Sondaż bioetyczny

invitro_450.jpg

Przyszłe kadry „bioetyczne” nie rwą się do rewolucyjnych zmian.

Francuska Akademia Medycyny wraz z Instytutem Praw Rodziny przeprowadziła ankietę wśród doktorantów na kierunkach studiów związanych z bioetyką – wśród biologów, medyków, studentów nauk humanistycznych i szkół dla położnych. Chodziło o poznanie opinii dotyczących problemów bioetycznych w grupie osób, które niedługo będą odpowiedzialne za wprowadzanie w życie nowych technologii biomedycznych, kształtowanie prawa bioetycznego i jego wprowadzanie w życie.

Wyniki tego sondażu były dość zaskakujące. Wykazały bowiem, że grupa ta ma dość konserwatywny stosunek do wielu problemów bioetycznych.

Znakomita większość ankietowanych, bo aż 90 proc., uznaje za słuszne stosowanie zabiegów wspomaganego rozrodu, takich jak zapłodnienie in vitro, sztuczne unasienianie czy donacja oocytów do zabiegów in vitro. Jednak tylko 25 proc. z nich sądzi, że należałoby stosowanie tych technik udostępnić również lesbijkom lub kobietom samotnym – co dziś jest we Francji zakazane ustawą o bioetyce z roku 2004.

Jednak znakomita mniejszość sondowanych uważa ludzkie embriony za pacjentów, a więc stawia je na równi z noworodkiem, dzieckiem czy pacjentem dorosłym. Dwie trzecie badanych zgadza się z zakazem powoływania do życia zarodków ludzkich w celach badawczych (co jest zgodne z obecnym ustawodawstwem francuskim). Jednak jedna trzecia poparłaby takie zabiegi np. w celu uzyskania zarodkowych komórek macierzystych z przeznaczeniem do zastosowania w medycynie jako przeszczepów, do badań przyczyn bezpłodności, a nawet do badań podstawowych z zakresu biologii rozwoju czy reprodukcji człowieka.

Studenci nie popierają praktyk matek zastępczych. Dozwolone są one np. w USA, gdzie w razie niemożności donoszenia ciąży pacjentka może wynająć matkę zastępczą, w macicy której implantowany jest pochodzący z zapłodnienia in vitro jej własny zarodek. Francuscy studenci uważają, iż jest to instrumetalizacja kobiety w celach merkantylnych. Mały procent ankietowanych zgodziłoby się na takie praktyki, ale jedynie pod warunkiem ich odpowiedniego obwarowania prawnego i medycznego.

Również w kwestii ewentualnego ujawniania dawców spermy czy oocytów (dziś we Francji obowiązuje całkowita anonimowość takich dawców, tak jak i dawców organów czy komórek do transplantacji), aż 2/3 ankietowanych uważa, że status quo powinno być zachowane.
Konserwatyzm jest silniej zaznaczony wśród studentów medycyny i szkół dla położnych niż wśród przyszłych prawników, socjologów czy filozofów. Najbardziej liberalni okazują się studenci prawa.

Z ankiety wynika jasno, że przyszłe kadry „bioetyczne” nie rwą się do rewolucyjnych zmian. To bardzo pocieszająca wiadomość, bo nadmierny entuzjazm do wprowadzania pochopnych zmian w tej dziedzinie może tylko zaszkodzić. Każda zmiana w prawie bioetycznym musi być zgrana ze społecznymi oczekiwaniami. Nadmierne spowolnienie reformowania przepisów prawnych, nienadążające za społecznym zapotrzebowaniem i społecznymi oczekiwaniami też nie jest dobre. W tej jakże delikatnej materii głównym problemem jest właśnie znalezienie złotego środka.

Jacek Kubiak

Fot. conskeptical, Flickr (CC SA)