Kuna i wiewiórka zrobiona na szaro
Jednym z symboli inwazji obcych gatunków i wypierania miejscowych jest los wiewiórek na Wyspach. W drugiej połowie XIX w. sprowadzono tam z Ameryki wiewiórki szare i obecnie rude są rzadkością – spotkać je można głównie w sosnowych lasach Szkocji i Irlandii.
Początkowo wiewiórki szare traktowano jako ciekawostkę i atrakcję parkową, więc przez kilkadziesiąt lat sprowadzano i wypuszczano kolejne osobniki. Gdy zorientowano się, że większe wiewiórki szare wypierają mniejsze rude, było już za późno. W międzyczasie introdukowano je też w południowej Afryce, Australii i we Włoszech (pierwsze wprowadzenie w połowie XX w., ostatnie jeszcze w 1994 r.). Co ciekawe, w Australii, gdzie inwazje gatunków są przysłowiowe, niezbyt się to udało.
Przewaga szarej nad rudą wyraża się nie tylko w konkurencji o podobne zasoby. Konkurencja jest ważna, co można zauważyć po populacjach włoskich, gdzie po dwudziestu kilku latach względnego uśpienia ich zasięg rozrastał się początkowo o jakieś 10 km kw. na rok, ale już pod koniec XX w. to było 250 km kw. rocznie. Szacuje się, że za jakieś 10 lat wiewiórka szara dotrze do granicy z Francją, a trochę później Szwajcarią.
Szacunki te zakładają zwykłe rozszerzanie zasięgu. Nikt nie zagwarantuje jednak, że gdzieś w Europie nie znajdzie się ktoś nieodpowiedzialny, kto zechce mieć parę szarych puchatych gryzoni w ogródku. Z tego, co wiem, na razie nie ma potwierdzonych przypadków w Polsce. Przy czym nasze nominalnie rude mogą być nie tylko rudzielcami, ale mogą być brązowe, a nawet praktycznie czarne (zwłaszcza na południu – widywałem takie po drugiej stronie granicy – w Ostrawie).
W Wielkiej Brytanii oprócz konkurencji dochodzi inny czynnik. Wiewiórka szara w tamtejszej populacji jest nosicielem wiewiórczej ospy, ale sama choruje na nią bardzo rzadko. Natomiast dla wiewiórki rudej ta choroba jest w znacznym stopniu śmiertelna.
Wiewiórki szare nie tylko wypierają rude, przez co podpadły ekologom. Są od rudych też bardziej żarłoczne i ich obecność ma większy wpływ na zdrowie drzew, więc tu leśnicy dołączają do ekologów. Podejrzewa się też, że bardziej niż rude są groźne dla ptaków (tak, sympatyczne wiewiórki, także nasze, nie są ścisłymi wegetarianami).
Jest jednak gatunek, który nie ma nic przeciwko tej inwazji – kuna leśna. Kuny od milionów lat polują na wiewiórki rude, ale nie są przywiązane na zabój. Gdy pojawiają się szare, polują na nie równie chętnie. Tak się składa, że zasięg kuny leśnej na Wyspach obecnie jest podobny do zasięgu wiewiórki rudej. Ale powoli ponownie rośnie.
Ta zbieżność nie musi być zupełnie przypadkowa. Górskie i wyżynne bory sosnowe mają w porównaniu z nizinnymi lasami liściastymi specyficzne warunki, ale niekoniecznie tłumaczą wszystko. Wszystkie trzy gatunki mogą przecież występować w tych samych warunkach. Mogą, występują i występowały od…
…no właśnie, nie od milionów lat. Kuny i wiewiórki szare współżyją od stu kilkudziesięciu lat. Kuny szybko nauczyły się polować na nową zdobycz. Wiewiórki szare oczywiście nie są naiwne i wiedzą, że drapieżników trzeba unikać, wypatrują ich, jak mogą, ale w rozpoznawaniu wszelkich śladów kuny ich bagaż ewolucyjny nie jest pomocny.
