Cerowanie dziur w teorii
Syntetyczna teoria ewolucji Darwina/Wallace’a jest dziurawa jak sito. Naukowcy łatają ją od dawna. Jedne dziury daje się pozszywać szybciej, inne wolniej. Naukowy tygodnik „Science” z zeszłego tygodnia doniósł o zaszyciu dziury, która pozostawała rozpruta od 70 lat!
Dwaj genetycy zajmujący się ewolucją gatunków – Theodosius Dobzhansky i Hermann Joseph Muller – w latach 30. XX wieku wysnuli hipotezę tłumaczącą, dlaczego pokrewne gatunki zwierząt czy roślin nie mogą skutecznie krzyżować się ze sobą.
Najbardziej znany przykład takiego nieudanego z punktu widzenia ewolucji międzygatunkowego krzyżowania to muł, czyli hybryda klaczy i osła. Muły są bardzo udanymi i wytrzymałymi zwierzętami pociągowymi. Są jednak bezpłodne. Z punku widzenia ewolucji są więc ślepą uliczką.
Inny znany przykład to hybrydy uzyskiwane przez akwarystów poprzez krzyżowanie mieczyka Hellera (Xiphophorus helleri) ze zmienniakiem plamistym (Xiphophorus maculatus). Bardzo często pojawia się u takich hybryd nowotwór skóry podobny do ludzkiego raka skóry – czerniaka.
Dobzhansky i Muller zaproponowali wytłumaczenie tego zjawiska oparte na postulowanych przez nich (bez dostarczenia dowodów) zmianach w co najmniej jednym z dwóch współdziałających ze sobą genów. Dziś wiemy, że większość białek w organizmach funkcjonuje jako składniki wielobiałkowych kompleksów, co czyni propozycję obu naukowców jeszcze bardziej atrakcyjną. Obaj uważali, że u blisko spokrewnionych gatunków pewne szczególnie szybko ewoluujące geny zmieniają się tak bardzo, że ich białkowe produkty nie pasują do siebie wewnątrz kompleksu wymaganego do zapłodnienia, rozwoju czy innych ważnych dla życia funkcji.
Najłatwiej przedstawić zasadę Dobzhansky’ego i Mullera na przykładzie klucza i zamka. U danego gatunku białko kodowane przez gen A jest kluczem, a białko kodowane przez gen B jest zamkiem. Klucz pasuje do zamka, a więc białka produkowane przez geny A i B dostarczone przez samicę i samca tego samego gatunku mogą ze sobą współdziałać i ich potomstwo jest zdrowe i płodne. Wyobraźmy sobie, że gen A mutuje bardzo szybko. Wówczas czasowe rozdzielenie osobników tego gatunku na dwie izolowane od siebie populacje dość szybko (w skali ewolucyjnej) spowoduje, że białko będące kluczem w jednej populacji zmieni się na tyle, że nie będzie pasowało do zamka znajdującego się u osobników drugiej populacji. A szybko ewoluować mogą też oba geny. Krzyżówka międzygatunkowa da wówczas w efekcie potomstwo, którego oba białka (produkty interesujących nas genów) nie będą mogły ze sobą prawidłowo współdziałać. Wtedy właśnie pojawią się kłopoty – takie jak u muła czy hybrydy mieczyka i zmienniaka.
Hipoteza była bardzo atrakcyjna, ale nie udawało się odnaleźć przykładu takiej pary genów. W „Science” z 24 listopada 2006 roku po raz pierwszy opisano właśnie taką parę. Są to geny Lhr u muszki owocowej Drosophila simulans i Hmr u Drosophila melanogaster. Można spodziewać się wysypu podobnych wyników dotyczących innych par genów, gdyż ekipy naukowców znajdują nowe geny będące kandydatami do roli pełnionej przez Hmr i Lhr. I to u kilku innych gatunków (w tym i roślin). Zasada Dobzhansky’ego i Mullera nabiera więc rumieńców.
Tak oto ubywa dziur w teorii poczciwego Darwina. Równocześnie szybko jednak ostatnio przybywa przeciwników tej najważniejszej teorii w biologii. Znamienne, że krytyków najwięcej w najlepiej rozwiniętych naukowo krajach (np. w USA) i wcale nie wśród biologów. Czyżby groził nam wtórny „oświecony” analfabetyzm? To chyba następny paradoks do rozwiązania dla naukowców. Ale tym razem raczej dla socjologów.
Komentarze
A co z tymi braćmi, (niedawno wspomniała o nich Polityka) u których nie stwierdzono występowania chromosomu Y. Czyżby płeć nie zależała jednak od tego chromosomu ?
Plec genetyczna zalezy od chromosomu Y, ale plec fenotypowa moze wyksztalcic sie bez niego. Plan budowy lechtaczki u kobiety i penisa u mezczyzny jest prawie identyczny. Roznia je glownie rozmiary.
Mezczyzni z XX maja najczesciej translokacje kawalka Y na inne miejsce w genomie. Takze maja cechy meskie (dzieki temu kawalkowi Y) ale nie moga miec potomstwa poniewaz brakuje im pozostalych genow z Y. Tak wiec, (jezeli dobrze rozumiem pytanie Malwiny), to nie jest przypadek niezgodnosci hybrydowej wedlug modelu D&M tylko raczej niepelny (genetycznie) mezczyzna ktory nie ma genow wymaganych do produkcji plemnikow.
