Bakteryjne odciski palców
Niedawno w prasie naukowej ukazał się ciekawy artykuł na temat zamieszkujących nasze ciała bakterii. Okazało się bowiem, że nasi bakteryjni współlokatorzy nie tylko zasiedlają wnętrze naszego ciała, ale otaczają nas również niby-aureola od zewnątrz.
Badania, opublikowane w dzienniku „PeerJ”, pokazują, że każdy z nas posiada charakterystyczną dla siebie otoczkę bakteryjną, którą chcąc nie chcąc roztacza wokół siebie, zostawiając unikalne ślady swojej obecności.
Nie od dawna wiadomo, że każdy z nas posiada swoją własną florę bakteryjną, dotychczas jednak mało kto zajmował się badaniem składu owej flory na zewnątrz naszego organizmu. Bioaerozole, bo taką nazwę mają materiały biologiczne, m.in bakterie, spory itp., znajdujące się w otaczającym nas powietrzu, od dawna stanowią obiekt badań epidemiologów, nikt jednak nie zajmował się wkładem naszych własnych bakteryjnych wydzielin w stosunku do ogólnej zawartości bioaerozolów w powietrzu.
Wstępne szacunki sugerują, że wkład wydzielanej przez ludzki organizm masy bakteryjnej do ogólnej zawartości bakterii w zamkniętych pomieszczaniach jest ogromny i jako taki wywiera wpływ na ogólny stan zdrowia przebywających w danych pomieszczeniach osobników.
Z badań epidemiologicznych wiadomo, że bakterie chorobotwórcze znajdujące się w otoczeniu mogą wywierać niekorzystne działanie na znajdujące się w danym pomieszczeniu osobniki, lecz mało kto zajmował się niechorobotwórczą florą bakteryjną, która, jak wynika z najnowszych badań, ma równie ważny, choć niedoceniany wpływ na skład otaczającego nas powietrza, a przez to pośrednio i na nasze zdrowie.
Badania, przeprowadzone w sterylnych pomieszczeniach z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, wykazały, że jeden człowiek w ciągu kilku godzin wydziela sporą ilość różnego rodzaju bakterii. Najczęściej spotykane rodzaje to paciorkowce, gronkowce, maczugowce, bifidobakterie, lactobacillaceae, propionibakterie i inne. Skład poszczególnych gatunków bakterii różnił się w zależności od osoby badanej, stanowiąc jej unikalny wzorzec bakteryjny. Ów wzorzec był stały niezależnie od warunków, w jakich badane były dane osoby, umożliwiając jednoznaczną identyfikację danej osoby.
Odkrycie, że każdy z nas posiada własny unikalny wzorzec wydzielanych bakterii, może mieć w przyszłości spore znaczenie w medycynie sądowej, zwłaszcza w przypadku, gdy przestępca nie pozostawił żadnych innych śladów. Badanie składu powietrza na miejscu przestępstwa pozwoli wykryć obecność innej niż normalnie przebywająca w danym miejscu osoba oraz pomoże ustalić indywidualny wzorzec bakteryjny danego przestępcy, dając podstawy do dalszych poszukiwań.
Opisane badania wykazały również, że dokładne wykrycie charakterystycznej dla danej osoby otoczki bakteryjnej zależy od częstotliwości wymiany powietrza. Im częściej powietrze w danym pomieszczeniu jest wymieniane, tym trudniej ustalić jednoznacznie skład typowej dla danej osoby flory bakteryjnej.
Wniosek: jeśli w przyszłości będzie nam zależeć na szybkim ustaleniu, czy ktoś obcy kręcił się po naszym mieszkaniu, nie powinniśmy szeroko otwierać drzwi i okien czy włączać klimatyzacji, tylko porozstawiać płytki petriego i spokojnie czekać, aż obce bakterie osiądą na ich dnie.
Póki co brzmi to jak science fiction, ale już niedługo może stać się rutynową częścią działań operacyjnych policji, pracowników zakładów medycyny sądowej czy prywatnych detektywów.
Judyta Juranek
Ilustracja: Wikispaces, Creative Commons License
Meadow JF, Altrichter AE, Bateman AC, Stenson J, Brown GZ, Green JL, & Bohannan BJ (2015). Humans differ in their personal microbial cloud. PeerJ, 3 PMID: 26417541
Zanieczyszczenie mikrobiologiczne w powietrzu wewnętrznym. Urszula Gąska-Jędruch, Marzenna R. Dudzińska
http://wis.pol.lublin.pl/kongres3/tom2/4.pdf
Komentarze
Właśnie jestem osobnikiem, którego inny osobnik w tym samym pomieszczeniu zaraził florą bakteryjną z katarem i kaszlem. Mimo usilnych pytań flora nie zdradziła, czy zawiera składniki gryponośne. Podkreślam, że nikt tu nie został w międzyczasie zamordowany, co pewnie moja własna Flora potwierdzi. Dziękuję za ten artykuł. Warto przeczytać.
