Bractwo Kapturowe
Ujawnić recenzje prac doktorskich i habilitacyjnych!
W środowisku naukowym, a szczególnie w wyższych jego kręgach, toczy się dyskusja na temat ewentualnej jawności recenzji prac doktorskich, a szczególnie habilitacyjnych. Do recenzji takich miałby być wolny dostęp chociażby przez stronę Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów. Istnieje jednak silny opór przed podjęciem takiej decyzji. Jej przeciwnicy podają różne racje.
Najważniejszy argument, który słyszałem, przebiega po linii troski przed wywlekaniem na światło opinii publicznej często bardzo krytycznych uwag zgłaszanych przez recenzentów prac. Istnieją plotki, że recenzje bywają aroganckie, grubiańskie, powierzchowne i że chodzi w nich niekiedy o atak personalny na autora pracy i blokadę jego tytułu bez zważania na samą jakość jego pracy. Atak ten miałby być zaś podyktowany względami pozamerytorycznymi. Po osi powyższego argumentu przebiega też inny, wskazujący na niską, delikatnie mówiąc, jakość prasy brukowej i możliwość wywlekania przez nią często nieprzyjemnych spraw.
Od razu zaznaczam, że są to tylko plotki mówiące o sporadycznych przypadkach, ale już na podstawie tego argumentu widać całą słabość dotychczasowego systemu. Po pierwsze, w obecnym systemie dostęp do recenzji mają tylko wyłącznie strony zaangażowane w proces nadawania tytułu, co sprzyja właśnie tworzeniu plotek, że to względy pozamerytoryczne zadecydowały o tym, że kandydat nie przeszedł pomyślnie całej procedury. Postronny obserwator pogłosek tych nie ma jak zweryfikować.
Po drugie, nawet jeśli zdarzają się takie sytuacje, to wynikają one właśnie z braku jawności procedury nadawania tytułu, a zwłaszcza samych recenzji. Sytuacja, w której recenzje te byłyby jawne na pewno zwiększa odpowiedzialność recenzenta za jego opinię, ponieważ jakość jego pracy można łatwo zweryfikować. Natomiast przy braku transparentności procedury mogą zdarzać się sytuacje bardzo nieodpowiedzialnego podejścia do wypełnianej roli i kierowania się względami pozamerytorycznymi przy podejmowaniu decyzji o przyznaniu stopnia naukowego. W tej sytuacji nie dziwią pojawiające się niekiedy porównania, że system nauki przypomina bractwo kapturowe albo system feudalny, w którym istnieje pewna dowolność w przyznawaniu dostępu do jego najwyższych kręgów.
Staram się pisać o tych sprawach ostrożnie, ale któż z nas nie słyszał takich pogłosek. Nawet jeśli to tylko niesłuszne oskarżenia, to byłoby dobrze móc to zweryfikować, lecz w obecnej sytuacji jest to bardzo utrudnione. Dlatego mocno popieram inicjatywę swobodnego dostępu do recenzji prac doktorskich, a szczególnie habilitacyjnych, jak i samych prac, których recenzje dotyczą. Chociaż do tych ostatnich już obecnie można dotrzeć. Byłoby jednak lepiej, by wszystko było zgromadzone w jednym miejscu.
Nie zamierzam oczywiście atakować samej procedury habilitacji. Wprawdzie istniały projekty rezygnacji z tego tytułu, ale nie zyskały one akceptacji decydentów. Myślę, że w sumie decyzja ta nie była zła. Większa transparentność całej procedury powinna usunąć jej słabości, co może tylko odbić się pozytywnie na jakości samych prac i recenzji. Mam nadzieję, że opór przed wprowadzeniem tego rozwiązania wynika tylko z lęku przed nowym. Owszem, prasa brukowa może wywlekać na światło dzienne często sprawy bardzo nieprzyjemne, zwłaszcza kiedy będzie miała do nich niemal swobodny dostęp. Myślę jednak, że znakomitym lekarstwem na plotki i pomówienia są fakty, które łatwo można zweryfikować.
Grzegorz Pacewicz
Komentarze
To bardzo wazny postulat. Piszacy recenzje wiedzac, ze bedzie ona po obronie dostepna dla kazdego bedzie musial wykazac sie obietywizmem. Utajnienie recenzji jest sprzeczne z duchem otwartej dyskusji naukowej. I samo to powinno wystarczyc do podjecia przez odpowiedznie wladze naukowe decyzji o jawnosci recenzji (i samcyh prac – co jeszcze bardziej oczywiste, bo przynajmniej do czegos wowczas moga one sluzyc).
