Robin Williams, choroba Parkinsona i depresja
Niedawne samobójstwo Robina Williamsa wywołało nieoczekiwane zainteresowanie chorobą Parkinsona oraz towarzyszącymi jej zaburzeniami nastroju. To nagłe zainteresowanie powstało po przekazanej przez żonę aktora wiadomości o tym, że u cierpiącego na depresję Robina zdiagnozowano chorobę Parkinsona.
Choroba Parkinsona należy do przewlekłych schorzeń układu nerwowego, przebiegających z postępującym zwyrodnieniem komórek nerwowych. Zmiany zwyrodnieniowe rozpoczynają się zwykle od neuronów dopaminonergicznych istoty szarej, jednak wraz z postępem choroby zmianami zostają objęte inne obszary mózgowia. Początkowe objawy stanowią zaburzenia ruchowe o niewielkim stopniu nasilenia (drżenie dłoni, spowolnienie/niezgrabność ruchu, sztywność), które wraz z upływem czasu pogłębiają się, utrudniając samodzielne życie.
Zaburzeniom ruchowym mogą towarzyszyć zaburzenia nastroju, takie jak nadmierna wybuchowość, nadwrażliwość lub depresja. Zaburzenia nastroju dotyczą około połowy wszystkich pacjentów z rozpoznaną chorobą Parkinsona i w skrajnych przypadkach mogą prowadzić do targnięcia się na własne życie, zwłaszcza u osób, u których już wcześniej diagnozowano zaburzenia nastroju. Do tej pory nie wiadomo jednak, co jest przyczyną pojawiającej się depresji. Przypuszcza się, że może być skutkiem ubocznym ogólnego postępującego zwyrodnienia neuronów, ale też zależy od cech osobniczych czy środowiskowych.
Z oświadczenia wydanego w kilka dni po doniesieniu o śmierci aktora przez Parkinson’s Disease Foundation, jednej z największych amerykańskich fundacji zajmujących się chorobą Parkinsona, wynika, że depresja dotyka około 60 proc. wszystkich pacjentów z chorobą Parkinsona w różnych stadiach choroby. W przypadku rozpoznania depresji zaleca się jak najszybsze podjęcie leczenia farmakologicznego (leki przeciwdepresyjne) oraz psychoterapię.
Depresja należy do zaburzeń afektywnych (zaburzenia afektu, czyli nastroju), objawiających się trwałym zaburzeniem nastroju, obniżeniem poczucia własnej wartości, poczuciem braku sensu życia oraz utratą zdolności odczuwania przyjemności. Ze względu na brak ugruntowanej wiedzy na temat dokładnych przyczyn choroby depresja stanowi schorzenie trudne do wyleczenia; po zaprzestaniu farmako- i psychoterapii często obserwuje się jej nawroty.
W przypadku Robina Williamsa mogło dojść do tragicznego w skutkach nałożenia się dwóch niekorzystnych czynników – długotrwałej, nawracającej depresji oraz rozpoczynającej się nieuleczalnej choroby; są to jednak tylko przypuszczenia. Dokładnej przyczyny targnięcia się na własne życie pewnie nigdy nie poznamy.
Śmierć znanego aktora wywołała poruszenie na całym świecie, trudno bowiem zrozumieć, jak osoba, która na ekranie tryskała dobrym humorem, na jawie nie mogła się odnaleźć. Ta śmierć powinna stanowić dla nas przestrogę, pouczenie, by baczniej rozglądać się wokół siebie, wśród naszych bliskich, znajomych; szukać tych, którzy pod przykrywką dobrego humoru być może cierpią gdzieś od środka. Depresja bowiem jest schorzeniem, które towarzyszy wielu chorobom – nie tylko chorobie Parkinsona; diagnozuje się ją bowiem również przy innych schorzeniach neurodegeneracyjnych, a także innych chorobach – jak choćby cukrzyca, choroby tarczycy, zaburzeniach odżywania, uszkodzenia rdzenia kręgowego, pewne choroby zakaźne (zakaźne zapalenie wątroby, opryszczka, AIDS) czy niektóre nowotwory.
Judyta Juranek (konsultacja: Patrik Brundin, Lena Brundin)
Ilustracja: Edgar Degas – Melancholy – Google Art Project Public Domain
Nazem S, Siderowf AD, Duda JE, Brown GK, Ten Have T, Stern MB, & Weintraub D (2008). Suicidal and death ideation in Parkinson’s disease. Movement disorders : official journal of the Movement Disorder Society, 23 (11), 1573-9 PMID: 18618660
Lindqvist D, Hall S, Surova Y, Nielsen HM, Janelidze S, Brundin L, & Hansson O (2013). Cerebrospinal fluid inflammatory markers in Parkinson’s disease–associations with depression, fatigue, and cognitive impairment. Brain, behavior, and immunity, 33, 183-9 PMID: 23911592
Clarke DM, & Currie KC (2009). Depression, anxiety and their relationship with chronic diseases: a review of the epidemiology, risk and treatment evidence. The Medical journal of Australia, 190 (7 Suppl) PMID: 19351294
Komentarze
„pouczenie, by baczniej rozglądać się wokół siebie, wśród naszych bliskich, znajomych; szukać tych, którzy pod przykrywką dobrego humoru być może cierpią gdzieś od środka”
OK. A jak już znajdziemy takie osoby, to co dalej?