Kilka lat temu zbadano zachowanie północnoirlandzkich wiewiórek w karmnikach z orzeszkami i słonecznikiem. Oba gatunki chętnie z nich korzystały, rude nawet nieco częściej. Po kilku dniach badacze obok karmników umieszczali świeżo rozmrożoną kupę kuny. Dla szarych wiewiórek to nic nie zmieniało, podczas gdy rude prawie przestały odwiedzać takie karmniki, a gdy już odwiedzały, rozglądały się znacznie dłużej niż wcześniej. Po dwóch dniach, gdy kupy wywietrzały, wracały już z taką częstotliwością co na początku.
Zatem ekologia strachu wydaje się tutaj ważnym czynnikiem. Wiewiórki rude znają zapach kuny leśnej znacznie lepiej niż wiewiórki szare i on sam prowokuje do zachowania ostrożności. Kuny nie tylko polują na wiewiórki szare, bo jest ich relatywnie więcej, ale też dlatego, że są mniej ostrożne. Wraz z powrotem kun na dawne terytoria może wrócić i wiewiórka ruda.
Piotr Panek
fot. Piotr Panek, licencja CC-BY-SA 4.o
- Joshua P. Twining, W. Ian Montgomery, Lily Price, Hansjoerg P. Kunc, David G. Tosh (2020) Native and invasive squirrels show different behavioural responses to scent of a shared native predator Royal Society Open Science doi:10.1098/rsos.191841
Komentarze
Fajnie, mamy kontynuacje rozmowy o wiewiorkach 🙂
– tylko jedna przestroga spirytus drzewny z trocin to metanol, jak sie go pije to sie bardzo szybko sciemnia i juz tak zostaje.
Sciemnia to mało, mozna zesztywnieć.
Dawno temu w katedrze profesora Orszagha, jeden z docentow opowiadal nam studentom, jak opracowywano polski patent na skazanie denaturatu.
Warunek byl prosto postawiony – produkt ma ma byc wzglenie nietrujacy acz tani.
Zespol zaprosil konsultanta.
Konsultant oraganoleptycznie zaznajominy z woda brzozowa, alkoholem salicylowym, ponoc twierdzil ze jak metanol przefiltruje przez chleb to w malych ilosciach mu nie zaszkodzi.
Po wielu probach okazalo sie, ze dodatek pirydyny tworzy wlasciwa smakowo mieszanine.
Konsultant wzial lyk i spulunal.
Stwierdzil kategorycznie – Tego wypic sie nie da !
Dostali patent.
@R.S.
spirytus drzewny z trocin to metanol
Nie, skądże.
Metanol faktycznie był kiedyś nazywany „spirytusem drzewnym”, bo można go uzyskać poprzez suchą destylację drewna (w początkowej fazie). Ściślej biorąc, metanol należy do frakcji nazywanej „octem drzewnym”.
https://en.wikipedia.org/wiki/Pyroligneous_acid
Natomiast tu chodzi o zupełnie inny proces: celuloza -> hydroliza kwasowa do cukrów prostych -> fermentacja alkoholowa -> destylacja – daje alkohol etylowy, bo jakim cudem miałoby być inaczej? W produkcie są śladowe domieszki alkoholu metylowego (chyba że był poddany rektyfikacji), ale takie domieszki, nieszkodliwe, są w każdym spirytusie (więc i wódce) nierektyfikowanej – w brandy, whisky, rumie, calvadosie i tak dalej.
tak myslalem ale nie mialem pewnosci czy jakies swinstwo pojawia sie w destylacie bo nazwa moze byc bardzo mylaca
dzieki za korekte
u nas jest wino bardzo dobre,
ktore ma na etykiecie narysowane widmo chromatograficzne ze zidentifikowanymi skladnikami.
Bardzo interesujace, czego tam nie ma.
Zastanawia mnie dlaczego nie ozonuje się kombinezonów, gogli, maseczek przed ponownym użyciem.
