Na trzech nogach

sticksWiadomo, że w czasie wakacyjnych urlopów człowiek oddaje się przeróżnym przyjemnościom, na które w pracy nie ma szans. Można się zastanawiać, czy nie jest przypadkiem tak, że człowiek robi wszystko dla zaspokojenia własnej przyjemności? Pozytywna odpowiedź na to pytanie leży u podstaw doktryny zwanej „hedonizmem”.

Czy człowiek robi coś tylko dla własnej przyjemności, czy nie – to sprawa zawiła. Nie czas na rozstrzyganie. Przypomnę tylko pewną zabawną uwagę Kazimierza Twardowskiego, która rzuca nieco krytycznego światła na słuszność hedonizmu.

Otóż powiada on, że oczywiście jest tak, że gdy człowiek zrealizuje jakiś cel, to odczuwa przyjemność, a gdy nie uda się go osiągnąć – przykrość. Tak jest. Wynika to z samej istoty ludzkiego postępowania, człowiek nie dążyłby bowiem do czegoś, co jest dla niego obojętne. Coś, co jest dla mnie obojętne, nie wzbudza we mnie żadnych uczuć.

Jednak z tego, że osiągnięcie jakiegoś celu rodzi przyjemność, nie wynika jeszcze, że przyjemność jest celem naszego dążenia, lecz – jak twierdzi Twardowski – że jest ona zjawiskiem towarzyszącym osiągnięciu celu. Jeśli ktoś np. kogoś ratuje, to wiadomo, że dozna przyjemności, gdy to się uda i przykrości, gdy się nie uda. Jeśli sytuacja obcej osoby byłaby ratującemu obojętna, nie podjąłby on żadnego działania. Jednak w zasadzie nikt nie ratuje nikogo tylko po to, by doznać uczucia zadowolenia.

W tym miejscu Twardowski związek między przyjemnością a działaniem porównuje do sytuacji człowieka używającego laski:

Widuję pewnego człowieka używającego stale na przechadzce laski. Używanie laski jest dla niego konieczne, ponieważ kuleje tak silnie, że bez laski chodzić nie może. A zatem chodzi on w tym celu na spacer, aby używać laski. (…) Tak samo jak używanie laski jest dla tego człowieka niezbędnym warunkiem umożliwiającym mu przechadzkę, ale nie jest celem przechadzki, tak samo przyjemność doznawana wskutek urzeczywistnienia pewnego celu jest niezbędnym warunkiem wszelkiego dążenia, ale nie jest sama celem tego dążenia.

(K. Twardowski, O Sceptycyzmie etycznym, „Etyka” 9, 1971, s. 203).

Oczywiście nie wyklucza to wypadków, gdy ktoś paraduje po to, by podziwiano jego laskę (to jest niezamierzona dwuznaczność), jak i że ktoś działa, mając na celu tylko własną przyjemność. Ale czy tak jest na ogół i czy uwaga Twardowskiego jest trafna, to już Czytelnik niech rozstrzygnie sam.

Grzegorz Pacewicz

Zdjęcie: LadyDragonflyCC, flickr.com, (CC BY 2.0)