Jak było
Mamy jedną zapałkę, a musimy podpalić kominek, świeczkę i kuchenkę gazową. Co zapalimy pierwsze?
To jedna z wielu zagadek z zajęć dla dzieci, którym opowiadałem co nieco o logice. Na początku, żeby przyciągnąć ich uwagę pokazywałem kostki Rubika w jej różnych odmianach. Wszystkie oczywiście można było dotknąć. Potem szły w ruch zagadki: poczynając od labiryntu, a kończąc na modyfikacji zagadki, w której chodziło o dedukcję z niewiedzy. Zauważyłem przynajmniej dwie rzeczy.
Po pierwsze, że pewne umiejętności myślowe przychodzą z czasem. W grupach odrobinę młodszych (góra jeden rok) pewne zagadki wychodziły gorzej, niż w grupach starszych. Wydaje się to oczywiste dla każdego, kto pracuje z dziećmi, ale zawsze pracuję z dorosłymi.
Moja jedyna obserwacja związana z wiekiem studentów jest taka, że grupa studentów 40+ na początku radzi sobie gorzej. Prawdopodobnie trudno jest im wrócić do dawnych nawyków związanych z uczeniem się. Z biegiem czasu radzą sobie oni lepiej niż studenci młodsi. Podejrzewam, że w grę wchodzi doświadczenie życiowe, umiejętność organizacji czasu, zaangażowanie i motywacja i tym podobne rzeczy.
Po drugie, że generalnie rzecz biorąc ludzie lubią zagadki. Wystarczy im je podać w nieco sfabularyzowanej postaci. Zanim przeprowadziłem zajęcia z dziećmi wykorzystałem swoje zajęcia, by w formie 10-15 minutowych przerywników przećwiczyć przygotowane zagadki. Na ogół okazywało się, że studenci chcą ich więcej. Najlepiej, gdyby przerywnik był oddzielnymi zajęciami poświęconym na same zagadki.
Generalnie biorąc było ciekawie, chociaż zajecia te wymagały zaangażowania przez cały czas. Zmęczony i zadowolony wróciłem do domu, myśląc po drodze jak wykorzystać moją drugą obserwację.
Grzegorz Pacewicz
Zdjęcie: ? Nevit Dilmen found at Wikimedia commons
Komentarze
Moje dziecko mówi, że jedną zapałką zapali i świeczkę, i kuchenkę gazową 🙄 Null problemo. Zapałką kominkową – wszystko, zaczynając od gazu. Jeśli drewno w kominku (chyba że gazowy) jest wilgotne, to można je (cienkie szczapy na rozpałkę) wysuszyć i podpalić nad kuchenką gazową.
Taką zapałką zapalam 14 świeczek na choince.
Jedną zapałką? Kuchenkę — od niej odpalił świeczkę (można pochylić i odpalić bez pomocy zapałki), mając świeczkę można podpalić drewno (tak się czasami odpalało piece, gdy był ‚słaby ciąg’).
PAK,
tak się podpalało przed wojną, kiedy zapałki dzielono na czworo 😉
A jak w piecu był słaby ciąg, to z gazety zwijało się długą rurkę, podpalało zapałką, a potem wkładało pod stosik suchego drewna w piecu.
To prawie ta sama zagadka, co: „Mieszasz cukier ręką lewą czy prawą? – Żadną, mieszam łyżeczką.” (Są też wersje mniej przyzwoite.)
Co zapalimy pierwsze?
Zapałkę 😉
Ha ha… 😳
@Panek, @Makot,
No właśnie. 🙂
To jest chyba oczywiste. Kwestia logicznego myślenia
marzeno, to nie jest oczywiste, tylko bezczelne — używanie cudzych blogów do reklamy własnego biznesu.
gp,
co? 😯
Mój ostatni komentarz?
To przecież „marzena” tu się bezwstydnie reklamuje i to do niej był mój komentarz. O biznesie GP nic mi nie wiadomo.
Ooo, spóźniona odpowiedź.
Pytanie znikło i teraz dopiero jest qui pro quo 😉
No tak. Właśnie popatrzyłem co i jak i po prostu źle zrozumiałem Pana komentarz. 🙂
„Pod urwiskiem nadbrzeżnym znajdowała się łódka, chytrze ukryta przed niepożądanym wzrokiem. Niewielka ta łupina mieściła z trudem jedną tylko osobę. Sandały, acz nieporadne, musiały zastąpić wiosła. Z najwyższym wysiłkiem udało się nam obu przedostać przez rzekę.
Tak, tak, o siwobrodzi. Powiedziałem obu i niechaj słowo to nikogo nie dziwi. Zapomniałem bowiem uprzedzić was, iż nad Wściekłą Rzeką znalazło się w czasie, którego dotyczy wątek opowieści, dwóch uciekinierów. Ja oraz młody Pers, płatnerz z zawodu. Młodzieniec ten, co później z rozmowy wynikło, musiał czmychnąć z Karszy przed zemstą zakochanego naczelnika tamtejszej straży miejskiej. Powód zemsty? Chłopak ośmielił się zerwać pieczęć najstarszej córce sędziego. I za to oczekiwała go kara.
Po przeprawieniu się przez rzekę; ruszyliśmy uspokojeni na osiołkach w dalszą drogę. Za Amu-durią macki pościgu sięgnąc nie powinny. Wkrótce potem przyłączyłem się do napotkanej na szlaku karawany kupieckiej i za radą poczciwego karawanbaszy dotarłem w te okolice. Oto źródło tajemnicy mojego powrotu do Buchary przed wielu laty…
Hodża zamilkł. Zajął się zieloną herbatą usłużnie podsuniętą przez Temudżyna. Wysuszone gardło dopominało się kilku łyków wilgoci.