Florek
(to imię moje, nie flory.)
Samo przebywanie w jednym pomieszczeniu z zakatarzonym, a nawet zagrypionym osobnikiem, ale na odległość większą niż wyciągnięte ramię, nie gwarantuje niestety zarażenia się jego florą (wirusową w tym przypadku). Dużo bardziej skuteczne jest przenoszenie zarazy poprzez podanie ręki, a potem potarcie oczu lub nosa. Można też grać w karty z zagrypionym lub dotykać przedmiotów, które miał w rękach, a potem, jak zwykle, pogmerać przy własnych błonach śluzowych w okolicach dróg oddechowych 😉
Ciekawe, czy indywidualny zapach każdego człowieka ma też związek z indywidualną aureolą mikrobową typową dla każdego z nas?
Zapach potu jest neutralny do momentu rozłożenia go przez bakterie, a potem 😉 każdy śmierdzi inaczej 🙄
Ale tak szczerze to ja czekam na florę bakteryjną poczucia humoru. Bo wygląda na to, że gasss rozweselający już się zużył. Dawno temu!
Poważnie z tym gazem? Przestałeś rechotać po zażyciu? Ooo 🙁
Dla rozjaśnienia samopoczucia dobrze jest wziąć w zęby ołówek (poprzecznie) i w ten sposób wymusić rozciągnięcie mieśni „śmiechowych”. To naprawdę pomaga.
Poczucie humoru według niektórych uczonych jest pochodną wychowania i edukacji, zwłaszcza to kognitywne czyli przenikliwość intelektualna, pozwalająca dostrzegać paradoksy interpretacyjne i ich konsekwencje.
Nie bardzo wiadomo, czy bywa wrodzone (wraz z inteligencją), bo bliźnięta miewają je w różnym stopniu, ale można je trenować.
Spotykają sią dwie planety.
– Marnie wyglądasz. Nic ci nie jest?
– Aaa… Mam Homo sapiens 🙁
– Nie martw się. Samo przejdzie.
Szanowna Pani Judyto
Proszą nie myśleć, że w jakiś sposób żartuję z Pani artykułu. Ciągle mi on jednak chodzi po głowie. Wygląda na to, że jest to twórcze i naukowe rozwinięcie ludowego przysłowia „od smrodu jeszcze nikt nie umarł”. Co by oznaczało, że jednak coś w tym przysłowiu jest.
Natomiast co do wykorzystania tych osiągnięć w kryminalistyce to skromnie przypomnę, że życie jest już dużo dalej. A przynajmniej sztuka telewizyjna.
Niedawno mieliśmy świetny rosyjski serial telewizyjny w którym genialny śledczy nosem rozwiązywał zagadki. Oczywiście nie twierdzę, że amerykańscy naukowcy i dziennikarze od nich ściągali, ale to była dla mnie prawdziwa nowość, bez ironii. W swoim zamyśle serial przerastał sławne (i dobre) amerykańskie seriale CSI. I atmosfera była dość swojska. Ale niestety po wrogu nie można się przecież niczego dobrego spodziewać. I serial się „skończył”. A moje ciche marzenie: gdyby tak tutaj coś się zmieniło. Ale to jeszcze większa utopia.
Mój pies już dawno odkrył że każdy człowiek inaczej pachnie (śmierdzi) i czeka na nagrodę Nobla merdając ogonem.
Że każdy człowiek inaczej pachnie, wiedzą od dawna nie tylko psy, bo nawet ludzie (szczególnie noworodki) potrafią identyfikować swoich bliskich po zapachu.
Policja i inne służby w różnych krajach próbowały już dawniej gromadzenia zapachów ludzi (próbki w słoikach) na potrzeby inwigilacji czy ewentualnego śledztwa. Wyróżniła się w tym NRD-owska Stasi.
Jak widać z powyższego wpisu, starania nie ustają również za oceanem.
Klimatyzacja i wentylacja to główni wrogowie takich poczynań.
Naukowcy często „odkrywają” rzeczy oczywiste. Ostatnio odkryli że wszechświat się jednak rozszerza. Przecież wiadomo że ruch nadany podczas BigBangu nie wytraci się sam w kosmosie.