Jemioła
Zastanawiałem się, o czym napisać na święta. Napotykałem na prace o koronawirusie – mało świąteczne. O zaburzeniach depresyjnych i samobójstwie – jeszcze gorzej. O cytokinach i głównym układzie zgodności tkankowej – nawet studenci medycyny tego nie cierpią. A nawet o możliwości występowania partenogenezy u człowieka (może dałoby się podciągnąć). Już się poddałem, a wtem – jemioła…
Z biologicznego punktu widzenia: półpasożyt samodzielnie prowadzący fotosyntezę, ale czerpiący wodę i sole mineralne z tkanki przewodzącej drzewa, na którym rośnie. Zrywana na święta i wieszana u sufitu.
Mimo zagarnięcia przez katolickie święto jemioła jako roślina magiczna rodowód ma pogański. Już przed nastaniem chrześcijaństwa zachwycała i zastanawiała. Mała jemioła na wielkim dębie zachowuje zieleń, gdy ten traci liście, zawieszona między niebem a ziemią…
Ważną, acz tragiczną rolę odgrywa w mitologii nordyckiej. Oto kiedyś pięknego Baldura, najłagodniejszego z germańskich bogów i syna najwyższego Odyna, zbudziły mroczne sny, przepowiadając mu śmierć. Po naradzie bogów matka jego Frigg zobowiązała wodę i ogień, ziemię i kamienie, żelazo i każdy inny metal, najróżniejsze zwierzęta i drzewa – wszystko na niebie i ziemi – by złożyli przysięgę, że nigdy nie uczynią szkody Baldurowi. Jedna tylko roślina była zbyt młoda, by tego od niej zażądać: jemioła. Dowiedział się o tym znany z występku Loki. Wyrwał jemiołę i zaniósł ją do siedziby bogów. Nakłonił ślepego Hotera, by wymierzył jemiołą w brata. Roślina przeszyła Baldura, zabijając najlepszego z bogów.
Germanowie wierzyli, że spalony na wielkim stosie Baldur wróci do życia i będzie rządził lepszym światem po Ragnaroku. Odtwarzali spalenie Aza podczas letniego przesilenia, później palono podobnie Zielonego Wilka, ducha drzewa, zapewniając coroczny wzrost i odnawianie się przyrody, ochronę przed wróżkami, trollami i innymi istotami świata nadprzyrodzonego.
Dochodzimy w ten sposób do kultu dębu, świętego drzewa Ariów, symbolu u Basków, chronionego przez króla-kapłana w Arycji, domu hamadriad.
Bywał i taki pogląd: dusza drzewa nie mieści się w nim samym. Podobnie jak w baśni o olbrzymie, który ukrywał swe serce. Dlatego kapłan z Arycji stawał do walki z intruzem pragnącym zająć jego miesiące dopiero wtedy, gdy pretendentowi udało się ułamać gałąź z drzewa – zdobyć / osłabić duszę wroga. A gdzie przebywała dusza dębu, jeśli nie w nim samym? W miejscu, które zieleniło się, gdy dąb widocznie zamierał – w jemiole. Nie można było wyrządzić drzewu krzywdy, tak jak nic na niebie i ziemi nie mogło zabić Baldura – dopóki nie zniszczyło się siedliska życia dębu, czyli jemioły. By ściąć dąb, należało zacząć od jemioły. By zabić kapłana, należało zerwać gałąź. Niekoniecznie dębu – może właśnie jemioły.
Czcili ją druidzi, zbierający ją szóstego dnia miesiąca ręką uroczyście ubranego kapłana uzbrojoną w złoty sierp. Roślina trafiała na białe płótno, a uroczystości przypatrywały się dwa białe byki. By zachować magiczne właściwości, nie mogła zakosztować żelaza ani dotknąć ziemi. Napój z jemioły miał zapewniać zdrowie i płodność. Leczono nią wrzody, padaczkę (nie tyka ziemi – tak samo nie upadnie na nią pacjent; w Szwecji chronić przed napadami miał jemiołowy trzonek noża, gdzie indziej preferowano wywar), bezpłodność, miała gasić pożar. Podobne poglądy wyznawali Ajnowie, ci jednak od dębowej bardziej cenili jemiołę rosnącą na wierzbie. Od jemioły miał też pochodzić Olej Świętego Jana. Zapewniać miała udane polowanie. Leczyć rany. Zwiększać płodność zwierząt. Zawieszana u sufitu – chronić przed trollem. Wisząca w kołysce – przed podmianą dziecka.
U Frazera znalazła się w tytule głośnej książki „Złota gałąź”. Czemu złota? Związana z ogniem, w którym spalono Baldura, czyli z letnim przesileniem. Ale też zimowym, rozumianym jako zwycięstwo światła nad ciemnością. W takim czasie od kilkunastu wieków obchodzimy Boże Narodzenie. Jak od wieków – z jemiołą.