Zasłonę przedłużającej się ciszy zerwał Kamal, syn sędziwego Babanazara, młodzik kąpany we wrzątku:
– Afandi, wielce zajmująca była dzisiejsza opowieść. Obiecałeś wszakże, iż będzie to jedna z przedziwnych stronic żywota Nasreddinowego. Tymczasem w słowach opowieści nic tajemniczego nie dojrzałem. Z wartkiego nurtu słów twoich, Hodżo-aka, nie udało mi się wyłowić najlichszego nawet karaaka niezwykłości.
Mędrzec uśmiechnął się wyrozumiale.
– Młody jeszcze jesteś i zapewne ucho rośnie ci do wewnątrz, Kamalu. A może rozmyślałeś o czarnobrewej Dżulbar, zamiast podążać ścieżką mojej opowieści? Wiedz, ucho jest bezużyteczne, gdy umysł trwa w roztargnieniu. Była w moich słowach rzecz niezwykła, rzecz – chyba nie przesadzam ani odrobinę – wręcz niewiarygodna. Przypomnę ją. Niechaj zatem słowa moje staną się raz jeszcze kolczykami dla uszu waszych, o czcigodni. Powiedziałem przecież, że nad Wściekłą Rzeką znalazło się nas dwóch, a łódka mieściła zaledwie jedną osobę, a i tę z wielkim trudem. Mówiłem, iż sztuki pływania nie zgłębiłem do dnia dzisiejszego. Umiejętność utrzymywania się na wodzie była także obca Persowi uciekającemu przed sprawiedliwością wyroku. A mimo to przeprawiliśmy się przez Amudarię. Azali nie wydaje się wam, czcigodni, ta rzecz przedziwną i tajemnicy pełną?”
Wpierw zapalimy w sobie chęć zapalenia zapałki 🙂
Czy także i ty, człowieku o głowie rozumnej, nie możesz przedostać się przez wrota rozwiązania zagadki Nasreddinowej?
Niewątpliwie rozwity turban (na którym w innych bajkach obwieszał się ten i ów..) miał tu zastosowanie.
Nie, Meruńko. Rozwiązanie problemu jest całkowicie logiczne. Tak mi się przynajmniej zdaje. Oni naprawdę przebyli Amudarię i pojechali dalej na osiołkach. I każdy pozbył się swoich prześladowców.
Jak to możliwe?
Młody Pers wrócił do Persji przeprawiając się z prawego brzegu Amu-Darii na lewy, po czym Hodża przeprawił się z lewego brzegu na prawy, turkiestański?
…co wyjaśniałoby też skąd mieli osiołki po drugiej stronie rzeki
Yes, Sir 😉
Wracajac do oryginalnego postu – o zainteresowanaich dzieci: dzieci maja „swiezosc spojrzenia” wynikajaca z braku obciazenai edukacja. Co moze btzmi paradoksalnie, ale edukacja wtlacza myslienie w jakeis tam „tory”.
Z wlasnego doswiadczenai: w dosyc mlodej grupie (tak okolo 14 lat) mowilem o algorytmach. Jako przyklad wybralem problem sortowania. Zbudowalem z klockow Lego cos kolo tuzina slupkow roznej wysokosci, I tzreba je bylo posortowac wedle wysokosci.
Oczywiscie, zaczalem od „bubble sort” – sortowania babelkowego. Pewien mlodzian przysluchiwal sie I powiedzial: ale to glupie! Po czym zaproponowal inny algorytm: idziem ywzdluz klockow I stajemy przed pierwsza para ktora jest nie „po kolei”, Klocki zamieniamu miejscami I cowamy sie o jeden krok. I dalej.
Szczdka mi opadla, bo nei slyszalem o takim algorytmie. Po zajecaich zrobilem sledztwo. Nikt z moich Uczonych Kolegow o takim algorytmie nie slyszal. Nei ma tego algorytmu w podrecznikach. Doglebne sledztwo wykazalo ze algorytm zostal wymyslony w 2000 roku przez faceta z Glasgow University I opublikwoany w studenckiej gazetce (Computing Science Glasgow University Newsletter numer 599; zgubilem link). I chyba nigdzie indziej. Nazwal ow algorytm „Stupid Sort”. Potem odkryl go facio z Niderlandow (2003 rok) I nazwal „Gnome Sort”; nazwa zwiazana ponoc z jakas bajka o gnomach.
W kazdym razie nikt nei naucza tego algorytmu, a mlodzian sam go wymyslil. Gdyby mial za soba kurs „Algorithms and Data Structures” to by go raczej nei wymyslil. Co daje asumpt do przemyslen – w jakim stopniu nasza edulacja jest napradwe edukacja a na ile praniem mozgu
Co troche zatraca o blog redaktora Bednyka na tamat nauczania matematyki. Blog jest na biezaco, proponuje zajrzec. Blog Polityki.
P.S. Wikipedia dorobila sie hasla „gnome sort”
…a konkretnie nie tyle blog Edwina Bendyka (Antymatrix), ile kilkuautorski blog dziennikarzy naukowych, w tym Edwina Bendyka: http://naukonauci.blog.polityka.pl/2014/03/14/matematyka-dla-wszystkich-i-dla-kazdego/
„ile kilkuautorski blog dziennikarzy naukowych, w tym Edwina Bendyka: ”
Fakt. Niedopatrzenie
Studenci 40+ mają zazwyczaj uregulowane życie erotyczne. Studenci 18+, nie. To jest powód lepszych lub gorszych wyników w przyswajaniu wiedzy. Bo ważne jest również oprócz uczenia się to co głowę zaprząta.
Z poważaniem W.