Barack Obama i teologia
Jedyną dziedziną nauki, która teraz tak naprawdę obchodzi Baracka Obamę, jest teologia.
Nie dlatego, że ma wewnętrzną potrzebę modlitwy i religijnej refleksji, ale dlatego, że George W. Bush z teologii zrobił swoją polityczną formułę działania. Obama zaś musi wykorzystać kontrasty w stosunku do swego poprzednika. A właśnie stosunek do religii, i siłą rzeczy do teologii, ma znaczenie. Oddzielenie tej ostatniej od polityki wyjdzie jej samej na dobre, gdyż polityczna teologia jest bardzo niskich lotów.
Odpowiadając na terrorystyczne ataki z 11 września językiem teologicznym (krucjaty, osie zła), George W. Bush wciągnął religię w centrum politycznej dysputy. On sam też tego zapewne nie pragnął, ale o taką właśnie odpowiedź na zniweczenie WTC chodziło Bin Ladenowi. Dlatego głównym błędem Busha było to, co na początku mogło wydawać się jego siłą. Zbrojna odpowiedź na poczynania terrorystów i religijna retoryka była niczym innym niż pójściem na pasku Bin Ladena – Bin Laden już nie musi wyprawiać się do USA, atakuje je u siebie. Dziś jest jasne, że terroryzmu nie da się pokonać samą siłą militarną. Trzeba oczywiście wykorzystać siłę Zachodu, ale podstawą musi być rozumne i kompleksowe działanie na wielu polach, a nie ostrzał najbardziej nawet wyrafinowaną bronią.
Barack Obama może zmienić tę sytuację. Ma do tego dwa atuty i swego rodzaju konieczność. Po pierwsze nie jest „białym Europejczykiem” (white european man), lecz metysem. Po drugie nie jest uwikłany w teologiczną i religijną retorykę. Musi odróżnić się od swojego poprzednika, którego polityka nie ma szans na wprowadzenie długotrwałych rozwiązań.
Nie dość, że Obama jest metysem, to urodził się na peryferiach imperium, na Hawajach. W dodatku w jego rodzinie przenikały się różne wyznania (co nie mało chyba wielkiego wpływu na jego własną religijność) i przeżył z otwartymi oczami i uszami kawałek życia w Indonezji – najliczniejszym kraju muzułmańskim, w którym współistniało za jego młodych czasów wiele religii. Zna coś innego niż teksańskie prerie, bywał w Kenii, Izraelu, Europie… To background, na którym może budować nowe, otwarte podejście do świata.
Zerwanie z teologizacją polityki to równoczesne zerwanie z ultrakonserwatywną rewolucją czasów Busha. Polskich rasistów bardziej boli właśnie ta zmiana polityki USA niż sam kolor skóry przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Odejście od XIX-wiecznych doktryn białych Europejczyków oznacza bowiem zniknięcie ich głównego ideologicznego wzorca.
Nie da się bowiem realnie myśleć o powrocie do polskiej konserwatywnej „rewolucji moralnej” bez błogosławieństwa Wielkiego Brata zza Oceanu. Nie chodzi oczywiście o wpływ bezpośredni, lecz o tworzenie odpowiedniego klimatu. Ideolodzy polskiej konserwy politycznej muszą szybko przepisać swoje elementarze, tak by dopasować je do nowych realiów dyktowanych właśnie przez Obamę. Gdyby wygrał McCain nie musieliby sobie łamać głów – klimat pozostałby ten sam.
W polskim Sejmie padają rasistowskie słowa pod adresem prezydenta-elekta wcale nie dlatego, że ma on ciemniejszy kolor skóry niż większość Górskich i Kowalskich znad Wisły. Ale dlatego, że to de facto Barack Obama, o którym jeszcze rok temu nawet nie słyszeli, odbiera im na odległość wpływy. Sam w sobie rasizm w polityce nie znaczy wiele. Jest jedynie kodem łączącym ludzi o pewnych politycznych interesach. Celem grypsery posła Górskiego było oznajmienie swoim: jeszcze trzymamy się mocno!
