Cykor

kurczakOstatnio bardzo intensywnie promuje się spamerskimi metodami serwis aukcyjny http://tanieaukcje.com/. W portalu „Gazety Wyborczej” ukazał się nawet artykuł ostrzegający przed nim (inny adres na blogu jego autora), ale jednocześnie na jego forach pojawiają się masowo posty użytkowników zachęcające do gry.

Wszedłem tam więc, żeby pooglądać, na czym to polega. Mechanizm jego działania wydał mi się na tyle ciekawy, że postanowiłem o nim napisać.

Na aukcji wystawiany jest towar, przy czym serwis podaje:

  • jego cenę sklepową S
  • cenę aktualną A, która wynika ze stanu aukcji
  • czas do końca aukcji.

W aukcji biorą udział uczestnicy. Jedyną akcją, jaka mogą wykonać, jest podbicie, które powoduje jednocześnie wzrost ceny aktualnej A o 10 groszy oraz przedłużenie aukcji o 10 sekund. Co bardzo istotne, uczestnicy płacą za każdorazowe podbicie. Technicznie służą do tego kredyty, nabywane zawczasu od organizatora. Jeśli nikt nie podbija i aukcja ulega zakończeniu, wygrywa ją ostatnio podbijający i ma prawo zakupić od organizatora towar za wylicytowaną cenę A. Z punktu widzenia pojedynczego gracza sytuację w trwającej aukcji opisują dla niego trzy liczby:

  • jego cenę sklepową S
  • cenę aktualną A, która wynika ze stanu aukcji
  • koszt K, który już poniósł, podbijając w tej aukcji.

Jeśli to on podbił ostatnio, nie ma nic sensownego do zrobienia, jeśli był to ktoś inny, to może podbić albo nie i musi podjąć decyzję. Widzę dwie ewentualności: albo serwis nie miesza się do aukcji, albo to robi. Omówię je po kolei.

Portal nie gra

Wyobraźmy sobie dwóch początkujących graczy, którzy licytują w tej samej aukcji. Dopóki dla obu suma A+K nie przekracza S, nic specjalnego się nie dzieje. Obaj nadal mają nadzieję na korzystny zakup. Gdy jednak A+K staje się większe niż S, gracz nie gra już o zysk, tylko o minimalizację straty.

Dopóki jednak A pozostaje niższe niż S, graczowi wydaje się, że lepszym wyjściem jest jednak dalsze licytowanie, bo rezygnacja oznacza stratę całego K, a wygranie aukcji w tym momencie oznacza stratę A+KS, czyli różnicy łącznego kosztu zdobycia towaru minus jego realna wartość. Na razie ta różnica jest mniejsza niż K, więc podbijają dalej. Gdy w końcu A osiąga S, licytowanie traci jakikolwiek sens, korzystniej jest kupić towar za cenę S poza serwisem, niezależnie od dotąd poniesionego kosztu K, który gracze spisują na straty.

Obaj gracze w pewnym momencie muszą sobie zdać sprawę z mechanizmu tej gry, co następuje w wyniku obserwacji wyczerpujących się kredytów pozwalających podbijać, i konstatacji, że za dotąd wydane pieniądze nic nie uzyskali. Gdy to zrozumieją, zapewne będą chcieli grę przerwać, rozumiejąc, że tu w zasadzie nie można wygrać.

W tym momencie okazuje się, że grają w cykora (po angielsku ta gra nazywa się chicken). W wersji anegdotycznej polega to na tym, że dwóch młodzieńców wsiada do samochodów i rusza naprzeciw siebie na zderzenie czołowe. Ten, który w pewnym momencie skręci w bok, aby uniknąć katastrofy, przegrywa i staje się obiektem drwin, a drugi chodzi w glorii zwycięzcy. Jeśli żaden nie skręci, obaj giną.

Właśnie w takiej sytuacji są obaj gracze. Jeśli jeden z nich się wycofa, to drugi, wbrew wstępnej analizie, kupi towar za całkiem korzystną cenę, czyli wygra w cykora, a drugi wyjdzie na cieniasa, który płacił za podbicia, ale się wycofał, w ten sposób ponosząc stratę i pozwalając drugiemu mieć zysk. Jeśli żaden się nie wycofa, to wspólnym wysiłkiem wywindują A do poziomu S i stracą. Tę grę dużo trudniej jest przerwać, bo cały czas gracz liczy, że przeciwnik ustąpi.

Oczywiście graczy może być więcej niż tylko dwóch, ale to niewiele zmienia. Zwycięzca może być najwyżej jeden, reszta musi przegrać.

Portal też gra

Sytuacja portalu aukcyjnego jest specyficzna. Jego wkład do puli jest stały (wartość towaru), więc zysk jest tym większy, im dłużej trwa gra w cykora, a gdyby trwała bardzo krótko, poniósłby wręcz stratę. Mówiąc wprost, on też jest tu graczem, choć na razie biernym. Wydaje się więc naturalne, że mógłby wystawić od swojej strony licytujących (zapewne automatycznych).

Oczywiście reprezentanci portalu nie grają w cykora: odpadnięcie nie oznacza dla nich straty, podobnie jak przekroczenie w licytacji wartości S. Dzięki nim faza gry w cykora nie skończy się zbyt wcześnie i założony dochód (zebrane opłaty za podbijanie) zostanie osiągnięty. Może to nastąpić zanim A przekroczy S, więc teoretycznie któryś ze zwykłych uczestników aukcji może ją mimo wszystko autentycznie wygrać, zwłaszcza jeśli późno się do niej włączył. Mam jednak powody, by sądzić, że w praktyce to się nie zdarza.

Jerzy Tyszkiewicz

Ilustracja: Lilly M, Wikimedia Commons, CC-BY-SA 3.0