Meldować policji, księdzu, rodzinie?
Powiedzieć takiej osobie: wiesz, sądząc z tego, jak rozbawiasz towarzystwo, to być może masz nowotwór, cukrzycę, opryszczkę, a w najlepszym przypadku Parkinsona, bo że depresję, to na 100 procent?
Aby się upewnić, jeszcze raz sprawdziłem Pharmindex i inne lekospisy. I na parkinsona i na depresję jest tam cała góra leczniczych substancji (podkreślam: substancji, nie poszczególnych preparatów firmowych). O możliwości leczenia operacyjnego nie wspomnę. Co zatem poszło nie tak? Gościu raczej nie musiał liczyć na nasz enefzet :/
Skuteczność leków na Parkinsona demonstrował dobitnie JPII 🙁
Co poszło nie tak u aktora?
Może wieloletnia choroba alkoholowa też się jakoś przyczyniła?
Leki na depresję miewają tyle skutków ubocznych…
Osoba w mojej dalszej rodzinie (szwagier niewiele młodszy od aktora) od kilku lat chodzi na psychoterapie, bierze środki, po których przesypia większość dnia albo wpada w euforię, jest w wyśmienitym humorze i bawi go byle drobiazg, albo nie kojarzy swojego brata w telefonie 🙄
To wcale nie jest taka prosta choroba, ta depresja.
@?
Co poszło nie tak? – zapewne depresja. Człowiek – zdrowy lub w miarę zdrowy – jest zaprogramowany przez biologię w taki sposób, aby bronić swojego życia i aby sama świadomość bycia żywym nie stanowiła źródła nieznośnego cierpienia.
To jest truizm, ale wart podkreślenia, aby zrozumieć skutki depresji: pozbawia ona człowieka ochrony w postaci podstawowego, warunkowanego biologicznie optymizmu i stawia go wobec konieczności ciągłych, pełnych pesymizmu rozważań nad sensownością własnej egzystencji.
Zdrowi ludzie też oczywiście rozmyślają o tych sprawach, ale sporadycznie i będąc chronionymi przez prawidłowo funkcjonującą chemię swych ciał.
Wszystko wskazuje na to, że depresja jest wrodzona. Ludzie są różni, tryskający optymizmem i depresyjni. Osoby optymistycznej porażki czy trudne sytuacje nie powalą, u osoby depresyjnej potrafią wywałać stan chorobowy, bo granicy wyraźnej nie ma, wiemy kiedy człowiek się za granicą znajduje, ale gdzie ona przebiega, gdzie choroba a gdzie obniżony nastrój, trudno powiedzieć.
Czy przyczyną uzależnień aktora była wrodzona depresja, i alkohol, narkotyki były jej skutkiem? Czy skutkiem uzależnień była depresja?
I jedno i drugie zapewne, czy parkinson wywołuje depresję? Skoro badania mówią, że istnieje współzależność, ale skoro nie wszyscy chorzy na parkinsona mają depresję? I nie wszyscy chorzy na depresję mają parkinsona, to chyba nie.
Uważam, że skłonność do depresji mamy zakodowaną w genach, czynniki zewnętrzne ją aktywują, w tym parkinson, utrata pracy czy kogoś bliskiego. Co gryzie tych co obiektywnie patrząc powinni być szczęśliwi też nie wiemy, wiemy, że aktor był nieszczęśliwy.
Depresja dotyka 60% chorych z Parkinsonem.
A w jakim stopniu dotyka innych chorych u których się stwierdza przewlekłą i nieuleczalną chorobę, degenerującą gdzie każdy kolejny rok jest gorszy?
Bo coś mi się wydaje, że wynik jest podobny.
Przepraszam, ale temat jest mi bliski więc dzielę się z innymi spostrzeżeniami, nie mam patentu na rację, ale mam doświadczenie. Niezależnie od przyczyn depresji, daje się ona leczyć farmakologicznie. I mimo, że to nie jest łatwe, bo bywa, że leki trochę dobierane metodą prób i błędów, jak przy nadciśnieniu, nie działają czasem jak powinny, ale z czasem daje się ustawić. Duża rola w tym otoczenia, bo pacjent na skutek choroby nie chce się leczyć, trudno do niego trafić racjonalnymi argumentami.
