Nie tylko Prymnesium parvum, czyli morska okrzemka w rzekach

Katastrofa ekologiczna Odry z lata 2022 r. uświadomiła szerszemu gronu odbiorców, że woda w rzekach może być równie słona jak morska i że można w niej znaleźć morskie organizmy. Dla czytelników tego bloga to nie było nic nowego. Już parę razy o tym pisałem, np. tutaj. Prymnesium parvum, któremu poświęciłem klika wpisów, też nie jest jedynym glonem, który odkryto w wodach morskich lub przymorskich, a po jakimś czasie stwierdzono jego występowanie w rzekach lub jeziorach z dala od wpływu morza.

Jednym z takich gatunków jest Actinocyclus normanii. Przedstawicieli gatunku odkryto w angielskim porcie Hull. Tak podają bazy danych wskazujących miejsce typowe. Jak kiedyś pisałem, miejsce typowe nie musi oznaczać tego, co potocznie się kojarzy z takim pojęciem, a miejsce, skąd pobrano okaz wybrany na wzorzec gatunku, choćby to był ogród botaniczny. Jak to nieraz bywa, kto inny okaz pobrał, a kto inny po dokładniejszym przyjrzeniu się opisał go jako nowy gatunek.

W tym wypadku osobą, która odwaliła najbardziej mokrą robotę, był George Norman. Nie był tylko pracownikiem technicznym na usługach naukowca, ale sam był naukowcem, choć nie trafił na listy największych. Opisywany jest jako diatomolog i entomolog. Dziś to byłaby dość egzotyczna kombinacja specjalizacji, ale mówimy o XIX w., kiedy jeszcze można było być po prostu przyrodnikiem. Czytelnikom bloga chyba nie trzeba wyjaśniać, co oznacza „entomolog”, ale słowa „diatomolog” mogą nie znaleźć w słowniku, a wyszukiwarka internetowa może zarzucić zbyt wieloma stronami mącącymi obraz. Diatomolog to specjalista od okrzemek, jednokomórkowych (czasem kolonijnych) glonów obecnie niezaliczanych do roślin (ani bakterii, jak sinice). Norman był badaczem lokalnym. Opublikował pracę o okrzemkach z rejonu Hull. Był też współzałożycielem Micro-Philosophical Society, które z czasem zmieniło nazwę na bardziej standardową Hull Natural History and Microscopic Society. Jego okazy przechowywało Muzeum Hull, ale większość uległa zniszczeniu w czasie II wojny światowej.

Nie wszystkie okazy zatrzymał u siebie. Niektóre wysłał do swojego przyjaciela z Edynburga, Williama Gregory’ego. Gregory był jeszcze bardziej wszechstronnym przyrodnikiem, piastował uniwersyteckie katedry medycyny i chemii jednocześnie, co było normą sto lat wcześniej, ale w połowie XIX w. już mniej. Był też zwolennikiem mesmeryzmu. Wśród okazów, które zebrał sam lub dostał od innych przyrodników, niektóre wydały mu się nieopisane naukowo. Zabrał się więc za formalny opis, przygotował preparaty itd., ale zanim skończył, zmarł w 1858 r. Niestety, obdarzony świetną pamięcią, nie zwykł przygotowywać notatek. Część preparatów, które oddał rysownikom, wróciła do niego bez etykietek. Nie wszystko jednak zostało stracone. Wdowa przekazała jego materiały kolejnemu przyjacielowi – rysownikowi i botanikowi Robertowi Kayemu Greville’owi.

Greville zrekonstruował część opracowań Gregory’ego. Większość nieopublikowanych opisów gatunków dotyczyła okrzemek zebranych przez Johna Huttona Balfoura, dyrektora Królewskiego Ogrodu Botanicznego w Edynburgu. Jeden – z okazów zebranych przez Normana w żołądkach zamieszkujących wybrzeże Hull osłonic. Już Gregory zaznaczył, że nazwa gatunkowa powinna honorować Normana, co Greville uszanował. Dalsze analizy i konsultacje z Normanem i innymi przyrodnikami przekonały Greville’a, że ten gatunek okrzemek najbardziej przypomina gatunek opisany przez Christiana Gottfrieda Ehrenberga (to nazwisko dobrze znane każdemu, kto ma do czynienia z wodnymi jednokomórkowcami) Coscinodiscus subtilis. Zatem ostatecznie poprawna diagnoza gatunkowa dotyczy gatunku Coscinodiscus normanni W.Gregory ex Greville 1859.

Późniejsi badacze proponowali różne przesunięcia, dziś jest on znany jako Actinocyclus normanii (W.Greg. ex Grev.) Hust. 1957. W pewnym momencie wyróżniano dwa pokrewne gatunki lub odmiany (w taksonomii glonów często jest tak, że opisane odmiany są operacyjnymi jednostkami taksonomicznymi, czyli są traktowane w praktyce, jakby były odrębnymi gatunkami, co prowadzi do zamieszania przy rewizji gatunku, która nie zawsze pociąga za sobą rewizję jego odmian) – normanii i subsalus. Jednak później uznano, że są to nawet nie odmiany o statusie operacyjnej jednostki taksonomicznej, ale formy tego samego gatunku. Główna różnica polega na rozmiarze, a pozostałe, w ornamentacji, są tylko jej konsekwencją. Czy to podejście się utrzyma, gdy za gatunek zabiorą się biolodzy molekularni? Nie ręczę.

Tak czy inaczej, Actinocyclus normanii (z formami morfologicznymi) jest uznawany za gatunek morski. Występuje na całym świecie, od Irlandii i Kanady po Argentynę i Nową Zelandię. Stanowisk z Afryki podaje się mniej, ale są. W Bałtyku notowany jest głównie w południowej części. Okazuje się jednak, że co najmniej od lat 20. XX w. spotyka się go w okolicach Berlina. W latach 50. stwierdzano go w Tamizie i to nie tylko przy estuarium, gdzie woda jest pod wpływem cofki. Podobnie jak Prymnesium parvum to gatunek planktoniczny, więc woli wody stojące niż płynące. Dlatego zwykle populacje rzeczne mają blisko siebie populacje żyjące w zbiornikach. Jak można się domyślić, jest gatunkiem, którego rozprzestrzenianiu w wodach śródlądowych sprzyja zanieczyszczenie prowadzące do zwiększenia ich zasolenia i żyzności. To zresztą często współwystępuje, bo przecież substancje odżywcze dla roślin i glonów mają na ogół formę soli – azotanów, fosforanów, soli amonowych, potasowych czy wapniowych. W pewnym sensie sytuacja przypomina tę z rozmieszczeniem rośliny jezierzy morskiej, która też lubi śródlądowe wody nie najczystsze, często silnie przekształcone, o czym kiedyś pisałem.

Jak można się domyślić z przywoływania złotej algi, Actinocyclus normanii w Polsce nie jest ograniczone do Bałtyku, występuje też w rzekach i zbiornikach zaporowych. W odróżnieniu od Prymnesium parvum wiadomo o tym od dość dawna. Już co najmniej kilkanaście lat temu występowało w Odrze i Wiśle, ale nie tylko. Było też w zbiorniku Jeziorsko, w Bugu i Wieprzu. Okrzemki są typowym elementem fitoplanktonu wielkich rzek i zdarza się, że ten gatunek jest jednym ze współdominantów tego zespołu w Wiśle i Odrze. Jak widać, warunki, które tam od kilkudziesięciu, a nawet więcej lat występują, są dla niego wystarczająco podobne do morskich.

Piotr Panek

ilustracja: Robert Kaye Greville, domena publiczna