Skutki ideologii, skutki nauki

Co wspólnego ma in vitro z chodnikiem pod moim oknem?

W epoce późnego Gomułki i wczesnego Gierka byłem uczniem szkoły podstawowej. Z powodu przeziębienia, odry czy świnki siedziałem w domu i z nudów wyglądałem przez okno. Zauważyłem wówczas, że przez trawnik pod blokiem wiodła wydeptana przez przechodniów błotnista ścieżka, a kilka metrów od niej położono płyty chodnikowe. W zamyśle twórcy przejścia płytki miały ucywilizować pokonywanie ewidentnej przeszkody, jakim był ów trawnik. Tyle, że chodniczek ułożono w takim miejscu, z którego nikt nie korzystał. Wszyscy wybierali dogodniejszą, choć błotnistą ścieżkę. Jej usytuowanie z jakichś względów bardziej ludziom odpowiadało.

Nie mogłem nadziwić się wówczas bezmyślności władz miejskich. Wydawało się przecież oczywistym, że przed zrobieniem planów owego chodniczka pomysłodawca powinien przespacerować się pod blokiem, zorientować się, którędy ludzie chodzą i tam kazać ułożyć płyty chodnikowe. Bezmyślnie ułożony chodniczek okazał się zupełnie bezużyteczny.

Ale takich absurdów w PRL było na pęczki. Ten jeden potwierdzał więc tylko regułę, że od strony praktycznej ważniejsza jest ideologia. W tym wypadku ideologia nakazująca ludziom przechodzić w miejscu wyznaczonym przez pseudoarchitekta, a nie tam, gdzie wskazywało samo życie.

Nie wiem czy dziś układa się chodniki zgodnie z praktyką czy z ideologią urzędników. Na przykładzie propozycji ustawy bioetycznej senatora Gowina widać natomiast ogromne ciągoty do tworzenia prawa właśnie na zasadach tej samej bzdurnej ideologii, która w czasach PRL kazała układać chodnik nie tam, gdzie był on potrzebny.

Skutki samej tylko zapowiedzi wprowadzenia ustawy bioetycznej Gowina są takie, że pary zmuszone do przeprowadzenia zabiegu zapłodnienia in vitro walą drzwiami i oknami do klinik prowadzących ten zabieg, by zdążyć przed ułożeniem chodniczka tam, gdzie odpowiada to senatorowi z PO.

Tworzenie prawa zgodnego z ideologią (w tym wypadku z ideologią dominującej u nas religii rzymskokatolickiej) nie służy demokracji. W dodatku projekt senatora Gowina nie zadowala nawet owego Kościoła rzymskokatolickiego. Po co więc układać chodniczek tam, gdzie nikt go nie chce i każdy będzie próbował ominąć? Wyłącznie po to by sprawić przyjemność twórcy pomysłu?

Grzebanie przez zadufanych w sobie polityków w sprawach związanych z medycyną jest szczególnie niebezpieczne. Jedno zdanie wypowiedziane przez byłego ministra sprawiedliwości na długo sparaliżowało polską transplantologię. Teraz gromy rzucane przez krakowskiego senatora na in vitro powodują panikę wśród pacjentek i potencjalnych pacjentek klinik zapłodnienia in vitro. Żeby to jeszcze działo się w czasach PRL, ale dziś, w XXI wieku? To przechodzi ludzkie pojęcie.

Zadaniem nauki jest zmienianie naszej rzeczywistości. Zapłodnienie in vito jest tego świetnym przykładem. Pozwala ono na posiadanie potomstwa parom, które w inny sposób pozostałyby bezdzietne. Oczywiście można mieć zastrzeżenia natury ideologicznej i religijnej, ale przymusu zapłonienie in vitro jeszcze nigdzie na świecie nie wprowadzono. Rzymscy katolicy naprawdę nie muszą korzystać z tej techniki i mogą pozostać przy sposobach błogosławionych przez Boga, Kościół, biskupów i krakowskiego senatora.

Przeciwnicy zapłodnienia in vitro wysuwają argument, że na dłuższą metę stosowanie wspomaganego rozmnażania może zaszkodzić ludzkości zmniejszając coraz bardziej płodność populacji ludzkiej. Owszem, takie skutki trzeba brać pod uwagę. Jednak czy z takich samych względów musimy rezygnować z internetu, samochodu, lodówki, telefonu, ba – nawet z hodowli rogacizny? To wszystko przyczynia się bowiem do ocieplenia klimatu i może przyśpieszyć koniec naszej cywilizacji.

Zarówno skutki ideologii jak i nauki mogą być negatywne. Różnica polega jednak na diametralnie różnych możliwościach korekty działań kierowanych przez ideologię i naukę. Wielkość pola manewru takiej korekty łączy się zaś ze stopniem racjonalności owych działań. Ideologia docelowo jest bezmyślna, a nauka racjonalna. Wynoszenie przez senatora Gowina życia ludzkiego w postaci jednokomórkowej zygoty niemalże na ołtarze i równoczesne nieliczenie się z potrzebami dorosłych ludzi trudno uznać za szczyt praktycznego myślenia. Ma to zadowolić potrzeby intelektualne senatora i myślących podobnie do niego.

To prawda, że zarówno stosowanie ideologii, jak i osiągnięć nauki może mieć skutki katastrofalne: hitleryzm, stalinizm, ideologia Czerwonych Khmerów czy Al-Kaidy z jednej strony i BSE z drugiej. Ale poza BSE nie mogę jakoś znaleźć wielu przykładów zgubnych skutków zastosowania osiągnięć nauki (jeszcze Hiroszima i Nagasaki). Ta dysproporcja chyba mówi sama za siebie.

Nauka, kierując się racjonalnym myśleniem nawet jeśli powoduje niedobre skutki, potrafi szybko zorientować się w szkodach i szuka (jak dotąd skutecznie) środków do ich naprawy. Ideologia nigdy nie przyznaje się do własnych błędów. Aby zmienić skutki danej ideologii trzeba najpierw zlikwidować ją samą. Czy Kościół katolicki zdaje sobie z tego sprawę?

Jacek Kubiak

Ilustracja: Helena Pryłowska