Kabina statku czy pokój hotelowy po tygodniu nieużywania nadaje się ponownie do użytku.
Cruiser czy samolot po tygodniu postoju jest odkażony, nie trzeba go polewać chemią.
Mam maseczkę którą używam do cotygodniowych zakupów.
Zeby bylo smieszniej wiewiorki choruja na monkeypox.
„Wiewiórka szara w tamtejszej populacji jest nosicielem wiewiórczej ospy, ale sama choruje na nią bardzo rzadko.”
Wiewiorki i nie tylko sa rowniez kanibalami. Bylo kilka artykulow na ten temat wraz z probami wyjasnienia zachowan.
Mamy chyba w tym blogu specjalistke od tematow beahwiorystycznych?
https://www.businessinsider.com/animals-that-are-cannibals-2018-12
@observer – FDA zatwierdzilo ozon jako gaz sterylizujacy chyba okolo roku 2004. Mysle, ze sprawa rozpowrzechnienia jest zwiazana z szybkoscia generacji gazu, dlatego ETO czyli tlenek etylenu jest szerzej stosowany w szpitalnictwie przy sterylizacji instrumentow.
Toksycznosc ETO i O3 sa podobne, ale O3 nie da sie sprezac i dostarczac w butlach bowiem jest niestabilny i eksploduje. 2O3 ->3O2
cisnienie rosnie. Ozon zniszczy tez gumowe uszczelki i jesli zawiedzie reduktor zaiedzie mozna miec pyszna eksplozje z pozarem.
Jesli masz ozonator napewno niezaszkodzi sterylizowac. Najlepiej robic to na zewnatrz.
Kiedys moj byly szef prosil abym pomogl magistrantowi przy badaniu excimerow XeO. Potrzebny byl zamrozony O3 aby przepompowac go do aparatury. Z niebieskawa ciecza skroplonego ozonu obchodzilismy sie jak ze zgnilym jajem, bowiem mogl nastapic samozaplon w pompie olejowej. Powstaly z tego jakas publikacje. Xe(*metastabilny) + O3 -> XeO* ale bez praktycznego znaczenia.
Aby kontynuować merytoryczne rozważania dotyczące wiewiórek ( w szczególności wiewiórki szarej) i poszukiwań jakiejś skutecznej metody ograniczenia populacji tejże wiewiórki, dorzucę coś od siebie.
Koncepcja dosyć kontrowersyjna, ale skoro żyjemy w kontrowersyjnych czasach…Smacznego…
https://kuchnia.wp.pl/wiewiorka-na-chrupko-i-swinka-morska-na-patyku-6054910960182401a
A skoro już jestem. Wieści które publikowałem jakiś czas temu na temat koronawirusa w moim sąsiedztwie niestety potwierdziły się i co gorsza, zawirusowane oprócz rodziców jest również jedno z ich dzieci.
Sprawa niestety może być rozwojowa – sąsiad był listonoszem i jeżeli się uwzględni specyfikę pracy listonosza to może być rożnie.
Na szczęście rejon działania pracownika poczty nie przewidywał ulicy przy której aktualnie stacjonuje, ale jego żona (również pozytywna) pracuje w miejskim szpitalu na jednym z oddziałów i w tej chwili oddział ten został zamknięty.
Na innym oddziale owego szpitala pracuje jednakowoż osoba z którą na zmianę trzepiemy dywany, i skoro idą święta, a na mnie wychodzi kolej…
…i tak dalej, i tak dalej…
…zapomniałem dodać, że owi sąsiedzie mają sześcioro dzieci.
Czyli, prawie grecka tragedia.
I jak tu ciezko nie zaklac.
A napisales Kukulo chociaz e-mail do swojego senatora-soltysa-Maliniaka-ksiedza czy kogo tam masz, ze trzeba chronic i monitorowac ludzi w lancuchu dostawczym?
Zaloze sie, ze nie!