Barack Obama nie ma wielkiego pola manewru. Jego najważniejszym zadaniem jest jak najskuteczniej odróżnić się od swego poprzednika. I paradoksalnie właśnie to stanowi o jego sile. Nie będzie bowiem ideologizował swych poczynań tak jak robił to George W. Bush. Będzie robił swoją rewolucję bez rewolucyjnych haseł, zadęcia i patosu. Ale takie rewolucje są najtrwalsze. I tego właśnie najbardziej boją się nasi prawicowi rewolucjoniści.
Jacek Kubiak
Fot. Double Feature, Flickr (CC SA)
Komentarze
1. Zacznijmy od tego że nie „metys” a „mulat”. Jak już używamy terminologii warto wiedzieć jakie ma znaczenie. „Metys” to mieszanka indiańsko-biała. Obama którego biologiczny ojciec był kenijczykiem jest „mulatem”.
2. Pojęcie „ultrakonserwatywna rewolucja” słyszę po raz pierwszy. Należało by raczej używać słowa „neokonserwatyzm”. użycie przedrostka „ultra” sugeruje bardzo ortodoksyjny stosunek do doktryny w której preferowaną forma ustroju bynajmniej nie jest republika. Co za tym idzie jest to bujda na resorach.
3. Mówienie o wybryku posła Górskiego jako o reprezentacji szerszego (i jak domniemam wpływowego) nurtu na polskiej tzw. prawicy jest nieporozumieniem. Jest on raczej skrajnym marginesem tolerowanym ze względu na ultrakatolicyzm a nie konserwatywno-monarchistyczne poglądy.
4. Wpływ wyboru Obamy na polską politykę będzie w mojej opinii inny niz się autorowi wydaje. Nie znajdziemy tutaj powiązań ideologiczno – religijnych co raczej polityczne (tarcza, zwiększenie obecności w Afganistanie). Polska jest pod wieloma względami bardzie tolerancyjna religijno-politycznie od USA gdzie prezydentem nie zostanie raczej nigdy otwarty ateista (a u nas był Kwaśniewski). Obama to kolejny nawrócony protestant i nie należy od niego oczekiwać działań zmierzających w kierunku sekularyzacji państwa. Raczej będzie utrzymywał status quo w kwestii aborcji czy kreacjonizmu w szkołach (czyli to czego naucza się w prywatnych szkołach to nie problem władzy centralnej).
5. Czy Obama nie będzie ideologizował polityki szczerze wątpię. Będzie ję ideologizował w inny od dotychczasowego sposób bliższy komunitaryzmowi niż założeniom neokonserwatyzmu. Projekcja europejskich oczekiwań jaka autor zawarł w artykule wskazuje na to że w dalszym ciągu niewiele z Ameryki rozumiemy i nie mamy języka do „czytania” tamtejszej polityki.
@ Marchewa :
1. Masz czesciowo racje. We francuskim ‚metissage’ oznacza po prostu mieszanke (nie wazne czy kulturowa czy spoleczna). Dlatego uzylem slowa ‚metys’ jako ‚mieszaniec’. Gdybym chcial nazywac Obame prawdziwym Metysem, to napisalbym to z duzej litery. Ale rzeczywiscie w jezyku polskim ‚metys’ moze byc zrozumieny inaczej niz chcialem.
Przykladowo Wikipedia mowi tak:
Samo słowo Metys wywodzi się z angielskiego Metis, które z kolei pochodzi z francuskiego M?tis. Może być także wywiedzione z hiszpańskiego mestizo. W obu językach słowa te zawierają łaciński pierwiastek mixtus ? mieszać.