Wszelcy psychoterapeuci próbują pomóc nam znieść na żywca to czego człowiek znieść nie może. To jakby pomagać człowiekowi cierpiącemu na ból fizyczny rozmową, żeby zrozumiał dlaczego cierpi to przestanie, bo to tylko w głowie.
Tylko że na głowę gadka nie działa, to zaburzenia chemiczne.
Psychoterapia to homeopatia psychiatrii.
Równie szkodliwa jak ona bo prowadzi często do zaniechania lub nierozpoczęcia leczenia.
Depresja to choroba ludzi zamożnych, bogatych materialnie i – rzecz jasna, bo nie może być inaczej – duchowo (tzw. bogate życie wewnętrzne). Objawy depresji występujące u tzw. bidy czyli ludzi ubogich materialne i – rzecz jasna, bo nie może być inaczej – duchowo (tzw. ubogie życie wewnętrzne) to po prostu bierność, miganie się od pracy, wrodzona, odzedziczona wraz z biedą , bezradność życiowa , niezaradność.
„Duża rola w tym otoczenia, bo pacjent na skutek choroby nie chce się leczyć, trudno do niego trafić racjonalnymi argumentami.”
Czy to nie jest sprzeczne z uznaniem psychoterapii za szkodliwą?
Otoczenie ma pojmać chorego na depresję i siłą doprowadzić do kliniki, tam zamknąć i faszerować antydepresantami?
Ubezwłasnowolnić, bo jeszcze się sam zabije?
Dobry psychiatra nie ogranicza się do wypisania recepty.
Coś mi się zdaje, że znasz psychoterapię bardziej z filmów amerykańskich niż z autopsji 😉
Nie, otoczenie ma spowodować, żeby się leczył, u lekarza. Bo pacjent nie chce, na tym polega choroba.
A psychoterapeuci jak hieny dopadają takiego człowieka i mówią, że pomogą.
Pisałem na czym ta pomoc polega, na żywca się tłumaczy, że tak ma być, szuka się przyczyn choroby żeby je usunąć.
Jak usunąć zgryzoty świata których doświadczamy? Wszyscy. Tylko chorzy to przeżywają z bólem a zdrowi sobie radzą?
Na chorobę się bierze lekarstwa a nie chodzi do szarlatana.
Nie zdziwiłbym się, gdyby aktor leczył depresję psychoterapią i to było przyczyną śmierci. To się często zdarza, ofiary psychoterapeutów są liczne, nie idzie się za to do więzienia. Blog o tym nie mówi, ale może ktoś wie?
Sam sobie sprawdziłem, aktor leczył się na depresję nie stosował zaś psychoterapii.
Teraz woda na młyn czarnoksiężników, to dlatego.
Gdyby leżał na kozetce nie zabiłby się.
„dopaminonergicznych” nie prościej „dopaminergicznych”?
Afekt to nie dokładnie to samo, co nastrój.
„Ze względu na brak ugruntowanej wiedzy na temat dokładnych przyczyn choroby depresja stanowi schorzenie trudne do wyleczenia;” przyczynę raka płuc znamy i uleczalnym go to nie czyni. A leczenie ingerujące w patomechanizmy zaburzeń depresyjnych istnieje, choćby SSRI.
Do listy chorób dodałbym jeszcze choroby ukłąduy oddechowego.
@ markot
I rozmawiać.
@ ?
Leki na, nie wiem, czy chorobę, czy zespół, Parkinsona działają średnio. Opóźnieją rzebieg choroby. Przykrego końca się nie uniknie. Co zaś do leków na depresję: jak masz tunelowe myślenie, to nie wpadniesz na pomysł szukania pomocy. Jak masz anergię, to nie włożysz wysiłku w jej szukanie. Z anhedonią nie zauważysz, że jeszcze masz jakieś powody, by żyć.
@ Parker
jest warunkowana wieloczynnikowe. Czynniki dziedziczne splatają się ze srodowiskowymi. A właściwie prowadzona psychoterapia działa, są na to dowody naukowe.
@parker
Przyczyną depresji jest zaburzona chemia organizmu, więc i chemią trzeba depresję leczyć – to oczywiste. Ale bywa to trudne, nie każdy reaguje na leki, czasem skutki uboczne (różne u różnych osób) są trudne do zaakceptowania (spadek libido, upośledzenie mowy i myślenia, wzrost wagi ciała…) i przeważają nad korzyściami z przyjmowania leków.
Okres, w którym następuje powrót do zdrowia może być długi, zaś podawanie leków nie musi być potrzebne na późniejszym etapie leczenia, gdy już organizm powraca do właściwego trybu funkcjonowania.
Z tych względów (i pewnie z paru innych, które nie przychodzą mi do głowy), psychoterapia rozumiana jako rozmowa z pacjentem, tłumaczenie mu tego, co przeżywa, wysłuchiwanie i motywowanie go – z całą pewnością może być korzystna, jako dodatkowy element terapii.
