Darwin – guru kreacjonistów

Nazwisko Darwina widuję często, zazwyczaj na podsyłanych mi hurtowo przez internet stronach kreacjonistów. Znacznie rzadziej w książkach popularnonaukowych. W publikacjach naukowych właściwie nie znajduję go prawie wcale.

Kolejny raz widzę sieciową dyskusję o prawdziwości teorii ewolucji rozpoczynającą się od frazy „a Darwin twierdził to i to”. Dalej następuje drobiazgowa analiza jego dzieła, egzegeza na poziomie właściwie niespotykanym w dzisiejszych publikacjach biologicznych. Dlaczego nazwisko najwybitniejszego biologa w historii można dzisiaj znaleźć głównie na portalach zaprzeczających jego tezom?

Żeby odpowiedzieć, zastanówmy się najpierw, na czym polega współczesna biologia. Przeczytajcie Państwo proszę jej poniższy opis, a następnie zastanówcie się, na ile się z nim zgadzacie, zanim przejdziecie dalej (pod obrazkiem).

We współczesnej biologii kluczową rolę odgrywają dzieła Darwina, postulujące ewolucję przez dobór naturalny, w szczególności „O powstawaniu gatunków”. Pozycje te zostały przyjęte przez większość współczesnych biologów i wraz z dziełami Mendla stanowią podstawę dzisiejszej biologii.

Zięby Darwina: Geospiza magnirostris, Geospiza fortis, Camarhynchus parvulus, Certhidea fusca

Po namyśle możemy podzielić się opiniami. Ja kompletnie z powyższym opisem biologii się nie zgadzam. Praca dzisiejszego biologa nie polega ani na czytaniu, ani na komentowaniu czy odnoszeniu się do dzieł Darwina, które mają znaczenie głównie historyczne.

Podobnie (biorąc pod uwagę znacznie mniejszą skalę tej nauki) mają się sprawy w psychiatrii, kojarzonej z pracami Freuda. Drugie pytanie do Państwa: ile czasu spędza psychiatra przez sześć lat studiów na analizie dzieł tego autora?

Wyspy Galapagos, gdzie Darwin dokonał kluczowych dla swej teorii obserwacji.

Odpowiedź brzmi: kilka minut. Na sześć lat? Tak, taka jest rola Freuda w dzisiejszej psychiatrii. W ramach specjalizacji poświęca mu się niewiele więcej. Dzisiejsi psychiatrzy co do zasady nigdy nie czytali Freuda (poza wyjątkowymi przypadkami; ludzie robią różne rzeczy w czasie wolnym: jeden może hodować rośliny mięsożerne, inny zbierać znaczki, jeszcze inny oddawać się lekturze starych, zapomnianych ksiąg). Zapytani o twórczość Freuda, potrafią sklecić dwa-trzy zdania zapamiętane w młodości. Nie czyni ich to złymi psychiatrami, po prostu dzisiejsza psychiatria się tym nie zajmuje. Tak jak dzisiejsza biologia nie zajmuje się Darwinem.

Co więc w takim razie leży u podstawy tych nauk? Współczesna medycyna, jak głosi szumne hasło, opiera się na faktach. Tak samo biologia – to nauki empiryczne. Bazują nie na dawnych dziełach i uczonych opiniach, choćby nie wiadomo jak ważnych, ale na wynikach obserwacji i doświadczeń.

Podobnie w fizyce powszechnie mówi się o „teorii” względności Einsteina, ale teorią stała się ona dopiero po potwierdzeniu jej przez Eddingtona. Tak samo w biologii śmiały pomysł Darwina został wielokrotnie przetestowany obserwacyjnie i doświadczalnie. Teoria ewolucji przez dobór naturalny wyjaśniła setki tysięcy obserwacji i pozwoliła zaplanować kolejne tysiące doświadczeń. To one czynią tezy Darwina teorią i to na ich wynikach, a nie na dawno napisanych słowach, opiera się biologia.

Co więc, jeśli Darwin się mylił? Nie „jeśli”. Otóż mylił się na pewno, i to mylił się wielokrotnie. Żył i pisał dwa wieki temu, więc z dzisiejszej perspektywy musiał się mylić, bo nauka się zmienia. Pewna myśl zostaje zachowana, większość szczegółów nie wytrzymuje próby czasu. Jakie te błędy mają znaczenie dla dzisiejszej biologii? W sumie żadne.

Niedawno pojawiła się publikacja wskazująca na brak dowodów na serotoninową hipotezę depresji. Jakie miała znaczenie w leczeniu pacjentów? Też w sumie żadne. Leczenie opiera się na badaniach klinicznych. Oczywiście lekarze zalecający dany lek mają zwykle w pamięci mechanizm jego działania, gorzej lub lepiej znany, ale to badania kliniczne przesądzają o zarejestrowaniu i wskazaniach specyfiku. Taka czy inna teoria może wytłumaczyć, dlaczego dany lek działa, jak działa, czego się po nim spodziewać, a nawet jakie inne substancje mogą leczyć w podobny sposób, niemniej takie przewidywania wymagają potwierdzenia w badaniach trwających lata. Leczący schizofrenię psychiatra nie myśli na co dzień o teorii Andreasen (często nie pamięta tego nazwiska), tylko o badaniach klinicznych wskazujących na skuteczność i profil danego leku.

Pisałem swego czasu, że w nauce opinie się nie liczą. Co może być zaskakujące, dotyczy to w znacznej mierze także naukowców. Po angielsku funkcjonuje dość jasny podział na science i humanities. Można też bardziej się rozdrabniać. W naukach formalnych (jak matematyka) liczy się dowód. W innych naukach ścisłych, naukach biologicznych, medycznych czy nawet do pewnego stopnia społecznych liczą się wyniki badań. W humanistyce bywa inaczej. Analizowanie dzieł Darwina czy Freuda nie należy do dzisiejszej biologii czy medycyny, ale do historii odpowiednich nauk, a więc bardziej do humanistyki niż do science. I na dzisiejszą biologię czy psychiatrię nie mają istotnego wpływu.

Oczywiście nie można odmówić wielkiej historycznej roli pismom Darwina. Stanowiły jeden z fundamentów czy może raczej rusztowań, na których zaczęto budować mury gmachu dzisiejszej biologii. Jednak w miejscu stojącej za czasów Darwina chatki dziś stoi wielopiętrowy wieżowiec; w holu na wystawie zachowano z łezką w oku na wpół zbutwiałe stare deski podpierające pierwsze ściany. Kreacjoniści wciąż z zawziętością kopią je i przewracają w nadziei, że uda im się w ten sposób zburzyć drapacz chmur. Oprowadzający wystawę może dziwić się i nawet wściekać, jednak pracujący na trzydziestu wyższych piętrach biolodzy nawet tych drobnych aktów łobuzerstwa nie zauważają.

Marcin Nowak

Ilustracje: