Szczęście

W trakcie wykładów z historii filozofii dla każdego zawsze dochodzę do fragmentu, w którym mówię o starożytnych koncepcjach szczęścia. Nie inaczej jest w tym roku. Tym razem coś sobie przy okazji mojego mówienia uświadomiłem.

Szczęście można definiować różnie. Niektórzy mówią, że to pewna doskonałość osiągana w życiu; inni, że szczęście jest sumą przyjemności doznawanych każdego dnia; jeszcze inni, że szczęście nie zależy od nikogo i niczego, że albo się je ma, albo nie ma. To ostatnie określenie przypisywane jest starożytnym cynikom.

Cynicy łączyli wolność i szczęście. Ich rozumowanie jest proste. Jeśli szczęście od czegoś zależy, to znaczy, że brak tego czynnika pozbawia szczęścia. Na to się jednak nie potrafili zgodzić – jeśli ktoś jest szczęśliwy, to w pewnym sensie niezależnie od okoliczności. I tylko takie szczęście jest szczęściem prawdziwym. Stan ten utożsamiali z posiadaniem pewnej cechy, którą określali jako cnota. Jest ona jakąś formą sprawności moralnej; zapewne cechą charakteru, od której zależy moralnie dobre postępowanie. Cnota i szczęście to jedno. Kto ją ma, ten jest szczęśliwy i tylko ona jest naprawdę potrzebna człowiekowi.

Jest w tym pewien urok. Każdy człowiek dąży do szczęścia i szczęścia szuka. Jeśli nie ma nadziei na jego osiągnięcie czy znalezienie, jego życie traci sens, a konsekwencją tego stanu rzeczy jest samobójstwo. Niestety. Ale czym jest szczęście? Tutaj każda odpowiedź nie jest właściwa. Podobnie jak w przypadku dobra nieuchronnie wpada się w pułapkę utożsamiając szczęście z tym, co tylko jest jego pewnym sensem, w pewnych sytuacjach. To właśnie tego byli świadomi cynicy. Jeśli szczęście jest uzależnione od przyjemności, ludzie cierpiący z różnych powodów (np. choroby) go nie osiągną. Jeśli zależy ono od zdrowia, podobnie. Nie inaczej jest w przypadku pieniędzy, inteligencji, urody, dzieci, przyjaciół i tak dalej. Jasne jest, że prawdopodobnie jakoś ono zależy od tych czynników, ale do nich się nie redukuje, ani nie jest ich zwykłą sumą.  W tym właśnie tkwi urok myśli Arystypa, głównego twórcy tej doktryny.

Zresztą jest też powód drugi. Ponieważ szczęście nie redukuje się do żadnego z tych czynników, to właśnie od człowieka zależy czy szczęście osiągnie, czy nie, niezależnie od sytuacji, w jakiej się znalazł. Choroba, brak urody, inteligencji i tak dalej nie przekreśla możliwości jego osiągnięcia. W pewien sposób człowiek sam determinuje ten stan: szczęście nie zależy od okoliczności, w jakich tkwi człowiek, lecz od tego, co z tym zrobi. Dlatego też cynicy łączyli szczęście z wolnością. Człowiek szczęśliwy jest wolny.

Jednak takie podejście ma też swoją cenę. Każdy szuka lub dąży do szczęścia, ale w efekcie nie sposób powiedzieć, czym ono właściwie jest. Wygląda to trochę tak, że gonimy za czymś, czego nie znamy i o czym niewiele wiemy. Czy wobec tego szczęście jest tylko jakąś mrzonką? Wymysłem tkwiącym w nas z niewyjaśnionych względów, który gonimy, ale którego nigdy nie uda się złapać? Jeśli tak jest, próżne nasze wysiłki. Górnolotnie mówiąc – a wtedy, po co żyć?

Grzegorz Pacewicz

Fot. Pink Sherbet Photography, Flickr (CC by)