Uniwersytet Dzieci

W poprzednim tekście Jurek Tyszkiewicz  wskazał, że usługi oferowane przez szkolnictwo wyższe mieszczą się gdzieś pomiędzy działalnością czysto usługową, prowadzonej w imię zasady ‚nasz klient nasz pan’, a działalnością inspirująco-wychowawczą – chociaż to nienajlepsze określenie – opartą na diadzie mistrz-uczeń. Myślę, że takie bycie pomiędzy jednym i drugim jest czymś naturalnym. I odnajduję to także w bardzo ciekawym pomyśle Uniwersytetu Dzieci.

Z Uniwersytetem Dzieci spotkałem się kilka lat temu, kiedy rozpoczął swoją działalność w Olsztynie. Pocztą pantoflową od znajomych usłyszałem, że na UWM są zajęcia dla dzieci. Zapisałem więc syna najpierw na wykład otwierający a potem na cykl zajęć. Cykl był oparty na bodaj comiesięcznych wykładach z bardzo różnych dziedzin oraz dwóch lub trzech zajęciach warsztatowych. W obu wypadkach dominowała jedna oczywista zasada – musi być ciekawie. Coś trochę na zasadzie ‚uczyć bawiąc’ (lub odwrotnie).

Wiadomo, że dzieci są bardzo wymagającą publicznością, która szybko się nudzi. Zajęcia oparte być muszą na zaangażowaniu dzieci i ich naturalnej ciekawości i skłonności do pytań. Z tego co mi mówił syn – podobało mu się.

Jak się to ma do tezy, że szkolnictwo wyższe jest pomiędzy działalnością usługową i mistrzowską. Otóż w tym roku sam zostałem poproszony o przygotowanie i przeprowadzenie zajęć warsztatowych na Uniwersytecie Dzieci. Rzecz ma być zwiazana z logiką w sensie potoczny, czyli rozwiązywaniem łamigłówek. Sięgnąłem więc trochę do historii filozofii by wydobyć różne paradoksy, ale też różnych książek z przeróżnymi łamigłówkami. Ma być ciekawie, nasz klient nasz pan.

Krótko mówiąc – mam wykonać pewną usługę, tak żeby klient był zadowolony. Jeśli przy okazji uda się kogoś zainspirować, zaciekawić, tak żeby szukał dalej – tym lepiej. Jeśli tylko będzie zabawnie i ciekawie, też dobrze. Moje myślenie w tym względzie oparte jest na wyjściowej tezie.

Specjalnie nie zdradzam większych szczegółów, ponieważ nie wiem, jak to wszystko wyjdzie. Pierwsze zajęcia za miesiąc. Na pewno napiszę o swoich wrażeniach po ich przeprowadzeniu.

Grzegorz Pacewicz

Foto: Uniwersytet Dzieci