Wrocław ma na razie tylko wodę

0Palac_600.jpg

Z doniesień prasowych wynika, że wrocławska kandydatura siedziby Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii (EIT) stała się co najmniej mało realna. Jeśli to niepowodzenie się potwierdzi, może mieć ono wpływ na dalsze losy reformy nauki polskiej.

Od dłuższego czasu wiadomo było, że kandydatura Wrocławia jest poważna, ale również, że nie ma ona wielkich szans na zwycięstwo. I tak właśnie się dzieje. Wrocław wraz z Budapesztem zostały wyselekcjonowane spośród kilku kandydatów. Ale wygląda na to, że Polska będzie musiała obejść się tylko smakiem tej unijnej inwestycji, gdyż znakomita większość unijnych ministrów jest za Budapesztem.

Powodem jest nie to, że Wrocław był źle przygotowany, chociaż awaria wodociągów dokładnie w dniu podejmowania decyzji nie była najlepszą reklamą. Winna jest Warszawa. Dokładniej zaś to, że w stolicy Polski mieści się już siedziba unijnej agencji FRONTEX. Nie ma to nic wspólnego z nauką, ale mamy już „naszą” agencję, więc drugą wywalczyć będzie niezwykle trudno. I to wystarczy by kandydatura Wrocławia ostatecznie upadła.

Wrocław, by mógł wygrać rzutem na taśmę, musiałby mieć jakieś nadzwyczajne atuty, których brak Budapesztowi. A takich atutów nie ma. Najważniejszy to bliskość Niemiec, co byłoby wygodne dla „Starej Europy”. Ale to argument, którego oficjalnie nie da się forsować. Nie po to bowiem EIT ma być zlokalizowany w jednym z nowych państw członkowskich Unii, żeby było akurat blisko do Niemiec.

Budapeszt to również bardziej znane i światowe miasto niż Wrocław. A skoro pod względem organizacyjnym oba są mniej więcej na tym samym poziomie, to nikogo nie powinno dziwić, że ministrowie UE ciążą właśnie w jego kierunku, pomijając już nawet FRONTEX.

Minister Kudrycka jak lwica broni naszej kandydatury. Jednak jakby na to nie patrzeć, to przegrana Wrocławia będzie zaliczona w poczet jej osobistych porażek. Po kłótniach wokół zniesienia habilitacji i szerzej – założeń reformy, to możliwa druga poważna komplikacja na koncie pani minister.

Karanie minister Kudryckiej dymisją za te niepowodzenia byłoby rzeczą wysoce niesprawiedliwą. Jednak, choć z ciężkim sercem, premier chyba powinien zmianę ministra nauki i szkolnictwa wyższego rozważyć. Pani prof. Kudrycka jest dobrym ministrem, ale…

Minister Kudrycka nie ma autorytetu koniecznego do bezkolizyjnego wprowadzenia w życie reformy nauki. Z tego co dzieje się wokół habilitacji wynika, że trzeba zadowolić obie strony – tych, którzy są za, i tych przeciw. Jak to zrobić? Nie tylko modelując zmiany tak, aby habilitację równocześnie znieść i zachować, ale wykorzystując autorytet ministra. Inaczej reforma może utknąć w martwym punkcie.

Przegrana Wrocławia wytrąciłaby z rąk pani minister ostatnią nadzieję na szybkie pozyskanie takiego autorytetu. Również z tego powodu pani minister nie chce zrezygnować i będzie negocjować tak długo, jak tylko się da. To jednak chyba (obym się mylił) tylko gra na zwłokę. Może coś tam uda się jeszcze utargować, ale będzie to zapewne nagroda pocieszenia, którą nikt się nie zadowoli.

Może więc zupełnie niezłą reformę min. Kudryckiej powinien wprowadzić ktoś inny. Ktoś z dużym autorytetem w środowisku naukowym. Takim kandydatem mógłby być prof. Maciej Żylicz, szef Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Oczywiście gdyby chciał poświęcić swoją energię i czas na ratowanie polskiej nauki, a nie na bezpośrednie jej robienie.

Po pierwsze jest on powszechnie znany z powodu swych osiągnięć naukowych (co najważniejsze), a po drugie z działań w Fundacji (też ważne, bo świadczy o jego talentach administracyjnych). To dwa główne powody, dla których prof. Żylicz byłby z łatwością zaakceptowany przez świat nauki jako reformujący minister godzien zaufania środowiska. Jego postać to oczywiście swego rodzaju pożądany wzorzec, gdyż podobnych kandydatów można znaleźć wśród polskich naukowców więcej. Nie chodzi więc o forsowanie tej właśnie osoby, ale kogoś o takim profilu.

Konflikt wokół habilitacji już obciążył konto pani minister Kudryckiej. Przegrana Wrocławia jeszcze bardziej utrudni jej reformatorskie działania. A chodzi o to żeby reforma mogła wejść jak najszybciej w życie, aby odbyło się to jak najłagodniej i udało w 100 procentach. Zmiana ministra nauki mogłaby oczyścić pole działania, choć w jego zaśmieceniu winy minister Kudryckiej tyle co kot napłakał. Chyba, że Wrocław jednak wygra i wtedy… obiecuję zjeść mój własny kapelusz.

Jacek Kubiak

Zdjęcie: W razie pozytywnej decyzji Rady Zarządzającej EIT byłby piękny pałac w Leśnicy. Fot. Tomasz Woźny/EIT