Rekrutacja
W tym roku, w wakacje uczestniczyłem w tak zwanej rekrutacji. Brałem więc udział w czynnościach biurokratycznych związanych z naborem nowych studentów, przez co sprawy te były mi jakby bliższe niż wcześniej. Nie będę tutaj opisywał zagadnień biurokratycznych z naborem (o zużytych na przykład ryzach papieru) i tego co, można zmienić, by pewne sprawy uprościć. Chcę tylko napisać parę słów na temat rekrutacji na kierunek filozofia.
Filozofia to jeden z wielu kierunków humanistycznego toku studiów. Na moim wydziale w pierwszym naborze, na studia pierwszego stopnia mieliśmy ledwie 11 osób. Drugi nabór był nieco lepszy – zapisało się 23 chętnych, z czego ostatecznie na studia przyszło 15 osób. Razem 26. W sumie ilość, która jest w granicach jakiejś normy, chociaż mniej niż chociażby 2-3 lata temu. Dlaczego tak się stało?
Od kilku lat nacisk Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego jest taki, by zmniejszać ilość studentów na kierunkach humanistycznych i zwiększać na kierunkach technicznych. Czy to dobrze? No jasne. W ostatnich 20 latach obserwować można było nadmierny rozrost kierunków społecznych i humanistycznych. To oczywiste. Jest tylko jedno ale – czy nie wylewamy dziecka z kąpielą?
Po pierwsze, dla utrzymania kierunku potrzeba minimum trzydziestu studentów. Poniżej tej ilości, władze rektorskie muszą wydać zgodę, ale wiadomo, że o tę zgodę trudno, gdy studentów będzie mniej niż dwudziestu.
Po drugie, odpłatność za drugi kierunek studiów sprawia, że chętnych na te studia będzie mniej. Z moich rozmów ze studentami wynikało (z lat wcześniejszych), że takich studentów na filozofii mogła być nawet połowa. I niekoniecznie pierwszym ich kierunkiem były inne dziedziny humanistyczne. Trafiali do nas i informatycy, i technolodzy żywności czy biolodzy. Odpłatność za drugi kierunek na pewno to zmieni. Podejrzewam, że takich studentów będzie ledwie kilku lub w ogóle ich nie będzie. Dużo zależy oczywiście od ceny tych studiów, a te kwestie u mnie na uczelni jeszcze są nieustalone.
Po trzecie, na pewno jest tak, że filozofów w ilościach znacznych nie potrzeba. Ale nie jest tak, że są w ogóle niepotrzebni. I to jest ten punkt o który mi najbardziej chodzi. Czy doprowadzając do odpływu studentów z kierunków humanistycznych, ministerstwo nie doprowadzi do likwidacji takich kierunków jak filozofia?
O ile więc generalny trend związany z odpływem studentów z humanistyki na rzecz kierunków przyrodniczych czy technicznych uważam za dobry, o tyle obawiam się, czy przez przypadek nie wylejemy dziecka z kąpielą. Czy w związku z tym niektóre kierunki, w tym przede wszystkim filozofia, nie domagają się innego, specjalnego potraktowania?
Grzegorz Pacewicz
Fotografia: gp
Komentarze
Innymi słowy „kasa misiu kasa” Panie Grzegorzu. Czyli ograniczać trzeba i słusznie ale żeby u mnie? Rzeczywistość niestety skrzeczy i mimo całej sympatii do filozofii jej absolwenci mają umiarkowane szanse na dobrze płatna pracę (owszem Palikoty się zdarzają ale to wyjątki).
Panie Grzegorzu, również żałuję, że popularność kierunków humanistycznych się zmniejsza, a w tym filozofii. Niestety wśród studentów panuje niezbyt pozytywna opinia o tych, którzy idą na ten kierunek. Daje im się małe szanse na przyszłość. a to niekoniecznie jest prawda, bo mój dobry przyjaciel po filozofii założył własną księgarnię. Najpierw było ciężko, kilka lat prawie bez kasy, ale jak zdobył pierwsze doświadczenie, zarobił więcej kasy, za co mógł się reklamować w internecie, m.in. panoramie firm, to dość szybko zdobył nowych klientów, którzy zostali u niego na dłużej. Jego główną zaletą było to, że miał dużą wiedzę, którą zdobył na studiach, umiał służyć radą klientom, czego często brakuje księgarniom sieciowym.