Zapomniałem oczywiście dodać, że wbrew szerzącym się tu i ówdzie komunikatom o mojej niedyspozycji, czuję się nieźle.
Powiem więcej – żyję.
Drobny instruktaz jak obchodzic sie z zakupami
https://www.youtube.com/watch?v=sjDuwc9KBps
wymyslilem slogan – moze zadziala
‚ozonanizacja jest dobra dla twojego zdrowia’
Markot jak masz lepszy do dawaj
Trzecia.
Ta, którą w jednym z poprzednich określałem jako zaczytywaną, teraz mogę z czystym sumieniem określić jako p…taną.
Niezła, ale przede wszystkim inna. Właściwie zero akcji, a jeżeli już to minimum minimorum i pierwszy miesiąc I wojny światowej.
Ale jest kilka fragmentów które…
Ten akurat nieco w nawiązaniu do wymiany zdań między Bohatyrowiczową a Gammonem ( w czasach paradygmatu) kiedy to owa wymiana w pewnym momencie zahaczyła o tematy damsko-męskie.
Bohatyrowiczowa swoje: masowanie szyi, albo coś w tym rodzaju Gammon swoje: uprawianie działki. Seksualne uprawianie.
Czyli ogólnie poprawność, albo przynajmniej w okolicach poprawności.
Ale można do problemu…
…co prawda rzecz mogłaby uchodzić za archaiczną ( okres I wojny światowej to prawie małpy na drzewach), ale ćwiczenia cielesne czasami posądzane są o pewien uniwersalizm i kto wie, może i dzisiaj ta perspektywa spojrzenia na problem wyda się jeżeli nie atrakcyjną to co najmniej życzliwie odnotowaną
Bardzo krótko. Motyw zapisany przy okazji ostatniej nocy przed pójściem do woja.
On – Piotr, chłop małorolny. Ona –Magda, dziewczyna owego rolnika niskotowarowego. Terminologia współczesna.
On wspomina noce z Nią, bo noc która przed nimi może być ich nocą ostatnią. Idzie wszak na wojnę:
„Noce z Magdą użyczały mu chwilowej radości życia, której gdzie indziej nie doświadczał. Ciało Magdy było dla niej i kawiarnią, i operą, i daleką morską podróżą, wszystkim czym dla innych ludzi jest muzyk, sport, szlachetne przyjemności umysłu.
Nie zawierało jednak żadnych niespodzianek, było powszednie – jak chleb. Piotr znajdował w nim wypoczynek, miękkość, i na kilka sekund przenosił się w obręb własnego życia. Kobieta, wódka i religia – oto trzy rozkosze chroniące jego duszę od rozpaczy i piekła na ziemi”
I tak jak wcześnie pisałem – wojna światowa tuż, tuż, ale jakaś pacyfistyczna tęsknota tego fragmentu bije jednak po oczach.
A tytuł jej to „Sól ziemi”.
A autor Jerzy Wittlin.
@RS. 19.45
Czy miałeś na myśli onanizację w atmosferze ozonu?
Chciałbym wtrącić, że już jakieś 36 lat temu pewien znajomy człowiek wymyślił ideę urządzenia o nazwie ozonanizator. Ale zapewne szło mu o mechanizm do nanizywania paciorków różańca w atmosferze O3.
Muszę wprowadzić pewną korektę co do merytorycznej zawartości moich komentarzy. Chodzi o ten kiedy Piotr z Magdą…
Autorem powieści „Sól ziemi” jest oczywiście Wittlin, ale nie Jerzy, ale Józef. Józef Wittlin.
Przepraszam autora, a przy tej okazji pozdrawiam wszystkich Jozefów, Józieńków, Juzuniów, Juzefuńciów, jak również innych Józefków.
W czółko siarczyście całowanych.
Lubie zwiastuny filmowe.
Podobienstwo osob i przypadkowe.
Pomysl na sezon II Swieta Rebootingu.