Jawnosc decyzji w nauce jest niezbedna. Rady naukowe uczelni powinny jawnie podejmowac decyzje personalne. Pamietam za dawnych czasow na Wydziale Biologii UW bylo nagminne, ze Rada Wydzialu podejmowala decyzje o nadaniu tytulu doktora czy dr hab. niejednoglosnie. Tzn., ze byli wsrod czlonkow Rady oceniajacy kandydata na stopien niedostateczny. W 90 proc. przypadkow byla to ewidentna bzdura i wylacznie swego rodzaju manifestacja pojedynczych czlonkow tego gremium, ze oni wiedza lepiej. Nie bylo natomiast jasne o co im chodzi, gdyz niejawne glosowanie powodowalo, ze nie mozna bylo nawet po fakcie dopytac sie o co poszlo.
Nie bardzo rozumiem ten wpis, bo recenzje prac doktorskich i habilitacyjnych sa jawne, odczytywane przed obrona doktoratu, lub w czasie kolokwium habilitacyjnego. Przynajmniej tak dzieje sie w moim instytucie, ale nie slyszalem, zeby gdziekolwiek odbywalo sie to inaczej.
Inna sprawa, ze w przypadku habilitacji i profesury istniela (nie wiem, czy dalej istnieje, bo zmienila sie ustawa) instytucja superrecenzenta, ktory pozostaje anonimowy i pisze recenzje dla Centralnej Komisji do Spraw Tutułow i Stopni Naukowych. W tym przypadku zdarzaja sie zlosliwosci (sam ich doswiadczylem przy habilitacji).
Z drugiej strony cala idea recenzowania prac praktykowana przez czasopisma recenzowane polega na tym, ze recenzent pozostaje anonimowy. Moim zdaniem, aby zapewnic rowne szanse, anonimowy dla recenzenta pozostawac powinien rowniez autor, choc oczywiscie latwo sie zorientowac, kto nim jest.
Co do glosowania na radach, to w moim instytucie (i wszedzie gdzie w takim gremium mialem okazje uczestniczyc) regula jest, ze odbywa sie zamknieta dyskusja, po ktorej nastepuje tajne glosowanie. Wydaje mi sie, ze jest to sensowana i transparentna procedura.
To prawda, że są one odczytywane, ale co z sytuacją gdy na obronie lub kolokwium się nie jest?
Jeśli jawność recenzji prac naukowych jest rzeczywiście najlepszą gwarancją ich wysokiego poziomu merytorycznego i zupełnej bezstronności to dlaczego wszystkie prestiżowe czasopisma naukowe zapewniają swoim recenzentom pełną anonimowość? Ja przypuszczam, że jawność recenzji powoduje właśnie to, że czasami jak w znanym dowcipie nie jest ważny tytuł doktoratu lecz nazwisko promotora.
Dostęp do recenzji to doskonały pomysł. Recenzenci będą się przykładać a ludzie przekonają się, że środowisko akademickie nie w pełni opiera się na hermetycznych układach i znajomościach.
Myślę, że nie ma sensu łączyć anonimowości recenzji w pismach z procedurą habilitacji lub doktoryzacji. To są różne rzeczy i tutaj trzymajmy się tylko dyskusji o ujawnianiu treści recenzji prac habilitacyjnych i doktorskich w sieci.
Ujmę to inaczej – skoro recenzje są odczytywane, a wstęp na kolokwium czy obronę wolny, to czemu by tych recenzji nie umieścić na stronie CK? Nawet tylko na jakiś czas.
Jawnosc recenzji to jest ciekawy pomysl. Jednak trzeba ostroznie rozwazyc pozytywne i negatywne konsekwencje takiej decyzji szczegolnie w przypadku doktoratow.
W USA nie ma formalnych recenzji doktoratow na pismie ( no i oczywiscie nie ma habilitacji). Oceniajacy prace zglaszaja swoje uwagi w trakcie koncowego egzaminu. Proces jest jawny i publiczny ale nie jest rejestrowany. Jest jeden bardzo wazny powod aby nie publikowac recenzji i samych prac doktorskich. Prace te czesto zawieraja wyniki ktore nie sa jeszcze opublikowane. Ujawnienie wynikow w jakiejkolwiek pisemnej postaci moze zablokowac ich publikacje w czasopismach. Moj uniwersytet oferuje opcje wstrzymania internetowej publikacji doktoratu na 5 lat (z ktorej chetnie korzystam).
