Niedosyt i przesyt

Od roku 1789 Francja cieszy się opinią rewolucyjnej. I słusznie. Tyle, że najlepiej wychodzą jej rewolucje bez rewolucji. Tak właśnie dzieje się we francuskiej nauce.

Przyglądam się zmianom we francuskiej nauce od ponad 20 lat i nie przestaje mnie zadziwiać, dlaczego rewolucyjni z natury Francuzi tak nerwowo reagują na propozycje wszelkich zmian w systemie nauki.
Każda zapowiedź zmian zostaje od razu oprotestowana. Tworzone są komitety „ratujące” naukę przed upadkiem. Ba, ratujące wolność prowadzenia badań naukowych i myślenia. Takie ruchy oddolne mają na pozór wielkie poparcie, ale w gruncie rzeczy do niczego nie prowadzą. Głównie dlatego, że wszelkie zmiany w systemie francuskiej nauki są pozorne. W jej reformach chodzi bowiem o to, żeby wszystko zmienić tak, aby w rzeczywistości nic się nie zmieniło.

Ileż było oburzenia, gdy prawicowy rząd zapowiedział, że chce zróżnicować dochody naukowców w zależności od ich wydajności. Wedle obrońców zasad miał być to zamach na naukową wolność. Teraz, gdy wprowadza się premie dla najlepszych (jak ich wyłonić, oto jest pytanie), nie słychać żadnych głosów protestu.

Na uniwersytetach owych najlepszych naukowców wyłania się na podstawie podań złożonych przez samych zainteresowanych. Oznacza to, że jeśli jest się noblistą, ale nie wystąpi się o nagrodę, to się jej nie dostanie. Niby jest to logiczne, ale tak zimne i bezduszne, że gdybym był owym noblistą to po prostu zlekceważyłbym Radę Naukową mojego uniwersytetu, która żądałaby ode mnie złożenia podania o nagrodę.

W CNRS postąpili inaczej : przyznano nagrody za „doskonałość” (swoją drogą jakże pięknie brzmi ten eufemizm po francusku – „excellence”) z urzędu. Dostają je automatycznie laureaci nagród Nobla i medali CNRS: złotych, srebrnych i brązowych. Niby werdykt salomonowy, ale co z laureatami np. medali brązowych przyznawanym młodym naukowców na początku kariery, którzy dostali medal np. 15 lat temu, i od dłuższego czasu nie wykazują już żadnej aktywności naukowej? Jak to z rozdzielnika – i tak dostaną premię za „excellence”.

Tak to właśnie jest we Francji – albo trzeba się dobijać po swoje, albo dają ci nagrody czy chcesz tego, czy nie. Jednym słowem robi się rewolucję po to, aby w ogólnym rozrachunku nic się nie zmieniło. Francuzi są mistrzami w tej dziedzinie.

Jacek Kubiak

Fot. nedsolo, Flickr (CC SA)