Nie wiedzialem ze mamy tutaj tylu ekspertow od depresji. Oraz of choroby Parkinsona
Przecież w Polsce każdy zna się na medycynie i ekonomii, a także na polityce, katastrofach lotniczych i zamachach terrorystycznych 😉
O sporcie nie wspomnę.
Nie znam się na sporcie. Usatysfakcjonowany?
Ja też nie 🙁 No, może poza tym, który sam uprawiam 😉
Jak komuś rozmowa potrzebna, może nawet z wróżką gadać, co dopiero z psychoterapeutą.
Psychoterapia działa, tak jak działa psychomanipulacja. Tyle że depresji nie leczy. Jeżeli depresja jest lekka, znika z ustąpieniem przyczyny która ją wywołała, psychoterapia może pomóc przetrwać trudną chwilę. Jak ktoś ma fobię, boi się leków albo piętna psychola, niech się nie leczy. Nie na każde przeziębienie trzeba brać lekarstwo, jak ktoś potrzebuje placebo, może brać homeopatię, choć w pewnym wieku już trzeba bardziej uważać.
Jak wspominałem, granica między chorobą a złym samopoczuciem jest płynna, ale są przypadki, kiedy lekarz nie ma wątpliwości, że ma do czynienia z chorym.
Psychoterapeuci często lekceważą ewidentne objawy, brak im kompetencji, ich interes ekonomiczny stoi w sprzeczności, różne są przyczyny, potrafią zaszkodzić bardziej niż znachor i szkodzą.
W mojej ocenie rachunek zysków i strat jest zdecydowanie negatywny, jak w przypadku homeopatii, to nabijanie ludzi w butelkę, chcącemu nie dzieje się krzywda co prawda, ale to są kwestie zdrowia publicznego za które wszyscy jesteśmy odpowiedzialni.
Powinno się wprowadzić odpowiedzialność karną, za poddawanie psychoterapii ludzi chorych którzy nie są pod opieką psychiatry.
Nadzór psychiatryczny nad psychoterapeutami wnioskuję jeżeli podejmują się oni terapii, terapia to leczenie, powinno się odbywać pod kontrolą lekarza, na receptę,?nie wiem, niech mądrzejsi się zastanawiają
@parker
to jest wyważanie otwartych drzwi.
Ja mówiłem o psychoterapii prowadzonej przez psychiatrę, a nie jakieś samozwańcze terapeutki po 3-miesięcznych kursach psychologii.
O, jeżeli nie liczyć ostatniego wpisu, pan @Parker napisał z grubsza to, co ja miałem na myśli. Dzięki. Z tym, że nie sądzę, aby jakieś szczególne cechy wrodzone (geny) miały aż tak znaczny wpływ na rozwój depresji w życiu dorosłym. Z drugiej strony, należałoby zastanowić się jaki jest właściwie mechanizm oddziaływania „czynników zewnętrznych” na OUN i nie mówię tu o substancjach chemicznych.
Panie @Mpn – a co z operacjami w zdiagnozowanym, lekoopornym Parkinsonie? Są co najmniej trzy techniki oddziaływania na ośrodek, z którego rozchodzą się nadmiarowe pobudzenia. Tak czy nie? Co do depresji: no jeżeli rzeczywiście ktoś z własnej (?) woli nie podejmuje leczenia, to faktycznie niewiele można zdziałać. Notabene, jak wygląda rozkład częstotliwości występowania stanów depresyjnych w populacji ludzkiej pod kątem rozmieszczenia geograficznego czy np. statusu społecznego?
Psychiatrzy generalnie nie prowadzą psychoterapii, choć są wyjątki, pieniądze nie śmierdzą, ale renomowani nie robią sobie obciachu zazwyczaj. Stosunek do psychoterapii jest taki, że nawet czasami zalecają, jak nie stwierdzają choroby, a pacjent domaga się leczenia to do psychoterapeuty wyślą.
Jako uzupełnienie farmakologii są raczej sceptyczni, ale znów, biorącemu leki nie zaszkodzi psychoterapia, placebo działa, wiara w moc psychoterapeuty jeśli poprawia nastrój też.
Ja nie mówię o psychoterapeutach po kursach, ja mówię o kilku jeśli nie kilkunasu tysiącach leczących duszę nie będących lekarzami. W tej grupie są i po kursach ale i nawet bez nich. Większość jest po psychologii a niektórzy są wręcz sławni.
Co to jest dusza?
W końcu dlaczego samobójstwo tak ludzi bulwersuje? Że akurat ten komik? Rozumiem, nie wiedzieliśmy, że coś go aż tak gryzie. Ale w sumie gdyby tak się zastanowić to każdy ma prawo do tego samego. Ja bym tylko bardziej zadbał o stronę estetyczną mojego samobójstwa. Narazić bliskie osoby na widok wisielca było takie sobie… Albo na nie daj boże na sprzątanie po jakimś dramatycznym rozwiązaniu.