2. Chcialem zeby bylo powiedziane mocno. Dla mnie ‚W’ jest ultrasem.
3. Tu sie nie zgodze. Jaroslaw Kaczynski broni tej wypowiedzi pod plaszczykiem obrony wolnosci slowa. W dodatku obrona J. Kaczynskiego jest sprzeczna z tym co publicznie mowil jego brat blizniak L. Kaczynski – prezydent RP. Bracia widac nie wszystko ze soba uzgadniaja. Niejaki pan Jacek Bartyzel na jakims portalu tez niby to odcina sie od Gorskiego, ale tak naprawde to go chwali. Dla mnie to sa sygnaly, ze opinie posla Gorskiego podziela wiele osob z tych srodowisk (niektorzy poslowie PiS wrecz wpadli w zachwyt). Tak jak sa ponoc kryptokomunisci, sa tez kryptorasisci i J. Kaczynski do nich sie wlasnie zapisal. Stosunek wyznawcow PiS do rasizmu, antysemityzmu itp jest zwichrowany z powodu programowego odrzucenia nie tylko poprawnosci politycznej, ale w ogole jakichkolwiek sladow tej popranosci. Z tego tez powodu bracia K sa widziani poza PiSem itp (czyli przez znakomita wiekszosc ludzi) jako homofoby. To ich wlasny wybor. Poprawnosc polityczna nie jest nakazem, ale bardzo ulatwia zycie. Jest czescia savoir vivre’u, ktory jak jedzenie widelcem i nozem odrzucaja bracia K, chyba tylko po to zeby sobie znalezc jakas specyficzna nisze i przyciagac pieniaczy. A to jest nie tylko niesmaczne, ale i niebezpieczne. (N.B. podobnie jest z programowa wrogoscia PiSu do relatywizmu – oczywiscie jesli nie dotyczy to wlasnych szergow, e.g. wybryki posla Jacka Kurskiego) 🙂
4. Oczywiscie! Pisalem tylko o wplywie na jedna partie – PiS.
5. Tego chyba nawet Pan Bog w niebie jeszcze nie wie. 🙂
@autor
1. Pan wywodzi termin z łaciny ja natomiast jako miłośnik książek Szklarskiego wolę aby termin metys zachować dla pół indian. Obama to dla mnie mulat jak się patrzy.
2. Zastanawiam się jaki przedrostek zachowa Pan dla tych którzy nie akceptują w swojej ideologii porządku demokratycznego i nawołują do neomonarchistycznej rewolucji. „Hiper-ultra-mega”? Trzeba zachować miarę w stopniowaniu.
3. Stosunek PiS do każdej kwestii jest zwichrowany bo ta partia (podobnie jak zresztą PO) bo nie posiada ona jednolitej ideologii tylko poglądy wygłaszane ad hoc do różnych elektoratów. PiS ma za to większy od PO bagaż politycznych outsiderów w rodzaju Górskiego (czy z innej beczki Dorna). Stąd większe niż w PO trudności w utrzymaniu spójnej linii programowej.
Bartyzela proszę nie przywoływać bo to teatrolog co mieni sie politologiem i człowiek którego kontakt z rzeczywistością bywa często równie mocny jak pacjentów placówek gdzie co drugi jest Napoleonem. W żadnym wypadku nie jest on ideologiem PiSu a mam wrażenie że Pan go za takiego uważa. Swoja drogą niektóre tytuły naukowe warto byłoby zrewidować nieprawdaż?
@ Marchewa :
1. Co do Mulata to pelna zgoda, ale nie wiem jakiego slowa trzeba by uzyc dla okreslenie tego o co mi chodzi. A nie chodzi mi o to, ze Obama jest Mulatem, tylko, ze jest ‚mieszancem” (nie wazne kogo z kim). Okreslenie kogos w jezyku polskim jako ‚mieszanca’ kojarzy sie od razu z psem i dlatego jest pejoratywne. Dlatego ten ‚metys’ przez male ‚m’ jednak bardziej mi pasuje. No, ale to wlasnie problem politycznej poprawnosci.
2. Ci, to w ogole dla mnie nie sa konserwatystami tylko raczej anarchistami. Dlatego nie ma klopotu z przedrostkiem.
3. Nie wiem czy brak ideologii nie jest pozytywny. We Francji obserwuje z uwaga zupelna katastrofe socjalistow, ktorzy chca sie ratowac wlasnie przy pomocy ideologii. A to moze oznaczac tylko koniec ich potegi (w koncu Segolene Royal nie byla tak daleka od zdobycia 50 proc. w ostatnich wyborach prezydenckich). To samo dotyczy PiSu. J. Kaczynski piszac teraz w Klarysewie, jak sadze, nowa ideologie swej partii popelnia sepuku. Jedyna droga dla wydzwigniecia PiSu z impasu byloby wlasnie odideologizowanie na wzor PO (co do braku ideologii w PO pelna zgoda – ale na tym polega jej sila wlasnie). Nie przypuszczam jednak zeby ‚maly Pilsudski’ PiSu poszedl ta droga. I bardzo dobrze, bo dalsza ideologizacja tej partii na dluzsza mete jeszcze bardziej ograniczy liczbe ich zwolenikow poza twardym elektoratem (w ktorego skald wchodzi dzis sporo dawnych LPRowcow).
