Hwang, Roberts i inni

Skoro kara za naukowy przekręt jest praktycznie żadna, to czemu nie spróbować?

Koreański sąd potwierdził, że najbardziej nawet sławne oszustwo naukowe nie może być ukarane srodzej niż pogrożeniem palcem.

Wyrok dwóch lat w zawieszeniu dla Woo-suk Hwanga to po prostu śmiech na sali. Po tym werdykcie liczba oszustów naukowych będzie zapewne rosła w zastraszającym tempie. Bo przecież ryzyko wykrycia przekrętu jest dość niskie, a skoro kara jest praktycznie żadna, to czemu nie spróbować?


Sprawa Woo-suk Hwanga znalazła się na pierwszych stronach gazet, ponieważ jego oszustwo było powszechnie znane. Dotyczyło klonowania, komórek macierzystych i nieetycznego pobierania komórek jajowych od pracownic jego laboratorium. Jeśli ktoś wyssie z palca wyniki dotyczące nie komórek macierzystych, a np. łodygi pomidora lub kolagenu z ogona myszy, to nie grozi mu zupełnie nic.

Pisałem swego czasu w blogu o szczególnie głupim oszustwie Michaela Robertsa z Missouri University w USA. Zresztą też przy okazji wykrycia oszustwa Hwanga. Sprawa tamtego przekrętu rozeszła się zupełnie po kościach. „Science” wycofało publikację z lutego 2006 r. i na tym się skończyło.

Poszperałem w intrenecie, aby sprawdzić, co dziś robi profesor Roberts. Okazuje się, że ma się bardzo dobrze. Same dobre nowiny! Stale pracuje na tej samej uczelni i kieruje swoim słynnym dziś z przekrętu wśród biologów rozwoju laboratorium. Publikuje jeszcze więcej niż przed oszustwem. W samym roku 2009 ma osiem publikacji w zupełnie niezłych czasopismach naukowych. Nawet skandal z publikacją o genie Cdx2, w najbardziej oczywisty sposób sfałszowanej, nie powstrzymuje redakcji „Science” przed publikowaniem dalszych dzieł prof. Robertsa. Mam nadzieję, że teraz przynajmniej sprawdzają po kilka razy, zanim przyjmą jego prozę do druku.

Ciekaw byłem również, co prof. Roberts pisze na temat swojego oszustwa naukowego na swojej stronie internetowej. Otóż po prostu nie pisze nic. Jego publikacje jakby zaczynały się dopiero w roku 2006 – oczywiście tuż po lutym. Przedtem po prostu profesor Roberts niczego nie opublikował. Tak wynika z jego listy publikacji.

W końcu postanowiłem poszukać śladów jego sfałszowanej publikacji w zasobach PubMed. Okazuje się, że ciągle tam tkwi – jak wyrzut sumienia – notka, że jest to publikacja wycofana.

Okazuje się, że jedyne, co grozi oszustom naukowym, to właśnie to, że gdzieś w bazie danych ich sfałszowana publikacja będzie miała notkę, iż została usunięta z zasobów naukowych. Aż się prosi, żeby samemu spróbować.

Jacek Kubiak

Fot. Heidi & Matt, Flickr (CC SA)