Umowić się z zakładem pogrzebowym a rodzinie zaprezentować już w postaci estetycznej urny w preferowanym kolorze.
Jeszcze estetyczniej jest w postaci diamentu z zawartości urny
No właśnie, nie mógłbyś się usunąć?
Zacznij od zniknięcia z internetu, już to będzie ulga dla tysięcy. Rodzinę ucieszysz później, jak zobaczysz ile radości na blogach. I nie przejmuj się, posprzątają jeśli mają cię dosyć tak jak my tutaj.
Kto szybko daje, dwa razy daje.
@parker
mówisz sam do siebie?
Jeśli nie, to mów przynajmniej we własnym imieniu.
Chamstwo i agresja, które z trudem powstrzymujesz, rozsiewasz nie tylko tutaj, czyżby zabrakło już partnerów do „rozmowy”?
A ty uważasz naigrywanie się z cudzej choroby i nieszczęścia za właściwe?
Podobał ci się wpis tego nienawistnika i antysemity?
To skomentuj.
Ja się z nim zetknąłem i znikam zawsze gdzie się pojawi, stąd też jak się jeszcze raz odezwie.
Ty mi też przyjemności nie chciałeś sprawić komentarzem? Zrobiłem ci coś?
Poza tym, jak jest tu moderator, to powinien najpierw usunąć komentarz tego typa, potem mój.
Reagujesz bardzo nerwowo i na dodatek w cudzym imieniu „mają cię dosyć tak jak my tutaj”, a wystarczyłoby wyrazić swoje zdanie.
Co do samego komentarza, to nie widzę w nim nienawiści ani antysemityzmu.
A do samobójstwa jako sposobu opuszczenia tego padołu mam akurat podobny stosunek. Prawo ma każdy, ale nikogo do tego nie zachęcam. Niejednego przed ostatecznym krokiem powstrzymuje myśl o rodzinie, o estetycznej stronie przedsięwzięcia, o nerwach maszynisty lokomotywy…
Dopóki mają miejsce takie rozważania, to jest „normalne”.
Naprawdę zdesperowany i zdeterminowany samobójca nie snuje takich dywagacji 🙁
Dodam jeszcze, że nie wyczytałem też pochwały samobójstwa jako sposobu na depresję.
Jak trochę ochłoniesz, to przeczytaj jeszcze raz to, na co tak porywczo i niegrzecznie zareagowałeś.
Samobójstwo to skutek choroby, poza ekstremalnymi przypadkami kiedy targamy się na życie w sutacji nieuleczalnej choroby czy innej beznadziejnej sytuacji, tortur na przykład, samobójstwo to zawsze skutek głębokiej depresji, trzeba leczyć chorych a nie dawać im prawo do śmierci.
Zasadniczo się niezgadzamy.
Pisałem w imieniu tych wszystkich którzy mają tego typa dosyć, nie w twoim, wy sobie kpijcie z chorych, jak moderator pozwala.
Może parę dowcipów, prosimy.
A jak wyobrażasz sobie odebranie komuś prawa do śmierci?
Tutaj widać zostałeś trafiony we wrażliwe miejsce i reagujesz nadmierną agresją, ale pomyślałeś sobie, że gdzie indziej Twoje niewybredne żarty i gruboskórność mogą kogoś trafić tak samo? Albo nawet wpędzić w depresję?
Ty mi psychoanalizy nie urządzaj.
Za mało wiesz, nie życzę sobie.
Napisałem do moderatora, nie jestem zadowolony z tego komentarza.
Nie odmawiam nikomu prawa do śmierci, jestem zwolennikiem eutanazji.
Jakiej psychoanalizy?
Każdy wrażliwy czytelnik wyczuje, że reagujesz bardzo osobiście.
Jedna prośba: spróbuj wypowiadać się we własnym imieniu.
Odzywki w stylu „Może parę dowcipów, prosimy” rodzą pytanie, kto prosi?
Chyba że jest tu jakiś kolektyw, który wybrał Cię na rzecznika.
Reaguję osobiście, nie trzeba być wrażliwym, wystarczy uważnym.
Osobiście reaguję na tego typa, bo osobiście się z nim zetknąłem parę razy, zawsze było niemiło.
Osobiście reaguję też na psychoterapię, zaznaczyłem to w pierwszym komentarzu który jej dotyczył.
Żeby ci wyjaśnić, żebyś nie musiał wrażliwości wysilać, dwie najbliższe mi osoby padły ofiarami psychoterapeutów, jedną udało mi się wyciągnąć z łap szarlatana, drugą próbuję, nie notuję sukcesów.