PS. Przyklad J. Bartyzela mial byc elementem humorystycznym. 🙂
@jk,
Myślę, że istnieje związek między natężeniem ideologicznej propagandy a sytuacją zewnętrzną: Boga umieszcza się na sztandarach, gdy się walczyć a nie dyskutować z oponentami.
Dla USA wyjście z tego kryzysu będzie wymagało dialogu, więc religia straci na znaczeniu politycznym no chyba, że USA wyruszy na kolejną wojnę:)
Moim zdaniem polskie niewybredne ataki na Obame maja mnie skomplikowane podloze, niestety to sa przejawy rasizmu. Jednak to jest margines.
Z drugiej strony, w sferze religijnej, wyobrazam sobie ze jest mozliwy wybor otwartego ateisty na prezydenta czy premiera w Polsce. To sie jednak nie wydarzy w USA.
Mój komentarz będzie najmniej refleksyjny z dotychczasowych, ponieważ pochwale się w nim jedynie znalezionym linkiem. Zamiast zastanawiać się nad okołoreligijnymi akcentami w polityce Obamy, posłuchajmy może co sam Obama ma tu do powiedzenia. Film jest nie lada gratką, ukazał się w internecie dwa dni temu, króciutki – czterominutowy, dodatkowo z polskimi napisami – zatem dla wszystkich.
http://pl.youtube.com/watch?v=wJZ3bcPr-Ds
Boże, przepraszam. Konsekwencje zbyt wielu pootwieranych zakładek. Link który zamieściłem prowadzi do… piosenki gospel 🙂 Filmik o którym pisałem mamy tutaj
PRAWIDŁOWY LINK!: http://pl.youtube.com/watch?v=uODKQD_ixzI
Jeszcze raz przepraszam, proszę wykasować mój drugi komentarz i jakoś podmienić linki.
@ Marchewa
ad. 4 Skoro już staramy się być dokładni (też wyroslem na Szklarskim, notabene), to już bądźmy. Kwaśniewski nie jest ateistą, tylko agnostykiem, to zupełnie co innego.
@ może tak może nie :
Michal, dzieki za link. Nic dodac, nic ujac. Dowiedzialem sie, ze Obama jest jeszcze lepszym teologiem niz myslalem. Przydaloby sie by taka mowe wyglosil w polskim Sejmie.
Zawirowania wokol tarczy antyrakietowej pokazuja, ze Obama bedzie mial szybka okazje do odciecia sie od polityki Busha. Jesli uda mu sie dogadac z Rosja, to bedzie stosunkowo latwy i szybki sposob na osiagniecie spaktakularnego sukcesu miedzynarodowego na wielka skale. W koncu tarcza ma byc wymierzona przeciwko pociskom iranskim, a nie rosyjskim. Dlatego lepiej ja usytuowac blizej Iranu. Jesli tak sprawy sie potocza, a bylby Obama idiota, gdyby nie sporobowal, to nasi jastrzebie z PiSu moga stracic wszystko. I tarcze, w ktora zaangazowali sie na slepo (bez poparcia Polakow) i Gruzje, ktora, coraz bardziej wydaje sie to pewne, sama w sierpniu zaatakowala Osetie Pld. To bylaby konkretyzacja amerykanskiego wplywu na polski konserwatywny beton, na ktory powoluje sie we wpisie.
Poczekamy, zobaczymy.
Ale Obama jest też Metysem. 😉 Za angielską: „She had English, Irish, German, and Cherokee heritage from her parents” – to o matce Obamy.
Czytalem tez, ze mial przodkow w Alzacji. To moze ci niemieccy okazali sie Alzatczykami. 🙂
Moim zdaniem, przyszla administracja przyjrzy sie kosztownym projektom militarnym glownie pod wzgledem efektywnosci. Tak wiec, bedzie kwestia czy system przechwytywania w Polsce moze wypelnic swoje zadania. W tej chwili wydaje sie przewazac opinia ze naziemny system przechwytywania nie jest wystarczajaco efektywny. Jest wiec bardzo prawdopodobne ze projekt w Polsce upadnie, jak i kilka innych, wlaczajac projekt laseru powietrznego. Moim zdaniem, gdyby projekt byl realistyczny, administracja Obamy nie cofnela by sie przed jego zainstalowaniem. Poniewaz jednak sa problemy techniczne, projekt moze zostac odeslany do dalszego usprawnienia a instalacja naziemna odlozona w daleka przyszlosc. Oczywiscie, wielka role w ch decyzjach odegra pogarszajaca sie sytuacja ekonomiczna USA.
