Piekło z Szanghaju
Ranking uczelni – prawda w oczy kole.
W szanhghajskim rankingu uczelni jak w lustrze widać stan nauki każdego kraju. Głównie dlatego, że kryteria tego rankingu są dobrane wręcz idealnie. Polska jest oczywiście w ogonie.
Trzeba było nie lada tupetu, aby jako pierwsze kryterium jakości kształcenia uznać liczbę nagród Nobla uzyskanych przez absolwentów danej uczelni. Najciekawsze, że takie kryteria po raz pierwszy zastosowali nie Amerykanie czy Brytyjczycy, ale właśnie Chińczycy.
Lista szanghajska wzbudza wiele emocji głównie dlatego, że kryterium liczby Noblistów jest tak wyśrubowane, że dla większości uczelni nie tylko nieosiągalne, ale wręcz niewyobrażalne.
Kolejnym kryterium jest liczba publikacji w „Nature” i „Science”, a dopiero potem ogólna liczba publikacji w pozostałych liczących się czasopismach naukowych. Właśnie taki dobór kryteriów oceny pozwala obnażyć rzeczywistość.
Nie ma co rozwodzić się nad faktem, że dwa najlepsze polskie uniwersytety – UW i UJ – są dopiero w czwartej setce. Nie mogło być inaczej, bo ile osób poza Wałęsą, Miłoszem i Szymborską (którzy przecież i tak do rankingu nie wchodzą) dostało u nas nagrodę Nobla? Trochę lepiej jest z publikacjami w „Nature” i „Science”. I dlatego zapewne UW i UJ są między trzechsetną a pięćsetną uczelnią na świecie, co jest, moim zdaniem, i tak sporym osiągnięciem.
Ale prawda w oczy kole. Dlatego pojawiają się ranking konkurencyjne, które dobierają kryteria w taki sposób, aby nagiąć rzeczywistość do własnych wymogów i wyobrażeń, no i oczywiście, by poprawić sobie samopoczucie.
Jednym z nich jest ogłaszany w tym roku po raz trzeci ranking francuskiej Ecole de Mines.
W rankingu tym mniejszą rolę przywiązuje się do liczby publikacji, a znacznie większą do praktycznej strony uzyskanego w murach danej uczelni wykształcenia. Ocenia się przykładowo liczbę absolwentów zajmujących fotele prezesów 500 największych firm świata. Jak widać, można i tak.
Osobiście bardzo cenię sobie wszystkie rankingi, których kryteria są dokładnie opisane i przestrzegane. Niemniej jednak lista szanghajska ma się do rankingu Ecole de Mines właśnie tak jak Harvard do UW czy do UJ. Definitywnie przewyższa tę ostatnią obiektywnością oceny.
Żadna z polskich uczelni nie ma szans, aby w najbliższej przyszłości (np. w ciągu 10 lat) dostać się do pierwszej setki na liście szanghajskiej. Trzeba wielu lat pracy i ogromnych nakładów finansowych, aby zawalczyć o samo wejście do pierwszej 300-setki.
Nie ma jednak co ronić krokodylich łez. Trzeba tylko zabrać się do roboty. A już najpewniej nie warto robić własnych list z tak dobranymi kryteriami, aby WSGG czyli „Wyższa Szkoła Gotowania na Gazie” z Koziej Wólki miała okazać się godna pierwszego miejsca.
Jacek Kubiak
Fot. Stuck in Customs, Flickr (CC)
Komentarze
http://blogjw.wordpress.com/2009/11/09/w-20-lat-po-upadku-muru-berlinskiego/
W 20 lat po upadku muru berlińskiego Polska dyskryminowana w rankingach !
W rankingach światowych polskie uczelnie wypadają słabo, albo całkiem z rankingów wypadają. Niektórzy rektorzy mają krytyczny stosunek do tych rankingów, bo w sposób ewidentny dyskryminują polskie uczelnie.
