Bajka o wilku

krowa_450.jpg

Już niedługo etyków nikt nie będzie słuchał.

Media światowe obiegła wiadomość, że Brytyjscy embriolodzy połączyli oocyt krowy z jądrem komórki ludzkiej i uzyskali rozwijające się hybrydy krowio-ludzkie. Przekroczono zapewne dotychczasowe bariery etyczne, ale jak ten eksperyment miałby zagrozić ludzkości nie bardzo wiadomo.

Większość doniesień, siłą rzeczy powierzchownych, straszy owymi hybrydami, tak jakby były to straszne potwory. Przypomnijmy, że chodzi o ekeprymenty mające w przyszłości służyć do łatwiejszego i bardziej wydajnego niż dziś uzyskiwania ludzkich zarodkowych komórek macierzystych.

W tym celu oocytów krowy używa się jako swego rodzaju pojemnika, w którym mogą następować zmiany materiały genetycznego człowieka, podobnie jak ma to miejsce w trakcie rozwoju zarodkowego. Innymi słowy od krowy pochodzi cytoplazma, a od człowieka jądrowy DNA. Problem w tym, że w cytoplazmie oocytu krowy znajdują się mitochondria posiadające własny DNA. Dlatego też zarodki takie są hybrydami również genetycznymi.

Jednak naukowcy prowadzący te badania doskonale zdają sobie sprawę z tego co robią. Nikt więc nie zamierza rach ciach ciach przeszczepiać komukolwiek takich komórek. Chodzi o to, aby zbadać czy i jak takie hybrydy się rozwijają i czy można w ogóle otrzymać z nich zarodkowe komórki macierzyste.

Dopiero jeśli te etapy się powiodą, to naukowcy zaczną się głowić jak pozbyć się krowich mitochondriów i rozplenić w takich hybrydach mitochondria ludzkie. A teoretycznych możliwości jest wiele. Można szukać krowich mutantów, których mitochondria nie będą podlegały powielaniu. Może wstrzyknięcie nadmiaru mitochodndriów ludzkich spowoduje, że te krowie w hybrydzie zanikną. Może trzeba będzie zrezygnować z oocytów krowy, a np. użyć oocytów świni czy owcy. Może w ogóle nie oocytów, a zarodków, z których usunie się ich jądrowy materiał genetyczny.

Po to robi się doświadczenia biomedyczne, by zbadać realne możliwości przeprowadzenia wymyślonych zabiegów. Od pionierskich doświadczeń do ich zastosowań droga niezwykle daleka. A dziś jesteśmy na samym początku tej drogi.

A co z problemami etycznymi? Te też wydają mi się bardzo wydumane. Otóż łącząc ze sobą oocyt zwierzęcia i komórkę somatyczną biolodzy wcale nie interferują z procesem ludzkiego poczęcia. A to właśnie taki zarzut stawiają etycy katoliccy wszelkim zabiegom na ludzkich zarodkach, gdyż obecna doktryna katolicka utrzymuje, że podczas proces poczęcia działa sam Bóg i człowiek nie może go zastąpić lub wypierać.

Oczywiście można sprawy ?zaokrąglić? i twierdzić, że skoro w rozwoju takiej hybrydy bierze udział ludzki jądrowy DNA, to jednak ma to coś wspólnego z poczęciem człowieka. Do mnie tego typu argumenty – jak mawiają Francuzi, ciągnięte za włosy, czyli po prostu naciągane – zupełnie nie przemawiają. Są one natomiast wyraźnym przejawem tracenia gruntu pod nogami przez etyków.

Przestrzeganie przed złymi skutkami pewnych działań jest oczywiście niezbędne. Ale podnoszenie larum przy każdej nadarzającej się okazji spowoduje, że etyków po prostu nikt niedługo nie będzie już słuchał. Jak w opowieści o wilku, którym ciągle straszono pastuszka. Kiedy wilk w końcu rzeczywiście się pojawił, pastuszek nawet palcem nie kiwnął. Taki może też być koniec przestróg dzisiejszych etyków.

Jacek Kubiak

Fot. TheAlieness GiselaGiardino??, Flickr (CC SA)