Pałka glałka
Co prawda w dzisiejszych czasach absolwenci studiów biologicznych rzadko umieją rozpoznawać gatunki pospolitych roślin, zwierząt czy grzybów, co samo w sobie nie musi świadczyć o czymś złym (gdy np. rozpoznają świetnie gatunki z jakiejś grupy bakterii, czy są dobrzy w analizie pasków DNA na żelu), ale jest wciąż grupa takich, którzy w swojej pracy muszą odróżniać m.in. gatunki pałek wodnych. W Polsce są dwa gatunki pałek (nie licząc uciekinierów z ozdobnych oczek) – wąskolistna (Typha angustifolia) i szerokolistna (Typha latifolia). Jak sama nazwa wskazuje, rozróżnia się je po szerokości liści.
Kiedy jakaś pałka ma liście o szerokości dwóch centymetrów albo wszystkie liście poniżej pół centymetra, nie ma właściwie problemu. Jednak, gdy liście mają niecały centymetr szerokości, nie jest już takie oczywiste, czy to niewyrośnięta szerokolistna, czy przerośnięta wąskolistna. No i nie zawsze się ma pod ręką suwmiarkę. Za pewniejszą cechę uznaje się układ kwiatostanów – u szerokolistnej kolba męska (w postaci wąskiego wałka) wyrasta od razu nad kolbą żeńską (charakterystyczną pałką), podczas gdy u wąskolistnej między tymi kolbami jest odcinek nagiego pędu niepokrytego kwiatami (czy owocami). Są też inne cechy rozróżniające – długość i szerokość szypułek kwiatowych, grubość komórek skórki, urzeźbienie nasion itp., wymagają one jednak mikroskopowania. Niuanse w typowej długości kolb, odcieniu liści i kolb, długości liści czy wreszcie cechach siedliska są bardziej zwodnicze.
Czasem mimo wszystko nawet po dość dokładnym obejrzeniu osobnika można mieć wątpliwości. W Ameryce Płn., gdzie pałka szerokolistna występuje „od zawsze”, a wąskolistna prawdopodobnie dopiero od zawleczenia przez Europejczyków, te dwa gatunki często krzyżują się dając Typha ×glauca. (Krzyżyk w nazwie naukowej oznacza krzyżówkę). W Europie, gdzie te gatunki występują od tysiącleci, hybrydyzacja notowana jest rzadziej. Do niedawna wydawało się, że jest to zjawisko wyjątkowe, występujące głównie w płd.-zach. Europie. Ta duża skłonność do krzyżowania się w jednych miejscach i izolacji w innych była podejrzana. Pałka wąskolistna jest w Ameryce Płn. inwazyjna, a często takie populacje mają cechy genetyczne nieco odmienne od rodzicielskich, co właśnie sprawia, że to one są inwazyjne. W niektórych miejscach okres kwitnienia może bardziej się zbiegać, w innych rozmijać, co ma oczywisty wpływ na zdolność do krzyżowania.
W Polsce jednak okresy kwitnienia obu gatunków nie są zbyt rozbieżne. Fitocenozy obu gatunków raczej nie występują razem (pałka szerokolistna co do zasady woli siedliska żyźniejsze niż wąskolistna), ale mogą być oddalone nie na takie odległości, które by były przeszkodą w zapyleniu. To tym bardziej stawia tezę o niekrzyżowaniu się w Polsce pod znakiem zapytania. Nie mówiąc już o tym, że trafiają się płaty osobników o cechach mimo wszystko pośrednich.
Miesiąc temu w Hydrobiologii ukazała się wreszcie praca pokazująca, że i w Polsce mamy krzyżówki, które można nazwać Typha glauca (wciąż nie ma polskiej nazwy nadanej przez kogoś o uznanym autorytecie). Potwierdziło się, że krzyżówki mają różne cechy pośrednie, choć zwykle bliższe rodzicom wąskolistnym. Zwykle osobniki podejrzewane o bycie hybrydami już na podstawie obserwacji w terenie okazały się nimi po analizach laboratoryjnych. Jednak czasem zdarzało się też, że osobniki, które specjaliści podejrzewali o bycie krzyżówkami, genetycznie były czystymi przedstawicielami któregoś z rodzicielskich gatunków, ale i też, że osobniki wyglądające jak typowa wąskolistna lub szerokolistna, genetycznie są krzyżówkami. Potwierdziło się również, że krzyżowanie nie jest symetryczne. W badaniach innych zespołów na innych populacjach wyszło, że krzyżówki powstają z komórek jajowych pałki wąskolistnej zapłodnionych komórkami plemnikowymi pałki szerokolistnej, ale nie odwrotnie. Wyniki co do płodności mieszańców były dotąd sprzeczne. Powszechnie uważa się, że wszystkie osobniki Typha glauca są pierwszym pokoleniem mieszańców i nie rozmnażają się dalej płciowo. Kolejne jednak badania podają to w wątpliwość, przynajmniej w niektórych przypadkach. Badania genetyczne wskazują, że przynajmniej czasami osobniki Typha glauca krzyżują się z osobnikami z gatunków rodzicielskich. Wydaje się, że na coś takiego wskazują również wyniki polskich badań. Niektóre osobniki wyglądające na osobniki czystego gatunku, w istocie wydają się być efektem dalszych krzyżowań Typha glauca z osobnikami gatunków rodzicielskich. Mają one niepełny zestaw markerów genetycznych swojego gatunku albo mają pojedyncze markery gatunku siostrzanego, więc trudno je uznać za osobniki hybrydowe. Konkretnie, w tych badaniach zdarzało się, że osobniki pałki szerokolistnej miały pojedyncze markery pałki wąskolistnej, ale nie zdarzyła się sytuacja na odwrót, co z kolei jest o tyle dziwne, że pałka szerokolistna ma w ogóle mniejszą wewnątrzgatunkową zmienność genetyczną niż inne gatunki tego rodzaju.
