Wektorowy dualizm czasu ? pod choinkę

Często zastanawiam się nad naturą czasu. Dla naukowca (fizyka, chemika czy biologa) rozpoznanie, czym jest czas, ma kolosalne znaczenie. W końcu czas jest najważniejszym parametrem wszelkich doświadczeń. Oto moje ostatnie przemyślenia.

Dziś rano w drodze z metra do zakładu (wtedy najlepiej mi się myśli) znów zastanawiałem się nad tym, jak można określić bądź opisać czas. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że można spróbować dokonać tego za pomocą wektorów. Rozumowałem tak: idąc ciągle w kierunku laboratorium przemieszczam się liniowo w czasie i w przestrzeni. A więc czas można jednak opisać wektorem!

Problem jednak z nadaniem mu kierunku. W którą stronę płynie czas? Tego nie sposób ustalić. Wygląda na to, że jesteśmy zanurzeni w strumieniu płynącego wartko czasu. Nie widzimy go, nie czujemy, mamy zaledwie świadomość jego przemijania i również naszego własnego w nim przemijania. Skoro tak, to możemy jednak przyjąć, że czas ma jakąś masę.

Nie chodzi oczywiście o masę w tradycyjnym sensie fizycznym, ale będąc w strumieniu czasu odczuwamy go właśnie jako swego rodzaju wektorowo poruszającą się masę. Skoro nie możemy się od niego, czy z niego, wyzwolić, to sami stanowimy część składową płynącego czasu i tym samym dajemy mu część jego masy. Czas musi więc mieć wektor i masę.

Co jeszcze można powiedzieć o czasie? Otóż czas w sposób jednoznaczny ma prędkość. Upływ czasu tu na Ziemi wydaje nam się jednostajny. Czas płynie dla nas z tą samą prędkością. Oczywiście subiektywnie raz przyśpiesza, raz zaś zwalnia. Ale wiemy, że to tylko nasze własne złudzenie, bo dla sąsiada czas może zwalniać, gdy nam wydaje się, że przyśpiesza (np. z wiekiem). Z drugiej strony, fizycy wiedzą, że prędkość czasu w skali kosmicznej może się zmieniać. A więc kolejny parametr czasu to prędkość jego upływu. A prędkość (v) to oczywiście jedynie określenie długości wektora!

Jak do tej pory przemyślenia te nie są chyba zbyt oryginalne. Ale dochodząc do mojego miejsca pracy doszedłem do wniosku, że czas zawiera w sobie również pierwiastek konieczności. I to właśnie jest chyba nowe.

Otóż idąc do przodu w każdym momencie mogę skręcić w lewo lub w prawo, albo zatrzymać się, lub cofnąć. Tak dzieje się do pewnego momentu upływu czasu. Dając kolejny krok do przodu w momencie teraźniejszości n (swoją drogą jak określić, co to takiego?) ten fakt się dokonuje. Jednym słowem – postawienie kroku do przodu staje się w momencie n koniecznością. To co było przed czasem n-1 niekonieczne i podlegało zmiennej np. mojego nastroju, było zdane na przypadek. W momencie n przypadek przestaje działać i zastępuje go konieczność – rzecz się dokonuje, klamka zapada. I jest to ewidentna kolejna składowa czasu!

Jak jednak określić pierwiastek konieczności czasu? Znów najłatwiej właśnie wektorem. Jeśli kierunek upływu czasu z jego własną prędkością opisać wektorem skierowanym poziomo (co jest oczywiście umowne), to jego składowa opisana tu jako konieczność będzie miała wektor skierowany prostopadle do tego pierwszego wektora. Konieczność pojawia się bowiem wyraźnie w jednej chwili określonej przez nas jednoznacznie jako n.

W tym momencie, oczywiście odruchowo, zacząłem zastanawiać się, czy wektor ten będzie skierowany w górę czy w dół. A może w lewo albo w prawo? I tu nastąpiło olśnienie: skoro czas jest zwektorowanym strumieniem, to składa się de facto z nieskończonej liczby wektorów skierowanych w jedną stronę (najlepiej wyobrazić go sobie jako płynącą rzekę). Jeśli tak, to wektor składowy konieczności też musi być w rzeczywistości nieskończoną masą wektorów prostopadłych do podstawowego wektora przepływu czasu. A jeśli tak, to dla danego zdarzenia będzie istniała niezliczona liczba wektorów konieczności tworzaca wyimaginowne koło (a więc płaszczyznę) utworzoną z wektorów biegnących we wszystkich kierunkach.

Z przemyśleń tych powstała właśnie dualistyczna teoria czasu, który graficznie można opisać przy pomocy dwóch prostopadle ułożonych wektorów.

Ciekawe, czy za wymyślenie nowej teorii czasu mam szansę dostać nagrodę Nobla? Zapewne nie, ale wszystkim Niedowiarom życzę tego pod choinkę i w Nowym Roku 2010.

Jacek Kubiak

Fot. Ben Dodson, Flickr (CC SA)