Bez znieczulenia

Sejmowa dyskusja wokół in vitro pokazała po raz kolejny, jak bardzo w debacie publicznej liczą się argumenty ideologiczne, a nie naukowe. Uzyskaliśmy równocześnie kolejne dowody, że ideologia anty-in vitro opiera się na wypaczaniu informacji naukowych i zwykłych kłamstwach. Nie mogę zrozumieć, choć domyślam się, dlaczego takich argumentów używają posłowie działający ręka w rękę z Kościołem katolickim i rzekomo wyznający katolickie zasady.

Chyba rekordy tego typu demagogii pobił pan poseł i lekarz (specjalność: ginekologia!) Bolesław Piecha z PiS, autor jednego z dwóch projektów PiS w pełni popieranych przez hierarchię kościelną. Zastosował on metodę uogólniania tam, gdzie dysponował niekorzystnymi dla in vitro danymi szczegółowymi i zwyczajnego mówienia nieprawdy mającej in vitro obrzydzić, zdemaskować, lub przynajmniej zasiać wątpliwości.

Według posła Piechy przeszczepia się do dróg rodnych kobiet po 8 zarodków. Nie muszę chyba dodawać, że czegoś takiego zaniechano już dawno, odkrywając efekty takich monstrualnych ciąży mnogich. Jest rzeczą absolutnie niemożliwą, aby poseł Piecha o tym nie wiedział (jeśli jednak nie wie, to nie powinien być ani lekarzem, ani posłem).

Całkowitą nieprawda jest zaś to, że zarodki ludzkie lekarze zabijają umyślnie. Przecież po to się je mrozi, żeby nie zabijać! Jeśli lekarz, który był kiedyś ministrem zdrowia używa takich argumentów i idzie w ten sposób w zaparte przed całą Polską, to najzwyczajniej ośmiesza siebie i ideę, której rzekomo broni.

Ale najzabawniejszy jest protest przeciwko poczynaniu życia „na szkle stołu laboratoryjnego”. Panie pośle, „na szkle” robiono zapłodnienie in vitro 30 lat temu. Teraz robi się to w sterylnym plastyku, w przystosowanej do tego klinice. Sądzę, że pan dr Piecha zdaje sobie w pełni sprawę z tego, co mówi. Ale oczywiście musi również wiedzieć, że w ten sposób ośmiesza zakaz stosowania in vitro wyłącznie wśród ludzi światłych i potrafiących dostrzec niską jakość jego argumentów. To oznaczałoby, że ta część poselskiej debaty skierowana była do pewnej grupy społecznej – tzw. ciemnego ludu, który kupi wszystko.

W dodatku argumenty te mają słuchaczy przestraszyć. Wystarczy bowiem wyobrazić sobie kobietę w ciąży mnogiej z ośmioma płodami i lekarza mordującego (dla zabawy?) ludzkie zarodki. Nota bene ten argument też jest skierowany do ludzi, którzy wyobrażają sobie, że zabija się zarodki z rączkami i nóżkami, a nie grudki cytoplazmy bez wykształconego systemu nerwowego.

Ważne w wystąpieniu posła Piechy było również obrzydzanie zapłodnienie pozaustrojowego. To zimne szkło miało przemówić do wyobraźni posłów znających przyjemniejsze sposoby poczęcia. Dlatego też nie należy wspominać, ze poczęcie „w szkle” odbywa się jednak w ciepełku 37,6 stopni Celcjusza. Cóż, większość zabiegów medycznych nie należy do estetycznych i wzniosłych. Chyba ginekolog wie o tym równie dobrze co proktolog, laryngolog, gastrolog czy chirurg (o dentyście nie wspominając).

Z sejmowego wystąpienia pana posła Piechy wynika więc jasno, że chodzi o przeforsowanie zakazu zapłodnienia in vitro wszelkimi metodami. Takie pojęcia jak rzetelność, prawda, scisłość wypowiedzi się nie liczą. Liczy się jedynie cel.

Jest to działanie bez znieczulenia na zbiorowej świadomości społecznej. Chodzi wyraźnie o otumanienie i rozszerzenie ciemnoty. Cel jest też z pozoru zbożny, bo pobłogosławiony przez Kościół katolicki.

A prawda? O nią nie martwi się ani poseł Piecha, ani Kościół. Przecież chodzi o ratowanie ludzkich istnień, a to cel, który, jak widać, uświęca środki. Tyle, że to nie ma wiele wspólnego ani z demokracją, ani z religią katolicką, w której kłamstwo jest grzechem, a cel zdobywa się prawdą i miłością (jak mnie uczono na katechezie). Religia dziś mnie nie interesuje, a demokracja jak najbardziej. To właśnie Sejm ma być, o ile mi wiadomo, ostoją polskiej demokracji, a nie miejscem szerzenia nieprawdy służącej bezwzględnym ideologiom.

Jacek Kubiak

Fot. DreamShoot by Marcel Steger, Flickr (CC by)