Przed wiekami w Wrocławiu na moim pierwszym roku było 11 studentów w tym cztery dziewczyny i jedna w roli „wolnej słuchaczki”. Brała udział we wszystkich zajeciach ale nie zaliczała i nie zdawała. egzaminów. To było studiowanie, gdy na ćwiczeniach z logiki kłóciło sie siedmioro a nie dwudziestu a na seminarium gorączkowo dyskutowało np. osmioro. To uczyło myśleć i mówić. Nieszczęściem był tzw. kierunek poboczny mający z filozofów zrobić nauczycieli by mieli pracę. Jednak to powinien być drugi kierunek i nie tylko po to by nauczyć filozofów ale po to by nauczyć filozofowania. Ale pojęcia nie mam jak prowadzic nabór. Sam zdawałem jakieś idiotyczne maturalne przedmioty. Pewnie powinno się pozwolić studiować filozofię kazdemu kto chce. No ale te nieszczęsne „niepłatne” studia.
Z powazaniem W.
@marchewa,
Chyba nie dostrzegasz różnicy między ograniczać, a likwidować, o czym piszę. 😉
@tonalus,
Dzięki za ten przykład. Generalnie bezrobotni absolwenci filozofii to mit – co krok na niego natrafiam. Ciekawe czy ktoś go na serio weryfikował.
O jakiej piszesz rekrutacji: na studia licencjackie czy magisterskie? One mogą być całkowicie różne.
moim zdaniem filozofa „wyhodowac” sie nie da,
a ludzie, ktorzy dzisiaj „uprawiaja filozofie” sa najwyzej historykami idei;
aby pozostac przy kraju, ostatnim poskim filozofem byl dla mnie roman ingarden,
ale gotow dam sie pouczyc jesli by bylo inaczej…
A co ty z ta iloscia? Studenci to nie piasek. To jest liczba, a nie ilosc.
@J. Ty,
I stopień, czyli licencjat.
@jk,
O żesz… ale żem strzelił. 🙂
@byk,
Nie wiem jak jest z hodowlą, ale nawet Ingarden studiował filozofię.
A może w czasach ograniczeń liczby studiowanych kierunków i powszechnego przekonania o tym, że po studiach humanistycznych trudno o pracę, lepsze szanse dałaby Wam rekrutacja na studia II stopnia?
@gp:
tak,nie kazdy jest mozartem i niejeden diament trzeba dlugo szlifowac…
no, ale gdzie gdzie jest ten filozof, ktory studiowal( w ciagu ostatniego polwiecza)
na tuzinie juz chyba(?) polskich uniwersytetow?
@J. Ty,
Mamy oczywiście studia II stopnia. W większości idą na nie studenci po skończeniu I stopnia. Dlatego studenci I stopnia są tutaj kluczowi. 🙂
@byk,
Rozumiem do czego zmierzasz – historycy zamiast filozofów. Ale myślę, że kilku oryginalnych filozofów by się znalazło. Np. Stróżewski, Tischner, Woleński, o. Krąpiec. Nawet Kołakowskiego bym tutaj też zaliczył. Mimo, że sam siebie określał mianem „historyka” to jego prace to nie tylko historia, ale także filozofia. Pytanie jest takie – co jest miarą ich „wybitności” czy „oryginalności”?
A próbowaliście ściągać na studia II stopnia licencjatów z innych wydziałów? Ludzie, którzy dawniej by studiowali filozofię jako drugi kierunek mogliby uznać, że licencjat na podstawowym wystarczy i zrobić zamiast magisterium z niego, zrobiliby magisterium u Was.
@J. Ty,
Tak, to też robimy. 🙂
I jaki macie efekt?
@J. Ty,
Porównywalny ze studiami I stopnia.
to bardzo dobrze swiadczy o kolakowskim, nie wiedzialem, szacunek,
ze nie bylo mu spieszno na oltarze, ktore mu( w momencie implozji bolszewizmu – po roku 1989) licznie stawiano;
zgadzam sie z panem, co do propozycji, dorzucil bym jeszcze wojtyle…
ale co zrobic z n.p. bielik-robson i legutka, ludziom, ktorzy do miana filozofa nie tylko pretenduja, ale sie wrecz obnosza?
” Czy w związku z tym niektóre kierunki, w tym przede wszystkim filozofia, nie domagają się innego, specjalnego potraktowania?”
Gdy sie jedne studia potraktuje specjalnie, inne studia tez sie beda domagaly specjalnego traktowania.
Poza tym, poddaje w watpliwosc „w tym przede wszystkim”. Rozumiem ze o kase chodzi, ale wydaje mi sie ze jest wiele innych kierunkow o priorytecie deko wiekszym