Zastrzegam prawa autorskie 🙂
Grupa Corvid-owcow szla zwarta grupa, powtarzajac w uniesieniu patriotycznym za swoim przywodca Pętakiem.
Ozonizacja, Ozonizacja!
Po drodze wybijali resztki szyb wystawowych.
Pętak swiszczac jednym plucem, ktore zostalo mu po przebytej ‘Grypie Patriotycznej’, nadawal tempo skandowania.
Kula w panice przeskakiwal z bramy do bramy.
Ale nie umknal czujnym oczom Obserwatora.
Nagle silny uscisk wciagnal go do wewnetrznego podworka.
Tlusciutki Kula na wszeli wypadek cichutko zapiszczal – juz nie bede …
Obserwator trzymal go mocno.
Proponuje aby blogowicze dopisali kolejne sceny 🙂
troche poprawilem
Pandemia Patriotyczna – Święto Rebootingu Sezon Drugi
All Rights Reserved 2020
Grupa Corvid-owcow szla zwarta grupa, powtarzajac w uniesieniu patriotycznym za swoim przywódcą Pętakiem.
Ozonizacja, Ozonizacja!
Po drodze wybijali resztki szyb wystawowych.
Pętak a może to był Mędak, świszcząc jednym płucem, które zostało mu po przebytej ‘Grypie Patriotycznej’, nadawał tempo skandowania.
…
Kula widząc co się świeci w panice przeskakiwał z bramy do bramy.
Ale nie umknął czujnym oczom Obserwatora.
Nagle silny uścisk i Obserwator wciągnął go do wewnętrznego podwórka.
Obserwator miał jeszcze krzepę i jak się wykurzał to nie odpuszczał.
Tłuściutki Kula na wszelki wypadek cichutko zapiszczał – już nie będę …
Niewzruszony Obserwator przepchnął go w kierunku narożnej klatki.
Otworzył drzwi i po stromych schodach w zaciągnął Kule dol.
Budynki na ścianach rynku, były połączone. Szybko przebito ściany w suterenach i piwnicach i utworzono przejścia.
Przeszli przez wiele kondygnacji podziemia.
Obserwator kopnął drzwi i wepchnął do środka Kule. Posadził go na krześle stojącym na środku.
W piwnicy byli już uprzejmy G. i w markotnym nastroju Kotowicz ktory mruczał cos pod nosem.
Kula dużo czytał i z doświadczania wiedział, ze najlepiej usiąść na rękach, aby opanować ich drżenie.
G wrócił do komputera i dalej studiował stronę internetowa na temat procedury zmiany płci. Studia prowadzil zawsze dokladnie.
Kula zaczął się pocić, bo wiedzial ze Obserwator tylko czekał, aby empirycznie sprawdzić, czy dwutlenek węgla jest szkodliwy. Utwirdzal go widok Obserwatora międlącego w rękach plastikowa torbę.
Przez wybita dziurę w prawej ścianie wtargnął Mirski.
Mirski jnie mail zludzen i już od dawna chciał się przyczynić do zmniejszenia populacji ludzkiej na ziemi. Teraz miał wreszcie okazje. Ale nie miał pewności czy nastąpi powszechna akceptacja.
Na wszelki wypadek przyniósł rurkę do tubulacji, liczył na G ze mu wyjaśni z której strony ja wsadzić.
Kula nerwowo łykał ślinę.
W międzyczasie w innej piwnicy R.S. w retorcie gotował goowno i studiował reakcje odwrotna zamiany tegoż w bitcoin.
Cdn…
Skoro od czasu do czasu…
Szkoda, że powodowany tą okolicznością:
https://www.youtube.com/watch?v=Dp3BlFZWJNA
Następnego dnia nad ranem, do piwnicy wparował R.S.
Co tu tak nudno?
Kula szybko wrócił na krzesło. Mógł uciec w nocy, ale go wykopali z innych piwnic, wiec tak naprawdę to nie miał gdzie się podziać.