A w ogole to oczym my dyskutujemy? Posel Gorski z sejmowej mownicy tylko odczytywal kawalki z gazet :
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5956482,Obama_to__kumpel_lewackiego_terrorysty___Gorski_wzial.html
🙂
Ufff… a juz myslalem, ze mamy jednak w Polsce rasizm i faszym, a tu prosze, mamy po prostu wolnosc slowa. To w jej ramach posel Gorski odczytuje innym poslom fragmenty z prasy. To byla taka prasowka dla tych poslow, ktorzy nie czytali gazet i nie wiedzieli kto zostal wybrany na przyszlego prezydenta USA. Baaaaardzo fajny kawal! Teraz juz poslowie wiedza. Oto poziom polskiej polityki! Nawet poglady naszych poslow nie sa ich wlasnymi pogladami tylko cytatami z gazet.
jk,
http://www.prawica.net/node/14273
tutaj mozesz przeczytac, co posel Gorksi ma do powiedzenia.
JK pisze:
„Nie da się bowiem realnie myśleć o powrocie do polskiej konserwatywnej ?rewolucji moralnej? bez błogosławieństwa Wielkiego Brata zza Oceanu.”
W kwestii formalnej:
Jesli sie nie myle, to ‚rewolucje moralna’ wymyslal, a przynajmniej wspolwymyslal, dla potrzeb polskiej polityki, prof. Pawel Spiewak wtedy jeszcze aktywny dzialacz PO i bynajmniej nie ultrakonserwatysta. I dobrze, bo niezaleznie od pozniejszych konotacji tego hasla, rewolucja moralna jest Polakom baaardzo potrzebna. Przy odczytywaniu znakow drogowych, na dzikich wysypiskach smieci, przy kupowaniu dyplomow i matur, przekupywaniu policjantow, grzecznosciowych recenzjach, udawanych egzaminach, placeniu podatkow, itd., itp. I nie jest to problem lewicowy albo prawicowy. Co wiecej, licze na to, ze kiedys jakas polska partie lewicowa bedzie stac na walke o standardy moralne bez ‚religijnego’ uzasadnienia. I nie tylko w odniesieniu do 600 politykow konkurencji.
Jak by tego nie nazywac, B. Obama bez swoistej rewolucji moralnej tez daleko nie zajedzie…
@ med:
Sadze, ze wdrazanie pomyslu prof. Spiewaka na skale calego kraju byl mozliwy tylko dlatego, ze w Waszyngtonie byl G.W. Bush. Oczywiscie nie mam na to zadnego dowodu, ale jestem o tym przekonany. Bez konserwatywnej polityki USA nie byloby do tego klimatu rowniez w Polsce. Jednym z elementow sprzyjajcych popularnosci PO w wyborach z roku 2007 byl zmierzch amerykanskiego konserwatyzmu. W roku 2005 roznice miedzy PO i PiS byly trudno dostrzegalne, w 2007 byly oczywiste nie tylko z powodu kompromitacji polityki J. Kaczynskiego, ale rowniez z powodu zmieniajcego sie w USA klimatu politycznego. Obiecujac wycofanie polskich zolnierzy z Afganistanu Donald Tusk wychodzil oczywiscie na spotkanie oczekiwaniom Polakow, ale zapewne bral tez pod uwage zmierzch amerykanskiego konserwatyzmu. Gdyby Bush byl nadal obiecujacy, to pewnie i Tusk zawahalby sie z tym wycofaniem. Teraz, po zwyciestwie Obamy jest oczywiste, ze te rachuby byly celne. No, a rachuby J. Kaczyskiego nie.
No i prosze, juz Al Kaida mowi tym samym glosem co posel Gorski.
http://www.rp.pl/artykul/2,221808.html
Dla Zawahiriego Obama to house negro. Gratulacje dla posla Gorskiego. Ekstrema sa do siebie bardzo podobne.