Marcin Nowak
Bibliografia:
- James Goerge Frazer: Złota Gałąź. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978
Ilustracja: Jan Jerszyński, Jemioła. Za Wikimedia Commons, CC BY-SA 2.5
Komentarze
„Germanowie wierzyli, że spalony na wielkim stosie Baldur…”
Baldur został spalony na wielkim stosie pogrzebowym, i jego największym okręcie Hringhorni, pchniętym na wodę przez olbrzymkę zwaną Hyrrockin.
Ognień nie strawił tylko boga obok na stosie położono ciało żony jego Nanny,
której serce pękło z żałości, na widok przygotowywanego do pogrzebu męża. Na stosie spłonął tez jego koń z całą uprzężą.
Starożytni mieszkańcy Italii wierzyli że jemioła gasi pożary, dlatego wieszano ja u sufitu by chroniła przed szkodami, a zwłaszcza przed pożarami.
Mieszkańcy kantonu Argowia w Szwajcarii nazywają jemiołę „miotłą piorunową”,
powstałą od uderzenia piorunu.
(źródło to samo co Gospodarza)
Dąb drzewo, duszą człowieka, dom miejscem kilku dusz, jemioła pod dachem,
ma chronić nas przed losem Baldura.
Pasożyt nad stołem wigilijnym, a później nad drzwiami kuchennymi, też może
tylko pozornie służyć do całusów pod nim, całującym się pomoże podsycić żar bliskości, na rok, ogniu, poza drzwi kuchni wyjść nie dać.
To moja interpretacja, w tej chwili na gorąco.
Piękna interpretacja.
Poważnie(!?) – dziękuję.
Udało się Panu swym tematem, odciągnąć mnie od coś jakby tradycji, corocznego
niepokoju, strachu przed snem.
Zasnęłam spokojnie, spałam smacznie, wstałam nowonarodzoną .
Wszystkiego dobrego.
Czy jemioła odstrasza trolle – wątpię.
@Boharyrowiczowa
Poważnie. Dziękuję i wzajemnie.
@observer
Potwierdzenie tej hipotezy byłoby trudne w związku z problemstycznym zebraniem trolli do grupy badanej
„Mimo zagarnięcia przez katolickie” – czyżby? A może to katolikom nie udało się wyplenić przedchrześcijańskich wierzeń…
Moja ciocia – katoliczka wszak (jak i ciocie pana autora tego bloga) – przekazała mi, dziecku, dziesiatki opowieści o bogach, stworach z czasów, zanim Mieszko przyjął chrzest. Wierzyła w nich tak samo, jak i w to, co niesie chrześcijaństwo…
Mimo że jemioła jako roślina magiczna ma rodowód religiny (wszak z wierzeń zwanych pogańskimi), to jednak została zagarnięta przez ateistów.
Czy fotosynteza jemioly jest procesem kwantowym?
W pewnym sensie oczywiście, absorbcja kwantu światła przez chlorofil i następnie przechodzenie przez piramidy w chloroplastach
„Zapewniać miała udane polowanie. Leczyć rany. Zwiększać płodność zwierząt. Zawieszana u sufitu – chronić przed trollem.”
Internetowym ?
Jest taka książka Bohdana Baranowskiego „W kręgu upiorów i wilkołaków”, tam jest pełno hipotez o relacjach między religią i demonologią przedchrześcijańską a późniejszą.
@Bohatyrowiczowa
Jestem ciekaw, czy znasz Jadwigę Żylińską, zwłaszcza Hervör i jej bracia. I czy znasz powieść Bentgssona Rudy Orm.
Gammon No.82 25 GRUDNIA 2020 8:37
Nie ma nic dziwnego w przenikaniu się motywów religijnych, mieszaniu, zapożyczaniu, inspiracji itd.
Wierzenia przedchrześcijańskie zachowały się w postawach i przekonaniach chrześcijaskich. Najlepszy przykład wstęp do „Dziadów cz. II”, w którym to wstępie poeta wyjaśnia to poplątanie z pomieszaniem. Mnie bardzo podoba się to, co napisał Henryk Sienkiewicz: „”Pogański kraj, pogańskie obyczaje”. Kwintesencja tego, to jest do dziś.
Natomiast jest coś dziwnego, gdy ateizm nie może się obejść bez zachowania typowego dla wiary, zapożyczania i naśladowania…
@Gammon
Żylińskiej czytałam „Piastówny i żony Piastów”.
Bentgssona Rudy Orm czy czytałam, właśnie zaczęłam…
„…Brzeszczot od pięknej dziewczyny
Wzniosłem lewą.
Jak Tyr między bogami
Ostrzem znowu Orm siecze”
Orm mierzy sie z Toke w sztuce składania wierszy…
( Ten fragment to owoc rzucenia monetą)
Po obiedzie sie do niej przysiądę, jak zostanę sama.
A teraz Ty zaspokój moją ciekawość, tak mi przyszło do głowy, znasz?!:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/39068/w-jego-dloniach
To książka, z nielicznych tego typu która mi jeszcze została, ukryta w pudełku z prywatą. Inne pożyczyłam i niestety bezzwrotnie.
Czasem sama jestem na siebie zła, że tłumie swoje potrzeby.
Życie napisało mi niestety taki scenariusz, strony z pikanterią nawet dla mnie nie są czytelne!