Ze słuchawki w jego uchu wydobywał się straszliwy zgrzyt tarcia styropianu o szybę. Mamrotał cos pod nosem:
983 991 997 1009 1013 1019 1021 1031 1033 1039 1049 1051 1061 1063 1069 1087 1091 1093 1097 1103
Co mu jest? spytał R.S.
G ocknął się i wstukał liczby w komputer.
Nic, chyba próbuje skomunikować się z kosmitami. Obserwator go wczoraj wystraszył jak zaczął wzywać żyrafę na pomoc.
Obserwator otworzył oko, nadmuchał torebkę plastikowa, poczym ja scisnal.
-Ja mu tylko proponowałem wentylacje, ale na szczęście się zamknął.
Kotowski zdjął skarpetki i zaczął żonglować.
Chcesz moje, spytał R.S. i nie czekając na odpowiedz wrócił do tematu,
… nudno tu, przydały by się dziewczyny do towarzystwa.
Kula dostał rumieńców i rozmarzonym wzrokiem wyobrażał sobie centkowana szyje żyrafy.
O nie, tylko nie żyrafa tym razem ostrzej zaprotestował Obserwator,
-jak Ci nudno do idź do zony ona Ci cos znajdzie. Mozesz zaczac sprzatac piwnice.
Nic nie znajdzie, odpowiedział R.S., przygotowuje wykład przez Zoom.
Po chwili dodał – Zresztą weszła mi drzazga w kciuk jak przerabiałem psia budę na komorę sterylizacyjna.
Chcesz, żebym Ci ja wyjął spytał Mirski?
cdn
…Dwa dni pozniej
Kula w wciaz mamrotal pod nosem
… 1000171 1000183 1000187 1000193 1000199 …
Liczby pierwsze byly coraz dluzsze, widocznie zamierzal dojsc do nieskonczonosci.
Ekran monitora w ktory katatonicznie gapil sie G zaczal migotac.
Dzieki za wyjecie tej drzazgi. Juz mi lepiej powiedzial R.S.
Wiecie co?
skocze po puszke sardynek, to poprobujemy jak wyszla pierwsza frakcja.
Koniec
Wiosna 2020
…
Badger zwinal hologram z zapisem historycznym z roku 2020.
Podrapal sie po glowie.
Po chwili otworzyl nowa projekcje i zaczal ogladac przygody swojego pra-pra-pra-pradziadka Stoffle.
https://www.youtube.com/watch?v=c36UNSoJenI
@RS
Masz chyba Syndrom Robinsona Cruzo.
@observer
SRC brzmi dobrze 🙂
ale z koza ani Pietaszkiem za zadne skarby nie mam zamiaru…
@RS.
Narazie.
Przeglądając, a właściwie zmieniając dyslokacje estetyczno-duchowych zasobów natkłem się na płytę z nagraniami laureatów Polityki sprzed kilkunastu lat. Parę nazwisk to dzisiaj już prawie klasycy.
Ale to nazwisko jeżeli z kimś mi się do dzisiaj kojarzyło to oczywiście z byłą znakomitą dziennikarką Polityki, ale od dzisiaj Paradowską będę musiał kojarzyć z Paradowskim.
Dariuszem Paradowskim.
https://www.youtube.com/watch?v=2TEn-nElLAo
I to jeszcze:
https://www.youtube.com/watch?v=GClYNyAbrYE
Ładny kawałek i trochę z Kielcamy ma wspólnego.
Kiedy Gawlik z kolegami grał na Centralnym kawałek, akurat z drugiego na Kielce drezyna ruszała – to po pierwsze.
Po drugie – Gawlik to rodowity kielczanin.
A po trzecie – „Prząśniczka”.
https://www.youtube.com/watch?v=3oxa7Uc1_X8
Ale plama!
Gawlik to oczywiście Włodek Pawlik.
Chyba dam sobie spokój z tymi Kielcami, albo to jednak koronawirus.