Inwazyjność Typha glauca w Ameryce łączy się z jej zasiedlaniem zwłaszcza siedlisk przekształconych – stawów, rowów, uregulowanych rzek. Polskie osobniki też często pochodzą z takich miejsc. Widocznie mieszańcowi jest łatwiej na takich nienaturalnych siedliskach (choć oba gatunki rodzicielskie też są malo wybredne).
Tak więc okazuje się, że polska flora ma kolejny gatunek, tym razem mieszańcowy, a specjaliści od makrofitów muszą przy rozróżnianiu pałek brać pod uwagę również możliwość hybrydyzacji.
Piotr Panek
ilustracja: Otto Wilhelm Thomé, Flora von Deutschland, Österreich und der Schweiz, prawa autorskie wygasły
Nowińska, R., Gawrońska, B., Czarna, A., & Wyrzykiewicz-Raszewska, M. (2014). Typha glauca Godron and its parental plants in Poland: taxonomic characteristics Hydrobiologia DOI: 10.1007/s10750-014-1862-0
Komentarze
Mendel miał szczęście, że wybrał łatwą roślinkę do badań. Na tej pałce by sobie biedak zęby połamał.
xTypha glauca sugeruje mieszańca międzyrodzajowego. To, o czym piszesz, jest raczej Typha x glauca, mieszańcem międzygatunkowym. Chyba, że coś się w materii zapisów zmieniło, w końcu uczyłam się tego wcześniej, niż Ty;)??
Czy rzeczony mieszaniec zasiedla podobne siedliska, jak rozprzestrzeniająca się w ostatnich latach trzcina pospolita? Czy ewentualnie tworzy z nią zbiorowiska? Co o tym wiadomo?
@Meruńka
Oczywiście, masz rację. Jeśli wciąż obowiązują zapisy kodeksu z Melbourne (2012), krzyżyk daje się tam, gdzie piszesz. Poprawię to, żeby nie wprowadzać w błąd.
Inną jest sprawą, że tak naprawdę tych krzyżyków się w praktyce niemal nie stosuje. Chociażby w cytowanej publikacji ich nie ma. W praktyce krzyżyk daje się, gdy podane są oba gatunki rodzicielskie. W tym przypadku byłoby to Typha angustifolia x T. latifolia (sugeruje się kolejność alfabetyczną). Skoro zaś takson zasłużył sobie na wyróżnienie odrębną nazwą, to i na oznaczanie go krzyżykiem jest coraz mniejsza presja. Im więc dany takson bardziej jest trwałym taksonem mieszańcowym, jest to utrwalone i powtarzalne, anie jest odosobnionym przypadkiem, tym mniejsza tendencja do używania krzyżyka.
Co do preferencji siedliskowych, to na razie jest za mało danych, żeby coś sensownego powiedzieć o Polsce. Jak wspomniałem, w Ameryce są to często siedliska jakoś antropogeniczne lub przekształcone. Te polskie przykłady też pochodzą ze stawów i rzek regulowanych, charakteryzujących się zmiennością poziomu wody (to akurat w rzekach nieregulowanych też występuje), ale ja bym na razie był ostrożny w formułowaniu daleko idących tez. Przykładowo, w cytowanej pracy nie ma żadnych przykładów z szeroko rozumianego Pojezierza Mazurskiego, Mazowsza czy Lubelszczyzny, ale podejrzewam, że wyciągnięta na tej podstawie teza, że w Polsce T. glauca pojawia się tylko na zachód od Wisły, byłaby fałszywa.