Polskie uczelnie zatrudniają największą chyba na świecie liczbę profesorów ?belwederskich?, jak i doktorów habilitowanych, a takiego kryterium, proszę sobie wyobrazić, w tych rankingach w ogóle nie ma ! U nas wszyscy wiedzą, że jak ktoś jest naukowo dobry, to bez problemu zostaje dr hab, a na takich uczelniach jak Harvard, czy Cambridge nawet nie wiedzą co to takiego. Te uczelnie są jednak na topie. Żeby wymigać się od habilitacji, której widocznie nie są zdolni zrobić, jako kryterium naukowej wartości przyjęli sobie nagrody Nobla i tym podobne.
Sława polskich rektorów ? prof. F. Ziejka (UJ) argumentuje, że mamy wybitne badania publikowane po polsku. A oni (ci od rankingów, rzecz jasna) proszę sobie wybrazić, biorą pod uwagę tylko angielskie. Nawet im się nie chce polskiego przyswoić!
Mamy też świetne badania lokalne, a oni uwzględniają tylko te globalne, ignorując całkiem fakt, że z nauki ? z istoty rzeczy globalnej ? wyodrębniono przecież lokalną naukę polską, która się rządzi swoimi prawami, kryteriami, wartościami.
Profesor Ziejka ma za złe nauce światowej, że w ogóle się nie interesuje zmianami mentalności polskiej w XIX wieku. Temat iście eksycytujący pod każdą szerokością geograficzną, tak jak ekscytująca jest zaściankowa mentalność profesorówdoktorówhabilitowanychnaukipolskiej broniących się tak przed lustracją, jak i weryfikacją naukową zgodną ze standardami krajów naukowo rozwiniętych.
Dziś pokazywali, że 20 lat temu padł mur berliński. I co z tego ? Nasi ,naukowcy? i tak tego nie zauważyli, i nie wiadomo czy/i kiedy to zauważą .
Panie Jozefie,
Swiete slowa. Trzeba zrobic nasz wlasny ranking w jezyku polskim i tylko z polskojezycznymi publikacjami. WSGG bedzie na topie. 🙂
warto jednak zauważyć, że możemy być światowymi liderami w poszczególnych dyscyplinach – rankingi ogólnouniwersyteckie zawsze będą dość mylące, nie wspominając już o tym, że de facto mierzą głównie nauki ścisłe.
W rankingu Financial Times, Akademia Leona Koźminskiego jest w górnej pięćdziesiątce uczelni na świecie z programami magisterskimi z zarządzania (ma miejsce 36), a w rankingu ogólnym (ze szkołami amerykańskimi, które magisterskie robią rzadziej) też powinna wypaść dużo lepiej, niż uniwersytety w szanghajskim 🙂
http://rankings.ft.com/businessschoolrankings/masters-in-management/pdf
@ pundit :
Oczywiscie dworuje sobie z WSGG, ale masz racje, ze nie wszystkie rankingi musza brac pod uwage globalny caloksztalt. Bardzo sie ciesze, ze Akademia Leona Koźminskiego wypada niezle w rankingu szkol w swojej dziedzinie. Sadze, ze warto te informacje glosic szerzej.
A czego się Panowie spodziewają w spadku po komunie?
Kto miał kogo uczyć i wychowywać?
Czworaczna inteligencja?
@ borys m :
Winilbym komune nie za czworacza inteligencje ale za nieinwestowanie w nauke, wynaturzanie jej i pozbawianie wolnosci myslenia, tak jak dzialo sie w stosunku do calego spoleczenstwa.
Trafilem na fajny ranking:
http://www.topstudia.pl/ranking_szkol.php
Dla kazdego cos milego.
