Dewaluacja etyczna



Media i Kościół odprawiają etyczne fokus-marokus.

Każdy odchodzący na milimetr od normy przypadek dotyczący zapłodnienia in vitro czy innego zabiegu o posmaku biotechnologicznym jest dziś uznawany automatycznie za skandal etyczny. Winę za to dzielą ze sobą fundamentalizm katolicki i rozdmuchujące każdy pseudoskandal media.


Włoski sąd wydał przed kilkoma dniami wyrok zezwalający na pobranie nasienia od pogrążonego w stanie śpiączki pacjenta cierpiącego na nowotwór mózgu w celu dokonania zapłodnienia in vitro oocytów jego ślubnej małżonki (niektóre media podają, że chodzi o „sztuczne zapłodnienie”, więc może nawet nie są to plany in vitro, a po prostu chęć wprowadzenie nasienia męża do dróg rodnych żony, czyli dokonania sztucznej inseminacji). 35-letni mężczyzna i jego 32-letnia żona planowali spłodzenie potomka. Jednak u mężczyzny wykryto nowotwór mózgu i plany te legły w gruzach, gdy zapadł w śpiączkę.

Zdesperowana kobieta postanowiła zawalczyć o zapłodnienie nasieniem ciągle żyjącego, lecz pozbawionego świadomości męża. Właśnie udało jej się uzyskać przyzwalający wyrok sądu. Zabiegu medycznego ma dokonać włoski ginekolog Severino Antinori, znany z ekscentrycznych przedsięwzięć (np. praktykujący zapłodnienie in vitro u kobiet po menopauzie; Antinori ogłaszał też swego czasu, że sklonował ludzki zarodek, choć jakoś nikt tego klonu nie zobaczył).

Larum podnieśli od razu hierarchowie Kościoła katolickiego. Przewodniczący Akademii papieskiej, kardynał Elio Sgreccia miał oświadczyć, że zabieg jest niezgodny z prawem, gdyż oboje małżonkowie muszą wyrazić zgodę na dokonanie zapłodnienia. Nie bardzo wiadomo, o jakie prawo chodziło kardynałowi, skoro sąd wydał prawomocny (chyba) wyrok zezwalający na dokonanie tego zabiegu (może chodziło o prawo kanoniczne?). Potwierdzona przez niezawisły włoski sąd wyraźna wola pogrążonego w śpiączce mężczyzny jest najwyraźniej dla kardynała zupełnie bez znaczenia – wygląda na to, że to on stanowi prawo we Włoszech, a nie sąd republiki.

Nie bardzo wiadomo też, dlaczego ludzie Kościoła podnoszą larum właśnie w tym przypadku. Jakiż to problem etyczny gwałcą wspólnie owa kobieta, sąd i Severino Antinori? Czy gdyby mężczyzna miał nowotwór nerki, a nie mózgu, to ktoś zabroniłby pobrania od niego nasienia? – takie pytanie zadał we francuskiej TV prof. Axel Kahn. Oczywiście wówczas nikt nikogo o nic by nie pytał. I to ma być wielki problem etyczny!?

Owszem, z żądaniem kobiety łączył się pewien problem, ale prawny. I właśnie decyzją sądu został on usunięty. Można też dopatrywać się w tej sprawie pewnego problemu obyczajowego czy społecznego. Ale konia z rzędem temu, kto w tej sytuacji wykaże jakiś rzeczywisty problem etyczny. Co z chorymi na nieuleczalne choroby, które nie pozbawiają ich świadomości? Czy im też etycy katoliccy zakażą płodzenia dzieci? A może nie tylko przy pomocy zabiegu in vitro, ale i w sposób naturalny? Przecież są już skazani na śmierć, więc czy zgodnie z zasadami etyki katolickiej nie wolno im płodzić dzieci? Wygląda na to, że Kościół dąży do wydawania certyfikatu na każdą ciążę i każdy stosunek seksualny.

Katolickiej etyki używa się dziś po prostu jako poręcznej broni ideologicznej. I to bez zastanowienia. Wystarczy byle jaki pretekst, by wołać o pomstę do nieba. W ten sposób katoliccy etycy nie tylko ośmieszają katolicką etykę, ale po prostu zajeżdżają ją jak starą szkapę.

Wpadanie w najwyższe tony przy byle okazji spowoduje, że niedługo nikt nie będzie już słuchał tego, co etycy mają do powiedzenia. Już dziś ostrza etyczne używane w wojnie o powrót do konserwatywnego, sztywnego modelu społecznego są bardzo stępione.

Historia nieszczęsnego małżeństwa z włoskiego Vigevano obiegnie świat dzięki mediom w dwa dni. Trzeciego nikt już nie będzie się nią interesował. Tak skutecznie udaje się katolickim etykom i kościelnym hierarchom wywołać efekt etycznej bajki mydlanej, iż pozostaje nieodparte wrażenie, że o to właśnie im chodzi. A to naprawdę zadziwia.

Kościół dostarcza świetnej pożywki mediom, które dramatyzują i hamletyzują tam, gdzie nie ma żadnego napięcia. Głosząc jakieś pseudoetyczne czy moralne wyroki media wywołują również wielki zamęt. Przeglądając doniesienia na temat obecnej afery w internecie można znaleźć mnóstwo różnych wersji wydarzeń. Przykładowo wspomniany wyżej kardynał Elio Sgreccia, w niektórych mediach nazywa się Rino Fisichella i jest sędzią pierwszej instancji Pontyfikatu Uniwersytetu Laterańskiego (swoją drogą drugiego konia z rzędem, temu, kto wie, co to takiego ta „pierwsza instancja Pontyfikatu Uniwersytetu Laterańskiego”?). Możliwe, że obaj dostojnicy powiedzieli dokładnie to samo, ale raczej sądzić należy, że to media poplątały poszczególne wypowiedzi, tak, że już nie wiadomo, kto, kiedy i co na ten temat powiedział.

W ten to sposób jedyną pewną informacją staje się to, iż doszło, lub niedługo dojdzie, do czegoś strasznego i niewyobrażalnego, czegoś, co spowoduje nieodwracalną katastrofę etyczno-moralną ludzkości. Jednym słowem czary-mary, fokus-marokus i bomba, a kto się tym wszystkim przejmie, ten jest trąba.

Jacek Kubiak

Il. Unka Odya