między „normalnie” funkcjonującymi osobami, a co dopiero, gdy jedna z nich nie jest w stanie zrozumieć sygnałów wydawanych przez drugą lub takie sygnały wyprodukować. Spróbujcie się porozumieć z bushmenem, Węgrem, Finem, z którymi nie macie wspólnego języka.
Albo z głuchym, głuchoniemym, głuchoniemym i ociemniałym, sparaliżowanym itd.
Czasem wystarczy gestykulacja, pismo obrazkowe, „odgłosy paszczą”, a czasem potrzebne są bardziej wyrafinowane sposoby, no i chęć dotarcia do sedna problemu.
Jakie horrory przeżywają osoby w stanie niepełnej narkozy, kiedy słyszą i czują, co się wokół nich dzieje, ale nie mogą tego zasygnalizować.
Tylko uważna obserwacja ekg, ciśnienia, szerokości źrenic może pozwolić na zauważenie, że operowany jest przytomny i odczuwa ból.
Chyba zależy na jakim poziomie dokładności rozumiemy. Rozmówca może „łapać” pewną szeroką intencję wypowiedzi acz nigdy nie rozumie wszystkiego idealnie bowiem musiał by być Tobą. 2+2=4 . To zdanie rozumie Każdy ale już „kolor jest niebieski” Każdy rozumie inaczej choć zawsze to będzie niebieski. Dlatego np. aby kolor był zrozumiany dokładnie trzeba podać długość fali.
Z poważaniem W.
„Świadomość jest intencjonalna, to znaczy nastawiona na jakiś przedmiot, zawsze pracuje nad jakimiś treściami, myśli o czymś.”
To jest świadomość odczuwająca. Jest jeszcze smoświadomość, związana z pojęciem ja.
PS Zwracam uwagę na uzycie słowa „intencjonlny” w 2 różnych znczeniach
@mpn,
Dziękuję za zwrócenie uwagi.
@Wotjek1942,
Myślę, że można tutaj zrobić continuum „rozumienie” – z jednej strony zerowe, z drugiej idealne. Na ogół jesteśmy gdzieś pomiedzy jednym i drugim, raz bliżej jednego raz drugiego.
@gp
I pewnie właśnie tak jest.
Z poważaniem W.
Przykro mi ale mój kot poczuł się lekko dotknięty. Na powitanie informuje mnie o tym, czy bardzo czekał i czy jest zadowolony. Podczas snu ma często niedobre sny i wtedy woła albo płacze w swoim kocim języku. Zdarza się, że wstaje o 4 rano z prośbą żeby go pogłaskać po czym śpi dalej. Pewnie nic nie rozumie.
Kot znajomego robi awanturę i to z pretensjami jeśli ten nie potraktuje go na powitanie odpowiednim głaskaniem. Pewnie też nic nie rozumie.
@ZWO
przykre to, ale odwracasz sytuację. Chwaląc się, że rozumiesz, o czym twój kot cię informuje i o co kot znajomego robi mu awanturę, nie mówisz nic o reakcjach waszych kotów, kiedy próbujecie opowiedzieć im o Oscarze dla „Idy”, czy o tym, że jeszcze inny kot załatwia się do ludzkiej toalety oszczędzając personelowi sprzątania kuwety i kupowania piasku 😉
Mój kot dawniej notorycznie przynosił mi przednie połówki myszy. Gdy próbowałem mu uświadomić, że lokalne prawo gminne (przepis o zwalczaniu gryzoni) nakazuje wypłacać nagrodę (50 centymów) za każdy okazany ogon mysi, i gdyby przynosił zadnie części, to byśmy obaj lepiej żyli, obraził się i przestał się dzielić łupem w ogóle 🙄
Czy coś zrozumiał z moich usiłowań?
Pewnie tak.
Ale co?
Szanowna markot
Niezbyt mi się podoba ta nadęta Francuzka arogancja. Pani się tylko wydaje, że wie Pani więcej albo lepiej. Mój tekst odnosi się bardzo precyzyjnie do tez Pana Pacewicza, wymaga tylko nieco więcej oleju głowowego i jeśli Pani tego nie zauważyła to radzę przeczytać jeszcze z 5 razy. Bo opowieści o Węgrach i Finach mają z treścią i sensem znacznie mniej wspólnego.
Oho, ZWO umie dedukować 😉 Francuzka (sic!) 😎
To wytłumacz mi, proszę, skoro masz więcej oleju głowowego, o co chodzi w zdaniu:
„Kot znajomego robi awanturę i to z pretensjami jeśli ten nie potraktuje go na powitanie odpowiednim głaskaniem. Pewnie też nic nie rozumie.”
Kto nic nie rozumie? I jeśli to kot, to czego nie rozumie?
Czy znajomy uzasadnia jakoś brak pieszczot na powitanie?
Tłumaczy się bólem głowy?
Panią ZWO przepraszam za może zbyt poufałą formę. Dedukuję, że pani ZWO nie życzy sobie (zwyczajowego na blogach) tykania. Postaram się unikać 😉
Proszę przekazać Pozdrowienia dla Kota.
Wielkie uznanie dla Jego inteligencji!