Uchatki i ludzie
W Namibii żyje nieco pod 2 miliony ludzi (2 osoby na km2). Wyspy i wysepki jej wybrzeża zamieszkuje 850 tysięcy uchatek. Oba gatunki ssaków konkurują ze sobą o ryby. Tak przynajmniej twierdzi namibijski rząd. Dlatego rokrocznie zabija sie 20 tysięcy małych uchatek. W tym roku rząd tego pustynnego afrykańskiego państwa chce zwiększyć tę liczbę i zlikwidować 80 tysięcy morskich ssaków. Całe szczęście dla Namibijczyków, że uchatki nie mają własnego rządu.
Młode lwy morskie, bo do tego gatunku należą namibijskie uchatki, zabija się uderzeniem pałką w głowę. Chodzi o to, aby nie uszkodzić futra, które można następnie sprzedać z zyskiem. Wszyscy słyszeli zapewne o polowaniach na młode foki w Kanadzie. Namibia też należy do krajów zabijających w glorii prawa młode płetwonogi w bestialski sposób.
Zagęszczenie populacji uchatek w okresie reprodukcyjnym może przyprawić o zawrót głowy. Na namibijskich wyspach tworzą one 24 kolonie. Uchatki na lądzie są jak szprotki w puszce – jedna koło drugiej. Może rzeczywiście taka liczba żarłocznych morskich ssaków dość skutecznie konkuruje z Namibijczykami. Grozę budzi jednak bezwzględny sposób zabijania młodych uchatek.
Wszędzie na świecie kontrola populacji dzikich zwierząt, tam, gdzie zasoby żywności, wody lub przestrzeń są ograniczone, jest wskazana dla zachowania równowagi ekologicznej. W końcu człowiek też jest częścią ekosystemu i musi bronić swoich praw w przyrodzie. Jednak barbarzyńskie zabijanie młodych uchatek i fok, kiedy jeszcze odżywiają się wyłącznie mlekiem matek jest nie do zaakceptowania. Dlatego Unia Europejska zakazuje takiego procederu u siebie, a dodatkowo zakazuje też handlu foczymi skórami i futrami.
Ale handluje się nie tylko futrami, ale i… genitaliami uchatek. Eksportowane są one do krajów Azji, gdzie uchodzą za afrodyzjak. Obdarte ze skóry i pozbawione genitaliów trupy wyrzucane są do morza lub przerabiane na pokarm dla zwierząt.
Według danych statystycznych rybołówstwo stanowi 5 proc. namibijskiej gospodarki. Uchatki mają zjadać 900 tysięcy ton rocznie, czyli 1/3 tego co, łowią ludzie. Tyle, że liczby te nie muszą być prawdziwe, gdyż ponad 50 proc. ryb zjadanych przez uchatki nie nadaje się do połowów.
Dodatkowym argumentem rządu Namibii jest, że zabijanie uchatek dostarcza 149 miejsc pracy. Czyżby zwiększenie liczby eliminowanych w tym roku młodych uchatek przewidziane było po to, by poprawić wskaźniki zatrudnienia?
Jacek Kubiak
Fot. David Cook Wildlife Photography (kookr), Flickr (CC BY-NC 2.0)
Komentarze
na przelomie XIX i XX w. weszly w mode piora czapli:
w 1903 roku za uncje(28,25 g) pior dawano 32 $( dwa razy tyle,co za zloto);
aby uzyskac uncje pior trzeba bylo zabic cztery do szesciu ptakow
(oczywiscie w okresie godowym)
szacuje sie, ze do wybuchu pierwszej wojny swiatowej(1914) zabito ca 200 000 czapli rocznie na wszystkich kontynentach.
No tak, czaple i ludzie…
tylko jednego dnia, 2 maja 1878 r. zastrzelono w miescie petoskey(kentucky/usa) 1500000(slownie: milion piecset tysiecy)
golebi wedrownych(ectopistes migratorius);
ostatni egzeplarz tego gatunku zmarl w roku 1914 w waszyngtonskim zoologu.
To jest tylko fragmencik problemu stosunków między człowiekiem i zwierzęciem. Przecież zabijanie zwierząt leży u podstaw powstania człowieka i pewnie nie uda się nawet przybliżyć rozwiązania problemu w którym momencie kończy sie zabijanie uzasadnione a zaczyna barbarzyństwo. Tylko męczy mnie dodatkowo fakt, że większość obrońców zwierząt broni np. dzików na które się poluje (sztuczna selekcja zastępująca tę naturalną) a nikt dotąd nie potępił wędkarzy. Trudno znaleźć większe barbarzyństwo niż zabijanie ryb. Przy czy zabija się je z absolutnie bezmyślnym okrucieństwem.
Z poważaniem W.
Wine za to ponosi rozroznienie miedzy zwierzetami wyzszymi i nizszymi. Ssaki sa wyzsze, wiec ich cierpienie tez jest wyzsze, ryby – nizsze, wiec moga cierpiec. Idac dalej tym tropem, co z owadami (wlasnie skropilem odpowiednim srodkiem mszyce zrace mi kwiaty na balkonie).
@jk
Te mszyce, które pozbawiłeś życia, były z twojego punktu widzenia szkodnikami więc się ich pozbyłeś z przyczyn niejako praktycznych. To jest nieco możliwe do usprawiedliwienia ale zabijanie np. ryb dla tzw. przyjemności nie jest w żaden sposób uzasadnione. Dla przyjemności można się napić ale zadawać cierpienie to skrzywienie psychiczne. Wędkarze nie są niestety skrzywieni psychicznie a jedynie społecznie. Ich świadomość jest zerowa. Ale nie tylko ci, którzy łapią biedne ryby ale i ci, którym to nie przeszkadza są skrzywieni społecznie. I słusznie uważasz, że jest to wynikiem stopniowania życia na wyższe, niższe i najniższe. Takie pojmowanie życia doprowadziło np. do żydobójstwa.
Z poważaniem W.
@ Wojtek-1942 :
Absolutna zgoda. Zaczyna sie od ryb, a na Zydach i Tutsi sie konczy.