Przykro mi i współczuję, bo to właśnie z Twoich postów wyziera.
Niemniej, nie sądzę, aby wypowiedzi na tym forum były wycelowane w Twoją osobistą sytuację, zupełnie niepotrzebnie więc dajesz się sprowokować do reakcji bardzo emocjonalnych i Cię ponosi…
Szkoda nerw, parker 🙂
To skoro możemy skupić się na wątku, wspomniałem, że jestem zwolennikiem prawa do eutanazji, również w przypadku chorych na depresję. Wielu samobójców byśmy w ten sposób uratowali, a tym których się by nie dało pomóc zapewnilibyśmy godny koniec, nie na pasku w łazience.
Eutanazja dla chorych na depresję…
Godny koniec czyli jednak kwestia estetyki?
A kto, jak i kiedy miałby decydować o tej eutanazji?
Lekarz na prośbę pacjenta, a może rodziny?
Kiedy wiadomo, komu (w depresji) nie da się pomóc?
Jak nie rozumiesz nie będę wyjaśniał bo chęć polemiki a nie wiedzy dostrzegam swoją wrażliwością.
To nie jest kwestia estetyki tylko pomocy w ulżeniu cierpieniu, strachu, ludzie cierpią i ze strachu nie decydują się na samobójstwo.
Zwrócenie się po eutanazję pozwala takiemu człowiekowi pomóc, niekoniecznie przez pomoc w odebraniu życia, często to może być krzyk rozpaczy, lepszy niż próba samobójcza, ta się może powieść.
Wiele osób popełnia samobójstwa bo się nie leczy, albo myśli że się leczy, u psychoterapeuty, gdyby oni się zgłaszali po śmierć, lekarze mieliby szansę pomóc, ale jeżeli ktoś się leczy, próbuje, ale to trwa i traci nadzieję że kiedykolwiek się z tego wyciągnie a lekarze spróbowali wszystkiego, bez skutku, łącznie z psychoterapią, powinni pomóc odejść.
Poczytaj jak te sprawy się załatwia w krajach gdzie jest prawo do eutanazji, są wzorce kto kiedy i jak decyduje.
parker,
ja wiem, jak się załatwia te sprawy w tych bardzo nielicznych krajach, gdzie jest prawo do eutanazji. W większości jest to tzw. eutanazja pasywna, zaniechanie procedur podtrzymujących pacjenta przy życiu, a warunkiem jest uznanie przez kilku lekarzy, że pacjent cierpi fizycznie, choroba jest nieuleczalna i osiągnęła fazę terminalną.
Nawet w tak osławionej Szwajcarii jest to tzw. samobójstwo wspomagane i rola lekarza ogranicza się do przepisania śmiertelnej dawki barbituranu, a pomocnik może tylko postawić szklankę z trucizną w zasięgu samobójcy.
Żadne procedury nie przewidują uznania depresji jako choroby uzasadniającej eutanazję.
Asystowane samobójstwo jest także legalne w Kolumbii, Niemczech, Albanii, Japonii i kilku stanach USA.
Aktywna eutanazja jest legalna tylko w krajach Beneluxu.
W Holandii trwa debata nad dopuszczalnością asystowanego samobójstwa w przypadku ciężkich schorzeń psychicznych.
To jak wiesz, o co pytasz?
Nie odczytujesz intencji które stoją za tym co piszę?
Nieuleczalna choroba musi stać zaceutanazją, czy depresja jest uleczalna?
Przypadek aktora mówi, że nie zawsze.
Czy choroba może być nieuleczalna?
Pacjent może być w stanie nieuleczalnym, o tym decydują lekarze.
Twoim zdaniem, prawo do eutanazji osób cierpiących na depresję zmniejszyłoby czy zwiększyło liczbę uratowanych przed odebraniem sobie życia?
Ja uważam, że by zmniejszyło, uzasadniłem, jeśli twierdzisz inaczej, uzasadnij, jak myślisz podobnie, nie zamulajmy blogu.
Zwiększyło liczbę uratowanych, zmniejszyło liczbę samobójstw powinno być
parker, prosiłeś o dowcip?
Właśnie mi się przypomniał adekwatny rysunek, bodajże Mleczki.
Na nabrzeżu stoi smutny facet z kamieniem u szyi. Zaniepokojony przechodzień pyta, dlaczego chce pan się utopić?
– Bo nie jestem nikomu potrzebny 🙁
– Chwileczkę, niech pan zaczeka! – przechodzień udaje się do pobliskiej budki telefonicznej, dzwoni gdzieś, po chwili wraca:
– Faktycznie 🙁
Odpowiem dowcipem,
Siedzi facet załamany, z pracy go zwolnili, psa ukochanego samochód przejechał a żonka, żeby mu dodać animuszu.
