Analogia Kopernikańska

Kiedyś Immanuel Kant, chcąc zobrazować istotną zmianę w podejściu do procesów poznawczych, jakie zainicjował swoim badaniem, użył porównania do przewrotu kopernikańskiego. W „Krytyce czystego rozumu” pisał tak: „Rzecz się z tym ma tak samo, jak z pierwszą myślą Kopernika, który, gdy wyjaśnienie ruchów niebieskich nie chciało się udać przy założeniu, że cała armia gwiazd obraca się dookoła widza, spróbował, czy nie uda się lepiej, jeżeli każe się obracać widzowi, natomiast gwiazdy pozostawi w spokoju.”

Zostawmy Kanta i jego pomysły, a zatrzymajmy się na Mikołaju Koperniku. Co było sednem jego przewrotu? Kant (zresztą nie tylko Kant) podkreśla, że była nim zmiana sposobu myślenia o otaczającym nas świecie i przyjęcie zasady, że to, co człowiek widzi, nie jest tym samym, co się dzieje naprawdę.

Moja wiedza astronomiczna jest mizerna, tym niemniej chyba wystarczy do zilustrowania, o co chodzi. Nasze potoczne doświadczenie mówi nam, że to Słońce, a nocą gwiazdy wraz z planetami, kręcą się wokół Ziemi. Jednak podniesienie takiego poglądu do rangi dobrej i sprawdzonej teorii astronomicznej rodziło nieoczekiwane trudności. Dzięki uważniejszym obserwacjom astronomicznym odkryto na przykład, że planety niejako tańczą na niebie, a ich ruchu nie da się wytłumaczyć tylko tym, że krążą one wokół Ziemi. Teorię należało skomplikować i wzbogacić o dodatkowe wyjaśnienia, a i tak nie dawało to zadowalających rezultatów.

Kopernik trafił niejako w swój czas. Przypomniał dawny pomysł, że być może jest inaczej, niż wydaje się, że jest. To znaczy, że doświadczenie potoczne nas zawodzi i trzeba ten potoczny pogląd odwrócić – to nie Słońce krąży wokół Ziemi, lecz Ziemia wokół Słońca. Wprawdzie jego oryginalna koncepcja nie była pozbawiona wad, ale rozwój idei, którą przypomniał, doprowadził późniejszych badaczy do teorii, która jest bliższa prawdy niż teoria wcześniejsza.

Myślę sobie o tym wszystkim, obserwując aktualną zimę. Jaka jest, każdy widzi. Coraz częściej w publicystce słyszę pogląd, że to nie ocieplenie tylko ochłodzenie. Nie znam się na klimacie i nie wiem, jak jest naprawdę. Ale dla zwolenników poglądu, że obecne ochłodzenie w Polsce świadczy o ociepleniu globalnym przypominam metaforę Kopernikańską. Być może z pogodą jest taka samo, jak to jest z ruchem Słońca po niebie. Widzimy co innego, a w rzeczywistości zachodzi co innego. W obu wypadkach haczyk tkwi w rozpoznaniu mechanizmu badanych zjawisk, a nie w tym, co widać gołym okiem.

Grzegorz Pacewicz

Foto: gp