🙂
Rozbawiło mnie do łez kryterium Ecole de Mines, bo jest takie francuskie:) Efektywność szkoły polega tu na otwarciu drogi do władzy i bogactwa:)
@ Art63 :
Mnie tez i dlatego o tym pisalem. 🙂 Do wielu Francuzow, ale nie tylko, to rzeczywiscie trafia. Nie wiem czy mozna to nazwac obsesja, ale wybor drogi ksztalcenia jest dzis w 90 proc. zdereminowny tym jakie stanowisko mozna po danej szkole otrzymac. Nie wiem zreszta czy to dobrze czy nie. W koncu trudno wybierac szkole tak zeby z gory zakaldac, ze nie bedzie z tego potem korzysci zyciowych.
Słowa profesora Ziejki przerażają. Tak jak zresztą przeraża opinia niektórych naukowców, że „nie ma co nawet słać do Nature, bo tam to tylko sami kolesie dostają, nikt z zewnątrz się nie dopcha”.
> http://www.topstudia.pl/ranking_szkol.php
Ciekawe, że w Poznaniu jest 16 uczelni do oceny, ale UAM-u nie ma…
ten ranking topstudia jest oczywiście kompletnie nic nie wart – nie ma żadnych obiektywnych kryteriów, wyłącznie subiektywne poczucie studentów (co samo w sobie, gdyby było postawione jako „czy jesteś zadowolony ze swojej uczelni” miałoby zdecydowanie sens, jako miara satysfakcji, ale w tej formie jest metodologicznie absurdalne – po pierwsze część studentów jest niezadowolona, ale sobie niezależnie uważa, że ich uczelnia jest dobra/prestiżowa itp., po drugie w interesie studentów jest tak naprawdę wysokie ocenianie swoich uczelni, bo jeżeli ten pseudo-ranking kiedykolwiek będzie miał choćby marginalne znaczenie, to opłaca się podwyższać wartość swojego dyplomu).
@ pundit:
O to wlasnie mi chodzilo, gdy pisalem o kryteriach rankingow. Dzieki. 🙂
Ten cały ranking to można delikatnie mówiąc o kant czterech liter potłuc.
Weźmy na ten przykład takie nic nie znaczące uniwerki jak Humboldt i Freie Universität w Berlinie. Gdzieś się one w tym rankingu znajdują? Można by zgadywać, że gdzieś wyżej do UJ czy UW. Tu niespodzianka w ogóle ich nie ma. Po prostu zero i null. Te uniwerki po prostu są takie denne, że się nie łapią w pierwszej pięćsetce „najlepszych” uniwerków na świecie. Można by się spytać czy kiedyś się łapały? A i owszem łapały się, w 2007 FU był na 83 pozycji, a Humboldt w 2005 na 95 czyli w pierwszej lidze. Ale już w następnych latach ich nie ma… w ogóle ich nie ma. Co się stało? Profesorowie przestali wykładać? Doktoranci i postdoc’owie przestali prowadzić badania i zaniechali publikowania? A może przyszło tornado i z tych uniwerków nie pozostał kamień na kamieniu?
Teraz rozpatrzmy Instytut Weizmann’a. Ta szacowna instytucja w tegorocznym rankingu zajmuje zaszczytną 200 pozycję. Taka średnia światowa, bez żadnych rewelacji. Ale już za rok stanie się się instytucją z pierwszej ligi. W przeciągu jednego roku awansuje o cirka 100 pozycji. Taki cud się stanie. A stanie się za sprawą jednej pani, która w tym roku dostała Nobla, który to nie został uwzględniony w tegorocznym rankingu. Nobla dostała za badania które robi(ła) na przełomie wieków, ale dopiero teraz okaże się, że IW jest świetną instytucją naukową. Do tego roku był takim sobie uniwerkiem od następnego roku będzie SUPER uniwerkiem… Ten przykład świetnie pokazuje jaką wartość poznawczą ma ten ranking.
