Schemat ogólny

Ostatnia dyskusja nad uwagą Łukasiewicza i moim komentarzem skłoniła mnie do spisania pewnej refleksji. Wystarczy we wpisie użyć słowa „metafizyka” i można być pewnym, że wcześniej czy później w którymś z komentarzy pojawi się uwaga, że jest to pseudonauka. W innej formie, może też paść określenie, że twierdzenia metafizyki są bezsensowne. Chciałbym tutaj zauważyć pewien schemat ogólny, który z takimi twierdzeniami się łączy, a który związany jest z pewną nieusuwalnością metafizyki.

Na uwagę o pseudonaukowości metafizyki można kontrargumentować w różny sposób. Najprościej jest wskazać na to, że filozofia generalnie rzecz biorąc nie jest nauką jako taką. Metafizyka jako dział filozofii ma oczywiście tę samą naturę. Wikła to nas w zagadnienie ogólne, jakie są kryteria naukowości.

W miejscu tym można twierdzić po pierwsze, że sama analiza tych kryteriów ma charakter filozoficzny, co wskazuje na to, że filozofia mimo że nie jest nauką jest z nią związana. Po drugie zaś, że kryteria naukowości pełnią w stosunku do nauki podobnę rolę jak metafizyka w filozofii. Ponieważ kryteria te mają charakter regulatywny w stosunku do nauki, same sobie nie mogą podlegać. Jeżeli zaś same sobie podlegają, to ich prawomocność jest wyznaczona przez nie same. W obu wypadkach oznacza to jednak, że mają one charakter metafizyczny, bo są pozanaukowe lub nieuzasadnione. W efekcie można twierdzić, że jedną metafizykę zastąpiono inną. W tym wypadku jest to metafizyka reguł wyznaczających naukowość.

Nie przez przypadek ilustracją tego wpisu jest kadr z filmu „Rejs”. W filmie tym pada stwierdzenie wygłoszone przez Filozofa, które świetnie oddaje ten dylemat. Cytuję niedosłownie: „Jaką metodą wybierzemy metodę głosowania?”

Podobnie jest z kategorią sensu. Jeżeli ktoś twierdzi, że metafizyka jest działalnością zupełnie bezsensowną , to można zapytać się, co rozumie on pod kategorią sensu. W moim odczuciu, kategoria sensu nastręcza jeszcze większych trudności niż kryteria naukowości. Te ostatnie są dość dobrze rozpoznane i przeanalizowane w metodologii ogólnej czy w filozofii nauki.

Określenia „sensowne/bezsensowne? mogą znaczyć wiele różnych rzeczy. Na przykład, że ktoś czegoś nie rozumie. Nie rozumie, bo ktoś to mętnie tłumaczy, albo bo brakuje mu wiedzy. Albo nie rozumie, bo ktoś używa pojęć niezdefiniowanych, albo źle zdefiniowanych. Albo dlatego, że ktoś posługuje się językiem niezgodnie z jego gramatyką, przez co wypowiedzi te są właśnie niezrozumiałe.

Można jednak powiedzieć, że coś jest bez sensu, ponieważ jest nieracjonalne. Jeśli ktoś używa „sensu” w tym znaczeniu, to znaczenie to wikła w nas w kolejne trudności. Bo co to znaczy, że coś jest racjonalne? To temat nie tylko na osobny wpis, ale i książkę. Nie będę więc tym razem rozwijał tej kwestii. Mówiąc krótko – przenosi to nas powtórnie na inny trudny temat, podobnie jak to było z kryteriami naukowości. I podobnie jak to ma miejsce z kryteriami naukowości można argumentować, że prowadzi to nas do jakiejś „metafizycznej” postaci racjonalności.

Na zakończenie uwaga, od której powinienem zacząć. Nie definiuję tutaj oczywiście, czym jest metafizyka i jak rozumiem „metafizykę” oraz „metafizyczność”. Zakładam, mimo niejasności i wieloznaczności tego słowa, że jednak wiadomo z grubsza, o co chodzi. Jeśli zajdzie potrzeba poświęcę temu zagadnieniu wpis.

Jak każda działalność ludzka metafizyka ma swoje struktury i schematy. Jest to dyscyplina stara i obrosła wielowiekową tradycją. W tradycji tej przerabiano w zasadzie wszystkie możliwe drogi uzasadniania twierdzeń. Także tych, które miały podważyć metafizykę i usunąć ją z myśli ludzkiej. Ale wypracowano też schematy broniące jej przed tego typu zamierzeniami. Sądzę, że są one na tyle mocne, że z powodzeniem bronią metafizyki przed próbami jej usunięcia.

Grzegorz Pacewicz

Foto: kadr z filmu „Rejs”, reż. Marek Piwowski