Paradoks nieśmiertelności

smierc.jpgNa jednym z odczytów filozoficznych dyskutowaliśmy, ogólnie rzecz biorąc, o nieśmiertelności. Usłyszałem wtedy ciekawą uwagę pani profesor Ewy Starzyńskiej-Kościuszko, że tak naprawdę chrześcijańska doktryna o nieśmiertelności duszy ludzkiej nie rozwiązuje problemu śmiertelności człowieka, a przeciwnie – wzmacnia i podkreśla jego śmiertelność. Tkwi w tym pewien paradoks, ale trzeba przyznać, że myśl ta jest słuszna.

Doktryna o nieśmiertelności człowieka opiera się na twierdzeniu, że chociaż ciało ludzkie jest śmiertelne, to śmierć nie stanowi kresu istnienia duszy. Po śmierci ciała dusza przebywa gdzieś w zaświatach. Kwestię, gdzie ona dokładnie jest – czy w piekle, czy w niebie, czy w czyśćcu, czy może jeszcze gdzieś indziej – chciałbym tutaj pominąć, nie jest bowiem istotna dla tego rozumowania. Ważniejszy jest sposób istnienia duszy i jej relacja z tym światem. Przebywa ona gdzieś w innej rzeczywistości, ale jej wpływ na to, co się dzieje tutaj jest znikomy lub żaden. Chodzi o to, że dzieło tego konkretnego człowieka, którego dusza bytuje gdzieś w zaświatach, jest w wymiarze ziemskim zakończone. Nie może on już nic dodać do tego, co zrobił, a dzieło jego życia jest zamknięte. Fakt ten podkreśla skończoność ludzkiego życia, podobnie jak pogląd o definitywnej śmiertelności człowieka wraz ze śmiercią jego ciała. W tym punkcie obie doktryny są niezwykle, i paradoksalnie, zgodne.

Twierdzenie, że człowiek ten żyje, ale już w innym świecie (innej rzeczywistości) niczego tutaj nie rozwiązuje. Może on tylko bezradnie przyglądać się temu, co tutaj pozostawił. Za biblistą można powtórzyć, że wszyscy są pod panowaniem śmierci.

Paradoks ten rozwiązuje definitywnie inna nauka chrześcijańska – nauka o zmartwychwstaniu. Według tej nauki jako pierwszy zmartwychwstał Jezus Chrystus, na końcu zaś dziejów stanie się tak z innymi. Pomińmy znowu jedną kwestię – kogo dosięgnie cud zmartwychwstania: czy będą to wybrani według jakiejś zasady, czy może wszyscy ludzie. Zmartwychwstanie polega na przywróceniu duszy jej śmiertelnego ciała – ale ciało to jest już inne, wykazuje nowe, przedziwne właściwości – i istnieniu takiego człowieka również tutaj, w tej rzeczywistości, a nie tylko gdzieś w zaświatach. Taki człowiek może istnieć i tu, i tam. W ten sposób śmierć definitywnie zostaje przekroczona.

O wadze tej nauki niech świadczy, że to ona jest istotą chrześcijaństwa. Jeśli zaś jest fałszywa, za św. Pawłem można powiedzieć, że nikt nie jest bardziej godny politowania niż chrześcijanie.

Tymczasem od kilku dni krążą po sieci doniesienia o odkryciu szczątków Jezusa i jego najbliższych. Historię znaleziska ma dokumentować film, którego producentem jest James Cameron. Osobiście nie spodziewam się jednak żadnych rewelacji.

Grzegorz Pacewicz

Fot. Cmentarz przy Zamku Ashby Northamptonshire, R Neil Marshman