The Voice of Wikipedia

Jakiś czas temu napisałem o procedurach uzyskiwania uprawnienień administracyjnych na Wikipedii. Sprawa odżyła w mojej pamięci, bo pojawiły się nowe liczne głosowania nad przyznaniem uprawnień oraz gorące debaty nad statusem administratorów. Postanowiłem ponownie ten temat poruszyć,  bo poprzednio oprócz ciekawej dyskusji zostałem nawet zaszczycony omówieniem w audycji Wikiradia – taka reakcja zachęca.

Było ostatnio wielu kandydatów do zaszczytnej funkcji administratora, w tym kilkoro z własnej nominacji, teraz bądź dawniej. Jeden z kandydujących po niecałej dobie głosowania i pierwszych reakcjach głosujących, bardzo emocjonalnie zrezygnował, deklarując nigdy więcej. Inni zrezygnowali później, niektórzy dotrwali do negatywnego rozstrzygnięcia w standardowym czasie, niektórzy uprawnienia dostali. Zatem pojawiły się kolejne powtórzenia schematu: jest osoba chętna do funkcji administratora, jest zapotrzebowanie na prace administracyjne, ale kandydat mimo to odbija się od ściany.

Zastanawiam się, czy zgłaszanie się chętnych od razu po uprawnienia ma jakikolwiek sens. Zdroworozsądkowo, osoba zainteresowana zostaniem adminem powinna raczej zgłaszać się na szkolenie/kurs/studium podyplomowe z dziedziny administrowania na Wikipedii i dopiero wtedy prosić o votum zaufania. Oczywiście to wymagałoby przełamania schematu opisanego w poprzedniej mojej analizie: że wyraźnie zademonstrowana chęć bycia administratorem bywa przyczyną głosowania przeciw. Patrząc jednak na wikitechniczny i wikiprawniczy egzamin urządzany kandydatom w sesji pytań, nie mam wątpliwości, że zdanie go wymaga nabycia poważnego zasobu wiedzy i umiejętności. W dodatku w końcu i tak trzeba jakoś się zdobyć na publiczną deklarację „Tak, chcę tych uprawnień”, więc może lepiej zrobić to przystępując do szkolenia, niż zaczynając głosowanie. Zresztą reakcja społeczna na oświadczenie „chcę się uczyć na admina” może być dużo lepsza niż na „chcę być adminem już za tydzień” (tyle trwa głosowanie).

Problem w tym, że szkoleń dla adminów nikt nie urządza. Ale to wydaje mi się rozwiązywalnym problemem. Istnieją na Wikiedii przewodnicy tych, którzy chcą zacząć edytować, mógliby być także przewodnicy dla chcących dostać uprawnienia. Mam zresztą przeczucie, że faktycznie szkolenie kandydatów czasem się odbywa, ale po cichutku i na zasadzie indywidualnego dogadywania się poszczególnych osób. Wyraźnie też wygląda na to, że kilkoro z ostatnich kandydatów nie wpadło na pomysł poszukania sobie nauczyciela.

A teraz wyobraźmy sobie początek nauki z przytupem, w stylu programu The Voice of Poland: chętny na zostanie adminem ogłasza się na stronie The Voice of Wikipedia, pisze o sobie kilka autopromocyjnych zdań i czeka. Wówczas mogą się zgłosić wikipedyści rozważający podjęcie się roli preceptora, zadawać mu pytania, obserwować, aby ewentualnie zadeklarować „Chcę Ciebie!”. Kandydat wybiera sobie spośród chętnych jednego i odchodzą we dwóch, mistrz ze swoim nowym uczniem, który wróci po tygodniu, miesiącu, roku albo nigdy, aby stanąć do głosowania o przyznanie uprawnień. A jeśli nie znajdzie się chętny na mistrza, to kandydat dostanie jasny negatywny sygnał, ale bez typowej przy głosowaniu porcji dokuczania i złośliwości.

Czy to nie byłoby piękne?

Jerzy Tyszkiewicz

Ilustracja: „Nauczyciel pozwala swojemu uczniowi odkrywać i obserwować, ucząc go podążać za naturą” z książki Jana Jakuba Rousseau „Emil, czyli o wychowaniu”, XVIII wiek. Autor nieznany, prawa autorskie wygasły.