Nowa lokomotywa
Francusko-niemieckie inicjatywy polityczne tworzyły od dawna tzw. motor europejski. Od jakiegoś czasu motor ten przestał sprawnie działać. Teraz Sarkozy i Merkel probują znów go nasmarować i uruchomić. Tym razem kołem napędowym ma być wspólna inwestycja w naukę i nowatorskie technologie.
Wczoraj odbyło się w Paryżu dwunaste już wspólne posiedzenie rządu Francji i Niemiec. Jednym z głównych punktów dyskusji była propozycja utworzenia wspólnego francusko-niemieckiego ministerstwa współpracy naukowej. Do przeforsowania tej unikalnej w skali światowej propozycji utworzenia wspólnego ministerstwa dwóch sąsiednich krajów niestety nie doszło z przyczyn politycznych. Jednak bez tworzenia precedensów podjęto wiele decyzji, które powinny zaowocować lepszą współpracą naukową między oboma krajami.
Francja wszelkimi metodami próbuje usprawnić swoją naukę i technologię. Najwyraźniej dotarło do władz centralnych, a głównie do prezydenta Sarkozy’go, że dziś bez znacznego postępu w tej dziedzinie rozwój gospodarczy żadnego kraju nie jest możliwy.
Sarkozy zaczął od wytykania francuskim naukowcom, że są mało wydajni. Spowodowało to jednak jedynie zatarg na linii nauka-władza. Dość szybko prezydent zmienił front. Ostatnio bardzo francuskich naukowców chwali, równocześnie wprowadzając reformy systemu nauki i szkolnictwa wyższego (a także niższego). Najwyraźniej metoda marchewki ma większą przyszłość niż kija.
Pisałem niedawno w blogu o zaciągnięciu wielkiej państwowej pożyczki przeznaczonej w dużej mierze na rozwój nauki. To również część planu obłaskawiania środowiska i napędzania naukowej efektywności.
Wczorajsze dyskusje rządów Francji i Niemiec idą w tym samym kierunku. Połączenie francuskiego i niemieckiego potencjału naukowego mogłoby być znaczącym przełomem w nauce europejskiej. Dziś lepsze wyniki osiągają o wiele mniej liczni, ale nie szczędzący wydatków na naukę i świetnie zorganizowani Szwajcarzy (choć są poza Unia Europejską, to świetnie w niej funkcjonują jako naukowa potęga) i Brytyjczycy.
Na posiedzeniu tym podjęto decyzje m. in. o ściślejszej współpracy w dziedzinie badań nad odtwarzalnymi źródłami energii, wspólnym projekcie samochodu elektrycznego między Strasburgiem i Stuttgartem, budowę wspólnego satelity francusko-niemieckiego przeznaczonego do badań efektu cieplarnianego i – szerzej – gazów w atmosferze ziemskiej. Poza tym ma być również ułatwiona wymiana studentów, doktorantów i postdoków i zwiększone inwestycje w infrastrukturę naukową (m. in. wspomniana wyżej francuska pożyczka).
Plany francusko-niemieckie mają być przedstawione na nieoficjalnym szczycie Unii Europejskiej 11 lutego innym krajom UE. Może warto byłoby, aby Polska poparła takie inicjatywy i spróbowała dołączyć choćby do niektórych projektów. Polska nauka, jak zresztą każda, potrzebuje międzynarodowej współpracy, a polska gospodarka postępu naukowego. Do dziś, jak dobrze wiadomo, nauka nie jest naszą ekonomiczną lokomotywą. Może warto podłączyć choć jeden polski wagon do francusko-niemieckiego pociągu?
Jacek Kubiak
Fot. freefotouk, Flickr (CC SA)
Komentarze
Ze wszech miar słuszny postulat. Podłączyć kilka waganów ! Bez realnych osiągnięć w nauce, nie marzeczywistego postępu. Odkrycie szczątków homonida to zyt mało, jak na wielkomocorstwo ambicje naszych przywódców i uzasadnione potrzeby obywateli RP.
Oj, dobrze byłoby włączyć się w taki program.
Jakoś tak smutno mi się zrobiło. Europa myśli, działa, coś próbuje stworzyć, a my… jak zwykle na peryferiach.
Problemy szkolnictwa i rozwoju nauki nie zakłócaję snu naszych polityków.
Nie wiem czy to refleksja nad stanem naszej nauki tak mnie dołuje, czy może to koszmarnie białe lutowe niebo, bez cienia błękitu, czy promienia słońca. 🙁
Od dawna już padam na kolana i biję pokłony kiedy słyszę o tym, co dzieje się na zachodzie.
Jednocześnie dziwię się, że w Polsce chyba nie robi się zbyt wiele aby tą sytuację usprawnić. Rozglądając się chociażby za studiami magisterskimi zauważyłem, że np. w Niemczech Polacy mają lepsze warunki do studiowania niż we własnym kraju…
Młodzi ludzie muszą zostawać żeby coś zmienić, pytanie tylko kto chce zostać i czy im się to opłaca.