Ale okazuje sie ze zdarzaja sie mezczyzni z XX u ktorych nie ma sladu DNA pochodzenia Y. W tym przypadku sie sugeruje ze osobnik ma mutacje w genie ktory kontroluje rozwoj gonad. Czyli plec fenotypowa moze sie „nie zgadzac” z genotypowa na poziomie chromosomalnym ale na poziomie genow to chyba sie zgadza? JK, co o tym myslisz?
Inaczej mowiac, komus z XX, penis nie wyrasta pod wplywem srodowiska.
P.S. co sie dzieje z akceptacja wpisow? Strasznie wolno to idzie. Blogi sa fajne jak dzialaja w miare szybko.
Determinacja płci to bardzo złożony proces, w którym biorą udział zarówno geny z chromosomów płci (X i Y), jak i autosomów. Sama obecnośc genów z chromosomu Y nie wystarcza do wykształcenia w pełni cech męskich. Konieczne jest też zapewnienie odpowidniego kontekstu hormonalnego w trakcie rozwoju. Ponieważ geny z autosomów i chromosomu X wystarczą do zdeterminowania płci żeńskiej i w łonie matki panują warunki hormonalne typowe dla kobiety, to łatwiej jest uzyskać fenotypowo taką właśni płeć. Dlatego częściej zdarzają się przypadki takich anomalii, gdy genetyczny chłopiec jest fenotywo dziewczynką (np. zespół feminizujących jąder), niż odwrotnie. Do wykształcenia cech męskich trzeba zarówno czynników z Y jak i odpowiednich warunków hormonalnych wytwarznych przez sam płód. Dlatego, jeśli z jakichś powodów genetyczna dziewczynka znajdzie się w trakcie rozwoju w warunkach hormonanych kierujących jej rozwój w kierunku cech męskich, to może być ona fenotypowo chłopcem. Jednak zdarza się to dość rzadko, gdyż bardzo rzadko męskie hormony dominuja w organizmie matki w trakcie ciąży.
No tak, nie wzialem pod uwage matczynych hormonow. Pobiezne szukanie w literaturze mowi ze bylo kilka przypadkow kiedy plec byla odwrocona u matki z guzem posiadajacym komorki ktore produkuja hormon. Takze matczyne hormony w pewnych przypadkach moga dominowac nad hormonami plodu produkowanymi przez gonady. Fajnie jest sie czegos nowego dowiedziec. JK dzieki za ciekawy artykul i dyskusje.
Tyle, ze artykul nie byl ani o plci, ani o gonadach ani o chromosomie Y, a o kluczach i zamkach. Nastepny bedzie o tych rzeczach (posrednio, bardzo posrednio). 🙂
A skad ta pewnosc, ze osiol i kon maja wspolnego przodka?
do Boboli: np. z paleobiologii i analizy ich genow…
JK;
O ile Cie dobrze rozumie to sytuacja wygladala nastepujaco. Dawno, dawno temu istnial pra-kon (mowia nam o tym skamienialosci badz zachowane szkielety). W pewnym momencie przeszlosci nastapila mutacja genow, badz w spermie pra-ogiera badz w jaju pra-klaczy. Zwierzatka zrobily to co pra-konie lubia najbardziej i pra-klacz urodzila mutanta plci meskiej lub zenskiej , ktory mial szanse zapoczatkowac pra-osle odgalezienie gatunku pod warunkiem, ze znajdzie partnera do rozplodu. To zas oznaczaloby, ze musi nastapic co najmniej jeszcze jedna podobna mutacja, ktora jednak da w wyniku pra-osla plci przeciwnej. No i oczywiscie musi sie zdarzyc spotkanie obu mutantow w czasie ich zycia rozplodowego. Strasznie tu duzo szczesliwych przypadkow co moze wyjasniac dlaczego obecnie nie powstaja spontanicznie nowe gatunki .
Czy zgadzasz sie z przedstawionym wyzej scenariuszem?
Do Boboli:
Z grubsza tak. Tych szczesliwych przypadkow musi byc nie kilka a tysiace i miliony. Dlatego tak tudno to pojac. Obecnie tez powstaja spontanicznie nowe gatunki. Nawet pewnie czesciej niz dawniej – ze wzgedu na zmiany srodowiska spowodowane przez czlowieka. Pomimo dzialalnosci czlowieka to tez powstawanie spontaniczne (nie mowie o rasach hodowlanych).
Witam!
Z płodnością mułów (potomstwo ogiera konia[64chr.] i klaczy osła[62chr.]) sprawa jest bardziej złożona. Nie wdając się zbytnio w szczegóły, mieszańce posiadają nieparzystą liczbę chromosomów, która nastręcza problemów w prawidłowym przebiegu mejozy, prowadząc do sterylności przy zachowaniu pełnej witalności osobników. Odnotowuje się, bardzo rzadko, przypadki płodnego potomstwa w konfiguracji samica muła x ogier konia domowego ale wiąże się tę mozliwość z powstaniem w trakcie mejozy multiwalentów gdzie chromosomy parują się względem rejonów synetnicznych [gatunki rozeszły się ok. 4mln. lat temu].
Bobola:
Wystarczy że gatunek zostanie podzielony na 2, nie mające kontaktu subpopulacje. Resztę zrobi ewolucja – gatunki potrafia być bardzo plastyczne, jak choćby psy.