O dążeniu do ideału

ideal_200.jpgCzy można znaleźć rozwiązanie każdego problemu społecznego?

Wpadł mi niedawno w ręce zbiór esejów Isaiaha Berlina „Dwie koncepcje wolności”. Szczególnie pożyteczna lektura na marginesie ostatnich naszych dyskusji nad broszurą Macieja Giertycha i lustracją. Berlin bowiem pisze o rzeczach, które powinny być oczywiste, ale z różnych względów nie są.

W eseju „O dążeniu do ideału” pisze on o tym, jak stopniowo załamywała się w nim wiara, że centralne problemy społeczeństw mogą być sensownie rozwiązane. Chodzi mu o naiwne przekonanie, że można znaleźć rozwiązanie każdego problemu społecznego. Nauki społeczne muszą tylko najpierw osiągnąć taki stopień pewności co do potrzeb człowieka i wartości, jakimi powinien się kierować w życiu, jaki jest udziałem nauk przyrodniczych. Do tego zaś można dojść drogą racjonalnego rozumowania. A jeśli jest to prawdą, to w ostateczności można i należy zreorganizować społeczeństwa, tak by tymi uniwersalnymi wartościami ludzie kierowali się w swoim postępowaniu.

Źródeł takiego myślenia Berlin, podobnie jak chociażby Karl Raimund Popper, szuka już u Platona. Przekonanie to opiera się na trzech założeniach. Po pierwsze, że właściwe postawienie pytania oznacza możliwość znalezienia tylko jednej dla niego prawdziwej odpowiedzi. Po drugie, że istnieje niezawodna, racjonalna droga do znalezienia takie odpowiedzi. Po trzecie, że wszystkie odpowiedzi na prawidłowo postawione pytania muszą tworzyć a priori jedną, harmonijną całość. Jedna prawda nie może być niezgodna z inną.

Pogląd ten rzeczywiście odnosi się do nauki i decyduje chyba o jej ogromnej sile i pewności osiąganej przez nią wiedzy. Co jednak jest prawdziwe w stosunku do nauki, nie musi być prawdziwe w odniesieniu do świata wartości i moralności, a więc w ostateczności do życia społecznego i zasad, na jakich jest ono oparte. I o tym pisze Berlin nie tylko w tym eseju, ale także w kolejnych.

Jego zdaniem wartości nie stanowią harmonijnego królestwa i są na siebie nieprzekładalne. Różne są światopoglądy, sposoby życia, systemy wartości, jakie wyznają ludzie i tak dalej. W ostateczności nawet jeżeli udałoby się określić wartości, na jakich oparte jest życie jakiejś konkretnej wspólnoty, to i tak nie sposób tego zespołu wartości porównać z innymi. Wartości są nie do pogodzenia, zarówno wewnątrz jakiejś grupy z tej samej kultury, jak i nie sposób porównać ich między poszczególnymi wspólnotami. Owszem, wszystkie one są ludzkie, ponieważ odnoszą się i mieszczą w granicach ludzkiego doświadczenia. Wszystkie one nawet mogą być zrozumiałe dla ludzi żyjących w różnych kulturach, czy osób kierujących się różnymi poglądami. Ludzie są w stanie wejść w poszczególne systemy poglądów i je zrozumieć dzięki sile rozumu i wyobraźni. Ale w ostateczności wartości są na siebie nieprzekładalne, to zaś musi rodzić konflikt.

Widać to dobrze na przykładzie sporu o aborcję. Spór dotyczy dwóch zagadnień: granic wolności oraz określenia kiedy zaczyna się człowiek. Jest to spór światopoglądowy, a obie strony nie mogą dojść do porozumienia, ponieważ właśnie w tych dwóch kwestiach nie ma między nimi żadnej zgody. Zgody tej zresztą nie ma na poziomie semantycznym, ponieważ obie strony używają zespołu dwóch różnych systemów pojęciowych. Jakikolwiek kompromis w tej kwestii będzie (jest) kwestionowany przez obie strony, ponieważ obie wychodzą z przeciwstawnych i nieprzekładalnych systemów wartości. Ale podobne rysy można odnaleźć w sporze o lustrację.

Kolizja wartości bierze się z samej ich istoty. Przyznam, że jest to szczególnie intrygująca myśl, ponieważ prowadzi do wniosku, że próba rozwiązania tego konfliktu z konieczności jest niemożliwa. Jest on immanentną cechą wszystkich społeczeństw, a także relacji między nimi. Prawdę mówiąc, od dawna to przeczuwałem, nie potrafiłem tego jednak uzasadnić. A Berlin czyni to w świetny sposób.

Żyjemy jednak w grupie, a ta mimo wszystko potrzebuje rozwiązań. Sytuacja rządzących jest w tej sytuacji dość trudna. Są oni skazani na poszukiwanie stanu chwiejnej równowagi między sprzecznymi żądaniami. Berlin pisze: „Można wszak równoważyć roszczenia, można zawierać kompromisy: w konkretnych sytuacjach nie każde żądanie ma równą siłę ? tyle a tyle wolności, tyle a tyle równości; tyle dla ostrego moralnego potępienia, a tyle dla zrozumienia ludzkiej sytuacji; tyle dla egzekucji prawa, a tyle dla przywileju łaski; dla nakarmienia głodnych, przyodziania nagich, uzdrowienia chorych, przygarnięcia bezdomnych. Trzeba ustalić priorytety, choć nigdy nie będą one ostateczne i absolutne”.

Muszę przyznać, że słowa te idealnie pasują do Polski roku 2007 przeżywającej okres Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Również każdy z nas musi w ich obliczu szukać stanu równowagi między sprzecznymi planami, jak je spędzić. Na przykład, jak pofolgować swoim pragnieniom, bez zbytniego uszczerbku dla zdrowia. Dobrych Świąt!

Grzegorz Pacewicz

Fot. ayahthetiger / Flickr (CC BY SA)