Rubiki

Czy wiedzieliście Państwo, że mieliśmy mistrza świata w układaniu kostki Rubika? Jeśli nie wiedzieliście, że był nim, mieszkający w Kętrzynie, Michał Pleskowicz, to ze mną było tak samo. Czas przeszły w tych zdaniach jest zamierzony. Ja nie wiedziałem, dopóki nie zacząłem urlopu, a poprzedniej niedzieli mistrzostwo zdobył Feliks Zemdegs.

W trakcie urlopu, któregoś leniwego popołudnia zobaczyłem moją starą kostkę 4x4x4 i postanowiłem przypomnieć sobie, jak się ją układa. Znałem tylko jakąś naprawdę podstawową metodę układania. Pogrzebałem trochę w sieci i odkryłem dla siebie cały nowy świat. Wrażenie zrobiły na mnie trzy rzeczy. Po pierwsze, czasy osiągane przez mistrzów są dla mnie szokujące. Rekordowe ułożenie to 5.55 Matsa Valka, a rekordowa średnia z 5 ułożeń należy do aktualnego mistrza Feliksa Zemdegsa – 7.53.

Po drugie, zobaczyłem bogactwo konstrukcji. Wiadomo, że liczbę klocków w kostce można zwiększać lub zmniejszać, są więc najmniejsze regularne kostki 2x2x2 (można oczywiście zrobić jeszcze mniejszą jak choćby 1x1x1 ;)), ale i z drugiej strony naprawdę duże jak 7x7x7, czy większe. A między nimi różne nieregularne kształty, jak na przykład 3x3x1. Ale są też i jeszcze inne kształty o dziwnych nazwach, jak dodecahedron czy pyraminx lub megaminx, i wiele, wiele innych. Dla laika wszystko są to kostki Rubika, zaś dla kogoś wprawionego rzecz się przedstawia o wiele inaczej.

Bogactwo konstrukcji to także wielość modeli i firm. Nie będę ich tutaj wymieniał. Różnice między nimi są czasem większe, czasem mniejsze, ale sprawiają one, że współczesne kostki od wyjściowego wynalazku Erno Rubika sprzed prawie 40 lat różnią się tak jak współczesne samochody, telefony, czy komputery od swoich historycznych pierwowzorów.

A trzecia rzecz to bogactwo zawarte w technikach układania. Sposobów układania jest kilkanaście, z czego kilka jest najbardziej popularnych. Dwie z tych metod są chyba najczęściej omawiane w sieci. Pierwsza to tak zwana metoda podstawowa LBL (Layer-By-Layer), a druga to metoda Fridrich. W tej pierwszej wystarczy poznać kilka algorytmów, żeby ułożyć kostkę. W tej drugiej liczba algorytmów rośnie, przez co robi się ciekawiej i jakby łatwiej. Nie chcę tutaj zanudzać szczegółami, bo kto chce znajdzie sobie te rzeczy w sieci, ale wykonując algorytmy z tej metody odczuwam swoiste piękno i elegancję w nich zawarte.

Okazuje się przy tym, że metodami tymi wykonuje się kilkadziesiąt ruchów, tymczasem 40 trylionów kombinacji, w jakich mogą znajdować się klocki na kostce, daje się ułożyć prawidłowo w niewięcej niż 20 ruchach. Ale osiągnięcie takiego rezultatu w każdym wypadku wymaga dogłębnej znajomości metod układania kostki.

Kiedy tak sobie mieszam kostkę, to zastanawiam się, po co człowiek to robi. Nie przychodzi mi do głowy nic mądrzejszego, jak trywialne stwierdzenie, że to po prostu jest fajne.

Grzegorz Pacewicz

Foto: Grzegorz Pacewicz