Sprawdziłem w The Plant List, czyli firmowanym przez ogrody botaniczne w Kew i Missouri rejestrze mającym ambicje uporządkowania wszystkich nazw naukowych roślin tzw. lądowych (zwanych kiedyś wyższymi). Tam jest pisownia Typha × glauca Godr. (z krzyżykiem i spacją), synonimy zaś to Typha angustifolia var. elata (Boreau) Nyman i Typha × elata Boreau.
Skorzystam z półprywaty i zaproszę na seminarium Polskiego Towarzystwa Hydrobiologicznego (a konkretnie jego oddziału w Warszawie) na temat oceny stanu ekologicznego jezior. Nie jest to całkowity offtop, bo zbiorowiska makrofitów są wykorzystywane w tej ocenie. Gdyby wydzielono odrębne zbiorowisko dla pałki hybrydowej, jego stwierdzenie obok zbiorowisk gatunków rodzicielskich podwyższyłoby ocenę.
Szczegóły: https://www.facebook.com/events/709791805745083/
Moze to nam wszystko wyjasni raz na zawsze:
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,15896824,Stephen_Hawking__Sztuczna_inteligencja_moze_byc_najwiekszym.html#Cuk
@kagan
to może i ciekawe, ale zbyt odległe od tematu.
Dyskusję na temat sztucznej inteligencji będę kasował. Ocenę, co jest zbyt offtopiczne zostawię inteligencji swojej, naturalnej.
Mieszańce, na dodatek rozprzestrzeniające się w środowisku, pokazują konkretną informację. „Dlaczego” jest podstawowym pytaniem w badaniach przyrodniczych i także – w działaniach przyrodników, rzadko jednak używanym (wraz z odpowiedziami). Być może winę ponosi światopogląd materialistyczny, przekonanie o przypadkowości świata, w tym sensie nic nie dzieje się „po coś”, jest przypadkiem – ewolucyjnym lub nie;)
@Meruńka
No widzisz, dla mnie ich istnienie niesie informację: Pojęcie gatunku jest umowne. Podejście Arystotelesa i jego esencji każdego bytu jest więc błędne albo co najmniej wymaga przedefiniowania. Nie ma esencji „pałki wąskolistnej” i esencji „pałki szerokolistnej”, ewentualnie esencje te mogą się mieszać, więc trochę tracą ze swojej esencjonalności. Ponadto, to mieszanie sprawia, że w pewnym momencie naprawdę więcej sensu ma mówienie o nowym bycie niż o mieszaninie innych, ale właśnie jest to umowne. Same byty są umowne i bardziej zależą od naszego postrzegania niż od ich „natury”. (Nie chcę za bardzo tego rozwijać, bo nie jestem filozofem i nie mam tego szczególnie ułożonego. Wydaje mi się, że więcej jednak sensu ma mówienie o procesach, które, współwystępując, dają nam obraz bytów.)
@panek
Widze, ze argument sily zaczyna tu przewazac nad sila argumentu… Pamietam, ze w czasach PRLu mozna bylo bezkarnie krytykowac wladze, pod warunkiem, ze to byla konstruktywna krytyka. Ale o tym, czy dana krytyka byla konstruktywna czy tez nie, decydowaly takze wladze! A wiec nihil novi sub sole. 😉
Umowność i ewentualnie – niepewność pojęcia gatunku są na pewno ważne w systematyce, ale nie wyjaśniają, DLACZEGO coś się pojawia w przyrodzie. I to jest informacja, która jest ciekawa dla mnie.
Pojęcie bytu natomiast jest jednoznaczne: byt to to, co jest (nie znam lepszej definicji). Trudne może być natomiast odróżnienie bytu, tj. tego, co rzeczywiste, do projekcji (tego, co pozorne).
@panek,
O bytach mogę coś napisać tak luźno w przyszłości. Pisać?
@GP
Oczywiście. Przecież pamiętam wpisy o pegazach itp. A czy grzebałeś w Arystotelesowych esencjach itp., czy to poza twoimi zainteresowaniami?
Arystotelesowe esencje są mi dobrze znane, jak sądzę, chociaż raczej wtórnie – to znaczy nie z oryginałów ale licznych opracowań.
Miało być o gatunkach i zeszło na byty…
Gatunki to byty. Moim zdaniem mniej lub bardziej urojone. Choć użyteczne przy opisie świata,
Moim zdaniem jako jedyne z taksonów klasycznej systematyki istniejące realnie.
Tak jak klady istnieją realnie. Powiedzmy: zbiór gatunków pozostających w relacji pochodzenia z pewnym gatunkiem.
Rodzaje i cała reszta linneuszowskiej twórczości z parvordo i podplemieniem nie ma absolutnie żadnego odbicia w naturze, to one są „urojone”.