Ty to jesteś taka pierdoła, że jakby były mistrzostwa świata pierdół, zająłbyś drugie miejsce.
???
Tak, drugie, bo ty taka pierdoła jesteś.
Widzę, że miało miejsce wzmożenie.
@markot 20 sierpnia o godz. 10:13
>@parker mówisz sam do siebie?
Jeśli nie, to mów przynajmniej we własnym imieniu.
Chamstwo i agresja, które z trudem powstrzymujesz, rozsiewasz nie tylko tutaj, czyżby zabrakło już partnerów do “rozmowy”?<
Dziękuję za obronę. @Parker to byłby wdzięczny obiekt do naukowych badań.
Prywatny importer zagranicznych alkoholi lubiący pouczać na temat stanu polskiej, państwowej gospodarki.
Edukacyjny komunista z dziećmi w publicznej szkole kochający nienawidzić uwłaszczonych na portfelu podatnika złodziejskich bo związkowych nauczycieli.
Ekshibicjonista na medycznym blogu – ofiara polskiego systemu opieki zdrowotnej.
„Chamstwo i agresja, które z trudem powstrzymujesz,”
On powstrzymuje? On ma tylko temperament! Zresztą i ja nie jestem tutaj bez winy.
>czyżby zabrakło już partnerów do “rozmowy”<
—————————————————————————–
dr Stefan Karczmarewicz :
Panie parker (…) pewnego poziomu nie przekraczamy. Nie zgadzam się z Panem, że każda figura retoryczna jest dozwolona(…). Na tym blogu miejsca na taką retorykę nie będzie. Jest tyle innych portali, znakomitych do siania pogardy i nienawiści, że z pewnością znajdzie Pan coś odpowiedniego dla swojego temperamentu dyskusyjnego.
Pan Kaczmarewicz jest przewrażliwiony. Przecież @parker jedynie porównał polskich lekarzy do doktora Mengele. 😉
—————————————————————————–
dr Stefan Karczmarewicz :
(…) z prawdziwą przykrością, komunikuję pierwsze w historii tego bloga czasowe wykluczenie. Pan parker w swoim komentarzu:
Ale żeby lekarz nie zdawał sobie sprawy, że to wyrok? Pierdolił coś za przeproszeniem, że wózek, że da się. To niech spróbuje, debil.
zdecydowanie przekroczył granice słownictwa używanego w dyskusji przez kulturalnych ludzi. Jest to już kolejny incydent złamania przez Pana zasady wzajemnego szacunku, której na tym blogu pozwolę sobie bronić.
—————————————————————————–
dr Stefan Karczmarewicz :
Pan parker: niestety znów pomylił Pan portale. Tutaj niektórych słów w dyskusji nie używamy. Będę wdzięczny za nieprzysyłanie komentarzy do tego bloga przez najbliższy miesiąc.
I za co ta ostatnia sankcja? Za napisanie, że wszyscy lekarze to koniowały?
—————————————————————————–
A tak ogólnie to zupełnie nie wiem, co @parkera tak zjeżyło, poza jego tradycyjnie alergiczną reakcją na mój nick.
Przecież sam 4 maja 2013 o godz. 6:39 napisał:
„Ja uważam, że dorosły człowiek, ma prawo ze swoim zdrowiem robić co chce, łącznie z samobójstwem które nie jest karalne w Polsce.”
http://lekarski.blog.polityka.pl/2013/04/20/zadbany-nieboszczyk/#comment-1932
To nie na mój łeb, niech się kuń martwi, un ma wienkszy.
Bardzo emocjonalna dyskusja , ja przychylam się do opinii osoby która uważa że ludzkie zdrowie w duzym stopniu zalezy od nas samych i my za nie odpowiadamy ,aż do śmierci , to my wybieramy sposób zycia i dietę ,to my mozemy tak zorganizowac swojezycie aby byc aktywnym i niezaleznym , to my szukamy sensu zyciai mozemy uniknac sytuacji bezsensownych , niestety nałogi odbieraja nam władzę nad własnymi czynami i byc moze tu nalezy szukacprzyczyny całego nieszczęścia , aktor choc tak bardzo lubiany przez wszystkich był uzalezniony od kokainy i alkoholu , to łatwo się mówi ale prosze przyjrzeć si gehennei rodzin osób uzależnionych
Oczywiście dobrze jest żeby każdy pomagał osobom słabszym ,czytaj ,w tym także uzależnionym ale nawet najgorętsze apele nie zmienią faktu że życie to dżungla i na pomoc bliźnich można liczyć sporadycznie i okazjonalnie . Pomoc uzależnionym to praca Syzyfa .Żyją we własnym świecie urojeń i uprzedzeń . Są przewrażliwieni , nieobiektywni , bezkrytyczni w stosunku do siebie i otoczenia .BYWAJĄ NIEBEZPIECZNI – PROWOKUJĄ WYPADKI SAMOCHODOWE I SĄ GŁÓWNYMI SPRAWCAMI PRZEMOCY DOMOWEJ . Tak więc namawiam gorąco do hołubienia każdego wariata bo sama staram się robić to aż do bólu ale bez żadnego przekonania o skutecznosci tych działań, jak chce się sachlać SZANOWNY PAN , to się Prosżę Państawa zachla a zanim to zrobi udręczy całe otoczenie ,narobi długów rozwali całe swoje zycie i zycie najbliższych .Zyczę więc wszystkim raczej trzeźwości i niezależnosci sądu niż wylewania krokodylich łez nad wariatami i pijakami .A Robina Wiliamsa żal mi jak każdego …pijaka.