Następna sprawa, dlaczego przypisano wagę 20% do ilości laureatów nagrody Nobla/Medalu z Filcu, a nie powiedzmy 5%. Dlaczego 20% wagi idzie do publikacji w Nature/Science, a nie do powiedzmy Lancet/Cell i z 10 innych journali o większym niż N/S IF? I dlaczego 20%, a nie powiedzmy 45%? I dlaczego do publikacji, a nie do znormalizowanej ilości cytowań? Jak powszechnie wiadomo ok. 1/4 prac z N/S/ nigdy nie jest cytowana… czyli ich wpływ na naukę jest dokładnie taki sam jak prac zamieszczonych w przysłowiowym Ziemniaku Polskim.
Pytania się mnożną jak króliki z kapelusza. Który uniwerek zainkasował Nobla dla powiedzmy Einsteina? Humboldt czy może FU-Berlin? A może 50/50?
Następna sprawa, jaki wpływ ma Nobel dla powiedzmy Curie-Skłodowskiej na obecny poziom uniwerku na którym ona pracowała? I który to jest uniwerek?
Co oznacza tan termin: „For institutions specialized in humanities and social sciences such as London School of Economics, N&S is not considered,
and the weight of N&S is relocated to other indicators.”?
A co z Noblami? Też są przeskalowane? W końcu taki Harward może dostać Nobla z Fizyki, Chemii, Medycyny i Ekonomii i dodatkowo Medal z Filcu, a taka LSE tylko z Ekonomi. Chociaż nie wiem jakby się starali to i tak Nobla z Medycyny, Chemii i Fizyki nie dostaną, a o Medalu z Filcu to mogą co najwyżej pomarzyć. To samo odnosi się do powiedzmy Karolinska Institutet, ci choćby pracowali 24h na dobę i byli nie wiem jakimi geniuszami to i tak Nobla z Ekonomii czy Fizyki nie dostaną.
I na sam koniec, jaki sens ma porównywanie Karolinska Institutet który jest uniwerkiem działającym tylko w działce bio/medycyna z powiedzmy Caltechem czy London School of Economics?
Reasumując cały ten ranking to jest tylko i wyłącznie kupą śmiechu.
Nie widze nic zlego w rankingu francuskim. Jest uroczy. Sam inwestujac w edukacje dziecka za granica wolalbym, zeby mialo szanse na fotel prezesa Air France niz zeby uczyl je zaganiany asystent asystenta Noblisty… Mieszamy jak zwykle pojecia ‚nauki’ (nauczania) i nauki (odkrywania). Nie sa to pojecia tozsame, a szkola wyzsza ma byc jednak szkola. Nauka przez duze N to w tej szkole przywilej dla nielicznych i tak juz zostanie. Cale grupy studenckie nie beda sie doktoryzowac.
@ yellow_tiger :
IW chyba w ogole nie jest uczelnia, tak samo jak Karolinska Insitutet. Dlatego ja sie zdziwilem, ze IW i KI w ogole pojawiaja sie w tym rankingu. Z tego powodu nie ma w rankingu rowniez CNRSu czy PAN, choc obie instytucje ksztalca wielu studentow (na poziomie mgr i dr). Gdyby we Francji uwzglednic CNRS to bylby on na pewno wyzej niz Université Paris VI (zreszta im. Marii i Piotra Curie) – najlpeszej w tym rankingu uczelni francuskiej.
Ranking jak ranking. Nie podniecalbym sie za bardzo. Kryteriow mozna wybrac mnostwo, uwzgledniac/nie osiagniecia z lat poprzednich, noblistow, prezesow. Jednak niezaprzeczalnie od lat we wszystkich najlepiej zorganizowanych i udokumentowanych rakningach miedzynarodowych polskie uczelnie regularnie wypadaja kiepsko. I tu jest pies pogrzebany. O przyczynach dyskutowalismy wielokrotnie, w zasadzie sa jasne. JK celnie opisal aktualny stan rzeczy i perspektywy na bliska (~10 lat) przyszlosc….