@GP Zgadzam się. Skoro te recenzje są jawne i odczytywane publicznie to moga być dostępne w internecie. Nie zmienia to zupełnie mojej opinii co do związku zachodzącego pomiędzy anonimowością recenzji i poziomem obecnego w nich krytycyzmu. Niestety wygląda to niekiedy tak, że potencjalny recenzent, który widzi, iż jego recenzja może być negatywna wycofuje się z recenzowania w ogóle. Odkrywa nagle, że nie jest kompetentny w dziedzinie, której dotyczy doktorat albo choroba nie pozwala mu podjąć się trudu recenzowania. Publicznie odczytywane recenzje są częścia rytuału jakim jest publiczna obrona pracy doktorskiej. Nie jest to niczym złym. Takie tradycje są nam potrzebne, a odpieranie zarzutów recenzentów jest swoistym ceremoniałem inicjacyjnym dla doktoranta. Problem w tym, że jednocześnie potrzebne są jakies zapory umożliwiające zachowanie pewnego minimalnego poziomu merytorycznego promowanych doktorów, tak, żeby sam stopien naukowy nie zszedł nam zupełnie na psy.
Moim zdaniem, wazniejsze od jawnosci recenzji byloby ustawowe zablokowanie mozliwosci powolywania na recenzentow osob zatrudnionych w tej samej jednostce, lub w innej, ale majacej siedzibe w tym samym miescie (dotyczy to szczegolnie habilitacji i tytulu profesora). Z doswiadczenia wiem, ze recenzentami zostaja czesto koledzy habilitanta, z ktorymi spotyka sie niemal codziennie. Jeden z jego miejsca pracy, a drugi z usytuowanej obok uczelni. Recenzje sa wtedy entuzjastyczne, a kazdy wynik, to prawie oczywisty nobel. Sytuacje takie zdarzaja sie szczegolnie wtedy, gdy w jednostce jest jeden wodz i jedna partia, ktorej nikt nie ma odwagi sie przeciwstawic, bo skutki moga byc oplakane. Nie mam tutaj na mysli wylacznie malych osrodkow. Obecnie jest z tym troche lepiej, bo dwoch pozostalych recenzentow powoluje CK, ale niektore instytuty zabezpieczaja sie w ten sposob, ze w protokolach przytaczaja nazwiska innych, branych pod uwage (?) recenzentow. To ma byc wskazowka dla CK, kogo jeszcze powolac. Nie wiem, czy CK sie tym kieruje.
(Korzystam z klawiatury bez polskich czcionek)
ja też nie do końca rozumiem, w mojej byłej jednostce praca z recenzja jest do wglądu w bibliotece, przed obroną i po wyłożona publicznie, po obronie można o nią poprosić (przynajmniej mi się udało, jak chciałem zobaczyć jak inni składali/oprawiali prace żeby nie odstawać 😉 ).
sluszny postulat. proponuje na poczatek, zeby jawne byly recenzje wnioskow o stypendia polityki:) bo recenzje doktoratow i prac habilitacyjnych jawnymi sa (przynajmniej dla stron zainteresowanych)
O jawnośc w nauce, nie tylko recenzji ale tez dorobku, tez obsadzania etatow, ujawniania rezultatów realziacji projektów itp
od dawna walczy NFA i jej założyciel
np.
Jawna niejawność dorobku naukowego http://www.nfa.pl/articles.php?id=59
Jawność dorobku naukowego i jawność rezultatów badań finansowanych w ramach grantów
http://www.nfa.pl/articles.php?id=412
Niestety jawnoscią nie są zainteresowani decydenci akademiccy, nie maja zamiaru zmienić prawa w kierunku realizacji Europejskiej Karty Naukowca
http://www.nfa.alfadent.pl/articles.php?topic=32
a srodowisko akademickie jako to srodowisko. Kompletna niemoc, czy kompletny brak chęci nabrania mocy. Co najwyzej bicie piany na formach dyskusyjnych i bicie tych, którzy by zamierzali dzialać aby coś zmienić. Oczywiście najlepiej w kominiarkach, bo bractwa kapturowe maja swoje reguły i biada temu kto ich nieprzestrzega.