Uzależnienia to choroba. Nikt kto jest uzależniony nie chce się uzależnić igrając z alkoholem, narkotykami czy sexem na przykład. Ze skłonnością do uzależnień się rodzimy tak jak z depresją moim zdaniem, zresztą te dwie choroby często współwystępują, być może skłonność do depresji wpływa na podatność na używki?
Bo bez wątpienia są czynnikiem łagodzącym ból związany z depresją? Że to fałszywe lekarstwo trudno przyjąć osobie która ból istnienia przeżywa. Nie każdy jest mądry a już będąc w depresji to nic nas nie obchodzi, chcemy zniknąć, mamy się wtedy grożącym uzależnieniem przejmować nawet jak sobie zdajemy sprawę?
Chorym trzeba pomagać, nawet jak sami zawinili, jak ja swoje nadciśnienie.
Wariat nie chce być wariatem a pijak pijakiem, nie tylko nie pomagamy im tak mówiąc ale też sobie trzeźwemu i „normalnemu”
Ja rozumiem, że osobie poszkodowanej przez wariata czy pijaka trudno to przyjąć, ale tylko pomagając wariatowi i pijakowi, pomaga sobie. Może oczywiście go zostawić samemu sobie, każdy ma wybór. Nie oceniam takich wyborów, z góry zaznaczam.
Bywają beznadziejne przypadki.
Oczywiście tylko niewiele osób ma dar do pomoagania uzaleznionym , tym powinny zajmowac się osoby do tego przygotowane i wspierane całym sytemem pomocy publicznej ,profesjonalnej , brzmi oczywiscie a faktycznie te najbardziej potrzebujace osoby nie zwróca sie o nia i koło się zamyka ,obserwujac kilka uzaleznionych osób ja stwierdziłam ze najpierw jest problem – bardzo poważny problem rodzinny lub osobistego niedostosowania a potem jest uzależnienie które tylko pogłebia kłopoty , artyści sa szczególnie podatnie na nałogi z wielu powodów – nadwrażliwosc , nieuregulowany tryb zycia , rozrost ego , wszyscy mozemy współczuć jak najmocniej ale pomóc potrafią i CHCĄ nieliczni, MI WYDAJE SIĘ ŻE PODSTAWOWA ODPOWIEDZIALNOSC ZA ZDROWIE I ZYCIE SPOCZYWA I ZAWSZE TAK BYŁO NA SAMYM CZŁOWIEKU – TAK TO POMYSLANO OD 18 ROKU ZYCIA JESTESMY DOROSLI I OKRES DZICINNYCH PSOT JEST ZA NAMI MOZE SIĘ MYLĘ ALBO JESTEM POTWOREM ALE taka jest natura rzeczy – ALBO SAMI SOBIE POMOZEMY ALBO PO NAS .
To jest jeszcze pochodna stereotypu, że człowiek smutny ma depresję. A to niestety nie jest takie proste. W początkowym stadium ogląda się seriale komediowe, opowiada się dowcipy, człowiek walczy o skrawki przyjemności. Niestety im dłużej to trwa, tym rzadziej się na serialach śmiejemy, tym rzadziej śmiejemy się z dowcipów znajomych. Możemy je tylko opowiadać, bo przy opowiadaniu dowcipu trzeba miec kamienną twarz. W końcu unikamy wszystkich ludzi, bo każde wyjście z domu jest zbyt stresujace. Depresja to tak naprawdę zejście do zera z odczuwaniem uczuć jakichkolwiek, in plus czy in minus. Paradoksalnie osoba jęcząca i narzekająca na swój los może nie być chora na depresję, tylko przechodzić „tylko” załamanie nerwowe. A osoba o milionie powodów do uśmiechu może mieć ogromne problemy z zaśnięciem i potem z obudzeniem, a to już bardzo silny powód, by podejrzewać wejście w tę chorobę. Kiedy człowiek chce się zabić, tak naprawdę chce zakończyć tę mękę braku odczuwania czegokolwiek. Jest się jak sflaczała dętka. Czasami brakuje energii, by oddychać.