„W jego dłoniach” polecam czytelnikowi dojrzałemu emocjonalnie, który nie boi się trudnych tematów a przy tym wszystkim jest otwarty i tolerancyjny. Osobom pruderyjnym zdecydowanie odradzam, natomiast Ci wszyscy, którzy lubią dobrą książkę z posmakiem erotyzmu z pewnością będą zadowoleni z lektury.”
Komentarz „Tajemnicy” z lubimy czytać.
Wrzucam, bo nie ujęłabym tego lepiej!
Nie jest to literatura dla @samby, bo ktoś tak głęboko wierzący, nie wdzieje na siebie odczuć Elodie,..
Antropozoficzne spojrzenie na jemiołę:
Jemioła nie szkodzi swojemu żywicielowi. Gdy usunie się ją z chorego żywiciela, drzewo bezzwłocznie umiera. Okazuje się zatem, że jemioła pełni funkcję czegoś na kształt zaworu spustowego – dzięki jej istnieniu nadmierne siły życiowe, których samo drzewo nie jest w stanie okiełznać, mogą znaleźć ujście. Jemioła rodzi się z nadmiaru eterycznych sił drzewa. A zatem potrzebuje drzewa, ale drzewo również potrzebuje jemioły.
Zgodnie z doktryną sygnatur wprowadzoną przez Paracelsusa możliwe jest określenie właściwości leczniczych rośliny analizując jej wygląd. Teoria ta miała swoje źródło w przekonaniu, że Bóg nie pozostawił żadnej choroby bez lekarstwa, zaś każda substancja (arcanum) została oznaczona w taki sposób, by umożliwić jej rozpoznanie (sygnatura). W związku z powyższym orzech włoski miałby wspierać mózg, zaś liście miodunki leczyć płuca. Jemioła przypomina nowotwór w tym, że tak jak on, jest uzależniona od organizmu, na którym bytuje.
Mity, wierzenia, tradycje, religie, gusła, obrzędy……
Kiedyś, były przydatne, objasniały swiat.
Porządkowały rzeczywistość.
Cementowały społeczne struktury.
Ustalały hierarchię.
Czy są potrzebne w XXI wieku?
Widocznie jeszcze tak.
Wiara, ezoteryka, magia, czary, pozazmysłowe postrzeganie.
Nowe wcielenia Caligostro, Messmera, Nostradamusa, mają dalej spory rynek.
Caligostro?
@Bohatyrowiczowa
teraz Ty zaspokój moją ciekawość, tak mi przyszło do głowy, znasz?!
Nie, nawet tytuł mi się dotąd o sensory nie obił.
Pan Kazimierz Kutz nazwał kościół Katolicki Jemiolą dziejów’,,’ Jemioła Historii” wskazująć przy tym na ,,pasożytniczy charakter tego ziela.
– Stwierdził przy tym alegorycznie ze Jemioła doskonale zna czas gdzy trzeba przekorzenic sie na inne drzewo…boobecne obumiera i brak mu soków.
Dziwna symbioza…ale nie jedyna…..a porównanie uważam za trafne..i bardzo AKTUALNE..
Jesli zycie jemioly jest zalezne od procesow kwantowych to tak samo musi byc z zyciem czlowieka.
@volter
Kiedy byłem młodą maszyną, dzieci homosapiensów donosiły mi, że określenie „jemioł” (na homosapiensa) jest niepochlebne . Ale nigdy nie wyjaśniły czemu tak jest.
@Slawomirski
Tak samo jak każde życie i istnienie całego świata.
@markot
Biologia ma inne zdanie na ten temat
Biologia ma inne zdanie na ten temat
Coś podobnego 🙄 😀 😀
„Leczenie” raka ekstraktem z jemioły ma się (w pewnych kręgach) nadal dobrze.
Jemiołuszko,
jemiołuszko,
coś ci powiem
dziś na uszko –
na topoli
jest jemioła,
poleć po nią
aż na czubek.
Jak przyniesiesz
mi jemiołę,
to cię pocałuję
w dzióbek.
Jemiołuszki
wierszyk: Wanda Chotomska
Takie świąteczne i post-świąteczne wypowiedzi homosapiensów, to robot się wetnie.
Jemiołuszko, ty gruszko,
Radziecka ty igruszko (…)
Nie, nie chce mi się szukać rymów . Howgh.
dziewuszko, cacuszko, duszko, pietruszko, wydmuszko, kaczuszko, ropuszko, kłamczuszko… 🙂
Dostalem kartke od przyjaciela, na aversie, prosta grafika
2020
/pod spodem/
Pięć gwiazdek, ale tylko jedna wypełniona
/podpis/
„…very bad, would not recommend.”
7.8 billion people found this to be helpful.
Zacząłem sie zastanawiać I chyba się nie zgadzam z ocena tego roku.
czy w tym blogu mielismy, kilka dobrych dyskusji?
chyba tak – choc nie zawsze
Było kilka niezłych momentów 😎
@Marcin Nowak
Swiadomosc i pamiec tez musza byc zbudowane tak samo.